fbpx

Kocham nowych Lakers, D-Wade powrócił do Miami

27
LA Lakers

Los Angeles Lakers 101 Sacramento Kings 91

I’m a believer. Hallelujah! Młodzi gniewni Lakers popełnili wszystkie możliwe błędy na starcie meczu: tracili durnowate piłki, nie wracali do obrony, ryzykowali w walce o przechwyty, nie trafiali z wolnych pozycji, byli mijani bez litości, krojeni w środku przez DeMarcusa Cousinsa i Kostę Koufosa. Wkrótce przegrywali piętnastoma punktami a ja chciałem zamknąć laptopa. Dla kontrastu, kibice zgromadzeni na trybunach nowiutkiej Golden 1 Center szaleli z rozkoszy. W tych okolicach Lakers nie lubi się z automatu, wszyscy pamiętają finały konferencji 2002 roku. Do dziś to najbardziej kontrowersyjnie rozstrzygnięta seria w historii NBA.

I co? I znów okazało się, że zbilansowana dziesiątka gości (każdy gra po 25 minut) stwarza kłopoty rywalom. Jeden po drugim zaczęli odpalać rzuty, za trójkę rozstrzelał się Nick Young, fenomenalną zmianę dał Lou Williams, kupę energii wniósł Larry Nance Jr. do tego sprytnie zaczęli podwajać i fizycznie, na granicy faulu naciskać Cousinsa. Ten ostatni tradycyjnie się sfrustrował i zamiast z rywalami zaczął wojować z sędziami. W ten sposób po wyrównanej walce w drugiej połowie, ostatecznie silnik Kings stanął. Przegrali mimo, iż rywale popełnili aż 21 strat!

Kolejne inspirujące zwycięstwo Jeziorowców. Co za akcje! Każdy dołożył cegiełkę, nawet młodziutki Brandon Ingram miał swoje momenty wjeżdżając pod kosz. Najważniejsza zmiana? W odróżnieniu od zeszłego sezonu, za obecnym trenerem panowie gotowi są skoczyć w ogień! Łapcie krótki filmik z treningu, Luke Walton ma 36 lat.

Statystyki:

Lou Williams 21 punktów, 6/12 z gry – D’Angelo Russell 17 punktów, 7/12 z gry – Julius Randle 15 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst – DeMarcus Cousins 28 punktów, 9 zbiórek, 4 asysty.

Po końcowej syrenie “Boogie” nie wytrzymał, przeszedł całą długość parkietu by nawyzywać do ucha Juliusa Randle. Ten skwitował to szyderczym uśmiechem (coraz bardziej przypomina Draymonda Greena, ale to inna historia). Zabawny obrazek, ukazuje jak niepoważną postacią jest bądź co bądź 26-letni już Cousins. Zabierzcie go pod skrzydła kogoś poważnego, bo się do cna zmarnuje.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

27 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Brawo LA Lakers 🙂 Boogie jak to on,zawsze musi swoje 50 groszy dolozyc

    Ciesze sie,ze w końcu Pelikany wygraly 🙂
    A co do artykuu,to byl z tego 2002,przepadl,ogolnie to sedziowie bli skorumpowani i Lakers przeszlo dalej jak pamietam

    (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja chciałem tylko zauważyć, jak beznadziejna jest tegoroczna klasa draftu póki co. W wyscigu po ROTY Embiid prowadzi zdecydowanie, a gdyby nie on, to kto by zgarnął te nagrodę? Nie wiem nawet kto byłby na prowadzeniu, bo nikt się się wyróżnia, ABSOLUTNIE NIKT.

    (55)
    • Array ( [0] => subscriber )

      To samo przyszło mi dziś do głowy na ranem oglądając Lakers, miały być mega dobry draft, młode koty, a tu niestety mizeria, puki co nikt nie zasłużył na ROTY. LA brawo za super pościg, miło oglądało się ten mecz.

      (1)
    • Array ( )

      Co więcej Embiid to “oszukany” rookie, może nie grał w meczach ligowych, ale miał dostęp przez 2 lata do trenerów ligowych, mógł trenować z graczami ligowymi, miał cały sztab ludzi, którzy kierowali go na tory właściwe dla NBA. Gracze z koledżów nie mają takich przywilejów.

      (22)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    A przed sezonem wszyscy krytykowali Julka Randle (jednowymiarowy gracz, tylko lewa ręka, bez rzutu, odpuszcza w obronie, niskie boiskowe IQ), były nawet pomysły żeby go wytransferować. Tymczasem przy coachu Waltonie robi 15 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty na mecz przy 60% za 2. A to wszystko w 25 minut! Psychicznie i w obronie już jest lepszy, trzeba jeszcze pracować nad rzutem i mam nadzieję, że z DLoadingiem stworzą duet, o którym sporo usłyszymy! 🙂

    (28)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie ogarniam jednej rzeczy. Przy całym hamerykańskim parciu na bohaterowanie nie pozwala się gwiazdom na kręcenie wyników.

    Ile już razy w tym sezonie wielu graczom brakowalo jednej asysty/zbiórki itp. do triple double albo tak jak dziś u Duranta jednego kosza do utrzymania serii 20sto punktowych meczy.

    Ten podzial minut na parkiecie jest tak ważny zeby nie dać dograć tego? Przecież na pewno wiedzą ile komu do czego brakuje..

    (-19)
    • Array ( )

      Hamerykanie powiadasz? W przeciwieństwie do Europy, tam szanuje się przeciwnika na deskach. Przypomnę tylko 81 – punktowy mecz Kobe. W pewnym momencie meczu sam zdobył więcej punktów niż cała drużyna przeciwna. Trener zdjął go wcześniej z boiska by nie upokarzać przeciwnika. Przecież mógł go zostawić na boisku by Kobe dalej śrubował swój rekord, bądź zaatakować wynik Wilta.
      Teraz popatrz jak to wygląda u nas – ostatnia akcja meczu, wynik przesądzony, ale jeszcze trzeba przeciwnikowi dołożyć, rzucić “trójkę’ na pożegnanie. Albo piłka nożna – wynik 5:0, ale ładujemy dalej…

      (-18)
    • Array ( )

      Widzę , że za swój komentarz dostałeś już 7 minusów nie wiedzieć dlaczego?
      Zgadzam się z Tobą , dlaczego nie pozwala się zawodnika dograć jednak , dwóch akcji ?
      Dla dobra zawodnika ? Dla dobra zespołu ? Clala ta paplanina o tym , że nikt nie patrzy na ststystyki , nie dba oto liczy się tylko zespół to jedna wielka ściema , każdy patrzy w swoje ststystyki i gra też pod nie.
      NBA to jeden wielki biznes , ogólnie dzisiejszy sport na najwyższym poziomie to biznes a co jest podstawowym napędem tego biznesu ? Fani , to oni płacą pieniądze na sport , reklamy , sponsorzy to o nich zabiegają , o ich pieniądze . A co kochają fani najbardziej ? Rywalizacje, wielkie gwiazdy i różnego rodzaju rekordy , pobijanie ich .
      Teraz pytanie dlaczego Durant nie mógł dograć tych dwóch punktów ? Czy wspinanie się nawet w dziwnych rekordach jak ten ( bo pułap od ilu punktów możemy sobie ustalać tak naprawdę dowolnie ) nie jest w ogóle ważne ? Ludzie to kochają , uwielbiają , że ktoś coś ustanawia pierwszy raz . O co tu chodzi ?

      (7)
    • Array ( )

      Hamerykanin , nie wiem co widzisz w tym złego ? Litości szuka się w domach milosierdzia , jest 5 do zera to już nie mogę strzelić kolejnych dwóch bramek ?
      Wgrywanie ze słabszym nie przynosi dużej frajdy ale na poziomie NBA no stary wybacz .
      Lepiej uczy dotkliwa porażka niż wielkie zwycięstwo . Sport zawodowy bo o tym tu mowa to nie zajęcie dla mienczakow tylko herosów, ci ludzie to roboty ,całe życie cwiczyli pracowali ciężko na swój sukces , nie traktuj ich jak dzieci i nie mów o jakimś upokorzeniu , bo to wchodzi w ich zawód do , którego całe życie dążyli , to nie są małe dzieci .

      (5)
    • Array ( [0] => subscriber )

      @Toki

      Największe supergwiazdy paradoksalnie w większości przekładają dobro zespołu nad swoje statystyki. To właśnie rollsi, którzy walczą o minuty, nowy kontrakt czy pozostanie w lidze, skupiają się na swoich zdobyczach, bo wiedzą, że z zespołem, w którym przebywają, mogą się pożegnać w każdej chwili. Dobrym przykładem jest KD, który mógł zostać w OKC lub odejść do zespołu, w którym byłby bezsprzecznym liderem i nabijać statystyki do woli, może nawet zdobyć drugie w karierze MVP. A poszedł do Warriors, gdzie chce czy nie chce, musi dzielić się piłką z innymi superstarami, do drużyny, w której najprawdopodobniej jego statystki się obniżą.
      Zawodnicy pokroju Duranta, Jamesa, Anthony’ego, Curry’ego, Paula, wrzucili już w swojej karierze kilkanaście tysięcy pkt., kilka tyś. asyst, dołożyli kilka tyś. zbiórek. Dla nich liczą się już tylko pierścienie, szczególnie dla Duranta, Paula i Anthony’ego, którzy takich nie posiadają. Myślę że każdy z nich wolałby notować 15 ppg i zdobyć pierścień, niż 30ppg i odpaść w finale konferencji.

      (5)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja tylko czekam aż uwielbiane wilczki Lakers za parę sezonów wyrosną na prawdziwe gwiazdy, Walton jeszcze usprawni taktykę i zarząd dorzuci im jakaś supergwiazdę i będziecie ich traktować jak GSW 16-17. Cóż, tego im życzę!

    (15)
  6. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Oglądałem mech Miami-Chicago. Mecz wyrównany do samego końca. W końcówce Miami miało szansę dogonić wynik ale sędzia odgwizdał faul na Wade przy wyprowadzeniu piłki z autu. Tak na dobrą sprawę źle wyprowadzili piłkę z autu a stary lis Wade pięknie zaflopował, a sędzia się nabrał i to można powiedzieć był koniec meczu. Ogólnie Wade wygląda bardzo świeżo i pomimo nienajlepszej skuteczności zagrał dobry mecz. Widzieliście jak ograł Winslowa do końcowej a później skończył rewersem unikając bloku ? Mistrz !
    Miami fajna młoda ekipa ale muszę jeszcze się ze sobą lepiej ograć. Będzie dobrze.

    Lakersów nie oglądałem ale ze skrótu fajnie to wygląda. Młody energetyczny ( pozdrawiam Panie Michałowicz 🙂 zespół. Widać chemię w zespolę i potrzeba im tylko czasu. W tym sezonie powinni się świetnie zgrać, a w przyszłym wzmocnią się jeszcze jakimś zadaniowcem. Świetlana przyszłość przed tymi gówniarzami 🙂

    Cousins to idiota i nie porównujcie go więcej do Anthonego Davisa ( gratuluję pierwszej wygranej ), ponieważ ten drugi jest nie niszczy zespołu od środka, a niepowodzenia Pelicans spowodowane są głównie sytuacją kadrową i kontuzjami kluczowych zawodników.

    Golden State wchodzą na swoje naturalne obroty ale zaraz pewnie znowu uszłyszę, że słaby przeciwnik i że Curry ssie 😉

    (15)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Super, meczyk zapowiada się 13. 11
    Lakers-Minesota dwa młode perspektywistyczne zespoly z inną filozofią, bardzo ciekawy mecz.
    Więcej talentu na moje jest w Minesocie ale myśl trenerska dużo ciekawsza w Los Angeles ciekawe jak to się skończy ?

    (2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie chodzi nawet o brak autorytetu u Cousina, on po prostu nie potrafi wyciągnąć wniosków ze swoich błędów i durnych zachowań. Samo to zrobiłoby z niego lepszego zawodnika i na pewno pomógłby swojej drużynie.

    (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Już nawet Pelicans leją Bucks?? Gdzie ta drużyna, która miała siać popłoch na wschodzie? I błagam nie zganiajcie wszystkiego na brak Middletona.

    (1)
  10. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Bardzo sie ciesze. Bardzo. Pozyskanie Waltona to swietny ruch… Nie ma juz na ksiazkach toksycznych kontraktow, nie ma primadony, ktora chce oddawac 50 rzutow na mecz i psuje atmosfere w szatni. Jest kolektyw, sa mlodzi zdolni gracze i trener, ktory wie co robi. Pozostaje pytanie czemu nie mozna bylo zrobic porzadku w tym klubie 3 lata temu. Czemu ta organizacja pozwolila sie trzymac jako zakladnik jednej gwiezdzie, ktora myslala tylko o sobie. Mysle, ze nikt juz w LA za nia nie placze i wreszcie kibice Lakersow moga byc dumni i patrzec z nadzieja w przyszlosc. “I bleed Purple and Gold”:)

    (0)

Skomentuj Bj Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu