Kobe na temat Michaela Jordana: “wszyscy w lidze się go bali”
Minionej nocy Kobe Bryant sam sobie sprawił prezent na mikołajki. Pod koniec trzeciej kwarty (przegranego) meczu z Bostonem, swoim firmowym rzutem z wyskoku sprawił, że różnica punktów zdobytych w karierze pomiędzy nim a Michaelem Jordanem stopniała do 81 oczek. To w zasadzie tyle, ile Bryantowi zdarzyło się zdobyć w jednym meczu! Już nikt chyba nie ma wątpliwości, że detronizacja His Airness na liście najlepszych strzelców wszech czasów to tylko kwestia dni.
Jak sam Kobe zapatruje się na ten kamień milowy w swojej karierze? Co dla niego znaczy pobicie Jordana? Jakie są jego dalsze cele? O tym i kilku innych wspomnieniach związanych z MJ-em opowiedział niedawno Bryant mediom w USA.
Być może wycofam się po zakończeniu obecnego kontraktu, może nie. Jeśli będę wciąż chciał grać, zagram. Jestem osobą, która zwykła sama podejmować takie decyzje. W zasadzie chodzi tylko o to, czy będę w stanie być gotowym każdego dnia i dawać z siebie wszystko tej pracy, tak jak robię to teraz. Dziewiętnaście lat na parkietach NBA to strasznie długo. Miałem nieco inną ścieżkę kariery niż Michael. To był prawdziwy maraton. Rozpiera mnie duma.
1
Można pokusić się o stwierdzenie, że nie byłoby Kobe, gdyby nie było Jordana. Aż za dobrze znacie te wszystkie filmiki porównujące ich styl, ukazujące ogrom inspiracji, jaki czerpał Bryant od swego starszego rywala, którego dziś zwie “Starszym Bratem”. Pytanie tylko co czuł sam Bryant, gdy stawał naprzeciw Jordana? Na co przede wszystkim zwracał uwagę śledząc ruchy Michaela na boisku? Implementacja których cech mistrza do własnej gry była jego priorytetem?
#Agresja
Nie chodzi o jeden mecz czy jakieś konkretne zagranie, ale w ogóle. Wymaga wiele pracy i umiejętności by być tak agresywnym i asertywnym jednocześnie. Był nieustępliwy, po prostu szedł po ciebie, raz za razem. Atakował, atakował, atakował, na różne sposoby i z różnych miejsc na boisku, odpowiednio dostosowując pracę nóg. Strefa podkoszowa, obwód, wszechstronność…
1
CZYTAJ DALEJ >>
izolacje Bryanta to jedyny aspekt gry lejkersów warty oglądania na dziś dzień. Kropka.
BLC bardzo proszę Cię o wiadomość na mojego maila, mam ważne pytanie i prośbę!
Mail powinien być dostępny po kliknięciu w ten profil – BLC
Pamiętam Kobe jako młokosa, jego pierwsze Adiki, które były marzeniem wielu chłopaków w podstawowce. Jego eastbaya podczas SDC w 1997 roku, występ w ASG w 1998, gdzie występowało chyba 4 zawodników LAL. PO i mecze z Philly, Portland, SAS, Sacramento… A tu niebawem koniec kariery… Lata lecą, damn … :-/
Właśnie.. wzajemny szacunek.. a nie bez przerwy te podziały.
chłopaki, jak coś walcie na redakcyjnego, w zakładce kontakt.
Jakby Howard podpatrywał tej zawziętości i miał w sobie troche tej sportowej złości, to byłby tak dominującym zawodnikiem jak kiedyś Shaq. Szkoda, że jemu w głowie zjadanie ciastek z czoła.
Nie ma i moim zdaniem długo nie będzie po MJu i Kobe tak zawziętych i samodoskonalących się zawodników. Umysł ponad materią;)
Bryant to kozak.. moim zdaniem jest najblizszy Jordanowi niż ktokolwiek inny jesli wezmiemy pod uwagę całokształt. Nigdy nie było goscia który bylby tak blisko. To że niektórzy zastanawiaja sie ktory z nich jest lepszy juz swiadczy o tym ze ten gosc odwalil kawal dobrej roboty.
Dodam ze dawniej go nienawidzielm za tom kopiowanie MJ-a ale teraz po wielu latach musze docenic goscia.
Fenomen Jordana polegał na tym ze mial absolutnie wszystko no i trochę szczescia ze trafil na odpowiedni czas..
Odnosnie punktów to bym sie tak nie podniecał, Istnieje cos takiego jak srednia punktów na mecz a w tym aspekcie Jordan jest sporo przed Bryantemi na czele listy wszechczasow.
Jak Tim Duncan pogra do 50-tki tez wyprzedzi MJ-a.
Nic Timowi nie ujmujac oczywiscie..
BLC – bardzo lubię Twoje artykuły. Dużo ciekawostek, fajny styl pisania. Często podlane humorem i bez zbędnych makaronizmów anglojęzycznych. Sorry, że tak słodzę – po prostu bardzo pozytywnie wyróżniasz się jako autor. Może jeszcze LizardKing (tak swoją drogą reszta też mogłaby się podpisywać chociaż ksywą pod artykukłami, nie bójcie się:)) Oby tak dalej Panowie bo robicie tu świetną robotę.
@MJ1981: Oni są blisko pod względem stylu gry jedynie, jeśli chodzi o karierę czy wartość koszykarską to Kobe siedzi parę półek niżej. Wiadomo, że nikt poważny nie
zastanawia się kto był lepszy bo to oczywistość
@matrix: zgadzam sie w 95%. po moim nicku widac ze ja sie nie zastanawiam..
@tomtom: dzięki, w końcu piszemy tu dla osób, które to czytają, więc fajnie jak jest pozytywny odzew. Zwłaszcza, że imho zaliczasz się do grona bardzo kompetentnych recenzentów naszej pracy. widać to po wielu rzeczowych komentarzach. Bez nas nie ma tej strony i bez Was nie ma tej strony, więc dobrze, jeśli komentarze “żyją” i stanowią forum wymiany opinii
LarryLegend chyba nigdy nie widziałeś Shaqa poza boiskiem…. Taki sam klaun, tak samo jak napisał Jackson w swojej książce Kobemu zawsze chodziło o wygrywanie Shaq chciał się zawsze dobrze bawić.
Najważniejsze pytanie to czy zbliżający się Milestone Kobego ma jakieś znaczenie kiedy zawsze przy nim znajdzie się gwiazdka – najwięcej pudeł w historii ligi. A to świadczy juz o braku skuteczności.
To również świadczy o tym, że rozgrywa 19 sezon w karierze i siłą rzeczy rzucając dużo , dużo też pudłuje.
Zazdroscic mozna mu tego ze zaczynał kiedy grały legendy, i konczył bedzie kiedy gra nastepne złote pokolenie. A on wciąż w grze.
@Kudlaty
I tym się Shaq różni od Howarda – możemy się dobrze bawić, ale nie na boisku.