fbpx

Corey Brewer: wieśniak, który robi różnicę

24

Niebezpieczny upadek Andre Robersona widział na żywo. Lakers mieli tego dnia wolne. Właściwie, to nawet gdyby drużyna z LA miała tego dnia spotkanie w grafiku, to i tak by na parkiet nie wyszedł. W młodej drużynie mają grać młodzi zawodnicy, a nie 32-letni weteran. Proste. Gdy lekarze stwierdzili, że czołowy obrońca drużyny z Oklahomy wypada z rotacji do końca sezonu, trener Donovan stwierdził przed kamerami, że nie da się go zastąpić. Gdy tylko operatorzy wyłączyli sprzęt, zaczął przekonywać Sama Presti by chwycił telefon i dzwonił do Magica -> Thunder przydałby się jego były podopieczny z czasów mistrzowskich Florida Gators: Corey Brewer.

Grać dla Lakers

Corey Brewer szybko i bez większego żalu spakował walizki. Chociaż w trakcie swojej kariery przywykł do roli rezerwowego, ucząc się jej między innymi od Jasona Terry’ego w mistrzowskim sezonie Dallas, to czas w Lakers okazał się zdecydowanie zmarnowany: 3.7 punktów 1.7 zbiórek 0.8 asyst a w bonusie katastrofalne 18,6% za trzy i 66,7% z rzutów osobistych. Na lotnisku złapali go jeszcze dziennikarze z Los Angeles Times prosząc o kilka słów komentarza:

Po prostu chciałem móc grać. Oczywiście, w tym mieście jest wielu fanów, każdy cię rozpoznaje gdy grasz dla Lakers. Ale mnie zbytnio nie obchodzi życie nocne i cała reszta. Mam rodzinę, rozumiesz? Chcę pomagać w wygrywaniu. W siedzeniu na ławce nie ma nic wesołego gdy wiesz, że wciąż stać cię na grę.

Wielkomiejski błysk nie odpowiada każdemu, a szczególnie już osobie, której ukochany dom to wioseczka na 10 tysięcy mieszkańców, położone 50 kilometrów na północ od Nashville, stolicy muzyki “country”.

Corey traktorzysta

Pan Ellis Brewer, nazywany przez sąsiadów i rodzinę Pee Wee, postawił swój dom przy bocznej, polnej drodze. Dzięki temu miał blisko do pracy na farmie tytoniu. Gdy kończył pierwszą robotę, wsiadał do śmieciarki i ruszał na drugą zmianę. Jego dwaj synowie zawsze wiedzieli, że to człowiek ulepiony z innej niż ich pokolenie gliny. Ciężko pracujący, skoncentrowany na zadaniu i własnej rodzinie. Corey jako dziewięciolatek nauczył się obsługiwać traktor, dwa lata później biegał po polu zbierając uprawy. Szeroki, charakterystyczny uśmiech, ponoć rzadko schodził mu z twarzy – bo rodzina Brewerów po prostu lubiła spędzać ze sobą czas.

Synowie zawsze byli dla nas dobrzy. Kochali ojca. Gdy słyszałeś jak śmieją się w pokoju, pomyślałbyś, że zebrał się tam cały tłum, tak było głośno. Po prostu bardzo się kochali [Glenda Brewer, matka]

Może nie miałem wielu rzeczy, które mieli rówieśnicy, super butów czy zabawek, ale mogłem wyjść na podwórko, pobawić się z psem, porzucać do kosza, to było wszystko czego potrzebowałem [Corey Brewer]

Oprócz psa, Corey miał także innego pupila, kozę Billy’ego. O jego zgonie, po długim, osiemnastoletnim żywocie informowali na twitterze dziennikarze związani z NBA. Pierwsze, przydomowe boisko także nie zbudowało się samo. Wcześnie rano, jeszcze przed pracą, Pee Wee w ramach nagrody dla synów zmajstrował za domem prowizoryczny kosz. Starter Oklahomy wspomina, że wtedy dopiero zaczęła się jego miłość do koszykówki, wcześniej lepiej radził sobie w baseball, football… a nawet w piłkę nożną. Do dziś na swojej konsoli Brewer woli grać w Madden niż NBA.

Młodszy brat

Wszyscy, którzy mają starszych braci, wiedzą jak upierdliwi potrafią być. Siadasz na chwile na kanapie, a ten wali cię w głowę i ciągnie na boisko. Wolisz baseball? Co mnie to obchodzi, jestem pięć lat starszy i idę grać w drużynie uniwersyteckiej, dawaj na boisko. Wychodzisz z domu, grasz najlepiej jak potrafisz, a ten drań wygrywa do zera.

Był młodszy, musiał zebrać parę ciosów [Jason Rogan Brewer]

Czułem się jak manekin do ćwiczeń. Nie umiałem z nim wygrać [Corey Brewer]

Zaletą małych miasteczek jest to, że z kumplami przyjaźnisz się od przedszkola do końca liceum. Po mocnej szkole od brata Brewer zaczął znajdować przyjemność w grze z kumplami. Gdy dostał się do NBA wspominał, że czuł jakby każdy z jego przyjaciół odniósł wraz z nim ten sukces.

Z nastawieniem typowym dla ulicznych boisk – zdobywasz dużo punktów, jesteś gość – Corey przyszedł na pierwszy trening licealnej drużyny i został z niego bardzo szybko wyrzucony. Od trenera usłyszał pierwsze przykazanie basketu – nie bronisz, nie grasz. Chudy jak patyk Brewer wziął sobie do serca słowa szkoleniowca, wymuszał faule, bił się na zasłonach, wybierał niczyje piłki. Dziś coach Kington swojego najsłynniejszego wychowanka wspomina tak:

Wymagałem od niego wiele, żeby dla mnie grać, musiałeś być mocno zmotywowany. Zawsze pracował ciężko, to była radość móc go trenować.

Znamienne, że przez kolejne lata w bardzo podobnym tonie wypowiadali się kolejni szkoleniowcy, od Donovana u którego był gwiazdą, przez Wittmana wychowującego rookie, po Carlisle’a dającego mu niewielkie minuty.

Florida Gators – pieniądze to nie wszystko…

Al Horford (nr 3), Joakim Noah (nr 9), Corey Brewer (nr 7 draftu) – historia rocznika 04′ Florida Gators jest tak niezwykła, że zasługuje na kolejny artykuł. W wielkim skrócie – wyżej wymienieni panowie, pod przewodnictwem Billy’ego Donovana sięgnęli po mistrzostwo NCAA 2006 roku. Rozdzwoniły się telefony, eksperci widzieli wielką tróję z Florydy w drafcie. I rzeczywiście… swoje miejsce w NBA odnaleźli, ale dopiero rok później, gdyż w kolejnym sezonie Gators wystąpili z taką samą pierwszą piątką, a sezon zakończyli z identycznym sukcesem – mistrzostwem.

W wywiadach Brewer mówił, że wraz z kolegami pozostał na uniwersytecie gdyż mieli przy tym sporo frajdy i po prostu chcieli wygrywać. Dorastali razem jako gracze, ale także jako ludzie, przyjaciele. Wszystko pięknie, ale wyobraźmy sobie, że jednemu z nich przydarza się kontuzja…

Corey nie pochodził z bogatej rodziny, w dodatku jego ojciec zmagał się z zaawansowaną cukrzycą. Gdy syn grał na pierwszym roku, choroba doprowadziła Pee Wee do amputacji nogi. Przez kolejne zabiegi zobaczył tylko jeden mecz chłopaka w barwach Gators. Tym cięższa musiała być decyzja o odroczeniu udziału w drafcie, a tym samym o opóźnieniu pierwszej, milionowej wypłaty. Rodzinna narada zakończyła się pełnym wsparciem dla planów syna o pozostaniu na uniwersytecie.

NBA… ale bez pieniędzy to…

Pierwszą wypłatę Corey częściowo przeznaczył na nową posiadłość dla swoich bliskich. Rodzice nie chcieli przenosić się w inne miejsce, dlatego pola wokół dawnego domu, wraz z boiskiem, przemieniły się w plac budowy. Przeciwko architektonicznemu rozmachowi zaprotestowała mama gracza, bo “po co tyle pokoi” i “kto to będzie sprzątał”. Skończyło się na skromnym, nowoczesnym domku z rampami dla wózków inwalidzkich – niestety przez postępującą chorobę Ellisowi amputowano drugą nogę. Po licznym operacjach, senior rodu zmarł w wieku 68 lat, gdy Corey z łatką draftowego niewypału trafił z Minnesoty do Dallas, a następnie Denver. Później szukał jeszcze formy w swoim pierwszym klubie, a także w Houston u boku Hardena i Howarda. Bez spektakularnych sukcesów, za wyjątkiem…

51 punktów

Wszyscy słyszeliśmy, że nowy rekord organizacji z Minnesoty ustanowił Karl Anthony Towns z wynikiem 56 oczek. Niewielu jednak wie, że wcześniejszy rekord należał do Mo Williamsa z 52 punktami, a od niego zaledwie jeden punkt dzielił Brewera, który rozstrzelał się przeciwko Houston w 2014 roku. LeBron zapytany tego dnia czy słyszał o wyczynie Brewera powiedział tylko “Nie”. Dziennikarz dodał, że zawodnik Minnesoty rzucił 51 punktów, na co przerwał mu Król:

Czekaj, czekaj. O kim my mówimy?

Pewnie większość z fanów zareagowała wtedy tak samo – w końcu w ciągu swojej siedmioletniej kariery Brewer zdobywał średnio 12.2 punktu na mecz. Co zabawne, sam zainteresowany nie mógł wypowiedzieć się przed kamerami zaraz po swoim najsłynniejszym występie. Zamiast na konferencji prasowej musiał siedzieć w toalecie – NBA wylosowała go do badania antynarkotykowego. Procedura jest taka, że do czasu uzyskania wyników, gracz nie może występować publicznie.

To był mój najlepszy mecz. Czasem puszczam go sobie w poszukiwaniu motywacji, szczególnie gdy sezon układa się nie tak jak sobie tego życzyłem [Corey]

Westbrook, Anthony, George, Adams i ja

W Oklahomie Brewer wyraźnie odżył po fatalnych sezonach dla Lakers: 10.5 punktów dwie asysty i trzy zbiórki, skuteczność za trzy 41%, z wolnych 85%. 28 minut na boisku, choć tuż po transferze Billy Donovan zarzekał się, że szykuje dla swojego byłego podopiecznego po 12 minut, a obecności w pierwszej piątce nie gwarantuje.

Sezon się kończy, zaraz decydująca faza play-off więc czasu na eksperymenty również brakuje. Brewer musi się tym razem uczyć znacznie szybciej niż podczas gry na uniwersytecie. W obronie wciąż czasami gubi system, źle pobiegnie po przejęciu krycia, o czym przypomina mu drący się zza pleców Steven Adams. Wszyscy wiedzą, że jest w drużynie tym piątym, ma biegać do kontry i docelowo łatać dziury w obronie. Co wniesie poza tym, to jego. Trener Donovan krytykuje go ponoć również często jak dawniej, wytyka błędy podczas oglądania taśm częściej niż innym graczom. Obaj panowie zdają się tym nie przejmować.

To gracz, którego szczerze uwielbiam, aż do śmierci. Przeżylismy razem wiele niesamowitych chwil. Połączyć się z graczem z college’u na poziomie NBA to niecodzienna historia [Donovan]

Nie mam w rękawie dowcipnych historyjek o naszej współpracy, to po prostu świetny człowiek. Podczas gry żywiołowy, poza parkietem zachowuje się jak ojciec [Brewer]

Wsiadam do wagonu

Nie mam pojęcia czy eksperyment z weteranem mającym za sobą lata koszykarskiego letargu wypali w siedmiomeczowej serii. Wiem tylko, że za sprawą uśmiechniętej tyczki, gościa o tak idiotycznych pseudonimach jak Pijany Drybler czy Żyrafa na Wrotkach pierwszy raz w życiu kibicuję OKC. Trzymam też kciuki za powodzenie corocznych campów, które Brewer organizuje w rodzinnym Tennessee i bliskiej jego sercu Florydzie. Cały dochód z imprez przeznacza na leczenie cukrzycy.

Corey wcale się nie zmienił. Dlatego ludzie w okolicy go kochają. Mówią, że to skromny człowiek [Glenda Brewer]

[Grzegorz Szklarczuk]

24 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Mam nadzieję że Pan Grzegorz Sz. na stałe zasiadł już w GWBA.
    Kolejny świetny artykuł. Naprawdę super. Dziękuję.

    (126)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Aż przejechałem przystanek. Super artykuł, miło jest czasem poczytać też o drugoplanowych aktorach

    (48)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajny tekst. Bardzo lubię Brewera od dawna. Sprawia wrażenie bardzo sympatycznego gościa. Na boisku zostawia serce.

    (27)
    • Array ( )

      tylko teraz pytanie – czy on jest jedną z tych trzech “pseudo gwiazd” czy nie 😀

      (3)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    A może coś na temat Javale McGee, który jest ważną postacią w rotacji Golden, a poza tym to dobry śmieszny chłop. Szukałem też wczoraj artykułu na temat Brian Scalabrinego, ale nie udało mi się znaleźć historii tego barwnego gracza.

    (16)
    • Array ( )

      On sam usuwa te artykuły, bo wie jaki byłby szok w opini publicznej gdyby się okazało, że on jest tak naprawdę GOAT, a nie MJ

      (6)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Chyba mały “chochlik” się wkradł:
    [Glenda Corey, matka]

    Śmiesznie by było jakby Pani Glenda Corey oraz Pan Ellis Brewer nazwali swego potomka COREY BREWER czyli swoimi nazwiskami 😀

    Ale artykuł sympatyczny – gratuluję.

    (10)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Czasy się zmieniają. Artykuł o Brewerze -kilkanaście komentarzy.
    Artykuł o Bonzo Lolu – kilkadziesiąt.

    (6)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Grzegorz po raz kolejny trzyma poziom 😀 BLC, Grzegorz, ciekawe ilu jeszcze jest wśród nas ukrytych talentow 😛

    (1)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Kurde a gdyby tak BLC, Kuba i Grzegorz wrzucali po 1 artykule dziennie… 3 mega artykuły dziennie to byłoby coś. Nie wymagam, tak sie tylko rozmarzylem

    (0)

Skomentuj Prawda ekranu Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu