fbpx

Czy 82 mecze NBA to za dużo?

45

op

Zastanawialiście się kiedyś jakim obciążeniem dla zawodników jest rozgrywanie długiego, trwającego 82 mecze, sezonu regularnego? Do tego wszystkiego doliczyć trzeba playoffs (graczom Spurs 23 mecze zajęło w tym roku uporanie się ze wszystkimi rywalami w drodze po tytuł), a co jakiś czas mamy przecież także rok olimpijski czy FIBA World Cup, gdzie powołani “szczęśliwcy” również muszą wykazać się odpowiednim zaangażowaniem, nie mówiąc już o presji na wynik.

Czy NBA mogłoby zyskać, gdyby sezon zasadniczy uległ skróceniu? Czy gra nabrałaby większego tempa? Taką opinię wyraził ostatnio sam LeBron James, podobnego zdania jest także Dirk Nowitzki. W poniższym artykule postaram się przeanalizować ten problem. Rzecz jasna liczę również na Wasze opinie.

#Kontuzje

Trudno odmówić racji argumentowi, że “zmęczenie materiału” spowodowane trudami długich rozgrywek może stać się zarzewiem kontuzji.

– Derrick Rose,
– Kobe Bryant,
– Paul George,
– Rajon Rondo,
– Kevin Durant…

to tylko kilka nazwisk z długiej listy, na których powrót do gry czekamy. Czy zdajecie sobie sprawę, że obecnie na liście kontuzjowanych graczy znajduje się ponad 60 nazwisk? Czy wiedzieliście, że lwią część minionego sezonu Andre Iguodala biegał z naciągniętym ścięgnem udowym? Że z pomniejszymi urazami borykają się w tym momencie: Kevin Love, Mario Chalmers, Anthony Bennett, Kevin Martin czy Dirk Nowitzki? Łatwo jest krytykować słabszą dyspozycję, ale samemu zagrać z kłuciem w pachwince? No właśnie..

Urazy mogą mieć podłoże mechaniczne, ale w większości przypadków bez wątpienia ich przyczyną jest długofalowe obciążenie. Koszykarscy ortodoksi (do których sam się zaliczam) od razu podniosą argument, że kiedyś gra była twardsza, a mimo to zawodnicy zdawali się być mniej podatni na rozmaite urazy.

Podchodząc do sprawy zdroworozsądkowo należałoby jednak wziąć pod uwagę dwie rzeczy. Po pierwsze, kiedyś gra faktycznie była twardsza, ale dzisiaj jest szybsza, więc te dwa aspekty znoszą się wzajemnie jak iksy w równaniu. Po drugie, w połowie lat 90-tych podstawowym źródłem informacji o NBA w Polsce były wyniki na telegazecie, cotygodniowy magazyn NBA Action, a statystyki sprawdzało się na odwrocie kart Upper Deck, więc jakie mogliśmy mieć pojęcie o skali urazowości w lidze?

Gladiatorzy złotej ery NBA również cierpieli urazy. Nawet Michael Jordan opuścił 64 mecze z powodu kontuzji stopy w rozgrywkach 1985-86, ale na listę kontuzjowanych zawodników trafiali również gracze z dużo bardziej osobliwymi uszczerbkami na zdrowiu: Moochie Norris cierpiał na bezsenność, Kevin Johnson doznał urazu barku po tym jak w euforii wyściskał go Charles Barkley albo Muggsy Bogues, który zszedł w połowie meczu, po tym jak przypadkowo “sztachnął się” maścią przeciwbólową.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

45 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak w gwoli ścisłości kontuzja Paul-a George-a to raczej nie wina zbyt długiego sezonu i przemęczenia.

    Moim zdaniem wszystko zostanie jak jest, ewentualnie przyjrzą się temu co zaproponował Erik Spoelstra:
    “Szczególnym obciążeniem są gry back-to-back. Można by zastanowić się nad zmniejszeniem ich liczby, tak by nie było to ponad 20 meczów w sezonie. To one są najbardziej obciążające.”

    (35)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zastanawia mnie to jak Stockton będąc wątłej postury ciała grał kilka sezonów po 82 mecze i to podrząd. Taki Lebron czy Dwight powinni grac cały rok sądząc po ich posturze ciała i fizyczności. Jedynym sensownym rozwiązaniem jakie mi przychodzi do głowy to skończenie z eksplatowaniem zawodników. Tak jak zrobił Popovich. Świat sie nie zawali.

    (5)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    jakos w latach 80. , 90. kiedy koszykowka byla duzo bardziej kontaktowa gra, zawodnikom pozwalalo sie na wiecej to nie bylo takich rozwazan. kazdy gral bo to kochal, chcial grac. teraz pewnie lebronkowi sie tipsy w paznokciach moga polamac jak zagra te 4 minuty wiecej —> SMIECHU WARTE, nba idzie w zla strone. ;]

    (-3)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Są ludzie, którzy pracują na budowach po 12h dziennie, przez 5-6 dni w tygodniu, a zarabiają marne grosze. To trochę irytujące, że Ci Panowie zarabiają grube miliony i narzekają. Rozumiem, że gra na takim poziomie wymaga mnóstwa zaangażowania i jest ciężka dla organizmu. Moim zdaniem to nie system 82 meczów w sezonie jest problem, tylko to jak gra teraz wygląda – atletyzm przeważa nad techniką, przez co zawodnicy katują wręcz swoje ciało. Niech grają mądrzej, to ich ciało nie będzie narażone na głupie urazy. Poza tym, myślę, że liga może pomyśleć nad innym ustawieniem terminarza. Przecież mogą zrobić tak, że dwa mecze pod rząd będą rozgrywane w jednym mieście. Co innego po meczu ładować się do samolotu itp, a co innego prosto do hotelu, na jakiś masaż, czy coś. Moim zdaniem, Panowie mają tyle pieniędzy, żeby zapewnić sobie najlepsza z możliwych opiekę zdrowotną, mają predyspozycje do tego, żeby grać na mniejszym kontakcie, używając ku temu techniki. A jeżeli im nie pasuje, to niech oddadzą taką część swojej pensji, ktora wyrówna straty ligi przy skróceniu sezonu.

    (61)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Powiem krótko i na temat.
    Niech zostanie jak jest. Od kilkudziesięciu lat gra się 82 mecze w sezonie (4×12 min)
    Kontuzje były, są i będą. To (niestety) nieodłączna część sportu. Może dało by się przedłużyć o 5-10 minut przerwę pomiędzy kwartami ?

    (5)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Dostają tyle kasy, że wielu z nas przez całe życie się takiej nie dorobi i jeszcze źle? A nie mają do robienia nic innego niż ganianie za piłką. Nie wymyślą leku na raka, nie popracują przez 12 godzin w polu, nie zajmą się chorymi w szpitalu. To jest ich praca- chcesz coś osiągnąć w życiu to niestety ale zap****. Już chyba zapomnieli z jakich (większości) środowisk się wywodzą i jak to jest, gdy żyje się poniżej minimalnej godności.

    (29)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Napisaliście, że długie rozgrywki to zarzewie kontuzji i jako przykład podajecie Paula Georga. Jaki związek ma jego złamanie z długimi rozgrywkami ? ;o

    (5)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Wydaje mi się że za takie pieniądze powinni siedzieć cicho a jak dalej sie nie podoba to zapraszam do kopalni jak górnik za max 4k zł. Codziennie ciężka praca z możliwością zostania na dole na zawsze za marny grosz.

    (4)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @KingCent
    Mylisz się. Jeśli ktoś jest większy i ma lepiej zbudowane ciało to i potrzebuje więcej “paliwa” i odpoczynku. Większa masa – większe obciążenie dla stawów, kości i mięśni. Niestety tak jest.

    (6)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak LeBron taki przemęczony to niech poprosi trenera aby grał po 25 min/mecz zamiast 38 min. Jego zmiennik będzie się cieszył, że dostaje więcej minut, Lebronik będzie się cieszył, że się tak nie eksploatuje. 😛

    (4)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Skrócić mecze o milion przerw na reklamy w TV. NBA nie da się przez to oglądać. 30 sekund akcji, timeout (minuta reklam) i tak w kółko. Grają 48 minut, ale na nogach są 3,5 h. To tez jest męczące pewnie. Jesli mecz trwałby 1h krócej, to zawodnik godzinę wcześniej poszedłby spać i lepiej się zregenerował. Naprawdę wolę reklamy na koszulkach niż sztucznie wydłużane przerwy w grze, by zadowolić reklamodawców. To jest, moim zdaniem, rozwiązanie.

    (11)
  12. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Według mnie cała ta gadanina jest bez sensu od tego drużyna ma 15 graczy a nie 5 żeby przez te 82 spotkania racjonalnie rozdzielać minuty pomiędzy graczy. A to że trafi się taki Eric Spoelstra czy inny genialny Mike D’Antoni którzy zażynają swoje gwiazdy (Kobe przed kontuzją w ciągu 4 spotkań przesiedział na ławie chyba 8 minut) to już nie jest zmartwienie ligi czy kibiców tylko generalnego menagera drużyny. Swoją drogą NBA niby się zastanawia co tu zrobić bo martwią się o graczy a jak Popovich posadził swoją wielką trójkę na mecz z Miami to zgarnął 0,5mln kary. Według mnie żadna z tych propozycji nic nie da, w ciagu 44minutowego meczu trener idiota i tak da zagrać swojej gwieździe 40minut więc ucierpią tylko zmiennicy. Mniejsza ilość spotkań nie spowoduje że głupek Rose po dwóch operacjach zacznie się zastanawiać czy to czasem nie jest niezdrowe że po swoim nienaturalnym wyskoku ląduje na jedną i to wyprostowaną nogę. Pamiętajmy że w latach 90 faktycznie było więcej kontatku ale za to nie było tylu wybryków genetycznych. Jak ktoś był super umieśniony to nie był już tak szybki (Malone-Lebron) rozgrywający nie fruwali wyżej niż gracze podkoszowi (Stocton, Payton- Westbrook, Rose) itd.

    (3)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    z tych 764584393939 meczów w RS 90 % ma znikome znaczenie. to odrabianie pańszczyzny, zwykła uciążliwa robota. dla graczy. dla organizacji – zarabianie kasyy na półrocznym objazdowym cyrku. dopiero playoffs, to właściwa NBA basketball.

    z pkt widzenia kibica – mniej meczów sprawia, że ranga każdego z nich jest wyższa. dzisiaj 90 % meczów ma minimalne znaczenie dla ostatecznych rozstrzygnięć, kto lubi w grudniu po południuu oglądać Bucks vs Nuggets, a nawet vs Suns ? podejrzewam, że mało kto.

    pytanie, ile NBA i kluby muszą zarabiać, żeby uznać, że wyszły na swoje ? reklamy, tiwi, sprzedaz brandu… ile do tego trzeba meczów, biletów i za jaką cenę. panowie muszą usiąść i wziąc do rąk kalkulatory. może się okazać, że da się odciąć 15-18 spotkań bez specjalnego uszczerbku dla zarobków wszystkich zainteresowanych.

    PS : gracze NBA nie żądają “wyższych” zarobków. żądają uczciwego udziału własnego w zwiększonych przychodach ligi, a więc chcą proporcjonalności partycypowania w korzyściach.

    (-4)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Czemu nie wroca do formuly stosowanej dawniej, czyli na wszystkie mistrzostwa typu FIBA, olimpiada itd niech jezdzi mlodziez z NCAA. Tegoroczne mistrzostwa swiata tak czy siak pokazaly jak gwiazdom zalezy na grze w reprezentacji… A co do skracania sezonu to mysle ze to chybiony pomysl. Biorac pod uwage zaawansowanie medycyny sportowej jaka jest w Stanach ( nie mowiac juz o NBA) mysle ze spokojnie dadza sobie rade z regeneracja.

    (4)
  15. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Najlepsza liga koszyskówki świata, posiadająca najlepszych zawodników świata – idąc tym tokiem myślenia, można rozważyć możliwość tego, aby gracze rezerwowi grali więcej… Chłopcy siedzacy na ławce, chcący udowodnić, ze nie są tam przypadkiem są niesamowicie zmotywowani, waleczni, aż z przyjemnością patrzy się na zawodnika, który oddaje płuca na parkiecie. dlaczego by nie pozwolić więcej grać właśnie im, a wszech-idealni posiedzą sobie w tym czasie i popatrzą jak “młodzi-gniewni” zrywają obręcze. W swojej skromnej karierze koszykarskiej wspinałem się po drabince i jako dzieciak siedziałem jak zmiennik dla starszych, więc gdy nadchodziła moja zmiana to motywacja niemal biegała za mnie.

    (5)
  16. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Bez szans, że Silver się na to zgodzi. Mimo że nie pamiętam NBA w latach 80 czy 90 to jednak jest widać na filmach na yt, że wtedy Duża Liga była bardziej techniczna, więcej walki pod koszem itd. Jeśli jednak doszłoby do jakichś zmian w długości sezonów czy czasu meczu to rekordy już będą takie po wsze czasy. Myślę, że w tedy trzeba będą potrzebne 2 rankingi: przed zmianami i po zmianach. Ale chwila to przecież BEZSENSU. Po prostu jeśli zawodnicy spędzający na boisku po 35-40 minut mówią, że sezon jest za długi to niech poproszą trenera żeby grali mniej. Wtedy tacy zawodnicy co grają po 8-10 minut będą mieli raptem 4 minuty. NBA nie potrzebuje zmian i takie jest chyba nie tylko moje zdanie.

    (1)
  17. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Moja opinia jest taka: w PO seria best of 5, tylko w finałach best of 7, jeśli chodzi o sezon regularny to proponowałbym właśnie ograniczyć do minimum mecze back to back, a także ułożyć terminarz który ułatwi troche życie, a nie np. mam mecz z Clippers a za dwa dni musze lecieć do Orlando…

    (0)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim pomysłem jest wprowadzenie takich zmian i podzielenie NBA na 2 ery: stara era – 48 minut, 82 mecze RS; nowa era – 44 minuty, zmniejszona ilość meczy RS, nowe statystyki, nowe Hall of Fame, nowe rekordy. Taka tam luźna rozkmina.

    (-7)
  19. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Po paru minutach kalkulowania doszedłem do wniosku, a czemu nie można zacząć sezonu na przykład w połowie września ?
    Gdy nie ma IO, MŚ takie rozwiązanie rozciągałoby sezon i ograniczyłoby mecze back-to-back, myślę że jest to dość sensowne.
    Nie skracajmy sezonu ani długości meczów, kiedyś tak grano i jakoś nikt nie narzekał, a dzisiaj od nadmiaru pieniędzy się w tyłkach przewraca, rozumiem kontuzje ale jest to jednak część każdego sportu, może to spotkać każdego atletę nawet jeśli jest tytanem pracy, takie jest życie

    (11)
  20. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Niech wydłużą sezon o miesiąc i od razu zniweluje się liczba meczów “back-to-back” do zaledwie kilku w sezonie. Dlaczego dopiero teraz ktoś poruszył ten temat? Kiedyś męczyli się mniej? Nie sądzę. Kiedyś za to gra w większym stopniu opierała się na technice, a nie lataniu co akcję na wysokości drugiego piętra. Za takie pieniądze to zawodnicy powinni dostosować swój styl gry tak, żeby te 82 mecze wytrzymać. Dlaczego milczy stara gwardia (no, może poza Nowitzkim)? A no właśnie, bo oni nie muszą zapieprzać jak Bolt, żeby zagrać swoje. Powiecie, że nie mam pojęcia, o czym mówię, ale za 10 baniek rocznie mógłbym grać codziennie, aż do porzygu.

    (1)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak dobrze wiemy najlepsi gracze są najbardziej narażeni na kontuzje – grają najwięcej minut dają z siebie pewnie też najwięcej a do tego presją jaką wywierają media powoduje, że muszą biegać bez grymasow na twarzy. Skrócenie czasu gry to słaby pomysł lepiej żeby wycieli kilka meczy np między drużynami z różnych konferencji. Niestety odpada wtedy wiele ciekawych spotkań które w po mogły by się odbyć dopiero w finałach. Myślę że długo nic się nie zmieni w tej sprawie. Muszą mieć szybsze samoloty 🙂

    (-3)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie rozumiem większości z tych narzekań, w większości ci zawodnicy grają jeszcze w wakacje bo im mało… Czas by znowu wrócić do techniki i starać się omijać kontuzje, ci wszyscy starsi zawodnicy byli tak samo atletyczni – począwszy od rusella, dra j, Jordana, aż do teraz, a kontuzji aż tak nie było 😉

    (4)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    Więcej myślenia i rozkładania równomiernie zadań na wszystkich zawodników jak to robi Pop w SAS. Dlatego później taki Kawhi “King Slayer” Leonard może sobie poświęcić lato na doskonalenie i ćwiczenia, bo wie, że w odpowiednim czasie odstanie odpoczynek od swojego trenera. Dlatego budowanie zespołu z 3 gwiazd i obkładanie ich zadaniowcami i stojącymi nad koszykarskim grobem weteranami to strzał w kolano dla tych gwiazd. Muszą biegać za resztę, bo trzeba ich na PO oszczędzać. Przychodzi PO i dalej za nich trzeba grać, bo są zardzewiali.
    Zmniejszenie minut automatycznie utnie kilku ogonom ławkowym szansę na grę. Skrócenie sezonu, to też nie jest rozwiązanie, bo ucierpią na tym wszyscy, zwłaszcza po podpisaniu tej umowy z TV. Ale raz w życiu zgodzę się kołczem Spo: zmniejszenie meczy back to back jest jakimś początkowym rozwiązaniem.

    (2)
  24. Array ( )
    Odpowiedz

    Niestety, ale zauważam, że podobnie jak w piłce, w kosza zaczynają grać piz***czki. A przecież gra w kosza to nie praca a przywilej, którego większość z nas nie doświadczy.

    (5)
  25. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Najlepszym rozwiązaniem byłoby grać serie, od 7 do 10 jakiegoś miesiąca Brooklyn grałby z Chicago serię 3 meczową i później wylot do kolejnego miasta na kolejną serię itd. Mniej lotów, mniejsze zmęczenie, więcej czasu na regenerację.

    (6)
  26. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Teraz jest szybciej, wtedy było ostrzej fizycznie. Teraz zarabiają grube miliony i płączą, że sezon za długi, kiedyś największe gwiazdy ligi zarabiały tyle ile aktualnie średni zadaniowiec i nikt nie narzekał na długość sezonu. Robi się z tego coraz większy biznes, a powoli coraz mniej w tym faktycznie sportowej rywalizacji.

    A może zamiast skracać minuty, czy ilość spotkań, może nie forsować tak ostro zawodników? Zarówno treningami (odpowiednio je modyfikując) jak i dając pograć więcej minut zmiennikom, zamiast katować swoją wyjściową 5tkę po 40+ minut w meczu ?

    (2)
  27. Array ( )
    Odpowiedz

    Po co te dywagacje!!!

    Jordan od sezonu 86-87.
    82,82,81,82,82,80,78,przerwa17(wszystkie w tym sezonie),82,82,82

    Stockton od sezonu 84-85.
    82,82,82,82,82,78,82,82,82,82,82,82,82,64!!!!,50(krótszy sezon),82,82,82,82

    Malone od sezonu 85-86.
    81,82,82,80,82,82,81,82,82,82,82,82,81,49(krótszy sezon),82,81,80,81,42(ostatni sezon 40stka na karku)

    Payton od sezonu 90-91.
    82,81,82,82,82,81,82,82,50(krótszy sezon),82,79,82,80,82,77,81,68

    R.Miller od sezonu 87-88.
    82,74,82,82,82,82,79,81,76,81,81,50(krótszy sezon),81,81,79,70,80,66 (39 lat!!)

    To byc może ewenementy. Inni raczej grali mniej bo urazy były sa i bedą. ale jakoś takich spekulacji nie będzie. wiekszość moze grac mniej a trenerzy nie muszą ich tak eksploatowac i jeszcze jedno z treningiem tez nie mozna przesadzać.

    (3)
  28. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    czytając artykułów i niektóre wypowiedzi myślę że tylko Jordan to prawdziwy facet, ‘Gdybym nie grał 82 meczów w sezonie, szukałbym grania gdzieś indziej, bo kochałem koszykówkę. Jako gracz, nigdy nie myślałem, że 82 mecze to problem.’ otóż to .

    (1)
  29. Array ( )
    Odpowiedz

    W zakresie ewentualnych zmian:
    1. Skrócić przerwy w czasie meczu bo na żywo nie da się tego oglądać – mając do wyboru wersję pełną i skróconą na nc+ w 90 proc przypadków wybieram tę drugą (szczerze to nawet osobiste przewijam do przodu).
    2. Nie zmieniać nic w zakresie 82mecze/48 min – po prostu wydłużyć sezon i grać pk dwa mecze wyjazdowe po kolei.
    3. Wyeliminować koks z szatni i skończą się kontuzje.
    4. Promować koszykówkę drużynową a nie same gwiazdy. Nie mogę patrzeć na niektóre zespoły jak np do połowy tylko 4 graczy zdobywa punkty – normalnie staje się to futbolem amerykańskim gdzie podział na formacje w zasadzie uniemożliwia zdobywanie punktów itp.(pamiętacie wspomnienia Barnesa jak trener dziwił się że trenuje zdobywanie punktów bo to nie jego zadanie)
    5. Ciekawym pomysłem mogłoby być ograniczenie w regular ilości meczów do rozegrania przez konkretnych graczy np. do 72 spotkań.

    (0)
  30. Array ( )
    Odpowiedz

    Jordan jako jedyny ma rację, nic dodać nic ująć!
    Kasa jest widać najważniejsza dla wszystkich jęczących panienek.
    Gdzie jest PASJA, miłość do koszykówki?? Robią to co kochają, mają pieniądze z kosmosu i jeszcze im źle @#$%.

    (2)
  31. Array ( )
    Odpowiedz

    Wszystko to fajne i ciekawe. Ale zapomina się , że NBA to przede wszystkim biznes. Sam harmonogram spotkań, to niezwykle skomplikowany organizam, który musi pogodzić dziesiątki zmiennych – takich jak, dostępność hal, ew. kolizje z innymi eventami w okolicy, czas w TV, zobowiazania reklamowe klubów, hal, zawodników, stacji TV itp, itd. Zmiana miała by reperkusje we wszystkich obszarach. dlatego też nie sądzę, że zmiana formuły będzie nagła – a zupełnie wątpię w ograniczenie liczby meczów. Przecież od lat zwiększano ich liczbę (np. best of 4 w 1 rundzie PO) właśnie w imię zwiększenia zysku. Dlatego też, bardziej spodziewam się korekt w zakresie meczow “back to back” i optymalizacji tras przelotów, niż zmiany w ilości. Wymaganie zostanie zcedowane na trenerów i kluby – aby tak grały aby pary starczało nawet na te 100 meczy w sezonie. SAS pokazuje, że da się 😉 Co do ograniczenia minut gwiazd – nie da się. Gwiazdy ciągną ligę i od nich wymaga się minut. Kibice przychodzą zobaczyć Kobe, LBJ czy RW0. i płacą za jak najdłuższe ich oglądanie.

    (0)
  32. Array ( )
    Odpowiedz

    Przecież to logiczne że ci faceci maja prawo czuć się przemęczeni. W innych sportach graja sobie 1 max 2 mecze tygodniowo. Oni graja 82 mecze w sezonie, później jeszcz PO, zobowiązania kontraktowe, presezon. To wszystko to wiele więcej niz w innych dyscyplinach.

    Zarabiaja może miliony ale wiele poświęcaja. Z dala od rodziny, cały tydzien sala, albo mecz, albo trening, albo zobowiazania.

    Kiedyś też nikomu nie przeszkadzało, że kobiety nie mogły głosować a dzieci pracowały w fabrykach. To znaczy że nie ma nic się zmieniać bo 30 lat temu też było 82 mecze?

    Obecnie koszykówka jest szybsza, bardziej widowiskowa. A i Ci goście nie są już typowymi “murzynami” całującymi po stopach panów za możliwość gry w kosza. Stawiaja wymagania, chcą więcej wolnego dla rodzin.

    Zrobilibyście to samo.

    (1)
  33. Array ( )
    Odpowiedz

    przeciez od zawsze grano 82 mecze i jakos nikt nie plakal, kontuzje tez byly wtedy wiec po co cokolwiek zmieniac? po co kombinowac z 11 minutowymi kwartami. Lata 80te i 90te w NBA to byl najlepszy okres, kazdy chcial przebywac jak najdluzej na parkiecie, jak najwiecej grac, byc czescia sukcesu druzyny, dzis mam wrazenie ze jest odwrotnie, brakuje wielu graczom chyba takiego zapalu do gry, a moze za dobrze im sie powodzi i zamiast grac woleliby robic co innego (parz Bynum)

    (0)
  34. Array ( )
    Odpowiedz

    zgadzam sie te z @wiktorem, obecnie za duzo jest reklam, 15-20 lat temu tak nie bylo, co chwila jest time-out i reklamy, kiedys chociaz jeszcze mozna bylo obejrzec podczas tych przerw cheerleaderki, a teraz juz nawet tego nie, przerw jest 2 razy wiecej niz wtedy, to wszystko psuje ta lige i niepotrzebnie wydluza mecze

    (0)
  35. Array ( )
    Odpowiedz

    Mam wrażenie że średnia wieku komentujących to jakieś 10 lat… przecież to jest praca – cholernie ciężka, oni nie leżą na kanapach w domkach 90% czasu…
    @jymal – ja nie wiem czy to wiesz, pewnie nie; ale sportowcy – też cięzko pracują. Kto wie czy ci nie najlepsi nie pracują ciężej od człowieka na budowie (zresztą.. ludzie na polskich budowach częściej “pracują” niż pracują, ale to materiał na całą książke – ile piwa może wypić robotnik budowlany zanim spadnie z rusztowania)… ty byś pewnie jednego treningu w NBA nie przeżył, oni jakoś dają radę. Wstają o jakichś nieludzkich godzinach (trening o 5 rano – o której trzeba wstać?), żadna największa gwiazda raczej nie poprosi trenera o skrócenie czasu gry, zmiejszenie treningów itp. Plus gwiazdy mają jeszcze takie bzety jak sesje zdjęciowe czy kręcenie reklamowych; co pewnie robi się w czasie wolnym, czytaj mniej czasu z rodziną.

    Dlatego imho oni się nie zgodzą na przedłużenie sezonu – bo oni wakacje chcą spędzać z rodziną. W czasie sezonu to dość trudne… To że dużo zarabiają – cóż, przecież na to pracowali. Całe życie ciężko trenowali, pewnie nie raz wymiotując ze zmęczenia, tylko po to żeby uznano ich kiedyż za świetnych graczy i dano dużo kasy. To nie jest hobby, to jest cięzka praca, całodobowa a jakże – bo w sezonie najlepsi to pilnują diety, nie imprezują. Są leserzy ale no – to widać po efektach.
    Jak im zazdrościcie – to zamiast klepać bzdury w internecie, zap%^ do roboty a może kiedyś będziecie drugim Gortatem (albo kimś tam innym, kto się pojawi po drodzę). Gortatowi też nikt niczego nie dał za darmo – na swoją kasę facet zapracował, i to też i bólem. W końcu grywał – pewnie jak 3/4 ligi – z kontuzjami.

    Inna zabawna rzecz – górnicy… jak protestują to są be i w ogóle, dużo zarabiają itp. Jak trzeba dowalić sportowcom/muzykom to ich praca jest najcięższa na świecie a dostają groszę (poławiacze homarów się nie zgodzą)… zabawne.

    (0)
  36. Array ( )
    Odpowiedz

    Coś za cos. Koszykówka to ich praca, jak za cieżko to szukac innej lżejszej roboty. Ich ma interesowac tylko gra. Maja trenować, dbac o siebie, zdrowo sie odżywiać, odpoczywac. Zarabiaja takie pieniądze które pozwolą im na dostatnie życie po zakonczeniu kariery. Wtedy będzie czas dla dzieci, żon, kochanek. Maja menadzerów którzy majao wszystko zadbać. Sezon zasadniczy to cos wspaniałego, gra, rywalizacja to nie nudna robota w biurze albo w fabryce. Niech nie narzekaja i się cieszą że dostali troche talentu, warunków fizycznych. Oczywiście napewno każdy wkłada mnóstwo pracy, ale profity z tego płynace są olbrzymie. Gortat zarobił juz na koszykówce 35 mln dolarów a zarobi jeszcze 60. to będzie prawie 100 mln zielonych czyli 300 mln złotych. Niech połowę zjedzą podatki zostanie 150 baniek. Niech nie narzekajaze ciezko. robia to co lubią, jeszcze im za to płacą.

    (2)
  37. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeszcze przykład z podwórka NBA, pamietacie Sprewella??
    W roku 2005 Timberwolves zaproponowali Sprewellowi przedłużenie kontraktu na kolejne trzy lata w zamian za 21 milionów dolarów. Odmówił. Na konferencji prasowej tłumaczył, że “za tak niską kwotę nie wyżywi nawet dzieci…”

    (0)
  38. Array ( )
    Odpowiedz

    dokladnie tak, po zakonczeniu kariery czyli w wieku kolo 40 lat beda mieli jeszcze sporo czasu na siedzenie z rodzinami ile dusza zapragnie, przecietny czlowiek idzie na emeryture w wieku 65 kilku lat i tez nie ma czasu zeby spedzac go z rodzina wiec niech nie narzekaja

    (0)

Skomentuj jymal Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu