fbpx

Imponujący debiut LaMarcusa Aldridge’a, Miami Heat znów grają mistrzowski basket

45

Dobry wieczór.

Zanim przejdę ad rem, chciałbym odnieść się do wielokrotnie poruszanej przez Was kwestii pory publikowania tekstów, dla wielu zbyt późnej. To fakt, że relacje NBA z minionej nocy coraz częściej trafiają na stronę w późnych godzinach popołudniowych. To prawda, że Czytelnikom uważnie śledzącym amerykańską koszykówkę, w momencie publikacji tekstu wyniki meczu i najważniejsze jego wydarzenia są już doskonale znane.

Od dziesięciu lat piszę / piszemy dla Was jako GWBA i nie opuściliśmy żadnego dnia, żadnego istotnego wydarzenia. Dojrzeliśmy razem od 2011 roku i co tu wiele gadać, kolektywnie wiemy o NBA prawie wszystko, czego niejednokrotnie dajecie wyraz w komentarzach. Dzięki, że mogę dla Was pisać, dziękujemy że z przyjemnością konsumujecie treści, jakie pojawiają się na portalu -> niektórzy nawet od czasu do czasu zostawiają napiwki w postaci… patrz poniżej ⇓ ⇓ ⇓

Dla mnie sprawa istotna, od zawsze twierdziłem, że jeśli będę się czuł wewnętrznie przymuszony do opowiedzenia codziennie tych paru słów od siebie i o meczach, jeśli przyjemny obowiązek przemieni się w piętno, jeśli przestanie mi to sprawiać radość, portal zostanie zamknięty. Dlatego w ramach polityki “anty wypaleniowej” staram się zaprowadzać choć względną higienę w swoim życiu (chodzi głównie o sen i czas spędzany z rodziną) tak żebym mógł dalej pracować z entuzjazmem i polotem godnym LeBrona Jamesa…

…albo przynajmniej Brooka Lopeza:

To nie żadne kpiny z Czytelnika, poskładać próbuję wszystko tak, aby było wartościowe i musicie mi niestety zaufać, wyboru nie macie. To znaczy macie, ale znam Was już trochę i wiem, że tak jak ja, nie lubicie czytać spisanych naprędce depesz prasowych, od których sucho robi się w ustach. Jeśli więc jest godzina trzynasta, a wpisu wciąż nie ma – nie martwcie się, nic mi się nie stało. Wręcz przeciwnie, to znaczy, że żyję!


 philadelphia 76ers 114 cleveland cavaliers 94

Kevin Love (13 punktów 20 minut) wrócił i nawciskał kilka koszy na początku meczu. Był na tyle skuteczny, że siłą rozpędu Cavs poszli z wyraźnie bardziej utalentowanym rywalem jak równy z równym w pierwszej połowie. Dalej już niestety nie dało rady, bo największy na placu Dwight Howard czyścił tablice, a utalentowany ruchowo Shake Milton trafiał jak na zawołanie.

Nie spisali się absolutnie Ben Simmons (5 punktów 5 asyst 2/11 z gry) dla którego był to tragiczny występ, to w ogóle jeden z najgorszych okresów w karierze zawodnika, piłka wypadająca z rąk, brak skupienia, niezręczność jakby mu jakiś haker w ścieżce przewodnictwa nerwowego namieszał, a także Tobias Harris, który połapał idiotyczne przewinienia na starcie spotkania, nigdy właściwego rytmu nie osiągnął, a w czwartej kwarcie grać już nie było sensu, bo mecz rozstrzygnęli za niego koledzy. Generalnie mecz wygrała ławka Doca Riversa, mogli reszcie starterów dać wolne, nie miało znaczenia.

washington wizards 91 detroit pistons 120

Co za tragedia ten Waszyngton, nawet Russ wyglądał na zrezygnowanego, co się rzadko zdarza. To, że z obroną są na bakier wiadomo nie od wczoraj, ale jak wytłumaczyć to: 5/19 zza łuku ORAZ 6/19 z linii rzutów wolnych!?!?!! Trzeci mecz w czwartą noc, na dodatek bez lidera składu Bradleya Beala to właśnie robi z organizmem. Tylko pytanie po co to oglądać, po co to puszczać w telewizji? Pistons o krok szybsi na każdej pozycji, standardowa skuteczność zespołu, nieprzeciętna skuteczność dynamicznego Josha Jacksona (31 punktów 13/21 z gry).

charlotte hornets 89 brooklyn nets 111

Mecz był rozstrzygnięty po pierwszej kwarcie wygranej przez Nowojorczyków różnicą 21 punktów. Hornets za trójkę trafili dwukrotnie w dziesięciu próbach, na półdystansie zaliczyli 0/9 a spod obręczy dwa trafienia. Razem 10 oczek przez dwanaście minut.

Kto nie spał mógł obejrzeć LaMarcusa Aldridge’a debiutującego w barwach Nets. Chłop operował tyłem do kosza, na swojej ulubionej lewej stronie i każdorazową próbę podwojenia karał odegraniem do kolegi na wolnej pozycji. Przy czym spacing zespołu był wybitny. LMA aż trzydzieści minut biegał po placu dostarczając nowej drużynie 11 punktów 9 zbiorek i 6 asyst. Gospodarze grali na całkowitym luzie. Po pięć trójek trafili Jeff Green, Landry Shamet i Tyler Johnson, trzy kolejne dodał Joe Harris. Dosłownie jak na sparingu. Zdeprymowani goście próbowali się wpisać w tę swobodną koszykówkę, ale o zwycięstwie raczej nie myśleli. Przewaga wahała się od 22 do 32 punktów.

golden state warriors 109 miami heat 116

Mecz walki. W ostatniej akcji były jeszcze szanse, były niewielkie widoki na zwycięstwo, ale Bam Adebayo (19/8/6) umiejętnie przejął Stephena Curry (36 punktów 11 zbiórek) i nie pozwolił mu oddać dobrej jakości rzutu. Szczerze mówiąc, piłka nawet nie doleciała do obręczy. No bo właśnie o to chodzi w ekipie South Beach, potrafią jak nikt przejmować zasłony i wywierać presję. Kolejnym sprawnym fizycznie zawodnikiem, potrafiącym ustać przeciwko kozłującemu rywalowi jest wczorajszy debiutant Victor Oladipo. Ofensywnie wypadł blado (6 punktów 5 asyst 2/8 z gry) ale to było spodziewane, dajmy chłopu czas. Ten sam kazus co z Carisem LeVertem w Indianie.

Trzecia z kolei wiktoria Miami, a to dlatego, że potrzebny impuls ofensywny kolejny raz dostarczyli Tyler Herro (20) i Duncan Robinson (21 punktów). Zdaje się, że spekulacje transferowe, być może celowo wypuszczone przez sztab szkoleniowy, dodały im motywacji do pracy. Zwróćcie też uwagę, jakiej energii  w obronie dostał Nemanja Bjelica, który z wysokiej pozycji chodził do zasłon i szybciutko wracał nie pozostawiając przy tym dziur i nie popełniając błędów. Jako rozciągający grę center będzie ciekawym uzupełnieniem składu playoffs. Doświadczenie robi swoje. Pamiętacie, że Bjelica to były MVP Euroligi, czy nie pamiętacie? A wszystko wciąż spina Jimmy Butler (22/6/8/4) czytający grę i niweczący zamiary Golden State. To jest prawdziwy lider, robi to, czego danego dnia nie mogą wykonać koledzy, a czego zespół potrzebuje. Aktualnie będzie to pewnie praca trochę jako free safety. Solidną grupę defensywną zebrano w Miami, oj tak.

Po stronie Warriors, solidne zawody Draymonda (16/10/8/4) który oprócz aktywności w obronie i na short roll, odpuszczany w ataku nabił aż 16 punktów. Andre Wiggins kończył akcje w pierwszej połowie, w drugiej osłabł. Steph najlepsze zostawił na czwartą kwartę, ale nie wystarczyło. Looney był najlepszym środkowym. Reszta wypadła kiepsko. Jordan Poole głupie faule. Oubre widoczny na parkiecie wyłącznie gdy coś zepsuje, Wiseman w obronie pogubiony.

orlando magic 115 new orleans pelicans 100 (OT)

Mecz widmo. Ponoć zacięty. Nie wiem, o godzinie trzeciej w nocy mam ważniejsze rzeczy do roboty niż śledzić dwie ekipy rodem z G-League. Trzeba Wam wiedzieć, że Stan Van Gundy nie wystawił na plac Ziona, Instagrama, Balla ani Hernangomeza. Myślał, że chłopaki i tak posuną tankujących na grubo Magików, ale się przejechał. Czołowe postaci po obu stronach to Nickeil Alexander Walker, autor 31 punktów w tym trafienia na dogrywkę oraz Terrence Ross (19 punktów 5 asyst) aktualny szeryf w Orlando. Co ciekawe rezerwowi gości zdobyli aż 65 punktów!

atlanta hawks 134 san antonio spurs 129 (2OT)

Jak to w rundzie zasadniczej. Zasadniczo za miękko i zbyt łatwo do pozycji rzutowych dochodziły oba zespoły. Trae Young ma taką osłonkę u sędziów, że strach przy nim stać. Biegał z piłką w środek obrony, dookoła środkowego i z powrotem, to znaczy o ile wcześniej nie podał do Clinta Capeli, aby ten sam na sam z koszem wykonał co trzeba. Wydawało się, że Hawks odlecą, bo solidne zawody grał Bogdan Bogdanovic, trafiał także Danilo Gallinari, a zbiórkę w większości mieli opanowaną. No ale Spurs nie składali broni, wynik przez cały wieczór trzymał DeMar DeRozan (36 punktów 9 asyst 14/27 z gry w tym rzut na dogrywkę) a w kluczowych momentach kolejny raz wsparli go weterani, w szczególności Rudy Gay. Co ważne, bilans punktowy pomógł w ryzach utrzymać także wracający do formy po kontuzji Derrick White. W meczu gdzie obrona jest tak miękka, przełamywać złą passę to sama przyjemność.

Finał czwartej kwarty trochę dołujący. Young ściągnięty z boiska, już się żegnał z kibicami, już piątki przybijał i ściągacz ściągał, kiedy Hawks po amatorsku stracili piłkę, Spurs wbili kosza z faulem na jedno posiadanie, sfaulowali, a następnie doprowadzili do wyrównania (DeRozan). I tak dalej w pierwszej i drugiej dogrywce. Co mi się podobało najbardziej? Ostatnia akcja Atlanty w czwartej kwarcie. Pięknie wyegzekwowany stały fragment, szkoda tylko że floater Younga nie wpadł do kosza. Jednocześnie strach, jaki przed faulem w obronie wielokrotnie prezentował Dejounte Murray pokazuje jedynie jak patologicznie wiele przewag dano w dzisiejszym baskecie graczom ataku. Ścigasz takiego plastusia jak Young po zasłonie, a ten daje po heblach, staje w miejscu i wiedząc że na niego wpadniesz, wychodzi w powietrze. Każdy kontakt, każdą energię, niczym mistrz aikido (Steven Seagal) potrafi obrócić przeciwko rywalowi.

denver nuggets 101 los angeles clippers 94

Górale ponownie zaimponowali sprawnością i energią. Przeważali od początku spotkania, w pierwszej połowie (62 punkty) dając popis skuteczności i zespołowości. Clippers klasycznie, potrzebowali kilkudziesięciu minut by się przebudzić. W drugiej połowie postawili dużo trudniejsze warunki i przynajmniej część strat udało im się odrobić, byli jak to się mówi w zasięgu wzroku, a w pewnym momencie czwartej kwarty doszli na 1 punkt! No i niepotrzebnie, bo tylko rozzłościli tegorocznego MVP Nikola Jokica. Widzieliście layup po schwyceniu piłki jednorącz? Przy okazji, nie wiem co musiałoby się wydarzyć, aby Jokerowi zaczęli należycie gwizdać faule i przyznawać rzuty wolne. Musiałby się chyba na większy rynek przeprowadzić. Dziś znów jego linijka objęła 0/0 FT.

Jak sobie radzi nowy, wyjściowy skład? W trzech meczach panowie Murray, Barton, Gordon, Porter, Jokić rozegrali razem 64 minuty. W przeliczeniu na sto posiadań piłki zdobywają średnio 132.3 punktów oraz tracą 94.3 punktów. Wynik nieprawdopodobny, ale naprawdę widać motywację i świadomość szansy, przed którą stoją. Aaron Gordon dodał tak potrzebnej dynamiki, zasięgu, szybkości i pracy nóg w obronie. Wczoraj wkurzonego Leonarda bronił niemal perfekcyjnie, zamykając penetracje, ciasno siedząc na rywalu, który każdorazowo miał rękę na twarzy przy rzucie. Brakujące ogniwo? Nie uprzedzajmy faktów, przyjdą kryzysy, ale wspólne początki zaliczają imponujące.

Clippers mają bardzo perspektywicznego zawodnika w osobie Terrence’a Manna, ale dzisiejszy występ kolejny raz pokazał braki rozegrania. Gdzie jest Rajon Rondo? Ma problemy ze stopą, nie wiadomo kiedy będzie gotów. Zobaczcie jaka męka:

Dobrego dnia wszystkim. b

45 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Świetny wstęp i powinno to być powiedziane dawno temu. Wiele osób zachowuje się jakby im się to należało i nie doceniają że mogą czytać coś więcej niż przepisany box score, w dodatku za darmo. Pozdrawiam!

    (97)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Na razie przeczytałem tylko wstęp (w pracy siedzę i muszę rozsądnie dawkować przyjemności) i muszę to powiedzieć głośno:
    Do godziny publikacji przypieprzać mogą się tylko ludzie niewarci uwagi (ten portal to nie WP czy Onet, żeby czas > treść) o mentalności parapetu lub szukający sposobu do wydłużenia penisa przy pomopcy klawiatury – innymi słowy subpopulacja chyba niewarta pardonu.
    Sam fakt, że b.min wchodzi w polemikę i wyjaśnia / przeprasza za sposób prowadzenia GWBA (swoją drogą koszulka GWBA dumnie pręży się na moim napiętym brzuszysku…) świadczy o nim – ma szacunek nawet wobec takiej grupy ludzi, którzy robią syf. Rozmawia z nami w artykułach, czasami w komentarzach, teraz jeszcze przeprasza, że chce mieć życie osobiste 🙂

    Ziom, szacun dla Ciebie za to co robisz – GWBA to towar na swój sposób ekskluzywny, nie ‘pasztetowa z mięsnego’, nie kupisz tego w sklepie, na to trzeba zapracować i na to warto czekać.

    Czy ktoś narzeka, że miesięczniki wychodzą co 30 dni a nie co tydzień? Albo codziennie? Kaman ludzie 🙂

    (114)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Pierwszą stroną, którą odwiedzam po przebudzeniu jest NBA. Sprawdzę wyniki, przeczytam jakieś info i tyle. Na wasze artykuły czekam i będę czekać zawsze, sprawdzając stronę kilka razy dziennie. Piszecie w taki sposób, że czytelnik ma wrażenie integralności nie tylko z samymi wydarzeniami NBA ale z wami również. Take jest moje osobiste odczucie, będąc stałym bywalcem od 7-8 lat. Pozdrawiam.

    (59)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja już przedwczoraj miałem zapytać pana Prezesa , jak jego żonka podchodzi do tych całonocnych zdrad z NBA?
    Czy taka tolerancyjna ? Czy już obojętna ? A może już spacyfikowana ?

    (5)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Adminie napisz mi jak widzisz Drummonda w lakers, ponieważ powtarzane są głosy, że zwiększy to fizyczność pod koszem i doda zbiórki ale jak sam wcześniej wielokrotnie pisałeś on dalej niż trzy metry od kosza nie istnieje, nie rozprowadzi gry na wzór jokera oraz kiedy zaczyna kozłować to częściej przynosi to chaos niż coś dobrego. Tak się o nim wypowiadałeś. Czy Drummond nie zaczopuje drogi pod kosz, wszak skuteczność lakers za trzy to poniżej 30%. Drummond tego nie poprawi? Kto na rozegraniu wykorzysta jego warunki oprócz Jamesa? Tak się zastanawiam czy to rzeczywiście jest taki upgrade skoro nie chcieli go w Detroit i cleveland.

    (0)
    • Array ( )

      Nie chcieli go w Detroit i Cleveland, bo tam wszystko miało się kręcić wokół niego. W Lakersach ma być, być może, czwartą opcją, generalnie skupić się ma na zbiórce i obronie. W poprzednich zespołach miał być gwiazdą, a tutaj ma być zadaniowcem, czysta głowa i robisz tylko to, co potrafisz. Sądzę że przy pełni zdrowia Lakers to jedyny przeciwnik Nets na drodze do mistrzostwa.

      A co do Brooklynu- lubię Blake’a, LaMarcusowi dałbym pierścień za całokształt, bo to chyba miły chłopak, ale tercetu Harden/Durant/Irving lubić się nie da. Nie trawię ich, najmilej z tej trójki myślę chyba o Hardenie, a tak czy inaczej go nie lubię. Trzymam kciuki za każdego ich rywala, zawsze.

      Do tego wszystkiego Wschód jest w tym roku tak koszmarnie słaby, że Nets pewnie nawet nie będą musieli się specjalnie wysilić, żeby dotrzeć do Finałów.

      Bo wiecie czym nam grozi sukces tej ekipy w tym roku? Kolejnym małym kroczkiem w kierunku ofensywnie ukierunkowanej gry bez obrony i kreowaniu superteamów z gwiazd. Żaden z Was tutaj tego nie chce. Nawet fani Nets.

      (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Jest to najlepsza strona o NBA w polskim Internecie. Nie ma co się przejmować maruderami. Zresztą, żyjemy w Polsce, martwiłbym się, gdyby nie było narzekania, bo oznaczałoby to, że strona jest martwa. Mi tam godziny publikacji pasują, wcześniej i tak nie miałbym kiedy przeczytać, a tutaj do obiadku lub kolacji w sam raz 🙂

    (23)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiadomo od lat. Gwba to nie portal z newsami tylko blog z subiektywnymi opiniami prowadzących. Super się was czyta od lat.

    (13)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Bartek chłopie, pisz dalej, staraj się wysypiać i dbać o rodzinę, a na wiecznie niezadowoloną dzieciarnię nie zwracaj uwagi.

    Wyniki NBA są wszędzie, ciekawe pomeczowe relacje tylko tutaj.

    (31)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Dla porównania jakiś czas temu na portalu o podobnej tematyce przeczytałem, że prawie 30-letni B.Beal będzie najbardziej niedocenianym koszykarzem, który skończy karierę bez powołania do all star gamę, bo w tym roku prawdopodobnie odwołane będzie. Coś w tym stylu. Tak zgłupiałem, że aż z wikipedii skorzystałem żeby potwierdzić, czy mnie pamięć myli, czy ktoś ma czelność takie bzdury wypisywać w artykule. Tutaj, choć sam czasem się irytuje, jak o 14:00 nic nie ma, przynajmniej mamy rzetelne info. Co do wyników myślałem, że Wizards i Pelicans w tym sezonie wejdą do PO, że jednych wciągnie obwód, drudzy mają talentu pod dostatkiem na coś więcej niż RS. Strasznie się pomyliłem. Jak ktoś przegrywa z Orlando (z całym szacunkiem dla chłopaków), nawet tak krótkim składem, to nie ma o czym gadać i szkoda czasu. Zmylił mnie Stan kilkoma bardzo dobrymi meczami w tym sezonie, skończy się jak w bańce. A Wizards… No niestety, przy całej sympatii dla Russa i Beala zasługują na drugą ligę gdyby istniała.

    (0)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak dla mnie chill. Rano do śniadanka odpalam highlights z meczu dnia, przelecę wyniki sprawdze staty. Czytając artykuł zawsze znam istotne szczegóły, ale wchodzę tu dla sposobu przekazywania treści, lekkiego pióra oraz trafnych analiz. Czasem przeczytam komentarze tych co mają ból dupy i wtedy się zastanawiam po co oni tu zaglądają… mają chyba jakiś kompleks. Jest tyle innych portali. Z drugiej strony podejrzewam, że Admina to jeszcze bardziej podkręcą żeby czasem napisać coś kontrowersyjnego. Pozdrawiam i do przeczytania, czy to o 11 czy 19. PeAcE

    (10)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Super piszesz i nie martw się marudami co pewnie nie kupili książki nie mówiąc o rzuceniu groszem. Ja nie zaglądam na inny portal tylko czekam co naskrobiesz!

    (4)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    1. Admin – jest superancko,
    rano szybki prysznic, śniadanie i klocek z pobieżnym przeglądem wyników na apce NBA
    Wieczorek – czytanie waszych newsow.
    2. Denver i mimi mogą miło zaskoczyć na playoffach
    3. Kto się jeszcze podnieca stratami Russa? Koleś topi każdy zespół

    (-2)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja się już w sumie przyzwyczaiłem do późniejszych pór dodawanych artykułów, czasami i tak nie mam czasu czytać przed obiadem. A tak, świeży artykuł o NBA nawet wieczorem, super! 🙂 czytam was jakieś 6 lat i na pewno pora dodania artykułu nie zniechęci mnie do przestania odwiedzin GWBA. Uwielbiam Was! Pozdro, dzięki za dzisiejsza relację

    (1)
  14. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Nigdy nie narzekałem na późne pory wstawiania artykułu. Chociaż wracam myślami do czasów gdy artykuł czytałem w pracy na przerwie do kawy, to wiem ile kosztuje pracy porządne opisanie meczu. Rano czytam na innych portalach opisanie mi boxscore’a i czuję się jakbym dostał liścia w twarz. Przez to czysto hobbystycznie sam staram się wyskrobać jakiś tekst. Udaje mi się 1-2 w tygodniu bo praca mi na więcej nie pozwala. A gdy trafia się kolejka 5-10 meczy na raz, to wolę nie myśleć co ma admin. Wbijam na GB nawet o 22 wieczorem, i dowiem się czegoś, czego nigdzie indziej się nie dowiedziałem. Doceniam

    (3)
    • Array ( [0] => subscriber )

      A co do Miami, bardzo fajnie układają ekipę odkąd posypało się Big3. Dobierają zawodników pod kulturę organizacji, nie ma zmiłuj się. Nie inwestują w napyszone gwiazdki, ale wierzą w ciężką pracę. Trzeba doceniać.

      (2)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak, jak powyżej; super, fajnie Admin że jeszcze Ci się chce i ciągniesz to, mimo, że w Ciebie nie wierzyłem. GB to w sumie jedyna strona, którą jeszcze (w miarę) regularnie odwiedzam w tym syfie zwanym Internetem. Napiszę Ci co tak lubisz: nie marudźmy ludzie na porę artykułów – “śpieszmy się doceniać takich zawodników, bo jak odejdą to będzie nam ich brakować”.

    (1)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Po przeczytaniu wstępu zjechałem zaraz na dół żeby skomentować…
    Przewijają mi się codziennie rano relacje z innych stron ale serio, omijam wzrokiem. Czekam na GWBA bo dajesz jakość i wiedzę. Warto poczekać.

    (-2)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    1. Tak jak ktoś poprzednio napisał: tu się wchodzi po codzienną porcję relacji subiektywnym okiem Bartka, a nie po suche sprawozdania. Czas w kontekście doby nie ma więc tak wielkiego znaczenia.
    2. Miami Heat – oby tak dalej, bo naprawdę pragnę, by przynajmniej doszli do finałów konferencji.
    3. Widzieliście w ogóle co gra Denver? Może inaczej – W JAKI SPOSÓB ONI GRAJĄ?! “Toż to po-ku*wa-ezja!”, jak mawiano w Wiedźminie 2.

    (1)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Admin. O Faku Campazzo więcej. Chłop wzrostu większości z Nas :p a w obronie na piłce mega robotę robi 🙂 O podaniach nie wspominam.

    (2)
    • Array ( )

      O Campazzo już chyba były 2 artykuły. Bez przesady, żadnej sensacji nie robi.

      (1)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    Bartek wszystko jest git. Jestem z GWBA prawie od początku. Pamiętam pierwsze NPAW. Cenię, że przez tyle lat czuć pasję w Twoich artykułach, a czy puścisz relację o 13 czy dopiero wieczorem nie ma większego znaczenia. Trzymaj się!!

    (3)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    Zdarza się, że w ciągu dnia nie mam czasu na przeczytanie wpisu i wchodzę dopiero kolejnego dnia… tak jak dzisiaj.

    Masz produkt z którym nikt w Polsce nie jest w stanie konkurować, przynajmniej moim zdaniem, więc możesz sobie pozwolić na publikowanie nawet wieczorem, a ludzie i tak będą wbijać.

    (2)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    To się powoli robi strata czasu….

    To jest portal nastawiony na zarobek, obsrany reklamami, a twórca mówi że robi go for fun i będzie wrzucał kiedy mu się chce, bo tak.

    Spoko. Może wejdę, może nie, zobaczymy czy będzie mi się chciało, bo tak.

    Już została najwierniejsza grupa która wchodzi raczej z przyzwyczajenia a nie chęci, a już nawet im przestaje się to podobać. To tylko kwestia czasu. Ja podziękuje za taki rodzaj “dziennikarstwa” bo mija się to z celem. Fajnie było ale nie ma się co irytować, skoro adminowi nie zależy nie widzę powodów aby zależało Nam czytelnikom.

    Pozdrawiam i do zobaczenia jak coś tchnie życie w forum, bo 1 art dziennie i to na wieczór nie napawa optymizmem.

    (-11)
    • Array ( )

      Załóż AdBlocka Piotrusiu i nie będziesz obserwował “obsrania” reklamami. Przyznawanie się do takiego poziomu dyletanctwa z zakresu obsługi internetu nie przystoi kibicowi/zawodnikowi koszykówki; jak to mój trener mówił: “to nie piłka nożna, tu trzeba myśleć”.

      (1)
    • Array ( )

      Widać, że też nie uczyłeś się jakoś wybitnie… Gałęzie gospodarki, zapotrzebowania etc. Pojęcia jakby całkowicie Tobie nieznane.

      (0)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    Janek jesteś glupi czy niedorozwinięty?bycie robolem czy machanie łopatą nie sprawia ,że jesteś gorszy.natomiast sprawia ,że przyczyniasz się do budowania tego świata,tej rzeczywistości.nie obrażaj ludzi frajerze

    (2)
  23. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Trzymaj się Bartek, dzięki za tych kilka słów które fajnie oczyszczą atmosferę. Lepsze to niż dyskusje z trolami. Keep it going !

    (1)

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu