fbpx

Eric Gordon: The Rocket Launcher

16

Pod względem ilości trafionych rzutów zza łuku bije się o palmę pierwszeństwa ze Stephenem Currym (w chwili gdy piszę te słowa prowadzi 160-158). Ten mierzący 193 cm wzrostu chłopak z Indiany karierę sportową rozpoczynał od dyscypliny, którą jankesi nazywają soccer, ale na szczęście dość szybko przerzucił się na basket. Dzisiaj, zdaniem Jamesa Hardena, zasługuje na to by grać w All-Star Game.

All-Star na 100 procent. Bez dwóch zdań. Zwłaszcza przy tym bilansie, jaki mamy teraz. Chodzi mi o to, jak on poświęca się dla tej drużyny. Jasne, mógłby być starterem, ale usunął się, wchodzi z ławki i gra ku%$#sko dobrze. Bez wątpienia jest graczem kalibru All-Star, trapiły go kontuzje w poprzednich latach, ale teraz jest zdrowy, czuje się świetnie i gra fenomenalnie [James Harden]

Houston to jego trzeci klub w NBA. Na podpisaniu kontraktu pojawił się z… mamą. Trudno stwierdzić, czy matczyne serce, pochodzącej z Bahamów Denise, przeczuwało, że oto w karierze syna rozpoczął się zupełnie nowy rozdział, ale w niedalekiej przyszłości poznamy odpowiedź na inne nurtujące nas pytanie. Jak daleko zalecą Rakiety z Erickiem Gordonem obsługującym działo dalekiego zasięgu?

eg

Houston Rockets są w tych rozgrywkach prawdziwą rewelacją. Obecnie legitymują się bilansem 33-12. W zeszłym sezonie do odniesienia tylu zwycięstw potrzebowali aż 65 kolejek. Ogromna w tym zasługa Jamesa Hardena, który przesunięty na rozegranie gra w systemie Coacha D’Antoniego basket życia, ale nawet on, grając w pojedynkę, nie osiągnąłby takich rezultatów. Jest w tej drużynie kołem zamachowym, ale ta machina nie kręciłaby się na takich obrotach, gdyby nie wszystkie małe trybiki, które idealnie ze sobą współgrają. Jednym z nich jest właśnie Eric Gordon.

Do ligi trafił w drafcie 2008, razem z Derrickiem Rose, Russellem Westbrookiem, Kevinem Love, DeAndre Jordanem, Brookiem Lopezem i innymi (również z Ryanem Andersonem, z którym dzielił szatnię w Pelicans i teraz, w Rockets).

Gordon, którego Clippers capnęli z numerem siódmym, z miejsca został rzucony na głęboką wodę. Świetnie pokazał się w Summer League, dlatego od pierwszego dnia został starterem zespołu. Clippers ciągnęli raczej cieniutko, bez szans na playoffs. Czasy Lob City miały dopiero nadejść. W zespole był już DeAndre Jordan, debiut wybranego w 2009 roku Griffina opóźniał się ze względu na kontuzję, a Chris Paul miał dopiero dołączyć do drużyny. Grając bez playoffowej presji, ale i bez motywacji, Gordon, w przeciągu trzech sezonów w Clippers notował średnio 18.1 punktów 3.3 asyst oraz 2.7 zbiórek.

“Od małego” świetnie siał zza łuku, w każdym sezonie pakując przeciwnikom średnio 120 trójek, na skuteczności 38%. Wynikiem 41 punktów ustanowił rekord klubu w punktach zdobytych przez rookie, ale później zdetronizował go Blake Griffin (i to dwukrotnie, rzucając 44 punkty Knicks i 47 Indianie). Mając w składzie Griffina i DeAndre (jak mówi Chris Rock “Najlepszego Jordana od czasów Michaela”) apetyty Clippers rosły. Szampana odkorkowali 11 grudnia 2011:

cp

Chris Paul do Clippers, za Gordona, Kamana, Aminu i pick. Oczy świata zwróciły się wówczas na Lob City, a Eric znów powędrował do teamu bez aspiracji.

W swoim debiucie, w meczu z Suns zderzył się kolanami z Grantem Hillem, co spowodowało 6-tygodniową absencję. Na prześwietleniu wyszły też zadawnione problemy z kolanem, które zaczęły zaogniać się z czasem. Miał mikropęknięcia, to samo dziadostwo, które swego czasu uziemiło Tracy’ego McGrady. Przeszedł zabieg artroskopii i było pozamiatane, sezon 2011/2012, ten skrócony lockoutem, zakończył na dziewięciu rozegranych spotkaniach.

W przerwie między rozgrywkami zainteresowanie osobą zawodnika wyrazili Suns, ale Pelicans nie mieli zamiaru się go pozbywać. Był pod stałą opieką klubowych lekarzy,  w rozgrywkach 2012/2013 zadebiutował dopiero 29.12. Do kwietnia miał absolutny zakaz rozgrywania meczów back-to-back. Zdrowie zawodnika ważniejsze, bo o playoffach tam wtedy nikt nie myślał, a z rozwijającym skrzydła Anthony Davisem sukcesy miały dopiero nadejść.

Udało się w sezonie 2014/2015, ale ambitne Pelikany, skończywszy sezon z bilansem 45-37, trafiły w pierwszej rundzie na GSW. Zespół się posypał, kontuzja Davisa, kończące kontrakty… Na szczęście dla Erica Gordona, któremu kontrakt skończył się w 2016, stanowisko trenera Rakiet objął Mike D’Antoni. Razem z Darylem Moreyem uradzili, żeby zadzwonić właśnie do Gordona i Andersona. Eric, trapiony kontuzjami przez całą kadencję w Pelicans, zdobywał średnio 15.3/3.3/2.4. Dalej siedziała mu trójka i to na 39%! Czy właśnie ten potencjał chcieli w nim obudzić nowi szefowie? Trudno stwierdzić, wszak ze słów coacha D’Antoni wynika, że Rockets w tych rozgrywkach zaskakują sami siebie:

Myślę, że wiedział (Eric), jaki typ basketu będziemy tu forsować, bieganiec z radosną kanonadą zza łuku. Nie sądzę jednak, bym był mu to w stanie przedstawić, choćby w zarysie, latem, kiedy się spotykaliśmy, bo wtedy sam jeszcze nie wiedziałem, że będziemy to tak grać [Mike D’Antoni]

eg1

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

16 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Clippers
    Hornets
    Pelikans
    Rockets
    4 kluby jak w mordę wystrzelił:) ale wiadomo o co chodzi z tymi trzema:O

    Dzięki BLC za opisanie kandydata do nagrody rezerw! Kuba nie śpij! 🙂

    (23)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Liczę na jego występ i zwycięstwo w 3 ASG ale All Starem to Eric nie jest. Bardzo dobry solidny gracz. Houston to najlepsze miejsce gdzie mógł trafić. Kibicuje chłopakom. Moim ulubionym graczem Anderson ale Gordon to sympatyczny gość.

    (15)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Doskonale wpasował się w system Rockets, może do ASG się nie dostanie, bo na zachodzie jest nadto zawodników prezentujących poziom All Star, ale w konkursie trójek jest pewniakiem no i jak sami pisaliście jest głównym kandydatem do SOTY.
    Warto też wspomnieć że prócz świetnego rzutu za 3, jest też graczem który dobrze potrafi zagrać 1na1 i wykreować sobie pozycję do rzutu i wjazd pod kosz, co na pewno sie przyda w PO gdy Harden będzie oczkiem w głowie przeciwników. Takich zawodników się ceni.
    Dobry artykuł 🙂

    (5)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Mówcie co chcecie ale rakiety mogą być silniejsze niż dwa lata temu 😉
    W sensie w PO , ale nie chce się wymądrzać poczekam na playoffs , finały konfy jak najbardziej realne

    (5)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Po obejrzeniu wsadów Derozana i Gordona zastanawiam się jakim cudem przeszedł Derozan ???
    Po pierwszym wsadzie pomyślałem, że może Gordon ‘spalił’ drugą próbę bo póki co wygrywa na 100% – ale nie – znowu wykonał coś bezsprzecznie ciekawszego niż Derozan
    Chyba wtedy też jacyś Gruzini głosowali hurtowo 😀

    (3)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Trochę spóźniony ten art. Gordon po powrocie po kontuzji zjechał mocno ze skutecznością za 3 zresztą podobnie co Anderson..niestety powoduje to że coraz ciężej gra się rakietkom, którzy strasznie opierają swoją gre na drive and kick brodacza. Jeszcze do początku 2017 było spoko- monstrualne TD hardena później im dalej w las tym 3je przestawały siedzieć. Czasem odpali ariza, patryk ale to okazjonalne trafienia, hardenowi też troche celownik sie rozdwoił. Capela od powrotu po pękniętym piszczelu nie zaliczył chyba jeszcze żadnego alleya od hardena… żal było oglądać potyczke z gsw, dużo strat brody. Obawiam się że element zaskoczenia stylu gry rox powoli mija i oponenci umieją już bronic pick and role hardena i cała linie za 3. Wychodzi brak talentu pod koszem w hou, bo ani capela, montrelz ani wiekowy nene nie zapewnia odpowiedniej mocy w pomalowanym. Efektem tego jest bicie 3jek na sile i o ile bohater postu ma dzien konia to wyciagnie zespół odpalając moździeża przy odrobinie wolnego miejsca. Ogólnie bardzo dobry ruch moreya na podpisanie eryka, podoba mi sie jego gra, 1szy krok też ma zabójczy, pewnie kończy większość drivewów na kosz, kilku pacjentom też połamał kostki na crossie. Życze zdrowia, laserowego celownika i oby każda ofpalona trója kończyla się komentarzem: nothing but net.

    Pzdr

    (1)

Skomentuj Baskeciarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu