fbpx

Dimitris Diamantidis: grecka koszykówka w 3D

11

Diamantidis sprawiał, że wszyscy wokół niego grali dużo lepiej. To dzięki niemu byliśmy w stanie walczyć o każde trofeum [Željko Obradovic]

Te słowa wieloletniego trenera Panathinaikosu są idealnym podsumowaniem kariery wybitnego rozgrywającego. Diamantidisowi zawsze chodziło o podniesienie pewności siebie kolegów z drużyny, nawet kosztem własnych statystyk. Jednocześnie nie był jednym z tych playmakerów, którzy za wszelką cenę szukają podania. Nie bał się brać odpowiedzialności za wynik i przyjmować krytyki po porażce, chociaż na pochwały był już zbyt skromny. W każdym razie, był jednym z najlepszych koszykarzy w historii Starego Kontynentu!

Początki legendy

Dimitris Diamantidis zaczynał karierę w Iraklisie Saloniki, do którego dołączył jako dziewiętnastolatek w 1999 roku. Na przestrzeni 5 lat nie zdobył co prawda żadnych tytułów, ale dzięki wspaniałemu przeglądowi gry, wejściom podkoszowym i niezgrabnie wyglądającym, ale piekielnie skutecznym zwodom stał się jednym z najciekawszych zawodników greckiej ligi. Do tego przy wzroście 196 centymetrów potrafił pokryć w obronie pozycje 1-3. Przejście do lepszej drużyny wydawało się tylko kwestią czasu.  Nie pisane mu było NBA w 2002 roku został pominięty, ale gdy w 2004 roku wybrano go MVP ligi, transfer do Panathinaikosu był już dograny.

3D

Wielu z Was zapewne pamięta, jak silną ekipą były Koniczynki oraz jaka w tym zasługa Diamantidisa. Już w pierwszym sezonie “3D” jak nazywali go kibice, został wybrany najlepszym obrońcą ligi, zdobył tytuł mistrzowski oraz Puchar Grecji. Był to początek niesamowitej serii, bo Panathinaikos wygrywał ligę do 2014 roku (z wyjątkiem sezonu 2011/2012) a Dimitris sześciokrotnie ogłaszany był najlepszym zawodnikiem rozgrywek oraz MVP finałów. Do tego aż jedenaście razy trafiał do All-Greek League Team, czego nie dokonał żaden inny zawodnik oraz pięciokrotnie przewodził lidze w asystach.

Nie chcę i nie muszę chyba bardziej zagłębiać się w temat greckiego podwórka, by pokazać jak dominującym graczem był ten facet. Bardziej interesują mnie rozgrywki międzynarodowe, bo to dzięki nim większość z nas usłyszała o tym zawodniku. Diamantidis “błysnął” już na EuroBaskecie w 2003 roku, na którym Grecy zajęli piąte miejsce. Rok później na turnieju olimpijskim w Atenach reprezentacja gospodarzy uległa w ćwierćfinale Argentyńczykom, a w debiutanckim sezonie w Eurolidze “3D” wywalczył z Panathinaikosem trzecie miejsce. Najlepsze miało jednak dopiero nadejść.

Na koszykarskim Olimpie

Po udanym sezonie 2004/2005 Dimitris pojechał z drużyną narodową na EuroBasket do Serbii i Czarnogóry. Zmorą Greków była fatalna skuteczność rzutowa, zwłaszcza w ćwierćfinale przeciwko Rosji oraz w półfinale przeciwko Francji. Mimo to podopieczni Panagiotisa Giannakisa byli w stanie wyszarpać niedużą przewagę i wygrać oba spotkania, podejmując w finale reprezentację Niemiec. W ostatnim meczu turnieju po raz kolejny to rywale rzucali celniej, ale dzięki twardej obronie zostali ograniczeni do zaledwie 42 prób. W połączeniu z dobrą dyspozycją Papaloukasa (22/4/6) Grecy zostali mistrzami Europy, powtarzając sukces z 1987 roku.


W kolejnym sezonie Panathinaikos odpadł w ćwierćfinale Euroligi z Tau Ceramica, a latem Dimitris z reprezentacją pojechał do Japonii na mistrzostwa świata. I choć Grecy nie byli w ścisłym gronie faworytów do wygrania imprezy, to najlepsza ósemka była absolutnym minimum. Awans wcale nie był taki oczywisty, bo Grecja trafiła do wyrównanej grupy C, gdzie czekały ich ciężkie przeprawy z Litwą i Australią. Ekipa Giannakisa sprawiła jednak niespodziankę i wygrała wszystkie mecze, gromiąc na dodatek Chińczyków w 1/8 finału.

Grecy nie mieli zamiaru zwalniać w ćwierćfinale, choć ich rywalem byli Francuzi. Poradzili sobie dużo lepiej niż przed rokiem, dzięki dowództwu Dimitrisa (13/8/5) i odcięciem od gry braci Pietrusów i Weisa wynik końcowy brzmiał 73:56! Po raz trzeci w historii Grecja miała zagrać w półfinale, choć nikt nie dawał im szans przeciw naszpikowanemu gwiazdami NBA Team USA.

Amerykanie gładko weszli w spotkanie (20:14) dając do zrozumienia, że to tylko rozgrzewka. Tymczasem to rywale naciskali w obronie, zbierali z własnej tablicy i przede wszystkim niesamowicie trafiali. W trzeciej kwarcie dzięki trójce Diamantidisa w oko LeBrona  Grecy objęli dwanaście punktów przewagi! I choć LBJ robił co mógł (17/5/5) Carmelo i D-Wade uskładali 46 oczek, a na 17 sekund do końca przewaga Greków wynosiła tylko 4 punkty, to mistrzowie Europy zadziwili świat i skazali Amerykanów na walkę o brąz! Niestety, nawet pozbawieni Gasola Hiszpanie nie dali się nabrać na żadną sztuczkę czarnych koni. Kluczem okazała się obrona: Spanoulis i Diamantidis zaliczyli odpowiednio 1/10 i 2/9 z gry, a Grecy uskładali się zaledwie na 47 punktów.

Pierwszy tytuł

Upokorzenie w najważniejszym meczu musiało dodać Dimitrisowi motywacji. Wkrótce Panathinaikos bez problemów awansował do Final Four Euroligi 2006/2007, choć po drodze wypadły mecze z Barceloną czy Dynamo Moskwa. W półfinale zespół Obradovica wziął rewanż na Tau Ceramice i podjął CSKA w jednym z najlepszych finałów w historii rozgrywek.

W I połowie to Panathinaikos zaznaczał swoją przewagę, ale obrońcy tytułu rzucili się do odrabiania strat i niemal wyszarpali zwycięstwo, w ostatniej minucie zmniejszając przewagę do 2 oczek. Wówczas Batiste, mając koło siebie trzech obrońców, popisał się fenomenalnym rzutem z obrotu i dzięki osobistym Diamantidisa (15/3/3) i Siskauskasa (20/4/5) nawet trójka Langdona równo z końcową syreną nie odebrała Grekom potrójnej korony w sezonie 2006/2007. Dimitris, dzień wcześniej wybrany do najlepszej piątki sezonu, odebrał statuetkę dla MVP Final Four.

Sukcesu nie udało się powtórzyć na EuroBaskecie, gdzie Grecja grała w kratkę i z problemami awansowała do półfinału. Hiszpanie i Litwini zweryfikowali jednak ich formę skutkiem czego ekipa Giannakisa zakończyła imprezę na 4. miejscu. 3D nie udało się obronić także złota Euroligi, bo rok później Koniczynki zakończyły zmagania już w Top 16. Z kolei na igrzyskach w Pekinie Grecy znów ulegli Argentyńczykom w ćwierćfinale.


Kolejny smak złota

W sezonie 2008/2009 Koniczynki zajęły dopiero trzecie miejsce w grupie przez co ćwierćfinały były raczej zamgloną wizją niż realnym celem. Ekipa Obradovica przeszła jednak do najlepszej ósemki, gdzie rozbiła Sienę 3-1. W zaciętym półfinale Panathinaikos pokonał Olympiakos 84:82 mimo, iż Diamantidis zaliczył 0/6 z gry. W ostatniej akcji rywale mieli dwie szanse na wyrównanie i dogrywkę.

W samym finale “3D” uskładał linijkę 10/4/3, trafił dwa kluczowe osobiste i poprowadził drużynę do kolejnego zwycięstwa nad CSKA. Moskiewski zespół w ostatniej minucie dwukrotnie tracił do Ateńczyków tylko 1 punkt, ale kończąca mecz trójka Rosjan odbiła się od obręczy i Diamantidis mógł cieszyć się drugą potrójną koroną w karierze.

Historia lubi się powtarzać. Tak jak dwa lata wcześniej, Koniczynki porzuciły marzenia o obronie tytułu w Top 16. Panathinaikos przegrał też Puchar Grecji z Olympiakosem i zakończył sezon 2009/2010 „tylko” z mistrzostwem Grecji. Ponadto reprezentacja narodowa odpadła w 1/8 finału mistrzostw świata, ponownie ulegając Hiszpanii. Małym pocieszeniem dla Diamantidisa było wybranie do najlepszej dziesiątki dekady Euroligi.

Odkupienie

Kolejna dotkliwa klęska tchnęła w rozgrywającego chęć zmazania win. W następnych rozgrywkach faza grupowa i Top 16 w wykonaniu Koniczynek wyglądały dość niepozornie. Wyniki nie zawsze to potwierdzały, ale Diamantidis grał jak szalony, notując najlepsze w karierze średnie 12.5 punktów 3.9 zbiórek i 6 asyst. W ćwierćfinałach przeciw Barcelonie to Katalończycy byli faworytami i wygrali pierwszy mecz 83:82. Nasz bohater zanotował co prawda 26 oczek, ale spudłował ostatni rzut i na jego barkach spoczęła jeszcze większa presja. Rozgrywający znakomicie sobie z nią poradził, dostarczając w następnych spotkaniach kolejne dwucyfrowe zdobycze punktowe i prowadząc Ateńczyków do wygranej w serii 3:1.

W półfinale przeciw Sienie obowiązki strzeleckie przejęli głównie Calathes i Batiste, ale bez generała Diamantidisa piłka pewnie w ogóle by do nich nie docierała. 3D zaliczył 9 asyst i nikt nie miał wątpliwości, dzięki komu Panathinaikos kolejny raz zagra w finale Euroligi. Maccabi Tel Awiw stawiło opór w postaci Eidsona i Blu, jednak 16/5/9 bohatera tekstu załatwiło sprawę. Koniczynki wygrały 78:70, a Diamantidis został zarówno MVP finałów, jak i całych rozgrywek.


Sezon 2011/2012 okazał się ostatnią realną szansą Panathinaikosu na wygranie Euroligi. W półfinale przeciw starym rywalom z CSKA Grecy utracili prowadzenie pod koniec czwartej kwarty. W ostatnich sekundach mieli jeszcze szansę na skuteczną akcję, ale Siskauskas zabrał piłkę Diamantidisowi i skazał Koniczynki na mecz o trzecie miejsce, w którym uległy Barcelonie 69:74. Ponadto po raz pierwszy od 2003 roku ekipa odchodzącego z klubu Obradovica nie wygrała krajowego mistrzostwa, przegrywając w finałowej serii z Olympiakosem 2-3.

Chciałbym mieć go u siebie

W kolejnych latach Diamantidis jeszcze dwukrotnie był mistrzem Grecji, w 2014 roku odbierając nagrodę MVP sezonu zasadniczego i finałów, ale Euroligę kończył w ćwierćfinałach. Nie umniejszyło to jego dorobku, bo gdy po sezonie 2015/2016 zakończył sportową karierę, był jednym z najlepszych koszykarzy Starego Kontynentu. Do dziś jest liderem wszech czasów Euroligi i greckich rozgrywek pod względem przechwytów (odpowiednio 785 i 434) a w Grecji jest w ścisłej czołówce niemal każdej kategorii statystycznej.

Chciałbym mieć go w drużynie z uwagi na jego parametry i umiejętności w obronie. Chciałbym mieć wsparcie zawodnika, który uprzykrzyłby życie małym rozgrywającym [Kobe Bryant]

A Wy? Macie jakieś wspomnienia związane z Diamantidisem? A może widzicie kogoś, kto mógłby stać się jego następcą w Eurolidze? Dajcie znać w komentarzach!

[Jędrzej]

11 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    super artykul, wiadomo mniej osob interesuje sie euro ale trzeba doceniac jakich graczy mamy na naszym kontynencie nawet o terazniejszych jak llull calathes spalounis czy nawet larkin czy mike james ale swietna robota

    (0)
    • Array ( [0] => administrator )

      proszę zostawić w spokoju WPP, jego stylu nie podrobi nikt, osobiście bardzo mi go brakuje

      (9)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Dzięki za art, fajnie poczytać też co tam słychać na Starym Kontynencie. Swoją drogą, może by przybliżyć trochę Eurolige na łamach GWBA?
    A co do artykułu jeszcze – żeby był jeszcze bardziej smakowity to moim zdaniem zabrakło trochę o tym jaki jest osobiście, a można było sobie darować trochę statystyki. Ale to tylko mój odbiór a art I tak sztos!

    (3)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja zapamiętałem finał z Hiszpanią trochę inaczej. Nie chodziło o super obronę czy przechytrzenie rywali.
    Grecy za punkt honoru postawili sobie zwycięstwo z USA. W dniu meczu cała Grecja była sparaliżowana, cały naród przed TV. Chłopaki dali z siebie o wiele więcej niż maxa, walczyli o życie.
    W finale to było widać. Szybciutko siedli kondycyjnie. Po takiej wojnie nie udało im się wystarczająco szybko zregenerować,nie starczyło sił by podjąć walkę…

    (6)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Miałem przyjemność oglądać go na żywo gdy Prokom Trefl Sopot grał jeszcze w Eurolidze w starej gdańskiej hali Olivi. Elegancki, “jakościowy” gracz, może trochę europejski Manu? Gdy trzeba było błyszczał, ale często niewidoczny sprawiał że rzeczy się działy, że cała drużyna dobrze funkcjonowała. Dzięki za art i przypomnienie starych dobrych czasów. Kto pamięta jak Olivia odkatywala (wiatraki pod sufitem)? 🙂

    (2)

Skomentuj Fen Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu