fbpx

Chauncey Billups: “Pistons wciąż byliby elitą,gdyby nie ten trade”

15

Pamiętacie czy nie? Detroit Pistons ubiegłej dekady nie mieli w zespole gwiazd największego formatu, swoje sukcesy zawdzięczali twardej obronie oraz mądrej, zespołowej grze. Byli jak bracia: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Uwielbiani przez kibiców. Drużynie przewodził jeden z większych cwaniaków NBA po dziś dzień: Chauncey Billups (MVP finałów 2004). W tamtym czasie Pistons nie schodzili poniżej finałów konferencji, a do The Palace of Auburn Hills nie wepchnąłbyś szpilki kiedy grali. Wszystko to jednak zostało przekreślone jednym posunięciem, kiedy to kierownictwo klubu zdecydowało się sprowadzić do Detroit słabnącego w oczach Allena Iversona, w zamian oddając klej łączący cały skład: rozgrywającego Billupsa. Koszykarz tak wspomina dziś tamten okres:

Głęboko w sercu wierzę, że gdyby nie tamten trade wciąż bylibyśmy elitą ligi. Wciąż miałem wiele sezonów przed sobą. Nigdy nie chciałem odchodzić, chciałem odejść na emeryturę jako zawodnik Pistons (…) wciąż tego nie rozumiem, przecież nie miałem 36 czy 37 lat, wciąż grałem na maksa, byłem w swoim najlepszym okresie.

`

Rip Hamilton, RaSheed Wallace, Ben Wallace, Tayshaun Prince i Chauncey Billups. Jeżeli ciekawi Was historia tamtej inspirującej ekipy, zapraszamy Was do zapoznania się z ich mistrzowskim DVD (w czterech częściach):

[vsw id=”rZ12-J5OTxw” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

[vsw id=”PWEwGnxlRrI” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

zobacz więcej >>

1 2

15 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Nareszcie na temat najwspanialszego team’u XXI wieku.
    Brakuje mi Big Ben’a i spółki ,to była drużyna…charyzma ,charakter .
    Drugiej takiej drużyny nie będzie…

    (1)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    To była ekipa! Razem z kolegami byliśmy wtedy jeszcze małolatami z gimnazjum. Każdy z nas miał swojego ulubionego zawodnika z pierwszej piątki! Szczerze, to chyba dzięki tym “Bad Boys” załapaliśmy zajawkę na trenowanie koszykówki w klubie. Po dziś dzień wspominam ten team z westchnieniem 🙂

    (0)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Jakiś czas temu wpadłem na temat Pistonsów z tym składem i sie nimi zafascynowałem. Każdy zawodnik był jak unikatowy element mechanizmu, a jednak nie było tam żadnej supergwiazdy. Grali zespołowo i świetnie w obronie to było coś.

    (0)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    zanim oddali Billupsa zrezygnowali z Bena Wallace’a, pamiętam że nie chcieli przedłużyć z nim kontraktu więc ten odszedł do Bulls (to ten ruch zniszczył tą ekipę) a Billupsa oddali bo się bali że złapie kontuzję i będzie pauzował rok i zostaną z niczym, trochę się pospieszyli z tym wyprzedzaniem faktów ale trochę ich rozumiem, z Granta Hilla też zrezygnowali i ten kiblował prawie całe 7 lat w Orlando na ławce rezerwowych 😉
    jedno trzeba im przyznać: skutecznie doprowadzili Kobego do płaczu hahaha 🙂

    (0)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jak oglądam ich mecze, to mam wrażenie, że gra tam pięciu braci, którzy oddaliby za siebie nawzajem życie. Ze świeczką dziś szukać ekip, gdzie kumple z drużyny traktują się jak rodzinę. I ten charakter. Ben Wallace jest chyba ostatnim człowiekiem z NBA z jakim chciałbym mieć na pieńku, a zarazem jednym z tych, których chciałbym mieć za swoimi plecami w każdej sytuacji. Takie ten człowiek zrobił na mnie wrażenie podczas gry w Pistons.

    (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Pamiętam,że jak oglądałem mecze za tamtych czasow gdy grali razem i byli mocni to nienawidziłem tej ekipy, nie wiem czemu…chyba z zazdrości, że tak świetni im idzie, a teraz trochę wstyd się przynać, bo chiałbym zobaczyć jeszcze TYCH Pistonsów, gdzie klepali kogo popadnie bez żadnych kompleksów…w gruncie rzeczy oglądało się ich mecze z zapartym tchem. A od dobrych 5 lat NBA zmierza donikąd. Miami, Lakers, Miami, Lakers…ostatnio jeszcze OKC. ale brakuje rywalizacji w tej lidze…brakuje ekipy która potrafi namieszać. Może Memphis i Golden State zostaną takimi Czarnymi koniami…oby.

    (0)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    No niestety, to był dobry przykład na to co się dzieje jak się oddaje takiego kreatora gry i lidera zespołu za kogoś takiego jak Iverson. Genialną koszykówkę grali, ich obrona to było mistrzostwo… Szkoda teamu

    (0)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Uwielbiałem tamą ekipe za defensywny styl gry i zgranie w ataku. Big Ben był w tamtym okresie najlepszym dominatorem pomalowanego i uważam że to właśnie jego transfer do chicago rozbił zespół. Aż sie łezka w oku kręci jak wspominam ten team .
    Pozdr 🙂

    (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Bad Boys byli tylko jedni !~! Chłopcy Chucka ! porównanie tego składu z 1 mistrzostwem i 2 finałami do ekipy Isiaha Thomasa i Dumarsa …?? Ekipa która co roku tłamsiła MJ i byczki …a Detroit 2003/05 ? 1 finał ze zbieraniną gwiazd LAL… pokonanie wiekowego Reggie’go…

    (0)
  10. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Bardzo trafne spostrzeżenia. Z Billupsem jako rozgrywającym w Detroit mogliśmy oglądać kolektyw idealny. Po przybyciu Iversona (gwiazdy choć zdecydowanie mającej już za sobą najlepsze lata) coś się zacięło. Ciężko mi oceniać czy Big Ben znaczył mniej od Chauncey’a. W każdym razie po odejściu tych dwóch panów coś się zacięło. I tak z jednej z najchętniej oglądanych ekip w lidze, stali się drużyną, którą przeciętny fan ma głęboko w poważaniu. (Coś al’a Hawks choć w tym sezonie zaczyna to odchodzić do lamusa, bo wyniki mają niesamowite)

    (0)

Skomentuj mihal Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu