Derby LA: fenomenalny Kobe, jeszcze lepszy Blake Griffin
Lakers 111 Clippers 118
Kobe Bryant: zagrania tego gościa można oglądać w nieskończoność.
# Reverse dunk po minięciu do linii końcowej?
# Reverse layup pod presją 211 centymetrowego DeAndre Jordana?
# 1-na-1 z Chrisem Paulem zakończone pięknym fade-awayem po zwodzie?
Nie chodzi jednak o perfekcyjną technikę czy koordynację ciała. Otóż, ten 36-letni facet po serii poważnych kontuzji wygląda jakby dopiero odkrył w sobie pasję koszykówki! Jego miłość do basketu aż kipi. Dopóki mogę oglądać go w takiej dyspozycji nie przeszkadza mi brak zwycięstw Lakers.
No właśnie, bilans 0-3 umacnia ekipę z LA na prowadzeniu w wyścigu po pierwszy numer przyszłorocznego draftu. Spójrzmy prawdzie w oczy, taki właśnie powinien być niepisany cel na ten sezon.
No dobrze, strategie zostawmy strategom, co działo się wczoraj podczas derbów Los Angeles?
Jeśli mowa o ubranych wyjątkowo na czarno “gospodarzy” czyli Lakers: wyglądali o niebo lepiej niż w poprzednich pojedynkach z Houston czy Phoenix. Byron Scott maksymalnie uprościł atak, kazał swoim latać popularne ósemki, dodał okazjonalnie pick and rolla czy izolację dla Kobe. Efekt był taki, że przynajmniej każdy wiedział co robić na boisku.
Na bronionej połowie kluczowym graczem jest Ed Davis, który jednak fauluje na potęgę. Jordan Hill również wygląda lepiej gdy może wyjść czasem ze strefy podkoszowej. Robert Sacre i Carlos Boozer są na odstrzał. Poza walką o pozycję łysy Carlos nie wnosi na parkiet absolutnie nic.
Co więcej? Kobe zasapał się pod koniec – za dużo minut. Można powiedzieć, że grał indywidualnie w czwartej odsłonie, ale nie było w tym wielkiego forsowania rzutów, brał co dawała mu obrona.
Clippers? Momentami grali paskudnie biorąc pod uwagę przewagę talentu, jaki obie ekipy wystawiły na parkiet. Owszem, Blake Griffin (39 punktów) robił co chciał przez całe spotkanie, ale odkąd drugi skład pojawił się na boisku w drugiej kwarcie, cała maszyna uległa rozregulowaniu, a dwucyfrowa przewaga szybko zniwelowana.
CZYTAJ DALEJ >>
Griffin, ten co tylko dunki? 😉 Nawet dwie trójki udało mu się wcisnąć, IMHO jeden z głównych kandydatów do najlepszego strzelca ligi.
Prosiłbym Redakcję, o podpisywanie się pod artykułami, bo wydaje mi się, że jesteście tam podzieleni na frakcje pro i anty Bryant’owską 🙂 Ostatnio były kąśliwe uwagi na temat skuteczności i o legendzie rozmieniającej się na drobne, dziś jest podziw dla techniki i pasji. Pozdrawiam.
Szkoda Kobasa że bedzie się meczyc w druzynie ktora walczy tylko o picki
Griffin MVP!
Kobe SUPERSTAR.
gdyby tylko Lakers nauczyli się pewności siebie od Kobe.
GO LAKERS!
W Europie Kobe za pierwszy gif miałby kroki 😀
Jśli KB będzi grał jak teraz – to powinni mu dać MVP. Mam tyl lat o on, staram się utrzymywć w formie (dieta, ćwiczenia, mnustwo rowerowania i 8h w biurze 😉 to wiem jak ciężko wyjść z każdego mikrourazu. To co pokazuje teraz to mistrzeostwo świata. Liga włśnie tytułm MVP za całokształt powinna pożegnać tego nieprzeciętnego zawodnika.
Blake godnie idzie w ślady krla Malone. Redukuje słabe strony i ulepsza mocne. tak trzymać.
Rzucasz 20 pkt, najważniejszy rzut pudłujesz-
tamte punkty nie znaczą nic.
O ile pamiętam przy wyborze MVP uwzględnia się najbardziej wartościowych zawodników z czołowych zespołów, a nie dogrywających staruszków z najgorszych zespołów. Ahh ci zaślepieni fani.
“Jśli KB będzi grał jak teraz – to powinni mu dać MVP”
huhuehue, dobry żarcik na weekend zawsze w cenie.
och, panie redaktorze, Blake Griffin w ubiegłym sezonie również wyglądał jak w swoim “najlepszym sezonie”, a w playoffs niestety znów wyszły stare problemy, których ten zawodnik nie może się rozwiazac, zwłaszcza w defensywie i w ofensywnej antycypacji. dopóki Clippers są w stanie biegać Griffinem, dostarczać mu piłek w ruchu, dopóty jest to gracz groźny, a co więcej i co najważniejszy – zespół jest od tego groźniejszy. Griffin zmuszany przez obronę rywali, albo pakowany w to przez źle prowadzony przez swój zespół atak, obniża jakość własnej gry i drużyny. parę ładnych rzutów z wyskoku zaburza rytm jego gry, a rytm ów powinien skupiać się na atakowaniu obręczy, aby otwierać obwód dla kolegów, dla siebie linię, a dla rywali konto przewinień.
niestety dla wielu, RS nigdy nie daje dobrych odpowiedzi w sprawie Clippers, bo w RS zawsze są lepsi niż to na końcu ma miejsce.
kłopotem dla Clippers jest to, ze nie mają killer instinct i nie mają zdolności korygowania gry w serii best of 7. kiedyś myślałem, że to wina coacha i optowałem za wyrzuceniem Vinny’ego Del Negro. rzeczywiście, Del Negro posadę stracił, ale… kłopot nie zniknął wraz z pojawieniem się coacha Riversa. prowadzi to do wniosku, że przyczyna tkwi w tym, czym coach Clippers dysponuje, a więc w możliwościach, charakterystykach i fit potential zawodników.
co roku Clippers mają fajnych ludzi i co roku w końcu przegrywają najważniejsze mecze grając basket poniżej oczekiwań. wg mnie, oprócz wyżej poruszonych kwestii technicznych – rzecz dotyczy zasobów mentalnych.
co do tego, że Chris Paul jest competitive – nie ma wątpliwości, udowodnił to. pytanie, jak bardzo inni koledzy są tutaj predystynowani.
przykro mi, ale nie widzę tego w jego partnerach z zespołu. nie chodzi może o etykę pracy, ale o to, ze czasami wyżej deski nie podskoczysz. taki De Andre Jordan może zbierać, może wbić dunka z 3 piętra, może nawet zablokować jakiś rzut… tyle że nigdy najpewniej nie zostanie zawodnikiem klasy Tysona Chandlera z jego mistrzowskiego sezonu w Mavericks – nie posiądzie nigdy jego inteligencji, umiejętoności podejmowania dobrych decyzji w help defense, antycypowania zachowań własnych i kolegów, rozumienia bardziej zaawansowanych rozwiązań taktycznych itd.
słowem : jak chodzi o playoffowośc, to Clippers zawsze będą zespołem dyskusyjnym. w RS mogą dołożyć każdemu i to widowiskowo. gdyby grano playoffs one and done, to Clippers mogliby zdobyć mistrzostwo choćby jutro. ich pech polega na tym, że jednak trzeba wygrać zawsze 4 razy. a żeby wygrać 4 razy, to albo trzeba mieć wybitny styl, któremu nikt nie może podołać, albo umieć lawirować między stylami zawszeby adaptować się do korekt rywali, albo mieć siłę która drwi sobie ze wszystkich taktyk. zawsze zas trzeba mieć obronę, która będzie w stanie każdemu z przeciwstawionych jej ofensywnych stylów choć trochę podciąć skrzydła, choć trochę wytrącić z rytmu, choćby tylko w tych 2-3 decydujących meczach i tylko na tyle, na ile trzeba.
no i waga szczegółu. detalu. jak w obrazach wielkich malarzy, tak w twórczości wybitnych zespołów koszykówki detal jest wszystkim. małe rzeczy, które dają wielkie zwycięstwa. bez nich w serii ani rusz. a one zawsze zależa od boiskowej inteligencji zawodników i ich doświadczenia, chytrości, cwaniactwa. poza Chrisem Paulem Clippers nie mają żadnych cwaniaków, co wychodzi każdego roku, gdzieś tak w okolicach maja.
słowem : jeszcze wiele razy spotkamy entuzjastyczne recenzje występów Clippersów w RS. instynkt i doświadczenie podpowiadają mi jednak, że w tym sezonie pożegnamy ich w podobnych nastrojach, co w ostatnich 2-3 latach :]
Clippersi mogą wygrać nawet 82 mecze w RS, ale play-offy skończą maksymalnie na półfinałach konferencji. Według mnie, od 2-3 lat najbardziej przeceniany zespół w całej NBA. Griffin może mieć 30pkt/mecz, Paul bić rekordy double-double, Jordan blokować 10 rzutów w meczu, ale w play-offach zawsze znajdzie się ktoś, kto ich pokona.
W NBA Finals szybciej zobaczymy Lakersów niż Clippersów.
Kobe gra jak za dawnych lat. Fajnie. Tylko co mi po tym kiedy bilans Lakers to 0-3. Tak jak wcześniej mówiłem, oprócz Kobe cała reszta to zwykłe średniaki NBA. Mogliby chociaż sprowadzić kogoś kto trzma poziom przez cały sezon, a nie taki Boozer. Tutaj potrzebne są wzmocnienia na każdej pozycji oprócz SG. Więc byle kto, aby był na poziomie i już by mnie to zadowoliło.
Wy naprawdę dziwicie się, że w tej lepszej stronie LA nie ma żadnego zawodnika, który mógłby ciągnąć grę, biorąc pod uwagę sposób, w jaki Kobe Bryant “dogaduje” się z innymi all-starami?
Dopóki Kobe nie skończy kariery, do LA nie przyjdzie żaden all-star. Po co taki Anthony czy Love mieliby iść do Lakers, żeby potem męczyć się z emerytem, który próbuje być Michaelem Jordanem i nie umie współpracować?
@BGL
Wierzę, że nasz zarząd nie jest, aż tak nieudolny i nie będzie robił tego co chce jakaś gwiazda. Może i masz rację, Kobe jest samolubny i nie dogadał się z Howard’em, ale popatrz na przykład na to, że jeszcze wcześniej do klubu przyszedł Nash i jakoś z nim Kobe się dogadywał i byli dobrze zgrani tak samo było z Gasol’em. Dlatego mam podstawy chcieć od klubu sprowadzenia jakiegoś zawodnika z topu. Pozdr.
Tak, ale to nie jest wina zarządu, że w tej lepszej części LA, nie chce grać żaden topowy zawodnik. Może gdyby Bryant nie wyrzucił Howarda z drużyny, a w off-season przyszedłby jakiś uzupełniający zawodnik, to Lakers walczyliby o mistrzostwo.
Co do Gasola i Nasha. Pierwszy to zawodnik idealny jako druga-trzecia opcja w zespole walczącym o mistrzostwo, nie jest to typowy all-star, jak Kevin Durant czy Chris Paul. Drugi to PG pass-first, który do Los Angeles przyszedł tylko po mistrzostwo, po czym zakończyłby karierę. Ani Gasol, ani Nash w okresie gry w L.A, nie byli typowymi all-starami, takimi jak Howard czy Anthony.
A Lakersi w off-season chcieli ściągnąć Anthonego i Nowitzkiego.
Teraz najlepszym rozwiązaniem będzie tankowanie po utalentowanych zawodników w drafcie, wyczekanie do końca kariery Bryanta, a potem zatrudnienie jakiegoś all-stara.
BGL
Nash się dogadywal z Kobe? Steve się nie wtracal o ile w ogóle grał. Gasol odoszedł tteraz do Chicago właśnie przez Kobasa. Każdy gracz który odchodził robił to przez Bryanta.
@up
Dla ścisłości Gasol nie odszedł przez Bryanta. Odszedł do Bulls ze względów czysto sportowych.
Wracając do meczu: Może gdyby Young i Randle byli zdrowi to może dziś w nocy udałoby się wygrać z LAC. Wierzyłem do końca, ale cóż. 🙁
Co ty pier…. ? Gasol odszedł bo nie dali mu kasy jakiej chciał i tyle, a nie przez KB. Bryant mimo wszystkich swoich wad potrafi docenić kogoś kto się stara i pracuje nad sobą. Przez lata z Gasolem byli kimś więcej niż tylko kolegami z zespołu i tak już pozostanie. Niestety nie wszyscy pracują tak jak powinni, dlatego Bryant takich ludzi eliminuje… i dobrze.
Fenomenalny mecz Kobe? ha ha ha.. 6/15 z gry, czyli 40% w tym 1/5 za trzy, czyli 20%… moze jak i na Kobe to nienajgorszy mecz, bo w sumie za duzo nie forsowal… ale nie nazywajmy tego fenomenalnym wystepem… skutecznosc z gry na poziomie Ricky Rubio…
nie ktorzy tutaj widze caly czas sa zaslepieni medialnym blaskiem i fama Kobe… gra w takiej slabej druzynie, bo sam na to zapracowal.. wzial niebotyczna kase, nie dogaduje sie z najwiekszymi gwiazdami i przez to Lakers nie sciagna do druzyny zadnych wielkich nazwisk… jedyna ich szansa na odbudowe to wysokie wybory w drafcie, ktore maja jak w banku…. A Kobe bedzie sie samolubil, gral na skutecznosci 40% i marudzil, ze nie ma wsparcia….
@Leszczu13
Piszesz pod każdym artykułem to samo. Keep calm man !
@Kapi
pisze to samo, bo cala reszta zawsze wychwala Kobiego nie analizujac jego gry i tego co przez niego stalo sie z Lakersami…
Jestes {xxx} i dlatego piszesz ciągle to samo…
@ jaro…
nie wiem co kryje sie pod xxxx… ale przypuszczam, ze jest to obrazliwe… zauwaz, ze ja nigdy swoich rozmowcow nie obrazam… pisze na temat, a nie wdaje sie w osobiste pyskowki… kultura tego wymaga…
KOBE PRZE … KROCZYŁ PRZEPISY – KROKI PRZY MINIĘCU …
Leszczu13 i ja jesteśmy chyba jedynymi kibicami Lakersów, którzy trzeźwo patrzą na sytuacje. Wiecie, czemu w LA jest tak słaby skład? Bo Kobe wyrzuca z drużyny każdego, kto zagraża jego pozycji lidera. Wyrzucił Shaqa, teraz wyrzucił Howarda, a w nagrodę ostatnie lata swojej kariery spędzi w zespole, którego zadaniem będzie przegrać jak najwięcej meczy. Żaden dobry zawodnik do Lakers nie przyjdzie, dopóki jest tam Kobe. Cała liga wie, że on nie potrafi współpracować z kimś, kto mógłby go usunąć w cień. Z Gasolem szło mu dobrze, bo on nie jest typowym all-starem. Jest bardzo dobry, ale nie nadaje się na pierwszą opcję zespołu walczącego o mistrzostwo. A gdy Nash przychodził do L.A, to był już emerytem.
Nie rozumiem jak inni kibice Lakers mogą zachwycać się zawodnikiem, który uniemożliwia klubowi walkę o cokolwiek.
kobe brał co dawała mu obrona , crawford jak zawsze miał gdzieś kolegów .
Grali to samo , robili takie same akcje , a jednak widzę 2 rożne opinie … To ze go nie lubisz to twój problem stary , ale bądź konsekwentny ,bo to jakieś jaja są
Przez Kobe nie przychodza gwiazdy? Polecam sledzic Nba z wiekszym zaangazowaniem.
kto zblokowal transfer CP3? PAUL chcial przejsc! Stern uniemozliwil transfer. Gdyby nie ten fakt nigdy by nie zatrudnili Nasha ani Howarda bo nie byloby juz kasy. Mysle ze tam nalezy sie doszukiwac poczatku problemow Lakers. Zwalanie winy na Kobe ktory jest PRACOWNIKIEM i wykonuje zadania jest zwykla dziecinada. Panowie troche obiektywniej.
1:10
Jak się można było nabrać na taki zwód, że Kobe “podaje” ?! 😀
Leszczu i BGL to mulitkonta ehh co za dziecinada…
@Celtics98
Aleś ty spostrzegawczy! To nie Europa tylko NBA.
@D.Roseee
Fakt, to ma sens 😉
Ile jeszcze będzie komentarzy, że Stern zablokował transfer? Weźcie sobie wbijcie do głowy, że wtedy liga była właścicielem ówczesnych Hornets i propzycja LAL ich najzwyczajniej nie interesowała.
NIEZMIERNIE CIESZY MNIE ŻE PREDYSPOZYCJA KOBEGO. POKAZUJE ZE POMIMO 36 LAT NA KARKU NADAL POTRAFI CIESZYĆ SIĘ GRĄ I PRZEKŁADAĆ TO NA PUNKTY (piękne punkty). WIDAĆ ŻE “ODPOCZYNEK” DOBRZE MU ZROBIŁ MA GŁÓD GRY I POWALCZY O “SWOJE”. NIE SZKODA ŻE PRZENOSI SIĘ TO NA WYNIK SAMEJ DRUŻYNY… ALE TO POCZĄTEK SEZONU I MAM NADZIEJĘ ŻE BĘDZIE TYLKO LEPIEJ. GO LA!!!!!
@BGL, Leszczu13
Ok, dajmy, że sprzedaliśmy Kobe’go w tej chwili i za jego pensję można kupić jakiś 2 all-star’ów. W takim wypadku cały zespół to przeciętniaki, bo nie ma Kobe’go i potrzeba wzmocnień na wszystkich pozycjach. Pomijając to, że nie znajdziemy lepszego SG na tę chwilę, bo Allen to już nie ta półka. Co wtedy? Pewnie udało by się ściągnąć Allena + na przykład Georga z Indiana, ale to wszystko i nadal Lakers pozostaliby zespołem przeciętniaków.
Autorze artykułu. Najpierw piszesz w poprzednim artykule cyt: “Ach ten Kobe, po dwóch meczach Lakers (przegranych średnio 19 punktami) zaczynam myśleć, że jego legenda zaczyna rozmieniać się na drobne” a po jego świetnej postawie w kolejnym meczu wychwalasz go pod niebiosa. Człowieku ile Ty masz lat? 8? 9? Jeśli więcej to z całym szacunkiem ale Twoje IQ i zdolność logicznego rozumowania oraz wnioskowania jest na poziomie osób upośledzonych umysłowo (nie ubliżając tym osobom). Każdy ma prawo mieć gorszy dzień i słabiej się zaprezentować. Jesteśmy ludźmi, nie maszynami – HELLLO! A Ty w sytuacji słabszej dyspozycji Kobe Bryanta w 1-2 meczach już wiesz, ba – masz wręcz pewność, że Jego legenda gaśnie! Następnie po jego świetnym meczu wychwalasz go pod niebiosa. Chłopczyku aby móc ocenić grę danego zawodnika potrzeba conajmniej kilkudziesięciu meczów a najlepiej całego sezonu a nie 2 meczów, także zacznij myśleć i przestań się ośmieszać!
poniosło cię przyjacielu
co prawda nie ja pisałem o rozmienianiu się na drobne legendy Kobe, ale wiem co autor miał na myśli
otóż: talent i umiejętności Kobe nie mają prawa być kwestionowane przez nikogo
są jednak rzeczy, które legendzie nie przystoją
należą do nich m.in. wyzwiska w stronę rywali, kłótnie z sędziami w dawno przegranym meczu, nieumiejętności przyjęcia porażki
w tym sensie legenda Kobe “rozmieniała się na drobne” po meczach z Houston i Phoenix
Kobe wyglądał w nich momentami imponująco na parkiecie, ale zachowywał jak szczypior w pierwszych sezonach w NBA
celowo wkleiłem gif, jak gratuluje Thompsonowi – takiemu Kobe kibicuję, i takiego go doceniam
pozdrawiam