fbpx

Dlaczego MJ nie zagrał dla Clippers?

18

mjo

Lubię czasem usiąść ze szklaneczką whiskey i powspominać stare dobre czasy NBA. Często jest to okazja, by “odrobić zadanie domowe” i za pośrednictwem internetu obejrzeć w akcji graczy, których nie dane mi było oglądać w czasach ich świetności. Dziś, w sumie nie wiem dlaczego, być może spowodowane to jest to “magicznym” wieczorem spod znaku Halloween, postanowiłem odkurzyć historię pewnego transferu, który gdyby doszedł do skutku, mógłby całkowicie odmienić losy NBA. Chcecie posłuchać tego bajania i dowiedzieć jak to było? No to posłuchajcie…

Michael Jordan, powszechnie uważany za najlepszego zawodnika w dziejach dyscypliny został wybrany w drafcie 1984 z numerem… trzecim. Można powiedzieć, że Bulls w drafcie tamtego roku mieli po prostu szczęście, aczkolwiek jest to dość duże uproszczenie. Trochę więcej o ich ówczesnych potrzebach i tamtym wyborze pisałem w innym artykule, o tutaj: /who-the-f*ck-is-Sam-Bowie/

A czy wiecie, że o mały włos a Byki w ogóle by wtedy nie wybierały? Zarząd klubu był wielce zainteresowany pozyskaniem Terry’ego Cummingsa, gracza Clippers, wybranego rok wcześniej z numerem drugim. Mierzący 206 cm silny-skrzydłowy całkiem udanie wprowadził się na parkiety NBA. W swoim debiutanckim sezonie siepał średnio 23.7 punktów na skuteczności 53% i ściągał  z tablic 10.6 zbiórek. W trójstronnej transakcji, w którą zaangażowani mieli być także Bogu ducha winni Mavericks, Cummings miał trafić do Chicago, a trzeci pick draftu 1984 do LAC!

Wymiana finalnie nie doszła do skutku, gdyż “lepszą” ofertę przedstawili Clippersom goście z Milwaukee i to do nich powędrował Cummings w wymianie za hajs, Juniora Bridgemana, Harveya Catchingsa i Marquesa Johnsona. Bulls prowadzili również rozmowy z Atlantą, zainteresowani pozyskaniem centra Tree Rollinsa, notującego podówczas 7.7 zbiórek, 8.6 punktów i bardzo przyzwoite 3.6 bloków na mecz. Im także oferowano “Jordanowy pick”.

[vsw id=”uasyVfgQsXs” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Ale i to nie wszystko! Drugi atak na Jordana Clippers przypuścili w 1988 roku. Ówczesny rekord Bulls w playoffs wynosił marne 5-15. Z Jordanem na pokładzie Byki stały się drużyną na miarę playoffs (przez trzy pierwsze lata z ujemnym bilansem, nawet 30-52 w 1986) ale bolesnych lekcji koszykówki doświadczali kolejno z rąk Milwaukee (już z Terrym Cummingsem w składzie) Bostonu i Detroit.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

18 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Gdyby wtedy MJ zagrał dla Clips, dzisiejsze pojęcie LA i ogólne pojęcie koszykówki mogłoby się zmienić. Rozstrzygalibyśmy czy to Lakers czy Clips byli lepszą drużyną All Time itp. Sądze, że gdzie Michael by sie nie pojawił, tam przybywali by dobrzy gracze i byłyby wyniki. 😉

    (27)
    • Array ( )

      może tak, ale gdybanie, bo Pippen mógłby nie trafić do Clippsów, a dopiero z nim MJ coś, cokolwiek ugrał w PO, no i ugrał w zasadzie przy końcu ery Pistons i Celtics na wschodzie, w ich prime, w ich sile bez kontuzji, nie był w finale ligii… ciekawie by było na bank

      (2)
    • Array ( )

      jumpman
      Ale to Jordan stworzył Pippen. Możne w Clippers byłby inny “Pippen” który partnerował by Jordanowi pod względem Jego mentalności.

      (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Ktokolwiek oddający MVP, DPOY itp itd za paczkę 5 średnich graczy byłby szaleńcem. Myślę, że nawet Popppovich obecnie miałby z tym problem i kwestionowano by jego stan umysłu 😉

    (12)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Może i niewiele brakowało, ale Celtics tylko (a może i aż) testowali Bryanta przed draftem, rzecz normalna i powszechna. Jednak to, co zrobili Hornets, mówiąc mu wprost po wyborze w drafcie, żeby nawet nie myślał, że długo zagrzeje tu miejsce, można rozpatrywać w kategoriach dramatu. Jak na ironię – o ile mnie pamięć nie myli – pierwsze punkty w dużej lidze Kobe zdobył właśnie przeciwko Szerszeniom. The rest is history.

    (25)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    ” Być może Jordan, zamiast zdobycia sześciu tytułów, stałby się Tracym McGradym swojej ery”
    Jak sobie uzmysłowiłem co przeczytalłem to sie az przestraszyłem.

    (26)
  5. Array ( )
    Pablito_Wandalito 1 listopada, 2015 at 07:59
    Odpowiedz

    Jordan by odszedł po swoim pierwszym kontrakcie. To co działo się z Kliperami w latach przed BG woła o pomstę do nieba jeżeli chodzi o zarządzanie przykładem jest oddanie po świetnym sezonie debiutanta. Ten klub był zarządzany tragicznie, traktowany przez swojego właściciela jak zabawka. Światełkiem w tunelu był Lamar Odom, który po części stał się ikoną tego klubu, choć i on z niego odszedł. Wydaje się że nowy właściciel (można go lubić bądź nie) czuje pasje w tworzeniu zespołu co naprawdę bardzo dobrze mu wróży na przyszłość. Dodatkowo LAC w tym sezonie wydaje się nabrało charakteru i już nie raczej nie można ich porównywać do “misiów przytulisiów” za co wiele osób ich karciło. BLC strasznie cenie twoje artykuły ale odczułem z twojej strony nagonkę (może to tylko odczucie) na DJ facet jest jaki jest ale rocznie średnio zbiera 15 piłek z tablicy daje te prawie 3 bloki, a i dla jego akcji przychodzi część widowni, z osobistymi miał problem i Shaq i ma go Rondo. A i podobne kontrowersje wzbudzał swego czasu i Rodman. Tylko pewnie Rodman w dzisiejszych czasach gender pewnie byłby takim DJ 🙂

    (5)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    wiadomo, że to takie trochę gdybanie, ale… można przewidzieć pewne trendy.
    Moim zdaniem charakteru MJ nie zmienił by raczej żaden klub jego szybkości i skoczności również, mało tego LA jest jakby lepszym miastem dla gwiazd. MJ by błyszczał w LA to pewne, niepewne natomiast były by mistrzostwa. Sam MJ mistrzostw nie zdobył potrzebowałby do tego wybitnych zawodników. Ja sam nie wiem dokładnie która ekipa była lepsza w tedy w dniu draftu. Wiem tez jedno głupotą było by oddawać MJ jak juz zdobył pierwsze nagrody, natomiast wcześniejszy transfer byłby mozliwy.
    Co do wątku, że nie wiadomo jaka była by dziś NBA moim zdaniem prawdopodobnie wcale by się az tak nie rozniła. MJ dalej by przyciągał kibiców tyle tylko, że pod bandera LAC. Warto też pamiętać o pewnym rozwoju marketingowym, na który nie miał wpływ żaden zawodnik poprostu się to rozwijało. NBA posiadała gwiazdy, a następne sie już szykowały na szturm. W najgorszym razie NBA była by na poziomie innych lig w Stanach jak NHL, NFL. Istanieje też duże prawdopodobieństwo, że Bulls wcale nie było by takie słabe, a lidera mieli by w postaci właśnie Pippena

    (-1)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    @Gość: Pablito_Wandalito
    nagonkę? nie, nie miałem takich intencji, końcówkę napisałem bardziej ironicznie niż nienawistnie. Aczkolwiek ostatnio DJ nie ma najlepszej prasy, to fakt.

    (4)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    @pablito wandalito
    właśnie na hollywodzkiej alei gwiazd łatwiej powinęła by mu się noga. był typem hazardzisty, to obfotografowane, a gwiazdą niezaprzeczalnie. według mnie jego baseballowa przygoda była tym podyktowana, a pogłoski, że władze ligi nie mogły pozwolić mu na stanie się, z wizytówki ligi, na jej bożka, mogą być prawdziwe.
    good job, blc. bannerów w staples center niestety szybko nie przybędzie, mówię jako jeziorowiec.

    (0)

Skomentuj zzz Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu