fbpx

Chris Paul: najlepszy generał parkietu NBA, przepychanki w Sacramento

52

Portland Trailblazers 120 Los Angeles Clippers 121

Evan Turner i DeAndre Jordan spięli się na sam koniec. Gdzie mnie z tymi paluchami! Świadczy to o zaciętości spotkania, które trzymało w napięciu do samego końca. Nie licząc tych niekończących się powtórek. Kłócili się, szarpali, a sędziowie co rusz musieli przeglądać taśmy.

Kolejny znakomity występ Chrisa Paula: 21 punktów, 14 asyst, 2 straty, 5 zbiórek, 50% z gry. Najlepszy generał parkietu w NBA, kropka. Jego sposób poruszania się z piłką i czytanie gry to maestria. Sporo zamieszania w szeregach Portland zrobił też ze środka Blake G. (26/12/6).

Blazers rozegrali jeden z najlepszych meczów w sezonie. AF Aminu dodaje zespołowi charakteru. 49 punktów pary Lillard / McCollum, super aktywny Plumlee, świetna zmiana Turnera. Niestety nie wystarczyło.

Los Angeles Lakers 92 Sacramento Kings 116

Sześć porażek z rzędu kładzie się cieniem na ewentualną statuetkę COY dla Luke’a Waltona. Pora coś wygrać, tym bardziej, że do zespołu powrócili rehabilitanci D’Angelo Russell i Nick Young. Dzisiejszy rywal, Sacramento Kings, lubi grać po staroświecku, z dwójką nominalnym środkowych, co oczywiście przydaje im gabarytów pod koszem, ale też skutecznie spowalnia na otwartej przestrzeni, gdzie zwyczajowo brylują Lakers.

Pierwsza kwarta: kontuzji mięśnia czworogłowego doznaje rzucający obrońca Ben McLemore. Nadział się udem na zasłonę Timofeya Mozgova. “Umrze to umrze” mówi pod nosem Rosjanin, pozdrawiamy fanów Rocky’ego.

Tymczasem Cousins i Julius Randle jak doskonale wiadomo, mają niewyrównane rachunki pod koszem. W pewnym momencie “Boogie” łapie rywala od tyłu i wywala na parkiet. Sędziowie nie reagują, co rozwściecza coacha Waltona. “Gdzie masz gwizdek pierdoło” etc. Nie ma miękkiej gry, szkoleniowiec zostaje wyrzucony z hali! Boogie z idiotycznym uśmieszkiem triumfuje. Dobry fragment Sacramento, wychodzą na prowadzenie.

To nie wszystko, po chwili urazu biodra doznaje Rudy Gay, już dziś go nie zobaczymy. W drugiej kwarcie radosna koszykówka, nie brakuje dogodnych pozycji rzutowych, tylko ze skutecznością i decyzyjnością różnie bywa. Tym razem to LAL dominują, mają parę oczek zaliczki schodząc na przerwę do szatni.

II połowę Kings otwierają dwoma trójkami i już jest remis. Cousins szarżuje, wstrzelił się, czuje pewnie. Starterzy LA bez Juliusa Randle (4 faule) wyglądają fatalnie. 87-66! Rozpoczyna się pogoń, ale z tą obroną nie mają szans odrobić strat. Ty Lawson mija, Boogie ponawia akcje, jeszcze osobistego dostał od sędziów za flopowanie. Masa frustracji narosła w przyjezdnych, słabiutki występ w ich wykonaniu. Całkowicie rozbici przez gwizdki i własną niemoc.

Staty: D’Lo 17 punktów, 4 asysty – Jordan Clarkson 15 punktów, 4 asysty – Luol Deng 16 punktów, 4 asysty – Cousins 31 punktów, 16 zbiórek, 5 asyst – Darren Collison 20 punktów, 4/7 zza łuku – Ty Lawson 8 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst, 4 przechwyty.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

52 comments

    • Array ( )

      Jak tam awansują to można weryfikować, to nie pierwszy ani drugi raz jak dobrze grają w zasadniczym sezonie.

      (23)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Szybko się te nastroje zmieniają. Po świetnym początku sezonu, mieli awansować do finałów kosztem GSW, po trzech porażkach z rzędu, mieli nie wyjść poza drugą rundę, a teraz znów zaczęli wygrywać, to druga runda zamieniła się w finał konferencji. Według tego schematu, gdy zanotują pięć wygranych pod rząd, to rekord GSW będzie poważnie zagrożony.

      (22)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Harden bez obrony i srednio prawie 6 straconych pilek na mecz ma sie bic o MVP? Bez jaj gdyby nie Gordon to mieliby polowe mniej wygranych bo to on ratuje w koncowkach Houston i mysle ze razem z Sweet Lou bedzie sie bil o Sixth mana 🙂

    (-4)
    • Array ( )

      Widziałeś może jakiś mecz Houston czy tak pieprzysz żeby pieprzyć? Harden traci 6 piłek co przy tak ogromnym usage rate wcale nie jest złym wynikiem. Broni raczej normalnie – to nigdy nie będzie kandydat do DPOY, ale każdy kto ogląda Houston w tym sezonie widzi, że Harden nie odpuszcza tak posiadań jak choćby rok/dwa temu.

      (44)
    • Array ( )

      Ludzie, którzy piszą, że harden jest katastrofą w obronie chyba oglądają tylko nba bloopers albo shaqtin a fool. Faktem jest, że jest mocno przeciętnym obrońcą, ale ja oglądając mecze houston nigdy nie widziałem, żeby jakoś bardzo odstawał w tym elemencie. A twierdzenie, że harden nie bije się w tym momencie o mvp jest po prostu śmieszne.

      (27)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    W obecnej sytuacji nie ma jasnego wyboru, co do mvp. Westbrook? Niby statystyki na poziomie triple double, ale na jakiej skuteczności i w dodatku złe decyzje w końcówkach. Harden? Imponuje, obecnie chyba jeden z najlepszych pg, ale też często beznadziejne decyzje, straty, słaba obrona. Lebron byłby chyba najrozsądniejszym wyborem na tym etapie, stanowi o sile drużyny i nie popełnia tylu błędów.
    Giannis także kozak, ciągnie cały team. Jest ktoś w historii, kto zakończył sezon przewodząc w drużynie we wszystkich aspektach gry? Gryby Janek tak skończył sezon, to by było coś.

    (15)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    MVP jak sama nazwa wskazuje najbardziej wartosciowy gracz czyli powinien byc zajebisty w ataku i w obronie dajac przy tym max dla druzyny. Powiedz mi ktorzy poprzedni MVP oprocz Nasha byli nygusami w obronie?

    (18)
    • Array ( [0] => subscriber )

      MVP jak sama nazwa wskazuje to najbardziej wartościowy gracz, czyli powinien być (jak sama nazwa wskazuje) najbardziej wartościowym graczem :v Nie musi być zajebisty w obronie i ataku, ma sprawiać, że bez niego zespół nie funkcjonuje, czyli przykład LeBronów, Hardenów, Westbrooków. Weź ich z zespołu i nagle walczymy o lottery pick (no może nie obecni Cavs). A co do MVP nygusów w obronie to hmm… A co, wcale dwa lata pod rząd nie wygrał może Steph Curry :v? MVP wygrał również Nowitzki, który jest obrońcą co najwyżej przeciętnym. Durant, Rose też nie byli jakimiś maestrami obrony, skupiali się na wklepywaniu punktów i ciągnięciu zespołu. Ba, nawet idol wielu milionów Allen Iverson wygrał MVP, mimo, że nie był dobrym obrońcą (jak ktoś mi przytoczy statystykę przechwytów to zdzielę).
      Na dobrą sprawę NBA nie robi nagrody MVP tylko BOPOBT, czyli Best Offensive Player of the Best Team :v Nie patrzą na statystyki, ani na to czy ktoś faktycznie jest “valuable” tylko na to czy zespół, w którym gra ma najlepszy bilans w lidze i kto ma najwięcej punktów z zespołu i jest najbardziej rozpoznawalny. Gdyby było tak jak nazwa wskazuje czyli gracz, który najwięcej wprowadza dla zespołu, sprawia, że ten zespół funkcjonuje i istnieje, to byśmy przez ostatnie prawie 10 lat widzieli tak naprawdę ciągle LeBrona z pojedynczymi wypadami Rose’a czy Hardena.
      #HejtOłwer

      (21)
    • Array ( [0] => subscriber )

      @Stupak: “z pojedynczymi wypadami Rose’a czy Hardena.”
      Rose’a a to za co? To akurat najgorszy i najmniej zasłużony MVP odkąd pamiętam, wręcz idealny przykład “zespół, w którym gra ma najlepszy bilans w lidze i kto ma najwięcej punktów z zespołu i jest najbardziej rozpoznawalny”

      (0)
    • Array ( [0] => subscriber )

      @Matrix
      No dla mnie MVP Curry dwa sezony temu była większą kradzieżą jak dla mnie 😉 Rose dostał za to, że właśnie wprowadził dość słaby team do PO na swoich plecach, bo jedynym dla niego rywalem był wtedy LeBron, ale 1) LeBron miał Super-Star Team 2) wszyscy się przejedli LeBronem 3) ledwo co “zdradził” Cleveland w dość brzydki sposób. A co jak co, ale Rose naprawdę świetnie wymiatał biorąc pod uwagę wiek, doświadczenie, zdolności i to, jaki miał team. Miał dobrych grajków, ale żaden z nich nie był nawet graczem kalibru semi-star.

      (0)
    • Array ( [0] => subscriber )

      @Stupak: Curry dwa sezony temu kradzieżą? Nie wiem czego, bo on zdecydowanie zasłużył na to MVP, a już porównywanie tego z Rose’m to żart. Rose to właśnie doskonały przykład tego co napisałeś – Bulls wygrali najwięcej gier, Rose miał najwięcej punktów i był zdecydowanie najefektowniejszym i najbardziej rozpoznawalnym ich zawodnikiem z mnóstwem fanów. Idealny kandydat na nagrodzenie, szkoda tylko że niestety z kilkukrotnie mniejszą wartością zawodniczą na parkiecie od całej elity ligowej. Po co patrzysz na fame w mediach współpartnerów zamiast na to co było fundamentem sukcesu tamtego zespołu? Bo z tego co pamiętam, to najlepsza w lidze obrona pod przywództwem najlepszego defensywnego trenera w lidze. Rose’a nabijanie punktów było dobre do przyciągania kibiców, a nie awansu do PO z pierwszego seeda.

      (0)
    • Array ( [0] => subscriber )

      @Matrix
      No sorry, ale Harden zasługiwał dużo bardziej niż Curry. Był lepszy od niego w zbiórkach, asystach, punktach i praktycznie cały sezon grał bez Howarda, był jedynym graczem ze zdarzenia. Jakby odjąć Hardena od tamtych Rakiet, to nie wiem czy ten zespół przekroczyłby próg 12 zwycięstw. Natomiast jakby Curry’ego zabrać z Warriors to Ci prawdopodobnie byliby w TOP 6 teamów na zachodzie. A co do Rose’a to nie napisałem że zasłużenie wygrał tylko napisałem powody dla których wygrał. Wygrał przede wszystkim bo był hype na niego tak sam jak obecnie jest hype na GSW i Curry’ego, proste jak nie powiem co 😉

      (0)
    • Array ( [0] => subscriber )

      @Stupak: Bez obrazy, ale ewidentnie nie wiesz o czym piszesz. Wystarczy spojrzeć na bilans zespołów, by już wiedzieć jak nieprawdziwe jest pierwsze zdanie, które napisałeś. GSW wygrali 67 gier, Houston 56, a więc już tutaj Harden był właściwie na straconej pozycji. Harden miał więcej punktów i zbiórek, ale asyst miał już mniej. Co więcej rzucał na znacząco niższych skutecznościach, grał znacząco gorszy defens, a dodatkowo grał w meczu więcej aż o 4 minuty średnio, niż Steph więc jak się to uwzględni to przewaga Curry’ego jeszcze podskakuje, i zarówno zespołowo jak i indywidualnie jest on wyraźnie lepszy. Zaawansowane statystyki to także przewaga Curry’ego, a i z tym Howardem to też nieprawda, bo on opuścił tylko połowę sezonu, a nie “praktycznie cały sezon”. Poza tym zespół niewiele zyskiwał na jego obecności.
      Tak samo nieprawdziwe twierdzenie, że Harden miał większy wpływ na Houston niż Curry na GSW czego nieprawdziwość widać choćby na on/off. Innymi słowy Harden nie był w ogóle konkurencją dla Curry’ego, a to że tyle ludzi w kółko powtarza te same bzdury, że został okradziony to tylko ich niewiedza.
      Na Curry’ego nie ma hype’u za efektowną koszykówkę jak na Rose’a, tylko za to, że doprowadził GSW to dwóch historycznie wybitnych sezonów, a rok temu Ci zagrali najlepszy sezon w historii, tak samo jak on indywidualnie jeden z kilku najlepszych. Rose w 2011 nie był nawet zawodnikiem z top5 ligi, a co dopiero mówić o graniu sezonów z grona najwybitniejszych w historii.

      (-1)
    • Array ( [0] => subscriber )

      @TheMatrix
      Nie będę się rozpisywał po prostu dam prosty przykład tamtych lat:
      Golden State Warriors – zabierz Curry’ego i które według Ciebie miejsce zajmą w konferencji.
      Houston Rockets – zabierz Hardena i które według Ciebie miejsce zajmą w konferencji.
      To nie Curry był osobą robiącą z GSW GSW tylko Green robi całą robotę. To on jest motorem napędowym do gry obronnej, to on daje możliwość gry death line-up i to on jest all-aroun guy’em w zespole. Nadal podtrzymuję, że sukces Curry’ego to w GŁÓWNEJ mierze (nie wyłącznie) zasługa systemu i zbudowanego wokół niego teamu. I z obrazą, bo to, że mam odmienne zdanie do Twojego nie oznacza, że nie wiem o czym piszę. Po prostu mam inne zdanie, które podtrzymuję logiczną argumentacją. Bilans zespołu to w dużej mierze zasługa zespołu, a nie persony. Curry nie musiał “ciągnąć” tego zespołu, jego zespół po prostu grał.
      A co do obrony, to obydwaj są poniżej przeciętnej.

      (0)
    • Array ( [0] => subscriber )

      “Golden State Warriors – zabierz Curry’ego i które według Ciebie miejsce zajmą w konferencji.
      Houston Rockets – zabierz Hardena i które według Ciebie miejsce zajmą w konferencji.”
      Można to oszacować na podstawie +-, on/off i paru innych statystyk które pokazują ile dany zespół tracił/zyskiwał gdy Curry lub Harden schodził/wchodził na parkiet. I jak myślisz po czyjej stronie jest przewaga? Oczywiście Stepha. A Green jak najbardziej jest motorem napędowym Warriors, ale wciąż nie jest takim dominatorem jak Curry i pierwszą opcją zespołu.
      “Nadal podtrzymuję, że sukces Curry’ego to w GŁÓWNEJ mierze (nie wyłącznie) zasługa systemu i zbudowanego wokół niego teamu.”
      Zapewne tak jest tylko czy to w jakiś sposób pomniejsza jego sukces? Każdy z najlepszych w historii profitował dzięki zbudowanym zespołom pod nich.
      ” I z obrazą, bo to, że mam odmienne zdanie do Twojego nie oznacza, że nie wiem o czym piszę. ”
      Jeżeli piszesz coś sprzecznego z faktami to niestety tak jest. (np. Harden był lepszy w asystach, Harden grał “praktycznie cały sezon bez Howarda” + sporo wymyślonych sformułowań z księżyca, na które nie ma żadnych rozsądnych podstaw – ” Harden zasługiwał dużo bardziej niż Curry.” ; ” Jakby odjąć Hardena od tamtych Rakiet, to nie wiem czy ten zespół przekroczyłby próg 12 zwycięstw. Natomiast jakby Curry’ego zabrać z Warriors to Ci prawdopodobnie byliby w TOP 6 teamów na zachodzie”. )
      Natomiast to wygląda na to, że Ty wszystko oceniasz wyłącznie na oko i wedle własnego widzimisie. Więc proszę nie mów rzeczy w stylu: “podtrzymuję logiczną argumentacją”, bo w tych wypowiedziach nie widziałem ani jednego argumentu.
      “Curry nie musiał „ciągnąć” tego zespołu, jego zespół po prostu grał.”
      Następne. To samo mogę wymyślić i napisać o każdym innym koszykarzu.

      (-1)
    • Array ( [0] => subscriber )

      A Ty tylko suche statsy… Są 3 rodzaje kłamstwa: kłamstwo, bezczelne kłamstwo i statystyka… Walłem z tymi asystami, no sorry pomyliłem się prawie o 1 asystę. A to czy GSW radzą sobie bez Curry’ego pokazały plaoffy z Houston właśnie, gdzie Curry nie grał i był za niego Livingston i byli i tak zajebiści z prostego powodu. Jako cały zespół są świetni w ofensywie i sobie z tymi radzili, ale Livingston dawał coś czego Curry im w ogóle nie da -> świetną obronę.

      Na koniec podam statystykę:
      Anthony Bennet w pewnym momencie kariery miał w ciągu minuty 2 punkty i 2 zbiórki, według Per 36 jest nieziemskim koszykarzem (y)

      (0)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Statystyka to nie jest kłamstwo tylko fakt. Natomiast Ty opierasz się na swoim widzimisie i stawiasz to nad faktami. Co ciekawe wychodzisz na hipokrytę, bo sam na obronę Hardena przytoczyłeś statystyki, a jak pokazałem, że statystyki są na korzyść Curry’ego to teraz je negujesz. Taka ucieczka od faktów to na ogół typowe fanboystwo do danego zawodnika, które pozwala “udowodnić” wszystko. Po prostu tak sobie ubzdurałeś, że Harden ma być tym lepszym w 2015 i będziesz się tego uparcie trzymał.
      I nie wiem co ma gra w tegorocznych PO GSW bez Curry’ego do tego kto więcej wnosił w 2015 do zespołu, szczególnie że Houston to był zespół na 41 wygranych czyli bardzo średni i wiadome było, że team 73-9 nawet bez lidera jest w stanie ich gładko pokonać.
      Ostatnie zdanie Twojej wypowiedzi świadczy o kompletnym braku umiejętności rozumienia i interpretacji statystyki.

      (0)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jejku jaki ten Boogie jest normalnie zje%%m
    Wyrównane rachunki jak dziecko z piaskownicy,ktore zgubilo swoj resoraczek :p
    Ale on jest niedojrzaly emocjonalnie.

    Szkoda LA Lakers

    (16)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Curry niech się lepiej poprawi bo Gordon jest w tym sezonie niesamowity i nie długo to on może być najlepszym strzelcem ligi 🙂

    (4)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Gordon zawsze był przekotem. Jeszcze podczas gry dla LAC. Gdyby nie kontuzje to spokojnie utrzymywałby poziom all-stara. Zresztą on chyba dostał jedno powołanie do ASG, właśnie za czasów Clipps, podczas wspólnego sezonu z BG, w tym w którym rozrywał obręcze, albo mi się przestawiło coś.
      Co do tekstu to AF Aminu, to raczej był jednorazowy wybryk. Grał przecież przeciwko ekipie która go wydraftowała i oddała precz w pi*zdu do Nowego Orleanu. Zawsze się spina na mecze z LAC. On nie daje Portland tyle ile dał w tym spotkaniu.

      (9)
    • Array ( )

      Dokladnie, gdyby nie kontuzje, choć to cały cas świetny grajek. Co do ASG nie wiem, ale pamiętam, ze mial wystąpić w SDC, jednak bezsensowana formuła – mini konkurs dzień przed, go z niego wykluczyła.

      (5)
  6. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Odnośnie statystyki “najlepszy atak w lidze w przeliczeniu na 100 posiadań”

    wczoraj w artykule o Draymondzie i GSW pisaliście
    “Najlepszy ofensywny rating: 117.0 w przeliczeniu na sto posiadań piłki”

    dzisiaj o Toronto piszecie
    “najefektywniejszy atak w lidze (117.1 punktów na sto posiadań)!”

    Panowie czytajcie swoje newsy i uzgodnijcie jedną wersję 😉

    (5)
    • Array ( [0] => administrator )

      do wczoraj Warriors mieli najlepszy ofensywny rating w lidze (117.0) dziś przebili ich Raptors (117.1)
      liczby w nawiasach to średnia liczba punktów zdobywana na sto posiadań piłki wg Basketball Reference. pozdro!

      (34)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Grasz tak jak Ci przeciwnik pozwala.
    Cleveland ma dużo więcej doświadczenia i nie pozwala sobie na takie bledy jak koziolki chociaz wiem ze i z czasem oni przestana popelniac takie bledy.

    (1)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja myślałem, że obecnie najlepszy rating ofensywny mają Warriors… Bodajże 117 czy 118 pkt na 100 posiadań, poprawcie jeśli się mylę.

    (-2)
    • Array ( [0] => administrator )

      wg Basketball Reference:
      w chwili obecnej najlepsi (minimalnie) są Raptors 117.1 punktów -> drudzy Warriors 117.0

      wg. NBA.com
      najlepszy rating mają Raptors 114.9 -> drudzy są Warriors 114.2

      nie zamierzam wnikać w szczegóły, obie dane mierzą średnią liczbę punktów zdobywanych średnio w przeliczeniu na sto posiadań
      różnice wynikają zapewne z definicji słowa “posiadanie”, czy przecięcie podania, próba opanowania piłki, czyli jeden niepewny kozioł i strata to już posiadanie? etc.

      (12)
    • Array ( [0] => administrator )

      Warriors zdobywa 118 punktów średnio w meczu, ale nie o to chodziło

      (9)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    CP3 to najbardziej przereklamowany zawodnik ligi
    Nic nie osiągnął, nabija statystyki i tyle. W historii go nie będzie w pierwszej 20 najlepszych PG
    Chyba że zdobędzie tytuł. Zobaczcie Thomas, Magic, Stokton. Kidd, Cousy, Nash, Wilkens, Frezier, Curry, Irving. To tak na szybko wyłączając będą przed nim. Chyba, że tytuł zdobędzie.

    (-35)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Taaa… Mario Chalmers, Steve Kerr, Derek Fisher, Kenny Smith, to też lepsi zawodnicy bo mają pierścień. Wytłumacz mi logicznie w jaki sposób CP3 jest gorszy overall od Irvinga, Curry’ego czy Nasha (podpowiem Ci, każdego bije swoją obroną o milion lat) bo inaczej dzwonię na policję, aby przyjechała na gwiazdybasketu.pl, mówię, a nawet piszę serio.

      (13)
    • Array ( )

      Już mówię w czym CP3 jest gorszy od Currego. W lidze są tylko dwa zespoły które nigdy nie grały w finałach konferencji – Clippers i New Orleans Hornets. Wiesz co je łączy? W obu swoje najlepsze lata spędził Chris Paul. My nie mówimy tu o pierścieniach, my mówimy tu o gościu którego zespół w ciągu ostatnich 5 lat osiągał rekord ponad 0.600, który gra z trzema all starami i nie jest w stanie awansować do najlepszej czwórki. Ale fajnie że broni, jak mawia Phil Jackson – “dobrze broniący point guard to podstawa mistrzowskiego teamu”.

      (14)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Jak słusznie zauważyłeś to ZESPÓŁ przechodzi dalej, a nie jedna osoba. CP3 jest generałem, nie pierwszą opcją w ataku (pozdro Paul George) czy dominatorem. On ma sprawiać, żeby ludzie dookoła niego byli lepsi i robi to. Z typowego czarnego głupka skoczka centra zrobił All-Stara, no właśnie. Bycie All-Starem to jest bardzo kwestia sporna. Atlanta Hawks mieli 4 all-starów jeśli pamiętam, a na dobrą sprawę jedynym All-Starem był Paul Milsap, reszta to tak na doczepkę. A CP3 oprócz Blake’a kogo ma jako All-Stara? Nie jestem fanem Clippsów, ale jak oglądałem ich starcia w PO to akurat Chrisa Paula w tym wszystkim najmniejsza była wina. To ON dał wygraną przeciwko Spursom, a wszelakie ekscesy w końcówkach to były przeważnie głupie straty Griffina.
      Nie każdy może być LeBronem, że potrafi zdominować w każdej statystyce i w zależności od potrzeb zespołu, zająć się tym. CP3 ma po prostu pecha, podobnie jak pecha miał The Human Highlight Niq Wilkins, który też był spod hashtagu #2rundamax, ale to nie zmienia faktu, że obaj są zajebistymi graczami.
      A co do porównania CP3 i Curry… Tylko potwierdziłeś moje przekonanie, że Curry jest lepszy w tym od CP3, że ma po prostu lepszy zespół 😛 Jedynie w trójkach Curry jest lepszy od CP3, a tak to w każdym innym aspekcie jest słabszy od Chrisa. Różnica między nimi jest taka, że CP3 sprawia, że ludzie dookoła niego mają benefity z grania z nim w zespole, a według mnie Curry ma benefity z tego jaki ma zespół, to system i to jakich ma kolegów sprawiają, że gra kosmicznie, a nie na odwrót.

      (19)
    • Array ( )

      “On ma sprawiać, żeby ludzie dookoła niego byli lepsi i robi to”. I’m not quite sure about that. Powtarzam, ma za partnerów dwóch all starów, kilku solidnych role playerów, od lat w tym samym składzie i zawsze kończy się na drugiej rundzie. Paul George którego pozdrawiasz dwa razy doprowadził Indiane do finałów konferencji mimo że partnerów miał raczej słabszych. Wspomniana Atlanta również dotarła do tego etapu. Nawet Rose z jakimiś Boozerami czy innymi Dengami wprowadził Bulls do top4. Tylko nie generał.

      “Jedynie w trójkach Curry jest lepszy od CP3, a tak to w każdym innym aspekcie jest słabszy od Chrisa”. No ja bym jeszcze powiedział że jest lepszy w dwójkach, w wolnych, w layupach i dosłownie każdym innych ofensywnym aspekcie gry. A ponadto potrafi w pojedynkę przesądzać losy spotkań i robić takie rzeczy https://www.youtube.com/watch?v=B2Kh8WW2vqE . Chyba że to też wynika z systemu.
      A że puchnie w finałach? Niektórzy nigdy nie mieli okazji w nich grać.

      (0)
    • Array ( [0] => subscriber )

      “Paul George którego pozdrawiasz dwa razy doprowadził Indiane do finałów konferencji mimo że partnerów miał raczej słabszych. Wspomniana Atlanta również dotarła do tego etapu. Nawet Rose z jakimiś Boozerami czy innymi Dengami wprowadził Bulls do top4. Tylko nie generał.”
      Przypadek, że wszystkie zespoły, które wymieniłeś są ze wschodniej konferencji? Na zachodzie prawie zawsze są 4 legitne zespoły, które na dobrą sprawę mogłyby wygrać mistrzostwo NBA. A na wschodzie? 7 zespół walczy o to, aby i tak dostać bęcki od LeBrona i teamu, w którym gra. Plus miano All-Stara jest niemiarodajne do posiadanych zdolności przez zawodnika. DeAndre nie jest All-Starem w żadnym stopniu. Jego jedyną zdolnością jest fakt, że jest atletyczny, koniec. Nie ma techniki w żadnym aspekcie (no dobra przesadzam, w miarę dobrze broni pod koszem, ale tylko pod nim), nie jest graczem o wysokim BBIQ i nie jest na tyle “freakiem”, aby swoimi warunkami dominować w polu trzech sekund. Plus wiadomo, mogę się mylić, ale moim zdaniem dwa filary, czyli DeAndre i Griffin nie byli dotychczas wystarczająco dojrzali, aby myśleć o takich rzeczach jak finały. Jeden jest zawsze śmieszkiem, a drugi gra w reklamach, a z trzeciej strony jest CP3, który ma dość przegrywania i prawie nigdy się nie uśmiecha. Dopiero teraz jest jakieś zgranie, dojrzałość mentalna i doświadczenie całości jako zespół. A i żeby nie było, nie bronię Clippersów, bo dawali momentami dupy że aż musiałem momentami się wyrzygać, ale uważam, że w tym całym “ku.widołku” wina CP3 jest akurat najmniejsza.

      Nie neguję faktu, że Curry jest świetnym ofensywnym graczem, ale chodziło mi o to, że jedynie w trójkach jest ewidentna różnica. W pozostałych aspektach albo są mniej więcej na równi albo CP3 wygrywa. Jak dla mnie wszelakie statystyki mówiące o tym, że Curry jest świetny spod kosza są mocno przereklamowane. To tak jakby osoba X podnosiła 70 kilową sztangę jedną ręką, a osoba Z podnosiła 85 kilogramową sztangę dwoma rękoma i twierdzić, że Z jest lepszy, no bo jednak więcej kilogramów podniósł. Sucha statystyka często wielu rzeczy nie mówi. Sukces w polu trzech sekund w wypadku Curry’ego nie wychodzi z faktu, że jest dzikiem mającym ciąg na kosz jak Rose, Westbrook czy LeBron, którzy na kontakcie z dwoma obrońcami trafiają niemożliwe lay-upy. Curry przez ostatnie 3 lata miał idealne sytuacje do rzutów spod kosza. Każdy gracz jego drużyny na obwodzie musiał być w pewien sposób respektowany (jedynie Bogut nie rzucał za 3, ale za to rozdawał stamtąd piłkę) przez co w obronie nie ma żadnej strefy podkoszowej, która broniłaby ewentualnych wjazdów. Ba, nawet drugi obrońca nie może zbytnio oddać się od swojego, by pomóc, bo szybkie podanie, pach i nagle ktoś wrzucił 3 punkty. A do tego przy Currym jest coś co mnie ogromnie wkurza (i tu przyznaję, to jest po prostu mój hate), mianowicie jak go dotkniesz to jest od razu faul… Sam jak gram w kosza to głównie wjeżdżam pod kosz i wrzucam punkty na kontakcie, ale to co się dzieje przy Currym to masakra. Jakby LeBron, Rose, Westbrook czy DeRozan dostawaliby osobiste za taki sam kontakt jaki ma obrońca przy Currym to rzucaliby po 40 osobistych na mecz. Oczywiście Curry też trafia circus layups i tego typu sprawy, ale obrońcy maja przekichane bo jak go to tylko tkniesz to dostajesz faul, a to przeszkadza w dalszej, konsekwentnej obronie. Jakbym miał dawać Curry’emu oceny, to w trójkach miałby A+, w ball-handlingu A, w dryblingu B/B+ i to są jego najmocniejsze strony. A CP3 w tych samych kategoriach dałbym trójki B+, ballhandling A+, drybling A, a przy tym jest dużo lepszym obrońcą, playmakerem i cwaniakiem.
      A co do występów indywidualnych to CP3 też ma ich pełno, tylko nie są tak widowiskowe bo jak mówiłem, zdobywanie punktów to nie jest jego główny cel. Chociażby jego ostatnie 20/20/0, gdzie CP3 naprawdę trzyma poziom, bo nabija pełno asyst, a praktycznie w ogóle nie traci przy tym piłek. Za to Curry często ma mecze pt. “3 asysty, 4 straty”.
      A! No i również mogę wspomnieć o tym wyczynie:
      https://www.youtube.com/watch?v=Zkpv8Qv_x_U

      Ale obaj mają wiele wspólnego, bo po świetnym, indywidualnym występie, w następnej rundzie przegrywają mając na swoją korzyść stan 3-1 😀
      Pozdrawiam serdzecznie.
      #HejtOłwer

      (2)
    • Array ( )

      Skoro koniec dyskusji to koniec, ale jednego nie mogłem pozostawić bez komentarza.

      ” A do tego przy Currym jest coś co mnie ogromnie wkurza (i tu przyznaję, to jest po prostu mój hate), mianowicie jak go dotkniesz to jest od razu faul”

      https://www.youtube.com/watch?v=ar6LCKmmupA

      Chrisa nie trzeba nawet dotykać ;-).

      (0)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Czemu koniec dyskusji :P? I co do CP3 no to flopuje, ale w pewnym sensie się nie dziwię? Nie przepadam za flopowaniem, ale wejdźmy w buty Chrisa, jest niskim point guardem, który nie dostaje gwiazdorskich gwizdków i jest sfrustrowany ciągłymi porażkami. Nie usprawiedliwia go to oczywiście, ale warto czasami postarać się zrozumieć motyw niektórych osób. A tak w ogóle to Curry flopuje przy każdej trójce rozstawiając nogi i wywalając się, że niby coś mu się stało 😉

      (3)
    • Array ( )

      Aha, bo ja zrozumiałem, że to koniec. No dobra, to może inaczej. Na początek dwie małe wyliczanki.
      Wyliczanka numer jeden – drużyny, które zdobyły mistrzostwo NBA i miały PG za lidera, w kolejności od najnowszych. GSW 2015, Pistons 2004, Pistons 1990. 3 drużyny przez ostatnie 27 sezonów.
      Wyliczanka numer dwa – Stockton – dwa finały, zero mistrzostw. Nash – zero mistrzostw. Kidd – dwa sromotnie przegrane finały i jedno mistrzostwo, jako trzecia opcja w zespole.
      Teraz przytoczę cytat z Phila Jacksona, tym razem prawdziwy „“Chasing a point guard, where it becomes just an obsession, isn’t necessary. It’s not necessary. We can play the game without that,” Jackson said Friday at Staples Center”
      I jeszcze jedna ciekawostka – w żadnej z prowadzonych przez siebie drużyn, Phil nie miał rozgrywającego, który zdobywałby średnio ponad 5.5 asysty. http://insidehoops.com/forum/showthread.php?t=50515
      Dlaczego to wszystko piszę? Bo koszykówka nie lubi rozgrywających. A w szczególności klasycznych rozgrywających, ballhogów, w stylu CP3. Tak działa ten sport, że jeśli masz 7 stóp i urodziłeś się w Ameryce, to masz 5% szans na grę w NBA, a jeśli jesteś kilka-kilkanaście centymetrów niższy niż wszyscy i ważysz odpowiednio mniej to masz problem. Nie ma moim zdaniem przypadku, że najwybitniejszym, klasycznym point guardem w historii nba jest Magic, który w dzisiejszych czasach small ballu mógłby grać na centrze. Sam piszesz, że Paul „musi” flopować ze względu na swój mikry wzrost.
      I właśnie, dlatego bardziej cenie sobie Currego, który dzięki swojemu stylowi gry ma realny wpływ na przebieg gry. Bo skoro z racji braku centymetrów nie może dominować pod koszem, będzie grał na dalekim dystansie, gdzie z każdym centymetrem dalej od kosza, wzrost ma coraz mniejsze znaczenie. Ponadto taka gra stwarza mu więcej miejsca na korcie, bo rywale zmuszeni są go kryć praktycznie od połowy, przez co automatycznie rozciąga on obronę rywali.
      Natomiast Chris ze względu na swój styl gry, zawsze będzie uzależniony od postawy swoich kolegów, nie zrobi tego, co Curry, nie wygra spotkania w pojedynkę, decydując się na podanie, zawsze będzie składał losy meczu w ręce kogoś innego.

      (2)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Powoli zaczynam się gubić na temat dyskusji, bo zgadzam się w 100%, sam nie jestem zwolennikiem klasycznych Point Guardów, bo to często upośledza resztę zawodników, bo polegają często na tym, że ich PG zrobi im dobrą pozycję i ma sytuację catch and shoot. Przez to spada efektywność gry zespołowej, bo piłkę klepie tylko PG, a reszta musi ew. pracować jedynie off-ball.
      Ale co do Curry’ego to to jest efekt marketingu NBA. Curry jest cwaniakiem bo on wykorzystuje to jaką NBA chce koszykówkę. Gdyby w NBA można było normalnie bronić, z jakimkolwiek kontaktem to miałby przerąbane życie, a tak to dzięki temu, że za byle dotknięcie jest faul, to wykorzystuje to i wie, że na obwodzie nic mu nie zrobią, bo nie mogą się do niego zbytnio przyklejać czy trzymać za łapy więc odpala tróje i tróje odpalają teraz wszystkie zespoły NBA.
      I to moje zdanie, ale Curry nie był liderem zespołu. On był główną bronią w ataku. Liderem jest Draymond, ale wiadomo, każdy inaczej rozumuje pojęcie słowa “lider”, także tu jest kwestia sporna.
      Co do dominacji Curry’ego to to jest akurat już kwestia gustu. Czy jara Cię bardziej ktoś kto sam potrafi zdobywać seriami punkty, czy ktoś kto potrafi zastopować skutecznie najlepszego gracza rywala czy np. gościa co sprawia, że inni grają lepiej. Bo między CP3, a Currym jest ta subtelna różnica. Curry sprawia, że gra Ci się ŁATWIEJ, ale CP3 sprawia, że grasz LEPIEJ. Jeżeli jesteś słabszym graczem to więcej zyskasz grając u boku generałów typu CP3, Rubio, LeBron, Magic, Kidd czy Nash. Nie musisz być specjalnie utalentowany, po prostu wykonuj podstawowe czynności jak, biegaj na szybkie ataki, ścinaj pod kosz i trafiaj z czystych pozycji.
      Z resztą ta dyskusja nad PG jest trochę obecnie już nie na miejscu, bo w NBA nie ma już klasycznych pozycji. Dawno, dawno temu każdy PG robił to samo, każdy SG robił zawsze to samo i każdy Center robił to samo, ale od około 20 lat w Ameryce pozycja koszykarska to tylko nazwa, która służy do tego by stwierdzić kogo potencjalnie będziesz krył. Teraz nie patrzy się na to co POWINIENEŚ robić ze względu na pozycję, tylko w czym jesteś dobry i to rób. Niestety u nas dalej często jest ciemnogród pt. “Masz prawie 2 metry to musisz grać na centra”, “Masz 180 cm to musisz być klasycznym rozgrywającym, a punkty zdobywać tylko z dalekich rzutów”. Jak ja już będę kiedyś trenerem to KAŻDEGO adepta sztuki koszykarskiej będę uczył przede wszystkim rozgrywania, gry all-around, podstaw rzutu i fundamentów, a nie krzywdzić od dzieciństwa jak mojego kumpla, który jak na podstawówkę był wysoki to robiono z niego centra, później już nie rósł i mamy gościa 185cm co jest drewnem, bo umie tylko stawiać zasłony i tyle.
      Ale dobra, bo zszedłem strasznie z tematu, o którym nota bene zapominam powoli.
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

      (2)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Wczoraj od 8 rano widziałem ze miami wygra mecxz byl ustawiony. Nastepny mecz ustawiony mecz noc z 14 na 15. Zabawkowa Liga bez spadku i wszystko ustwione.

    (-2)
  11. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zastanawia mnie dlaczego nikt z was nie bierze pod uwagę Wilsona Chandlera jako kandydata do 6th mana. Wszyscy tylko piszą o Gordonie i SweetLou. Chandler to chyba jedyny prawie zawsze solidny zawodnik Nuggetsów w tym sezonie.
    Apropo Denver to już chyba stawiam na nich krzyżyk. Na początku sezonu jeszcze oglądałem sporo ich meczy ale teraz już mi się nie chce. Tego się nie da czasem oglądać. Niby fajna ekipa, ciekawi zawodnicy ale… no właśnie. Gdzie tu problem? Skład? Trener? Czy ceglarz Mudiay na rozegraniu? Jak myślicie?

    (2)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Dzieje się tak z prostego powodu. Ludzie przede wszystkim patrzą na punkty, bo są najbardziej widowiskowe. Z resztą trochę się tak przyjęło, że 6th manem prawie zawsze zostaje scorer co trochę poklepie i wbije seriami trójki. Czy kiedykolwiek nagrodę 6th mana wygrał jakiś grajek podkoszowy? Bo zawsze mi się wydaje, że tą nagrodę wygrywa jakiś shooting guard 😛
      P.S.
      Znam ten ból, to jest po prostu magia Northwest Division…
      Pozdrawiam, fan Minnesoty…

      (1)

Skomentuj Pike Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu