fbpx

Dziś w nocy: Heat odpalają motor, Phoenix idą na dno

8

Spurs @ Heat: po kolejnych trzech porażkach, w drugiej części meczu z ekipą Grega Popovicha, zespół z Miami nareszcie zebrał się do kupy. Mimo, że goście rozegrali pierwszą połowę niemal perfekcyjnie, ostatecznie ugrzęźli w piaskach South Beach jak auto Krzysztofa Hołowczyca podczas rajdu Dakar. LeBron James i Chris Bosh zdobyli łącznie 63 punkty, dzięki czemu Heat wygrali 120-98.

Obrońca Danny Green trafił buzzer-beatera na koniec 1. i 2. kwarty, w sumie zbierając 20 punktów z ławki. Heat przegrywali już 14 punktami, jednak w drugiej części spotkania odpalili motory. LeBron (33 punkty, 10 asyst) trzy razy z rzędu pociągnął za trzy, Mike Miller rozgrywający swój pierwszy mecz w tym sezonie trafił 6/6 za trójkę, Chris Bosh wrzucił 30. w tym spektakularne coast-to-coast (zobaczycie w top10). Heat ograli Spurs 39-12 w trzeciej kwarcie! Było to prawdopodobnie najlepsze 12 minut w wykonaniu Heat w tym sezonie. W meczu nie wystąpił D-Wade (skręcona kostka).

[vsw id=”hmiQ_7Ez93A&feature=youtube_gdata” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Suns @ Bulls: nie do wiary, ale czy wiedzieliście, że Chicago jak do tej pory nie stracili u siebie więcej niż 75 punktów? 64 wrzucili im Memphis, 74 goście z Atlanty, 68 Detroit, 64 Wizards i 64 Raptors. Rzecz jasna Bulls wygrali wszystkie te spotkania. Tym razem, osłabieni absencją Derricka Rose (kontuzja palca lewej stopy) pozwolili Phoenix zdobyć 97 punktów, tyle że sami uzbierali ich aż 118.

Gospodarze dominowali od samego początku. Carlos Boozer zdobył 31 oczek, a zastępujący D-Rose’a CJ Watson dołożył 23. Wśród gości Steve Nash uskładał 25 punktów, 9 asyst oraz 1 zbiórkę. Grał przez 29 minut, ale wyglądał na zrezygnowanego. Niechże by w końcu dali mu szansę na tytuł w liczącej się drużynie. Jak zwykle solidny Marcin Gortat uskładał 14 punktów i 15 zbiórek. Po raz kolejny Phoenix tylko markowali obronę, pozwalając Chicago na swobodną egzekucję zamierzeń trenera Toma Thibodeau w ataku. Do składu powrócił Rip Hamilton, przez 21 minut zdobywając 11 punktów i 6 asyst.

[vsw id=”fOzmIFUEge0″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

8 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Wygrana Miami cieszy, ale takie ‘comebacki’ nie będą sie zdarzać co mecz, muszą oni dominować od początku do końca jeśli chcą być mistrzami.

    (0)
    • Array ( [0] => administrator )

      Przy całym szacunku dla jego ofensywnych talentów i możliwości -> Derek Fisher to przy nim obrońca roku 🙂

      (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Miami nie zawiodło, odzyskałem troszkę pieniążków 😛 Cieszy mnie dobra gra Gortata, ale Phoenix powinni powalczyć o jakiś zawodników przed okienkiem i trener powinien zacząć czytać nasze komentarze, wiedziałby wtedy jak naprawić drużynę. Noc bez niespodzianek. Dzisiaj PHX vs NYK, będzie wielkie strzelanie 😉

    (0)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak dla mnie Miami ma zadatki na mistrza, w tym sezonie. Nie ma tam co prawda klasycznego centra, ale potencjał talentu jest tak ogromny, że może to nie stanowić problemu. Problemem może być za to, właśnie talentu nadmiar. Gdy wszyscy z big 3 są razem, to zawsze jeden z nich gra poniżej własnych możliwości. Zobaczcie na Bosh’a gdy gra 2 opcje! Może to wyda się absurdalne, ale uważam, że gdyby np. D-Wade został 6th man’em mogłoby wyjść to na dobre drużynie. No i nie wiem dlaczego, nie trawię tego całego Spoelstry. Poza tym, trzymam kciuki za Heat, bo jestem fanem talentu LeBrona jak i Dwayne’a i liczę, że w tym sezonie udowodnią, na co ich stać. Co do pozostałych spotkań, zaskoczony jestem tak wysoką porażką Clipersów. Utah ma świetnych podkoszowych, co znakomicie w tym meczy wykorzystali. Jak zwykle cieszy mnie dobra postawa Marcina, jednak znowu cieniem na jego grze odbija się wynik zespołu. Denver gra na prawdę dobry basket. Sądziłem też, że Bucks coś więcej powalczą ale się przeliczyłem. Dopóki Bogut nie wróci do formy po kontuzji, nic się tam nie zmieni. Szkoda gościa, bo ma ogromny potencjał.

    (0)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Na miejscu trenera Alvina Gentry’ego wziąłbym na trening mocny, długi kij i porządnie lał każdego kto sobie odpuszcza w obronie. Ich defense to jakieś nieporozumienie, jedynie Gortat stara się robić swoje

    (0)

Skomentuj Kasek Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu