fbpx

James Harden zagra dla Houston Rockets!

27

Wow! Nie dalej jak wczoraj wieczorem pisaliśmy o negocjacjach Jamesa Hardena z klubem Thunder. Nie mogąc dojść do porozumienia w kwestii przedłużenia kontraktu (zawodnik odrzucił finalną propozycję 54 mln $ za cztery sezony) bezkompromisowy GM Sam Presti chwycił za słuchawkę. Najwyraźniej był przygotowany na tę ewentualność, bowiem zaledwie kilka godzin później przyszła oferta z Houston. Transfer wygląda tak:

THUNDER: Jeremy Lamb, Kevin MArtin, dwa wybory draftu 2013 należące do Dallas i Toronto

ROCKETS: James Harden, Cole Adrich, Lazar Hayward, Daequan Cook

Dla przypomnienia, stawka zaproponowana Hardenowi podniosłaby budżet płacowy do 95 milionów dolarów. Klubu najwyraźniej nie było stać na większe wydatki. To nie Lakers, którzy na samych umowach ze stacją telewizyjną zarabiają 250 milionów rocznie. Oklahoma za prawa do swoich meczów otrzymuje w granicach 15-20 milionów. Rzecz jasna od razu pojawiają się pytania:

1/ Jak wpływa to na tegoroczne szanse OKC? 

Źle. Choć to wciąż zgrana ekipa, której pierwsza piątka została nienaruszona – mają parę eksperymentów do przeprowadzenia. Pamiętajmy, że obozy przygotowawcze właśnie się zakończyły, a chłopaki uwielbiali grać ze sobą. Nie do wiary, że nie dali sobie szansy rozegrania ostatniego sezonu w tym składzie, ale jak widać kierownictwo Thunder myśli przede wszystkim długofalowo. Mają jedną z najmłodszych ekip w lidze. Przedłużyli umowy Duranta, Westbrooka, Ibaki. W drafcie pozyskali wielki talent w osobie Perry Jonesa III, teraz otrzymują rewelacyjnego strzelca z pozycji catch-and-shoot (Martin) dalsze opcje w postaci picków oraz enigmę, jaką jest rookie Jeremy Lamb. Tegoroczny numer dwanaście ma wszelkie atrybuty by stać się nowym Jamesem Hardenem. Na pewno musi przypakować i zapuścić brodę…

2/ Na co stać “Brodę” jako głównodowodzącego młodym zespołem Rockets?

Rockets najwyraźniej widzą w Hardenie materiał na lidera i gwiazdę ligi. Zważywszy, że nie będą mieli wyjścia jak tylko dać “Brodzie” to, czego chce czyli maksymalny 60-milionowy kontrakt, nie otrzymują znowu tak wiele w rewanżu. Trzon w postaci Jeremy Lin – James Harden – Omer Asik to wciąż za mało na awans do playoffs. Średnie Hardena w nowym klubie? 20 punktów/ mecz ?

Najbardziej zadowoleni z tej transakcji powinni być Lakers. Ich szanse na finał NBA właśnie wzrosły jeszcze bardziej.

27 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ja się cieszę z takiego układu, niech teraz pokaże wszystkim na co stać, a jak nie wypali to może Celtics się o niego pokuszą, marzę o Hardenie w zielonych barwach 😀

    (0)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zgadzam się z czarlz’em.. Jeśli zdobyłby tytuł (co było całkiem realne) przy swoim wymiernym wkładzie te 6kk odrobiłby w reklamach w jedne wakacje..

    Abstrahuje od tego, że uważam go za gościa przeciętnego i zdecydowanie przecenionego (głównie przez ostatnie PO, a szczególnie finały).

    Teraz czekają go pewnie ze 4 chude lata, a jak dostanie maksa, to nie wiem czy ktoś będzie chciał jego kontrakt później.

    (0)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Gadom – tak samo jest u właścicieli, oni też nie znają przywiązania do zawodników

    najlepiej to wyjaśnił all3, w temacie obok w newsroomie

    cyt. “nie chodzi tylko o ten sezon, ale i o reszte to sa negocjacje gra nie toczy sie tylko o ta różnice 8 mln, zawodnik pokroju Hardena ma ambicje, jesli po 4 latach dalej bedzie dobrym zawodnikiem i w Houston bedzie zawodnikiem rzucjacym ponad 20 punktów, a raczej to jest pewniak w wieku 27-28 lat podpisze kontrakt wart 80-90 mln, w Okl nie mialby sznas na taki zarobek”

    (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak Harden dławił się w finałach widzieliśmy wszyscy, mimo iż wcześniej, niejednokrotnie, udowadniał, że psychikę ma twardą jak pięść Chucka Norrisa. Czy jego rola w zespole była jednak warta 60 mln zielonych? Trudno mi orzec. Nie bardzo rozumiem koncepcję przebudowy Rockets, którzy zamiast przewietrzyć Rooster, odpuścić jeden sezon i “odłożyć kupkę $” na poważnych franchaise players, za wszelką cenę starają się rękoma i nogami okopać na pozycji 9 na zachodzie, która, tak na serio, gówno im daje. Bilans strat i zysków na ten sezon to utrata pewniaka Scoli, strzelca K-Marta, który jako jedyny w tym zespole miał potencjał na zdobycze 25+ punktów i pożegnanie z Dragićem. W zamian przyszli: Lin, który jest bardzo niepewny, a w preseason nie błyszczał, Royce White, który jest jedną wielką zagadką, z racji swojej choroby umysłowej i,choć bardzo mu kibicuję, to Bóg wie, co będzie, Omer Asik (z najlepszymi nie powalczy, ale po 8-10 pkt/zb będzie szarpał) i Harden. Na moje oko jest gorzej niż było, a pieniędzy nie zaoszczędzą.

    (1)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ale Panowie, przecież napisałem “większość”. 😀 Oczywiście, daleko nie trzeba szukać – Paul Pierce – jak ktoś wcześniej wspomniał. Jednak zawodnicy tego pokroju stanowią znakomitą mniejszość.

    (0)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @czarlz barklej – Ty tego nie rozumiesz. Ja tego nie rozumiem. Pewnie jeszcze wielu z nas. To jest Ameryka. Tam takie myślenie jest zakorzeniane już od początku kariery, a konkretniej od draftu. Zawodnik zapierdziela, żeby być najlepszym i w nagrodę trafia do najgorszego zespołu w lidze. Potem widzi już tylko pieniądze. Tym właśnie różni się Europa od USA. Nie mówię tylko o koszykówce. Wolałbym się nawet bardziej skupić na przykładzie piłki nożnej. U nas jak zawodnik jest dobry, to biją się o niego najlepsze kluby i ogólnie rzecz biorąc ma wpływ na to, gdzie zagra. Jeden marzy o Barcelonie, drugi o Realu, trzeci o Manchesterze. Jednego klubu może nienawidzić i za chiny ludowe w nim nie zagra, bo go po prostu nie trawi. Oczywiście, tu też dużą rolę grają pieniądze, ale jest jednak to przywiązanie do barw klubowych i chęć grania w danym środowisku. W NBA wymienią takiego Hardena i nie ma nic do gadania. Więc jeśli nie ma nic do gadania, to wysuwa żądania z kosmosu, bo za jakiś czas sytuacja może być podobna, a dostanie te kilka milionów mniej. Z drugiej strony gdyby nie draft, to walka o tytuł toczyłaby się pomiędzy 5 zespołami. Ogólnie dążę do tego, że w Ameryce większość sportowców nie zna pojęcia przywiązania do czegokolwiek, co nie niesie za sobą korzyści materialnych.

    (1)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    a te wybory w drafcie to które rundy ? moim zdaniem OKC aż tyle nie stracą, Kevin jest bardzo dobrym strzelcem i wydaje mi się że z ławki powinien być dobrym wzmocnieniem mimo wszystko… jak rozwinie się Jeremy Lamb ? pożyjemy zobaczymy….

    (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    nie wydaje mi sie zeby szanse na finał lakersów wzrosły, bardzo dobry trade dla okc, w playoffach nie czarował chłopak, dodatkowo przy rozwoju duranta westbrooka maja realne szanse na mistrzostwo, bez Hardena z przepłaconym kontraktem

    (0)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    gdyby Boston mógł to już dawno by sprzedał Pierce’a, plotki z zeszłego roku 😉

    Jeremy Lin i Harden = nowa wersja Francisa i Mobley’a, z tym że Lin jest bardziej JasonoKiddowaty jak dla mnie i w sumie okej

    (0)
  10. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zachowanie zawodników NBA prędzej czy później zatacza koło. Gość trafia do słabego (na początku) zespołu z 3 numerem w drafcie. Po 2 latach drużyna wystrzela, bo młodzi zawodnicy się rozwijają i stają się jedną z potęg NBA, która ma szanse na mistrzostwo. W tym momencie gość odchodzi w celu zarobienia paru milionów zielonych więcej do zespołu, który nawet nie ma iskeirki potencjału na to by w ciągu najbliższych lat coś wskurać, bo zawodnicy przeciętni a salary cap zapchane ( przypominam że w 3 sezonie Lin i Asik dostaną razem 30 milionów co stanowi ponad połowę salary…). A potem gość będzie miał 32-33 lata i się obudzi że nie ma pierścienia i wtedy podpisze kontrakt za minimum dla weterana i możę zdobędzie misia grając po 10 minut na mecz…

    (0)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    aaron_maj – świetna analiza, takich przykładów jest bardzo wiele. Nie dziwie się Hardenowi wcale. To będzie jego już 4 sezon a on nadal wchodzi z ławki i na dodatek OKC nie dała mu tyle kasy co chciał, a innych była w stanie zadowolić. W OKC jest: rezerwowym, 3 lub nawet 4 “gwiazdą”, w Houston ma szanse zostać zawodnikiem nr 1, ugruntować i poprawić swoją pozycję gwiazdy basketu i za 2/3 lata przejść do mocnej druzyny za większą kasę. Jako zawodnik ławki w OKC nie miałby na to szans nawet z 3 pierścieniami na palcu po drodze.

    (2)

Skomentuj Gadom Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu