fbpx

Komu przyznałbym nagrodę Trenera Roku NBA 2018

26

Sezon zasadniczy wjeżdża już na ostatnia prostą, także powoli możemy zacząć się zastanawiać nad przyznawaniem nagród w poszczególnych kategoriach. Rozpoczniemy od chyba najbardziej niewdzięcznej roli w sporcie, czyli posadzie pierwszego trenera. Jak wiemy jest to stanowisko, w którym wielu ludzi traci swoje ostatnie siwe włosy i tak naprawdę nie może być pewnym jutra. Zwykle przy złych wynikach trener jest pierwszą osobą do odstrzału, także tym bardziej doceńmy pracę tych ludzi, bo nie zdajemy sobie sprawy pod jakiego rodzaju presją żyją.

#Brad Stevens (53-23)

Mój pierwszy kandydat do tytułu COY to najmłodszy trener w NBA. Brad Stevens, bo o nim mowa, co roku dostaje lepszych zawodników i wydawałoby się, że jego praca może być tylko coraz łatwiejsza. Przed rozpoczęciem sezonu Celtowie upolowali jednego z najlepszych free-agentów Gordona Haywarda. Kolejno do składu dołączył Kyrie Irving i wyglądało na to, że mają wszelkie atuty by zdetronizować King Jamesa.

Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Pech nie opuszcza C’s od samego początku sezonu. Cały czas ktoś ważny w rotacji doznaje większych lub mniejszych urazów. Ale to nie przeszkadza zespołowi w osiąganiu świetnych wyników. Fenomen trenera Stevensa polega na tym, że daje pełne zaufanie swoim zawodnikom. Niezależnie, czy grają aktualnie bez swoich 3 liderów czy najlepszego obrońcy, oni cały czas walczą. Są jak wściekłe psy, które wychodzą by zagryźć rywala. Gdyby dopisało im zdrowie, jestem pewny, że biliby się o najlepszy bilans w NBA, a już na pewno na wschodniej stronie mapy USA.

Widać jak świetnie są zgrani, jak dzielą się piłką. Każdy doskonale zna swoją rolę i wie, czego oczekuje od niego trener. Bez wątpienia Stevens potrafi wycisnąć maximum z tego, czym aktualnie dysponuje. Weźmy ostatnią serię: bez Kyrie, Haywarda, Smarta i Theisa (a także chwilami bez Horforda, Browna czy Morrisa) dojechali Utah, Oklahomę, Toronto i Portland. Ot tak, z partyzanta, prosto w gębę. Widząc niemoc rzutową bezceremonialnie stawiają strefę, co akcję coś zmieniają, kombinują i każą przeciwnikowi zgadywać. Stevens to nie tylko pełen szacunku dla zawodników, świetny motywator, ale także geniusz taktyczny.

#Dwane Casey (55-21)

Drugim oczywistym wyborem jest coach Raptors. Po rozczarowujących, zeszłorocznych playoffs, wydawało się, że włodarzom Dinozaurów skończyła się do niego cierpliwość, ale na szczęście był to element dalekosiężnego planu, wnioski (kadrowe) zostały wyciągnięte i obyło się bez gwałtownych ruchów.

Patrząc na tegoroczną układankę Toronto jestem w ciężkim, pozytywnym szoku. Od lat nie mogłem oglądać ich izolacyjnej koszykówki pozbawionej “extra passów”. Bez wielkiej formy liderów skazani byli na pożarcie w serii playoffs. W tym sezonie jest inaczej: Raptors są w czubie NBA, jeżeli chodzi o oddawane i trafione trójki. Ich wskaźnik asyst również diametralnie wzrósł, a “pierwsza opcja” czyli DeMar DeRozan zalicza najwyższą średnią końcowych podań (3.1 -> 5.3) i rzutów trzypunktowych w karierze.

Innymi słowy, Casey zmienił oblicze drużyny i lepiej przystosował ją do współczesnej koszykówki NBA. Nie ma już walenia głową w mur na zmianę przez Lowry’ego czy Derozana, jest praca jeden dla drugiego. Jest natarczywa obrona, dzięki której zdobywają wiele łatwych punktów no i przede wszystkim szeroko, najbardziej produktywna ławka rezerwowych w lidze. To również atut trenera, który w najważniejszych meczach nie ma problemów z zaufaniem do zmienników. Ba! W wielu przypadkach to właśnie rezerwowi odrabiali straty, bądź przesądzają o wynikach meczów Raptors.

55-21 to oczywiście najlepszy wynik we wschodniej tabeli. Muszę przyznać, że zmiana stylu Toronto bardzo mi imponuje i jeżeli miałbym oddać głos, to poważnie rozważyłbym kandydaturę Caseya.

#Quin Snyder (44-33)

Mieli tankować, pozbawieni Haywarda walczyć o zwycięstwo… w loterii draftu. Tymczasem oni wciąż robią postępy! W zeszłym roku po raz pierwszy od lat awansowali do playoffs, które zakończyli w drugiej rundzie z rąk późniejszych mistrzów NBA. Tym razem budzą jeszcze większy postrach!

Kluczem do sukcesu jest żelazna defensywa. Utah od połowy stycznia (powrót Rudy’ego Goberta) ma najlepszy rating defensywny w lidze: 96.6 punktów traconych na 100 posiadań to niewiarygodny wynik. Snyder znalazł również diament w postaci Donovana Mitchella, którego nie trzeba już nikomu przedstawiać. Elektryzujący rookie, wszedł z marszu w buty lidera i dostarcza punktów, kiedy innym drżą ręce. Świetnie wkomponowany Ricky Rubio, który rozgrywa swój najlepszy sezon w karierze. Wyraźnie odżył pod batutą nowego trenera. Wyśmienicie gra również Joe Ingles. Łata wszystkie dziury w obronie, dzięki swojemu koszykarskiemu IQ i rzuca najcelniej w lidze zza łuku. Jazz są kapitalnie zorganizowanym zespołem, w którym liczy się przede wszystkim dobro drużyny. Trener potrafił bardzo dobrze dopasować wszystkie trybiki. Szacunek Panie Snyder!

#Mike D’Antoni (62-15)

Nie mogłoby być tego zestawienia bez przedstawiciela najlepszej drużyny NBA. Teoretycznie miał najłatwiejsze zadanie ze wszystkich kandydatów. Posiadał już trzon i wielka gwiazdę. Dostał kolejnego wybitnego zawodnika, świetnych strzelców i obrońców. Czego więcej trzeba jak tylko dać im piłkę i patrzeć sobie spokojnie z krzesełka jak grają? Otóż nie było to wcale takie łatwe zadanie. Wkomponować do jednej drużyny dwóch dominujących zawodników jak Paul i Harden, to nie jest proste zadanie. Ale geniusz ofensywny trenera sobie spokojnie z tym poradził. Również zadziałała dobra komunikacja miedzy gwiazdami i chęć współpracy, aby grać o najwyższy cel.

Kolejnym trudnym zadaniem była kwestia defensywy. Wszyscy się zastanawiali jak do diabła Rockets maja zatrzymać Warriors, czy inne zespoły walczące o prymat na zachodzie. Okazuje się, że skład został świetnie dobrany. Obrona skopiowana od drużyny z Oakland, czyli “switching” defense w połączeniu z piekielną siłą  ognia jest wybitnie niewygodna. Rakiety uczyniły z niej swoją broń i posiadają personel, który pozwala im bardzo chętnie korzystać z tego typu obrony, a jest ona kluczem do wygarnia mistrzostwa.

Grad trojek, naprzemienne ataki z piłką Hardena i Paula, plus kapitalny pomysł na grę, na własnej połowie, to trzy fundamenty sukcesu Rakiet, którym przewodzi Mike D’Antoni. Trzeba przyznać, że świetnie to sobie poukładał!

#wyróżnienia

Nie licząc tych czterech kandydatur na wyróżnienie zasługują również:

Gregg Popovich: cały sezon bez lidera i z grupą weteranów, a oni jak zawsze będą w playoffs

Terry Stotts: jedna z największych niespodzianek, zespół typowany na walkę o ósemkę, aktualnie rozsiada się na trzecim miejscu na Zachodzie

Erik Spoelstra: z drużyny fajterów stworzył bardzo niewygodny, fizyczny zespół, którego każdy chce uniknąć w pierwszej rundzie playoffs

Nate McMillan: podobnie jak w przypadku Snydera, z grupy, na która nikt nie stawiał, stworzył drużynę walczącą o przewagę parkietu w pierwszej rundzie.

A Waszym zdaniem, do kogo powędruje statuetka imienia Reda Auerbacha?

[Jakub Koelner]

26 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Nic dodać, nic ująć. Czytająć tytuł, pomyślałem o tych czterech kołczach. Z wyróżnieniami również się zgadzam, piąteczka.

    (6)
    • Array ( )

      A co takiego zrobil kolcz James oprocz tego ze zamiast prognozowanej 1 lokaty byla doszczetna zmiana polowy skladu bo nie byl w stanie nic z niej wyciagnac. A i teraz niezbyt ciekawie i trza grac po 40 min.

      (-3)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Z calym szacunkiem ale Brett Brown? Od szorujacej dno druzyny do miejsca gwarantujacego przewage parkietu w play offs.

    (35)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Też byłbym za Stevensem, choć nie sądziłem kiedyś że będzie na długo w Bostonie 🙂 aby może by też zrobić zestawienie na anty trenerów ? Ciekawe komu by się oberwało? 🙂 Coś czuję że oberwałoby trenerowi Leśnych Wilków 😉

    (15)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie rozumiem nie umieszczenia na tej liście Kerr’a.. ja rozumiem że golden state są generalnie znienawidzeni i w ogóle, ale gość któryś sezon z rzędu robi naprawdę świetna robotę.

    (-10)
    • Array ( )

      Nagroda COTY, a nie całokształt za kilka ostatnich sezonów „Jjj”. Co w tym sezonie zrobił niby Kerr w regular seansom, żeby go tutaj wymienić? Nie odbieraj tego jako hejtu na niego, czy Dubs, ale takie są po prostu realia obecnego mega wyrównanego sezonu. Ww. Panowie odjebali kawał dobrej roboty po naszemu, więc jak najbardziej się zgadzam z tym artykułem.

      (25)
    • Array ( )

      Ale to nie tak, że trenera wybierasz za całokształt, tylko jeden sezon. A w tym sezonie dużo nie musiał robić.

      (0)
    • Array ( )

      Zgadzam się. Ludzie robiący zestawienia czują się w obowiązku nie być zbyt banalnymi, bo jeszcze zostaną posądzeni o brak wiedzy i że idą za tłumem. (choć wszystkie wymienione typy powyżej, również zasłużeni). Adekwatnie do tego, nie umieścili by Warriors w top5 ligi, bo to zbyt oczywiste.
      Do Kerra, podobnie jak do Currego już się wszyscy przyzwyczaili, że są geniuszami w swoim fachu i po paru latach nie robi to wrażenia. Każdy zapewne powie, że to przecież nic nie trzeba robić skoro ma się All-Starów (a tu ciągle należy dodawać, że to oni stworzyli tych all-starów i oni ich wciąż przy sobie trzymają).
      A prawda, bardzo oczywista przecież, jest taka, że przecież w całej lidze drużyny mają all-starów, również po kilku w druzynie, ale z tą różnicą, że te wszystkie projekty jakimś cudem nie wypalają. Najbardziej aktualny przykład? OKC. Poprzednie ukadanki? Wszelkie drużyny typu Rockets z Howardem i Hardenem itd itd itd, bardzo długa lista.
      A Kerrowi jednak się to udaje i chyba nie ma drugiej drużyny z taką chemią jak Warriors i ich wewnętrzna atmosfera bije po oczach. Ma dwóch byłych MVP, którzy nie dość, że nie rywalizują, to się uwielbiają i jak jednego brakuje, to drugi mówi, że tęskni. Jego komunikację z zawodnikami widać w każdym meczu i to się przekłada na efekt. Drużyna złożona z samych altruistów i ktoś im to widać wpaja.

      Aha, no i drugi typ, aż nazbyt oczywisty dla zestawień już – Gregg Popovitch. Trener, który już się rankingom znudził, bo jest tak dobry, że lepszy już nie będzie. A on tylko utrzymuje swój najwyższy poziom. Ta drużyna tylko dzięki niemu będzie w playoffs i jeszcze napsuje krwi każdemu, na kogo trafi. Pop powinien być wciąż w czołówce.

      (17)
    • Array ( )

      Plus z całym szacunkiem do Kerr’a bo nie sugeruje, że jest złym trenerem bo jednak trzeba było tą drużynę ułożyć, jednak popatrzmy kogo ma w składzie. Oczywiście powiedzenie, że on tylko daje im piłkę i oni grają to przesada jednak to są zawodnicy najwyższej klasy a przyjrzyjmy się co ma w składzie trener Utha, prawda ma kilku dobrych zawodników ale gdzie Gobert dobry obrońca a gdzie 4 all-stars z gsw. A na sam koniec tak jak resztą zauważyła od sezonów trzymają poziom ale nie o to chodzi w tej nagrodzie. Dzięki

      (0)
    • Array ( )

      #wetheother ale nie rób z Warriors takiego nadzwyczajnego Dream Teamu. Jakie to są nazwiska? Durant i Curry. Czyli duet, a teraz wylicz wszystkie duety w lidze. Lebron i Wade? Lebron i Irving? Cousins i Davis? Westbrook i Goerge i Anthony? Lowry/DeRozan? Embiid/Simmons? Harden/CP3? Howard/Kemba? Drummond/Griffin? Cj/Lilliard? No itd. Jak widzisz all-starów i co najmniej duetów jest od groma i było jeszcze więcej. Curry i Durant to jeden z wielu.

      Bo kiedy przychodzi co do czego, do się przecież okazuje, że Green nie umie rzucać i jest thebilem, i pasuje tylko do systemu Warriors, Thompson atakuje tylko na linii za 3 i żadna z niego gwiazda. To jest wysyp argumentów gdy przychodzi np do wystawiania składu na All-Star Game 🙂 Czyli jeednak wychodzi, że tu chodzi o drużynę a nie jednostki. I tu znowu powraca Kerr.

      (-2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja dal bym te nagrode Stevensowi.

    Synder, Casey czy D’Antonii odwalili kawal swietnej rovoty ale zaden z nich nie musial tej roboty wyrzucac do kosza i zaczynac od poczatku w trakcie sezonu…. a Stevens tak mial i to juz kilka razy w sezonie.
    Najpierw w preseason przygotowal zespol a po 5 minutach nowego sezonu musial wyjrbac wszystko do kosza i przygotowac na nowo pod innego lidera i pod inna rotacje. Oprocz tego teraz pod koniec sezonu musial zrobic to po raz drugi gdy stracil ze skladu Smarta, Theisa i Irvinga i wiecie co? ZNOWU MU SIE UDALO!!!!
    To jest niesamowity trener.

    D’Antoni mirwal fragmenty bez CP3 ale trzon z poprzednich lat sie utrzymal. Casey nie mial wiekszych problemow z wypadaniem graczy orqz rowniez pracowal z grupa juz kilka lat. Synder przed sezonem wymienil obwod i lidera ekipy i oprocz problemow Goberta rowniez mieli rowny sezon. Za to Stevens nie dosc ze rozgrywa 3 rozny sezon w trakcie 1 z powiedzmy 3 roznymi ekipami z 3 roznymi liderami i mimo to jedzie dalej nawet nie zwalniajac. Najpierw wypadl Gordon ktorego zastapil Irvingiem w roli lidera i PIERWSZOROCZNIAKIEM w S5 a teraz nie ma Irvinga w ktorego buty wprowadzil Roziera i jest moc!!

    Dla mnie COTY to Stevens albo Synder z powodu zmian liderow zespolow przed sezonem, z przewaga na Stevens ze potrafil ich zmieniac i to kilka razy w sezonie.

    (16)
    • Array ( )

      Nate McMillan bez dwóch zdań potem Snyder i dopiero Stevens ale niestety media robią swoje

      (0)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Jay Triano.
    Z całkiem ciekawej drużyny Suns, zrobił totalną padakę. To trzeba mieć wybitny talent trenerski.

    (11)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Trudne zadanie..z sympatii Snyder obrona i Ingles jako naj.obrońca sezonu? ale jako właściciel drużyny chyba najbardziej chciał bym mieć Stevensa.McMillan też zrobił robotę…hmmm nie wiem kto wygra i faworyta brak.

    (1)

Skomentuj Timur Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu