fbpx

17-0 Rockets, 10-0 Pelicans, dominujący LeBron i kpina w meczu Lakers

66

Siedem meczów dziś w nocy. Trwają serię kozaków NBA: 17-0 zaliczają Rockets, 10-0 Pelicans, 13-1 Raptors, 16-2 Jazz. W wyścigu tankowców również bez kompromisów 0-15 Grizzlies, 3-21 Suns. Jak to mówią, w przyrodzie nic nie ginie. Żeby ktoś mógł znaleźć, kto inny musi najpierw zgubić, hehe. Let’s go!

toronto raptors 121 detroit pistons 119 (OT)

Zaskoczenie, miał być spacer po opuszczonej fabryce samochodów, wąsaty Stan Van Gundy miał być miłym panem oprowadzającym wycieczkę…  a tymczasem okazało się, że to zasadzka! Raptors utyrani grą dzień po dniu, odstawali energią zaś miejscowi wydawali się wszystkie siły kumulować na ten mecz.

Na budziku pozostawały 4 sekundy gdy poszukujący sensu swego żywota DeMar DeRozan pofrunął w stronę kosza. Paka z faulem zapewniła Kanadyjczykom dwa punkty przewagi. No i co? Pistons wzięli przerwę, a następnie opisywany niedawno Blake Griffin (kompletnie bez pomocy Chrisa Paula) ulubionym tańcem piwotów doprowadził do remisu i dogrywki!

Dalej już wszystko mogło się zdarzyć i zdarzyło chyba najmniej prawdopodobne: niejaki Fred VanVleet, który do tamtego momentu zaliczał 1/9 z gry, wziął i trafił ze stóp dwudziestu, czyli po naszemu daleki półdystans ~ 6 metrów. No i właśnie, do NBA mięczaków nie biorą, zwłaszcza poniżej 185 cm wzrostu (FVV mierzy 183 cm w butach na podeszwie z poduszek gazowych).

42 punkty 6 asyst i 16/28 z gry DeRozana. Myślę, że ostatnimi czasy przekonał do siebie wielu ludzi. Otworzył się przed opinią publiczną, wali trójki, bije rekordy w asystach i nie trzęsie w końcówkach jak to drzewiej bywało. Okrzepł i dojrzał: 28 lat to absolutny top możliwości fizycznych dla koszykarza. Co do tego? 15 punktów 7 zbiórek 15 asyst Kyle’a Lowry, a w obozie przeciwnym 31  punktów Blake’a G oraz 10 punktów i 21 zbiórek Big Andre.

orlando magic 107 los angeles lakers 108

Chłopcy z Disneylandu napadli jako pierwsi, ale stosunkowo szybko zostali przywróceni przez Lakers do pionu. Głównymi aktorami byli dwaj masywni środkowi, równie utalentowani ofensywnie co nienawykli w obronie. Mowa oczywiście o panach Nikola Vucevic (24 punkty 12 zbiórek 6 asyst) i Brook Lopez (27 punktów 0 zbiórek 3 asysty). Powiedzcie mi proszę JAK mierząc 213 centymetrów wzrostu, przy całym entuzjazmie wnikającym ze zdobywania kolejnych punktów oraz 34 minutach spędzonych na placu gry, MOŻNA NIE ZEBRAĆ ANI JEDNEJ PIŁKI? NO JAK?!

Organizacji Lakers snu z powiek to jednak nie spędza. Brook jest free agentem, a jego sprowadzenie do zespołu miało charakter krótkoterminowy. Jego zarobki przejmą (miejmy nadzieję) topowe nazwiska free-agentów. Widzieliście baner na mieście, prawda?

Punktów nadziobali również skrzydłowi Aaron Gordon (28/14) i Kyle Kuzma (20/10). Julius Randle przeziębiony, zagrał krócej niż zwykle, Lakers wygrali, bo mają Lonzo. Tyłek zbił o parkiet, ale wsadu Isaaca nie puścił.

Widzieliście kiedyś równie idiotyczną końcówkę? Magic mieli 0.6 sekundy na ostatnią akcję. Piłka w powietrzu, a operator zegara puszcza czas. Syrena rozbrzmiewa zanim ktokolwiek dotknął Spaldinga. Ewidentny błąd operatora. Sędziowie długo debatują. Ostatecznie decydują o wznowieniu gry… rzutem sędziowskim na środku parkietu!!! Co za kpina.

houston rockets 110 milwaukee bucks 99

Siedemnasta wygrana z rzędu. Back to back nie zrobiło różnicy, gospodarze nie mieli podjazdu do Rakiet, którzy dysponują po prostu zbyt wielką siłą rażenia oraz doświadczenia i talentu na pozycjach obwodowych. Nie bez znaczenia pozostaje fizyczność Clinta Capeli, PJ Tuckera czy Luca Mbah a Moute. Fajnie to zbudowali. Powszechnie uznany za swe dokonania na atakowanej połowie, Mike D’Antoni po raz pierwszy w karierze trenerskiej ma realne szanse na tytuł.

James Harden (26/5/6) bez krępacji zakończył pierwszą połowę strzałką z dziesięciu metrów. Wynik po 24 minutach brzmiał 58-46 i od tego momentu zwycięstwo gości w zasadzie nie podlegało dyskusjom.

utah jazz 104 indiana pacers 84

Szesnaście z ostatnich 18 meczów wygrali zawodnicy Utah. Odkąd do składu po kontuzji kolana wrócił Rudy Gobert (13.3 punktów 10.4 zbiórek 2.3 bloków) ekipa kosi wszystkich. Bez popitki łyknęli dziś Indianę w ich własnej hali, oprócz firmowej defensywny akcentując właśnie przewagę podkoszową. Nie od dziś wiadomo, że Jazz pięknie kryją linię 7.24 metra, ale 3/23 Indiany?! To się nie mogło dobrze skończyć. Bogdanovic 0/4 Oladipo 0/3 Young 0/3. Joe Ingles mistrz!

memphis grizzlies 110 chicago bulls 119

Mecz na szczycie, ja pierdziu. Piętnasta z rzędu porażka Grizzlies. Ostrzeżenie komisarza jak widać podziałało na Bulls. Z miejsca ozdrowiał Justin Holiday (14 punktów 4/4 zza łuku) i tylko Robina Lopeza wciąż przetrzymują na ławie. Co się w tym NBA wyprawia to przekracza ludzkie pojęcie. Mecz na styku, ale Marc Gasol ostatnie 10 minut ogląda z ławki, przypadek?!

new orleans pelicans 114 sacramento kings 101

Pokonać królewski zespół Sacramento wielkiej sztuki może nie stanowi, ale dziesięć zwycięstw w dziesięciu meczach musi już robić wrażenie. W zeszłym meczu żebra mu stłukli, dziś skręcił kostkę i czeka z badaniami aż opuchlizna zejdzie. Módlcie się by się nie posypał, bo Pelicans po kontuzji Cousinsa to jedna z najbardziej inspirujących historii w amerykańskim sporcie. Mowa oczywiście o Anthonym Davisie (17 punktów 5 zbiórek 5 bloków w 23 minuty).

cleveland cavaliers 113 denver nuggets 108

LeBron aleś ty mnie zaimponował po raz kolejny! 39 punktów 10 asyst 8 zbiórek 15/25 z gry 5/8 zza łuku. Suche statystyki nie oddają zresztą istoty rzeczy. Gdy gospodarze wyrównali grę w końcówce, James zdobył 9 kolejnych oczek by dokończyć temat. Z załamanych pozycji, z ciałem wykręconym w lewo bądź prawo trafiał kolejne strzały.

Trochę zajechani byli Nuggets, to im oddajmy. Kiepsko zaczęli, nogi ciężkie, w drugiej kwarcie wpadli w bodaj 16 punktowy dołek. W sumie popełnili aż 21 strat, zza łuku im nie siedziało więc i tak klasa, że potrafili nawiązać walkę w czwartej kwarcie. A wszystko na plecach Nikola Jokica (36/13/6) który rozegrał niemal bezbłędny mecz (12/14 z gry, 10/11 FT). A odkrył go… sami wiecie kto.

Trwa piękny sen Larry’ego Nance’a, który przebojem wszedł do ekipy Cavs. Dziś zaliczył 13/13 + 4 przechwyty. Nie traci piłek, walczy jak bóbr w obronie tamy, powala energią, a najlepsze jest to, że pochodzi z Akron.

Dobrego dnia!

66 comments

    • Array ( )
      Michael Jordan 8 marca, 2018 at 12:10

      Słuchaj bukiecie!
      Jak juz chciales zabłysnąć z Pisma Świętego to pamiętaj ze najpierw podaje sie autora w tym wypadku Mt 20,16 i wtedy jedziesz z cytatem a nie jakies pomyje muszę czytac i sie domyslac o co chodzi hejterowi.

      (-21)
    • Array ( )

      Nie wiem gdzie to podobieństwo do Spurs bo oni to raczej podanie z obwodu do LMA i liczenie że coś wyrzeźbi.

      (-7)
    • Array ( )
      ja tylko wyjaśniam 9 marca, 2018 at 13:43

      spurs są ikoną grania zespołowego – o to chodziło ziomek

      (1)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    No Orlando okradzione z ostatniej akcji 0,6 sek to dużo czasu. To chyba tylko dlatego, że Ball musi wygrywać zmusza z niego zrobić gwiazdę.

    (-18)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Już wam mówię jak przy 213 nie zdobyć ani jednej zbiórki.
    Sir Charles Barkley, uwaga cytuje:
    “Jak nazywam startera na pozycji SILNY SKRZYDŁOWY który zdobywa 6 zbiórek na mecz NISKI SKRZYDŁOWY.”

    (26)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Na temat tankowcow…co sadzicie zeby najwyzszy pick przypadal druzynie o najmniejszym salary cap itd?

    (3)
    • Array ( )

      i co, będą grać rezerwami z d-league i graczami na 10 dniowych kontraktach? bez sensu

      (2)
    • Array ( )

      Przecież salary jest dla wszystkich takie samo to wytłumacz o co ci chodzi ?

      (1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Larry Nance pochodzi z Akron a jego ojciec był swojego czasu zawodnikiem Cavaliers, którzy podobno mieliby zastrzec jego numer. Trzeba życzyć jrowi jak najlepiej.

    (3)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Gdyby, któryś z klubów zastrzegł Twój numer to nie chciałbyś pomimo wszystko udostępnić go dla swojego syna?

      (12)
    • Array ( )

      W Cleveland jego numer jest już od jakiegoś czasu zastrzeżony tylko pozwolili młodemu Nancowi grać z numerem ojca

      (0)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Środkowy. Hehe.

    Bez komentarzu ściśle do samej kolejki, ale w sumie ostatnio chyba pytaliście jakie zmiany by pomogły w walce z tankowcami, czołgami i innymi opancerzonymi miśkami na samym dnie.

    Przede wszystkim jest jeden błąd… co traci ostatnia drużyna w tabeli NBA? W sumie? Trochę miejscowej popularności, może trochę kasy(na boga, właściciele klubów NBA biedakami raczej nie bywają). A co gdyby ostania drużyna/drużyny mogły coś stracić? Co jeżeli zajęcia ostatniego miejsca/miejsc(ilu?) skutkowało by przesunięciem do G-League? W tym momencie pewnie część osób już szykuje się do otwartego hejtowania mojej osoby. No bo przecież trzeba było by zmienić po drodze cały szeroki wachlarz spraw związanych z budową NBA i jej mało atrakcyjną siostrą(próbowałem kiedyś oglądać G-League – nie jest nawet źle, ale to już nie jest to samo show).
    Kluby, które celują w draft najczęściej następny sezon bądź większość ilość sezonów spędzają na ogrywaniu młodzieży. Czemu ich nie ogrywać na zapleczu? Wtedy będą uczyli się zwyciężania, a nie dalszego tankowania(np. Suns). Nie będzie też sytuacji gdzie wmawia się kibicom(przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie coraz częściej), że gracz w związku z kontuzją musi przeczekać swój prawdziwy rookie sezon(76! salut). Jeszcze raz podkreślam – mój pomysł to pomysł ściętej głowy.
    Chcemy/Chcecie by powstały nowe organizacje w NBA, bądź wróciły stare. Takie rozwiązanie mogłoby w tym pomóc. Sonics do boju? Zresztą spadek takich organizacji jak LAL, Boston czy NYK sprawi, że rozgrywki na zapleczu powinny nabrać rozpędu. Czemu z G-League nie uczynić czegoś atrakcyjnego? Może warto się zastanowić nad tym aby spadały 2 drużyny, kolejne dwie awansowały. Aby drużyny, które uzyskały przepustkę do NBA nie czuły się pokrzywdzone można im oddać picki drużyn, które występowały w ostatnim finale NBA(w końcu były to najlepsze drużyny, tak?).
    Pozostaje jeszcze wtedy sprawa handlem pickami… mogło by się zrobić jeszcze ciekawiej i jeszcze bardziej ciekawie. Ryzyko spadku i utraty picku? Istne samobójstwo.

    Jaki byłby efekt? Każdy chciałby być nisko… ale kto będzie chciał spadać?

    Zapraszam do dyskusyjnego hejtowania mojej osoby 🙂

    (6)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    “Lakers wygrali bo mają Lonzo”. No tak – skuteczność wróciła do normy, strat prawie tyle co asyst, -10 w +/-.

    (16)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Ej, dobra – zaczyna mi się nie podobać nawiązywanie w KAŻDYM artykule, od momentu wyznania DeRozana, do jego choroby. Nie uważam tego za temat do nawet delikatnych żarcików, bo to poważne schorzenie. Poza tym pamiętajcie, że podobno NBA was czyta, miło by wam było na jego miejscu?

    (6)
    • Array ( [0] => subscriber )

      “Poza tym pamiętajcie, że podobno NBA was czyta, miło by wam było na jego miejscu?”

      Made my day 😀

      (3)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Ostatnia akcja w meczu Lakers wyglądała idiotyczne, ale nie można mówić o okradzeniu Orlando z akcji, piłka wyrzucona z autu wpadła w ręce Lonzo. Sędziowie dając piłkę z autu ponownie dla Orlando mogliby wyłączyć wynik meczu. Tylko na jaki przepis się powołali przy tym rzucie sędziowskim?

    (0)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Tak jak podejrzewałem, że jak do składu wróci kotwica Millsap to zaburzy rotację, gra zwolni i PO z tego nie będzie. Nie żebym coś do niego miał, ale on już lepszy nie będzie, Nuggets grali bez niego szybciej. W sumie tomoże i lepiej bo osobiście wolę oglądać Utah czy nawet Clippers, którzy po tych wymianach zrobili się ciekawym zespołem.
    Detroit dzisiaj fajnie walczyło, ale tu też mogą na 99% zapomnieć o PO. VanGundy to chyba siedział w jaskini zanim wrócił na ławkę i jeszcze nie wie jak wygląda koszykówka obecnie. Stare już nie działa niestety.

    (16)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Ostatnio oglądałem highlitsy Lebrona Jr. Chciałbym bardzo zobaczyć go z ojcem w lidze, a najlepiej w tym samym teamie 😛

    (3)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Hmm… 13 lat ma, LeBron senior 33… Przy dobrych wiatrach mogłoby się udać. Btw – była kiedyś taka sytuacja, że po parkietach NBA biegał w tym samym sezonie ojciec z synem? Znaczy nie licząc Delonte Westa, oczywiście.

      (3)
  11. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Mimo, że to zasadniczo inni zawodnicy, bo Simmons jest zazwyczaj bardziej mobilny, a Jokić twardy, to można w jakiś sposób porównywać tych zawodników chociażby na podstawie statystyk czy roli w zespole itd. Niestety dla tego pierwszego ale Jokić wygląda przy nim jak weteran z wszechstronnością Lebrona i rzutem Carrego, a może bardziej – Ben przy gwieździe Denver wygląda na nieopierzonego nielota. Nie chcę być haterem ale im częściej siadam do meczu 76s to widzę sprytnego chłopaka, walczaka z momentami flopa, który nie boi się wziąć gry na siebie, pomaga mu w tym ambicja i gigantyczna doza talentu – a mowa tutaj o Embidzie. Prócz niego w tym zespole jest świetny Chorwat, błyskotliwy rzucający za 3 pkt, młody rzucający za 3 pkt no i On – wysoki, absurdalnie bez rzutu, który nabija sobie staty typu asysta w momencie, kiedy staje przed nim obrońca – w 90 procentach przypadków znacznie niższy ze względu na przejęcie krycia czy po prostu pozycję klepającego gałę jakim jest Ben, a on nie potrafi go przejść, wbija się na chama i oddaje pilke. Kiedy ktoś mi powie, że jest to zmysł przyszłego Lebrona – proszę niech się zastanowi i spojrzy na sytuację w miare obiektywnie – czy podaje do zawodnika wypuszczonego na wolna pozycję, czy mimo podania mógłby spokojnie skończyć akcje, czy to podanie jest przemyślane. Kolejni powiedzą, że jest młody – mają racje, ale Jokić również jest młody, co więcej nie posiada takiego Embida który by jego talenty podtrzymywał, a ciągnie zespół sam, czy to pod koniec meczu jak wczoraj, czy w trakcie uzupełniając kolegów. Larry Nance Jr zagrał naprawdę świetne spotkanie, w wielu sytuacjach zatrzymał Jokicia, czasem po prostu siłą, a mimo to zawodnik, którego kryje uzyskuje taki wynik punktowy i widać jak ciągnie wózek Denver.
    Mam nadzieję, że Ben pokaze, że będzie faktycznie przyszłością swojego zespołu jak pokazuje Antek, który też teoretycznie był czy po części jest bez rzutu i wyglądał na jedynie ciekawy wybryk natury.
    Noł ofens dla fanboyów, starajcie się patrzeć przez siatkę, która trochę przefiltruje zamiłowanie 🙂

    (1)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Różnica jest taka, ze 76 wygrywają marketingiem. Jokić jest jednym z moich ulubionych zawodników obecnie na parkietach NBA, jednak to Simmons jest do sprzedania ludziom. Ludzie chcą oglądać proces 😉

      (1)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Aż sprawdziłem statsy Lopeza na oficjalce, bo nie chciało mi się wierzyć, że nie miał ani jednej zbiórki… Toż to niemały wyczyn, czasami nie chcesz nawet zebrać, a piłka sama niechcący wpadnie w ręce! Ale okrągłe Zero?? No no

    (3)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Kevin Love przyznał się ostatnio, że przeszedł przez parę ataków paniki i widuję się z terapeutą żeby coś na to zaradzić. Dobrze, że po otwarciu się DeMara kolejni gracze mówią o swoich problemach. Mam nadzieję, że razem z wyleczoną ręką przyjdzie spokój psychiczny i na PO wróci do formy z początku sezonu. Jakby ktoś był ciekaw to spory artykuł napisany przez Kevina na ten temat jest do przeczytania na The Players’ Tribune.

    (0)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    King James w półtora minuty w ramach ostatnich 2 minut meczu – 4/4 + 1/1 = 9 punktów…

    “LeBron nie jest clutch.” “LeBron się pali w ważnych momentach.” “LeBron to cienka …”

    Taaa…

    Rzucał odpowienio przy stanie (CAVS:Nuggets):

    104:102 (+2)
    106:104 (+2)
    109:106 (+3)
    111:108 (+3)

    Jak tylko dochodzili CAVS na jedno posiadanie to powiększał przewagę do 2 posiadań…
    Ten występ to chyba tak a propos waszego wczorjaszego “NIGDY NIE ZADZIERAJ Z „KILLEREM””. xD

    (2)
    • Array ( )

      Nie chcę pisać źle o LBJ, ale akurat ta końcówka, gdzie Cavs ciągle wygrywali nie robi z niego clutch. Czym innym jest rozgrywanie akcji i oddanie rzutu na pół minuty przed końcem przegrywając -3 a czym innym oddanie takiego rzutu gdy się wygrywa +2/+3.

      (-9)
    • Array ( )

      Aha… czyli LeBron będzie clutch jak rzuci za 3 z połowy (buzzer oczywiście) kiedy będą przegrywać 2 punktami i wygra tak mecz…
      Ale inni są clutch jak rzucają w 4Q.

      PS: w sumie to i tak byś powiedział, że przyfarcił (ten buzzer z połowy) więc…

      (1)
    • Array ( )

      Nigdzie nie napisałem, że nie jest clutch. Napisałem, że oddawanie rzutów (które wpadają) przy ciągłym prowadzeniu swojej drużyny nie robi z zawodnika “clutch playera”.

      Więc dla analfabetów wtórnych, którzy minusują prostszym językiem: komentarz Tony’ego to robienie ladacznicy z logiki, bo W TYM MECZU LeBron nie pokazał niczego co by można nazwać byciem “clutch” czy po polsku “stalowymi jajami”.

      (-6)
    • Array ( )

      ” Nigdzie nie napisałem, że nie jest clutch. Napisałem, że oddawanie rzutów (które wpadają) przy ciągłym prowadzeniu swojej drużyny nie robi z zawodnika „clutch playera”. ”

      … R.I.P. Logic

      (0)
    • Array ( )

      kolejny pseudointelektualista… to, że użyjesz mniej powszechnych słów w komentarzu nie czyni go bardziej merytorycznym… a obrażanie ludzi, których nie znasz, tak o!, świadczy o:
      a) braku kultury wyciągniętej z rodzinnego domu
      b) kompleksach związanych ze swoją edukacją

      poza tym… to co zrobił LBJ w tym meczu to jest tzw. dagger (x4)… jakby MJ zrobił – byłoby clutch

      (0)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Najważniejszym wzmocnieniem Cavs może okazać się larry nance….ogólnie widać że Ci którzy przyszli z słabych zespołów mogą mieć jedyna okazję w życiu ugrać coś poważnego i widać że dają z siebie ile mogą

    (2)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Oby nie okazało się ze rockets złapali szczyt formy pod koniec sezonu regularnego a w play off nastąpi zadyszka.

    (8)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    Tekst z Jokiciem można powoli zaliczać do klasyków portalu, razem z nie nadającym się na pierwszą opcje ataku Paulem Georgem oraz składem Lakersów 😀

    (3)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    lakers pomimo serii 18-8 nadal wydają się poza grą o PO. Utah grają nieprawdopodobną koszykówkę. Snyderowi należy się przynajmniej COTM. mało tego… do końca sezonu Utah mają najłatwiejszy terminarz spośród wszystkich zespołów walczących/będących na styku playoffs na zachodzie. wyprzedzenie Denver i Clippers to tylko kwestia kilku meczy. jako fan lakers chciałbym zobaczyć jeziorowców w PO ale obecnie poza Clippers, których miejsce zajmie Utah, każdy zespół zasłużył na miejsce w ósemce.

    (0)
  19. Array ( )
    wielmozny pan P 8 marca, 2018 at 14:44
    Odpowiedz

    “D Antoni po raz pierwszy w karierze ma realne szanse na tytuł”

    ?

    z Suns wygrywał 61 i 62 mecze, miał najlepsze ofensywne sezony w historii NBA, a w Playoffs kończył tak jak w zeszłym roku z Houston Rockets.

    czy Rockets 17 byli słabsi od Rockets 18 ?

    po 64 meczach, owszem, Rockets z tego sezonu są lepsi o 7 zwycięstw.

    ALE : Rockets 17 i 18 notują niemal identyczny procent celności własnej z gry, z trójek i takze podobnie słabą bronią oddając rywalom bardzo wysoki [jak na rzekomego contendera] procent trafień.

    jedyna istotna róznica, to statystyka zbiórek, Rockets mniej oddają ich rywalom niż rok temu.

    czy to ma przemawiać za tym, że w tym roku posiadają realne szanse na tytuł, jakich D’Antoni nigdy nie miał podobno z Suns ?

    za czasów Suns rywalami byli Spurs, dzisiaj rywalami Rockets są Warriors. na moje oko : podobna skala wyzwania, zwłaszczaa jesli nie ma się nawyku poświęcania zbyt wiele uwagi grze defensywnej i liczy wyłącznie na kanonadę zza łuku.

    tak nikt nigdy mistrzostwa nie wygrał ani nawet nie byli blisko. do takiej gry trzeba mieć naprawdę wysokiej marki obronę.

    jak Rockets skończyli rok temu, to każdy widział.,

    dlaczego jakikolwiek kibic NBA ma uwierzyć, że tym razem James Harden nie zwatpi w wygraną już na początku serii ?

    Chris Paul ma być antidotum na wszelkie bolączki ?

    Rockets mają realną szansę na dotarcie do Western Finals, choć jesli spotkają się po drodze z Oklahoma Thunder, to moze być róznie [na razie nie ma co wyrokować, bo Playoffs się nawet nie zaczęły, obstawiać będę w trakcie, ale symulując matchupy na dziś – Rockets z Thunder mają złą pozycję].

    Spurs w tym roku są wyraźnie słabsi, pki co, Wolves będą zbierać doświadczenie, a Blazers są o 2-3 porządnych graczy od myślenia o poważniejszych wyzwaniach niż jedna wygrana seria w Playoffs, zupełnie nieobliczalni są też Pelicans.

    w sumie, Rockets mogą być poza zasięgiem zespołów zbyt młodych i zbyt niedoświadczonych albo nonszalancklich, by w Playoffs 4 razy zagrać przeciw nim konsekwentny pressing w defensywie i atakować ich obręcz.

    ale nawet w takiej sytuacji, Warriors są poza ich zasięgiem, bo ich zawodnicy nie dośc,ze atakują równie dobrze jako zespół i jednostki, to mogą postawić najlepszą zaporę obronną w NBA, czego Rockets już nie potarfią.

    jeśli szanse Rockets vs Warriors są znikome, to realnych szans na tytuł nie mają, mogą je natomiast zacząć mieć, jesli Warriors przegrają po drodze i Rockets unikną pojedynku z nimi.

    “realne szanse na tytuł” Rockets, w sytuacji gdy mają w planach matchup Playoffs vs Dubs, można porównać do szans na tytuł jakie mieli Knicks czy Pacers przeciwko Chicago Bulls w ich 3peat, albo Sacramento Kings vs Lakers w czasach tamtej dynastii.

    mogą sprobować, ale realizm jest to raczej magiczny :]

    “Nuggets byli zajechani”

    ?

    przecież oni rozegrali o połowę mniej meczów niż większośc teamów w lidze.

    jakim sposobem ? po prostu, Nuggets nie wkładają żadnego wysiłku, fizuycznego czy umysłowego w tę połowę gry która dzieje się na ich polu defensywnym. nie koncentrują się, nie przejawiają intensywności, nie czytają gry, nie komunikują się, nie obchodzi ich ten wariant aktywności boiskowej.

    oni są na tyle wypoczęci, ze tłumaczenie ich zmęczeniem rodzi konfuzję logiczną.

    przegrywają, bo są zespołem o mentalności podwórkowej, coach nie umie tego zmienić, a organizacja najwyraźniej akceptuje status ligowego średniaka skazanego na wegetację : bez szans na tytuł i z minimalnymi szansami na pozyskanie w Drafcie zawodnika, który mogłby pomóc pchnąć drużynę do realizacji bardziej ambitnych sportowych celów. Na razie Nuggts wyglądają jak typowy biznesowy projekt bez sportowych aspiracji.

    (5)
    • Array ( )

      Wez pod uwagę fakt, ze D’Antoni nigdy nie miał w Suns tak dobrej obrony, jaką prezentuje dziś jego druzyna. Troche lekceważysz ich w tym aspekcie.

      (5)
    • Array ( )
      wielmozny pan P 9 marca, 2018 at 11:29

      @Anonim

      Playoff to matchupy, a sezon to codziennie inny rywal – dwie całkowicie rózne formy rywalizacji.

      ja na Thunder patrzę jako na zespół mający przede wszystkim atuty Playoff team, a Rockets to raczej drużyna stworzona by być najlepszą tylko w regular season

      @ X

      za to twój post jest bardzo interesujący, wzbogaca wiedzę o NBA, inspiruje i wzmaga ferment myślowy. dzięki !

      @ WCO

      nie zgadzam się z tym, co napisałem.

      po pierwsze, “lepsza” obrona w tym przypadku nie oznacza jeszcze DOBREJ obrony.

      drugie : 2017-18 Rockets oddają rywalom 46,6 % z gry, to jest 20 miejsce w NBA, inside defense oddaje 52 %, to miejsce 19,

      sami Rockets rzucają 36,.7 % za trzy, rywalom oddają 36,2 %

      w sezonie, game by game, to nie znaczy wiele, ale przełóż te procenty na serię z Warriors i sam zobaczysz, że na przestrzeni 4-7 meczów w ciągu 2 tygodni, Rockets mają iluzoryczne szanse, by wyjśc cało z tego amabrasu

      “D’Antoni nie miał nigdy w Suns tak dobrej obrony jak dziś”

      Suns 2005-06 oddawali rywalom 45,4 % z gry, 36,3 z trójek i 47,7 z inside – byli zatem lepsi.

      Suns 2006-07 : kolejno : 45,7 – 36,3 – 48,0

      innych skladów nie ma chyba już sensu przypominać, skoro mówiłeś,ze “nigdy”. ofk , rozumiem że spojrzałeś tylko na Drtg, ale on nie powie ci całej prawdy.

      obrona to limitowanie rzutów rywali,. przede wszystkim.

      zbiórki, bloki, przechwyty – wg mnie, pomijając może te pierwsze, są raczej ubogimi krewnymi podstaw defensywnej gry w koszykówkę, czyli ograniczania procentów skuteczności rywali.

      poza tym, pytanie brzmi : czy Rockets są w stanie wygrać serię z Warriors ?

      z taka obroną – są w stanie, wg ciebie ? widzisz jak wygrywają 4 z 7 meczów w 2 tygodnie, czy jednak nie bardzo ? bo ja tego nie widzę i wydaje mi się, ze to dośc wyrazisty obrazek. Houston ma fatalny matchup z Warriors.

      (0)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    Patrząc na to jakie różne metody wybierają obecnie kluby na tankowanie i na to ze zdaniem wielu obecna formula dragtu jest do niczego to i tak bardzo sie ciesze ze nie ma tego co w NFL. Tam zespol z najgorszym bilansem automatycznie ma numer pierwszy, drugi najgorszy bilans nr 2 itd. W poprzednim sezonie trafil sie tam przypadek ze druzyna miala bilans 0-16 (niekoniecznie tankowanie ale 50/50 z tym ze Browns po prostu byli slabi). Obawiam sie ze przy takiej formule ew. w NBA mielibysmy przypadek z bilansem 0-82 albo minimalnie inny 😉 .

    (1)
  21. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Mogę się dowiedzieć, czemu czekam za każdym razem na zatwierdzenie komentarza po pare godzin, mimo, że dodany jest o 12:31, a są tutaj inne z 14:44 czyli ostatnich pół godziny?

    (0)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie porównuj nfl do nba bo tam nikt nie gra dla przyjemności tylko na przeciwbólowych więc granie po to żeby przegrać A zwłaszcza tam to nie logiczne

    (0)
    • Array ( )

      taa… w europie grają mężczyźni w rugby, a w USA chłopaki (w kasku, ochraniaczach na wszystko co się tylko da) grają w futbol amerykański…
      na pewno jak w NBA dostaniesz z łokcia w żebro od 200cm, 110kg faceta to jest mniej bolesne (te twoje… tabletki…) niż w NFL dostaniesz z bara w pancerz…

      (0)

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu