fbpx

Gloria Victis: ambitni Rockets nie dali rady, OKC awansują do półfinałów

15

Kiedy czytacie te słowa najprawdopodobniej znacie już wynik, więc nie będę robił tajemnicy: Oklahoma wygrała game 6 wynikiem 103-94 i awansowała do półfinałów. Patrząc z góry wszystko wygląda tak, jak miało być: lider konferencji rozprawił się z najmłodszą drużyną NBA. Przed rozpoczęciem playoffs można było w ciemno zastawiać hipotekę na wynik tej serii, niemniej jednak playoffs to czas kiedy, zgodnie ze znanym sloganem: “amazing happens” a wczorajsza noc miała wszelkie zadatki na to, by być nocą cudów.

OKC przyjechali do Toyota Center osłabiona brakiem Westbrooka, w dodatku to Rockets byli na fali, wygrywając dwa ostatnie spotkania. Co więcej, zawodnicy Houston zdawali się świetnie bawić w tej serii, grali bez presji (no bo komu przyszłoby do głowy krytykować zespół w przypadku przegranej z liderem), ale i bez kompleksów, a wszystkie ich młode strzelby (przede wszystkim rewelacyjnie rozwijający się: Chandler Parsons, Omer Asik, Patrick Beverley i brodaty James Harden) były naładowane adrenaliną i gotowe dziurawić obronę.

Tak, panie i panowie, to miał być spacerek dla OKC, ale Rockets nie mieli zamiaru klękać przed nikim, a czerwone morze kibiców Rockets, którzy stawili się na wczorajszym meczu w liczbie 18 357 osób, było żądne sensacji i gotowe zdzierać tysiące gardeł dopingując hardych Teksańczyków. Teksas nazywa się Stanem Samotnej Gwiazdy, bo tylko jedna gwiazda widnieje na stanowej fladze.

Tak samo swoistą “Drużyną Samotnej Gwiazdy” byli na początku sezonu Houston Rockets, którzy całą swą nadzieję pokładali w Hardenie, noc za nocą i mecz za meczem. Coach McHale zapracował jednak solidnie na swój kontrakt i wykonał niesamowitą pracę z tymi zawodnikami w mijającym sezonie. Chłopaki nie są co prawda gwiazdami, nie w takim kierunku się rozwijają. Są bardziej jak zębate koła jakiejś piekielnej machiny, które, jeśli zaskoczą, mielą wszystko, co napotkają na swej drodze. Przed tym meczem w serii mieliśmy 3-2 dla OKC, ale o wyniku trzech z pięciu dotychczasowych spotkań mógł zadecydować jeden kosz! Zaprawdę powiadam Wam, w powietrzu pachniało wczoraj sensacją.

Już na początku spotkania gospodarze zaliczyli serię 11-0, której ozdobą była akcja z piątej minuty spotkania, kiedy to Garcia wybrał piłkę z wielkich rąk Perkinsa niczym teksański farmer, który wyłuskuje ze złotego kłosa ziarna chlebodajnego zboża. Gdy piłka trafiła w ręce Hardena, ten, z zegarmistrzowską precyzją, dostarczył ją do wybiegającego na wolne pole, niczym gepard spomiędzy traw sawanny, Parsonsa, który szybkim i mocnym dunkiem po raz drugi w tym meczu wpisał się na listę strzelców. Jak Hardenowi udało się podać piłkę na pełnej szybkości, między czterema (!) zawodnikami Oklahomy pozostanie jego tajemnicą.

czytaj dalej >>

1 2

15 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    hahah uśmiałem się czytając ten artykuł 😉 Brawa dla autora za barwne opisy heh ;D
    Btw cieszę się że okc wygrali bo myślę że Grizzlies będą mieli łatwiejszą drogę do finałów niż z Houston. Thunder jest słaba pod koszem mimo Ibaki a na obwodzie jest tylko KD bo obrona Memphis zapewne nie da pograć Martinowi i innym “paździeżakom”. Moim spełnieniem marzeń byłby finał Memphis-Miami ;D

    (8)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Za dużo tych porównań, niby ładne,upiększają ale według mnie są dodawane za często i na siłę. Za mało samej relacji o koszykówce w tym opisie.

    (9)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Fajne te porównania szcegolnie “Oklahoma trzeźwieje momentalnie, niczym wracający po imprezie licealista na widok ojca w przedpokoju ” ale jak to mówią co za dużo to nie zdrowo . Wielkie słowa uznania dla Houston chłopaki wykonali świetną robotę . Broda był nie do zatrzymania w tym sezonie dla mnie jeden z najlepszych w tym sezonie od samego początku pokazuje , że przeprowadzka do Teksasu wyszła mu jemu na dobre … OKC wygląda dosyc przeciętnie nie zdziwię sie jesli przegrają z Miśkami , jedno jest pewne bedziemy swiadkami wspaniałego widowiska . Wielki szacunek dla Fishera wniósł wiele do zespołu i robi różnicę na boisku
    FISHER STILL ALIVE !!!

    (3)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Czy te porównania muszą być podkreślane??
    Przypomina to serial z podłozonym śmiechem, żeby było wiadomo kiedy ludzie mają się śmiać, irytujące niemożliwie ehh
    W tym konkretnym przypadku im mniej ozdobników tym lepiej dla tekstu.

    (2)
    • Array ( [0] => administrator )

      Grizzlies są na właściwym kursie. Pierwszą w historii NBA playoffs ekipą, która po pierwszych dwóch przegranych, kolejne cztery mecze wygrała dwucyfrową różnicą.

      (0)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    ale autor miał wenę z tym farmerem ;p domyślam się, że to celowa autoironia, ale potem już za dużo tego ;p / i co za masakryczna jakość folmu

    (0)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem te tekściki i porównania są świetne ;P jednak uważam że obeszłoby się bez:
    “jak plaże Florydy, do której dopłynąć chce kubański uchodźca. Zawodnicy Rockets, są jak Straż Przybrzeżna, która wyciąga go z wody za fraki i karci w imię prawa”

    A tak wydaje mi się wszystko na miejscu 😛

    (0)

Skomentuj julius Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu