fbpx

Kobe Bryant: z pamiętnika socjopaty

22

ko

Kobe Bryant jest w lidze od 1996 roku. Już dawno temu zapewnił sobie miejsce w Hall-of-Fame. Jest ikoną, legendą, głosem pokolenia i nikomu nic nie musi udowadniać. Nie sposób też wymienić wszystkich granic, które przekroczył w ciągu swej burzliwej kariery. Na kartach swojej historii zapisał wiele chlubnych wersów, jak chociażby zdobycie 5 mistrzowskich pierścieni, dwóch złotych medali olimpijskich oraz licznych nagród i wyróżnień indywidualnych. Oprócz zaszczytów los nie szczędził mu również momentów trudnych, oskarżenie o gwałt, szorstka przyjaźń z Shaqiem i obwinianie Bryanta o rozpad mistrzowskiego składu, kontuzje, jęczący z mediach Smush Parker, nieudany eksperyment z Nashem i Howardem… nazbierało się tego trochę na przestrzeni lat. Sporą rolę we wszystkich tych zdarzeniach, dobrych i złych, odegrał trudny charakter Bryanta i jego obsesja na punkcie koszykówki, treningu, bycia najlepszym.

W wielu artykułach na temat uznanych gwiazd, weteranów, dominuje podejście holistyczne. Piszący, chcąc jak najlepiej i najpełniej przedstawić sylwetkę danego zawodnika, uciekają się do biograficznych analiz, zaczynając od czasów uczelnianych czy nawet dzieciństwa, kończąc na grze w NBA. Ja, siadając do tego wpisu o Kobe Bryancie, przyjąłem inne założenie. Uznałem, że człowieka najlepiej definiują sytuacje, gesty, które pozornie nic nie znaczą. Migawki z życia, anegdoty, szczegóły, które cudem wyszły na jaw i na pierwszy rzut oka nie znaczą nic, a w rzeczywistości są dla zrozumienia fenomenu danej postaci kluczowe. Tak zrodził się pomysł na ten wpis. Tropami obsesji Kobe Bryanta.

#Gepardy i koszykówka

[vsw id=”RiX0OAbhRbo” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Z jakim firmowym zagraniem kojarzy się Wam Kobe Bryant? oczywiście z nieśmiertelnym fade awayem. Bryant zdradził kiedyś w wywiadzie New York Times, dlaczego akurat tak układa ciało przy rzucie:

Kiedy patrzysz na mnie rzucającego z wyskoku, zauważysz, że moja noga zawsze wysunięta jest do przodu. Kiedyś wykonanie takiego rzutu sprawiało mi trudność. Pewnego dnia oglądałem jednak Discovery, przypadkiem trafiłem na film o gepardach. Zwróć uwagę, że kiedy gepard biegnie za swą ofiara, jego długi ogon zawsze pomaga mu utrzymać balans ciała, nawet przy ostrych skrętach. Wtedy pomyślałem hej, przecież moja noga może być takim ogonem, czyż nie?

1

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

22 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Wielki zawodnik. Można nie lubić tego co robi w LAL ale to jego klub, jego historia. Ma manie wygrywania, ma obsesje koszykówki. Ale czy to nie dzięki takim ludziom pniemy się w górę? Czy wygrał by tytuły sam? Nie. Ale czy inni z którymi grał wygraliby je bez niego? Nie. Zawsze w zespole musi być ktoś taki, dla kogo koszykówka jest czymś wiecej niż pracą.

    (35)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Uważam podobnie jak autor tekstu, ze to 1 sytuacje, urywki z życia, proste czynności, krótkie momenty definiują to jaką osobą sie jest. Zawsze widzę te sytuacje z kompletnie nie reagującym Kobe’m gdy rywal chce go uderzyć piłką w twarz, mysle sobie ze to jest mentalny twardziel, fizycznie nie największy ale jaja ma największe. Tak samo widząc Westbrooka jest taka sytuacja w której przybija piątkę z kumplami z drużyny, jeden gościu lekceważąco nie podaje mu reki, mina Russella byla niesamowita, pokazał kto tu rządzi i gościu musial przybić…

    (10)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    ma sporo racji z tymi siatkami, mało sie a nie zwraca uwagi, ale jak sie wykonuje setki rzutów z tego samego miejsca to wszystkie detale odgrywaja wazna role

    (4)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Cały czas z uporem maniaka będę powtarzał, że MJ i KB pod względem filozofii treningu, samozaparcia i psychiki są póki co na zupełnie innym levelu niż cała reszta NBA.

    Zaszczyt oglądać go za swych najlepszych czasów. Już dziś współczuje moim hipotetycznym dzieciom, że nie będą miały okazji;)

    (36)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Pejo
    A w czym któs kto zaczął oglądać NBA w 2000 roku czy choćby w 2012 jest gorszy i dlaczego ma nie wiedzieć “o czym mówisz”. To tak samo nie danej osoby jak i Kobego wina, że się urodzili w danych latach bądź po prostu ich fascynacja narodziła się później. Sam znajduję się gdzieś po środku, jako gość z rocznika 93 pamiętam jego 360-tki jeszcze z TVN’u, ale bardziej obsesyjnie rozgrywki zacząłem śledzić z 6 lat temu. I nie przeszkadza mi to w postrzeganiu Bryanta jako jednego z najbardziej barwnych, pracowitych no i bezsprzecznie najlepszych koszykarzy wszechczasów. Co więcej, jego odejście będzie bolało bardzo (mnie). Pisanie o nim, że to socjopata, że ma mannie wygrywania i bycia najlepszym to już troszeczkę odgrzewanie starego kotleta i sensacją było to parę, jak nie parnaście lat temu. Jednak jak ktoś wspomniał o Bryancie można pisać wiecznie i zawsze z chęcią przeczytam coś nowego na jego temat. Ja osobiście nie rozpatruje jego osoby w kategoriach świetny zawodnik, ale kolega to już nie, że każdy wielki jest nieznośny bo tylko ludzie lekko upośledzeni społecznie mogą się tak bardzo oddać jednej rzeczy i wręcz ślepo dążyć do jednego celu. Nie znam go i niestety pewnie nigdy nie poznam, ale nie chcę się dać zwieźć propagandzie, bo w wywiadach facet wychodzi na bardzo inteligentnego i wyważonego człowieka.

    Jest dla mnie jednym z ważniejszych koszykarzy bo posiada cechy które ja próbuję nabyć. Jest nieustępliwy, obsesyjnie pracowity i konsekwentny. Robił i robi rzeczy które dla normalnych ludzi, a nawet dla ludzi w jego środowisku (zawodnicy NBA) są chore, przesadzone, nienormalne, niemożliwe i nienaturalne, dlatego tak bardzo go lubie. Kończąc życzę wam cech Bryanta i nie tylko jeśli chodzi o koszykówkę. Pracować każdy może, nawet maniakalnie ale swoją historie każdy tworzy sam. Uważacie, że to zimny sukinkot? Karta historii pisze się ciągle, wprowadzcie poprawki w swoim życiu.

    Pozdrawiam serdecznie:)

    PS.
    Nie chciałbym wywołać wilka z lasu… Witaj Leszczu. Nie chcę dyskutować o skilu Kobego i jego rozstawieniu na liście najlepszych graczy wszechczasów. To gdzie bym go uplasował zostawię dla siebie.

    (8)
  6. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    licze ze Westbrook to nastepny wariat po MJ i Kobe. Zdecydowanie będzie brakować takiego charakteru po zakończeniu kariery KB.

    Jedni go krytykują, drudzy uwielbiają, trzeci lekceważą, czwarci naśladują.
    Ja cenię jego obsesje i mentalne przygotowanie.
    Czasem te małe rzeczy tworzą wielkie rzeczy. Codzienna sumienna praca nad tym co sie robi, determinacja w dążeniu do celu, zawzietość i nieustęliwość, chart ducha i pokora do wykonywanej pracy to jest klucz, który w połączeniu ze szczęściem tworzą sukces. Zawodowo nie zajmuję się koszykówką, ale wielokrotnie utożsamiam się z tym samym schematem jaki prezentuje KB. Etyka pracy. Szefa można oszukać, klienta też, ale siebie nie oszukasz trzeba analizować swoje wady i zalety, szanse i ograniczenia (dla wtajemniczonych analIZA SWOT). Należy sumienie, ciężko pracować nad swoimi wadami i zaletami aby przekraczać kolejne granice własnych możliwości. Od małego zajarany byłem NBA. Jako młody chłopak miałem problem z motywacją potrafiłem coś zrobić ale zazwyczaj mi się nie chciało. Pozatym ciągle myślałem o przyszłości nie robiąc nic w teraźniejszości. Motywację znajdowałem w takich ludziach jak MJ i Kobe Bryant. TE MAŁE RZECZY(minimum formy, maksimum treści). Z biegiem lat z “nie chce mi się” zamieniłem na “nie ma NIE”. Sukcesu nie osiągnąłem, ale stale nad tym pracuję i będe pracował tyle ile trzeba aby go osiągnać. Miarą sukcesu może być cokolwiek, najważniejsze aby postawić sobie cel, nie szukać wymówek i robić wszystko co można aby osiągać cel. Podczas takiego procesu każdy będzie musiał znaleźć w sobie determinację i motywację do działania. Ja znalazłem ją w koszykówce i postawach do pracy takich ludzi jak Bryant, stad moje emocjonalne podejście do tego gościa. W naszym kraju ciężko do dobrą motywację. Zapyziałe czasy powojenne poźniejsza stagnacja gospodarcza aż wkońcu otwarte granice i porównania do bogatej Europy w znacznym stopniu niszczą morale do dziś. Dlatego warto szukać motywacji wszędzie gdzie tylko się da. Świt jest piękny. Jeśli ciężko wam się zmotywować do czegokolwiek to przypomnijcie sobie takiego Kobe Bryanta po jakimś czasie go docenicie i pamiętajcie teraźniejszość tworzy przyszłość. TE MAŁE RZECZY.

    Kobe Bryant wielki gość !!!!!

    (6)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    A ja w to nie wierzę. Uważam że wstawanie o 4.00 i trenowanie do 11 nie ma sensu i jeżeli tak było, to być może po to aby ta historia “przypadkiem” wyciekła do mediów. Sen jest w treningu równie ważny co sam wysiłek, bo bez czasu na regenerację nie byłoby tak kolorowo. Zwróćcie uwagę na to że w większości biografii i wspominek o większości zawodników mówi się że byli tytanami pracy (może poza Shaqiem), pierwsi przychodzili na trening i ostatni wychodzili. Niby spoko, ale wszyscy nie mogą być pierwsi. Pamiętajcie że takie historie się sprzedają a o to w tym głównie chodzi. Może to było zaplanowane, może Kobe chciał się popisać na zgrupowaniu przed resztą gwiazd jak to on szybko nie wstaje i trenuje w nocy.
    A jeżeli chodzi o siatkę to może i się zmieniła, ale jaka to różnica? Najpierw i tak trzeba trafić do środka obręczy żeby usłyszeć swish.

    (-10)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Czy ktoś zgodzi się ze mną, że przyczyną “niskiej” skuteczności rzutów z gry Kobe na przestrzeni tych kilkunastu lat w NBA może być po prostu przepracowanie? Zmęczenie organizmu właśnie przez jego obsesje? Może gdyby nie oddawał tylu rzutów, nie ćwiczył po nocach tylko regenerował ciało jak należy jego skuteczność byłaby wyższa? Co sądzicie?

    (3)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zawodników, którzy trenują w tej lidze równie ciężko, a i ciężej jest pewnie cała masa. Kobe miał relatywnie niskie skuteczności od zawsze i były one spowodowane brakiem selekcji rzutowej i zbytnim napalaniem się na zdobywanie punktów, bez względu na to ile naprawdę to pomagało zespołowi.

    (-3)
  10. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    gość

    Jesli pamietasz rywalizacje Kobe z Jordanem -to zrozumiesz. Natomiast jesli bazujesz na skrotach na YT i statystykach z jakis czasopism lub wikipedia, to i pisanie wypracowan i tlumaczenie czemu tak a nie inaczej jest zbyteczne. Mysle ze dotarlo.

    (1)

Skomentuj MVP Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu