fbpx

Kyle Korver: człowiek, którym zachwycał się Allen Iverson

32

Zainspirowany celnością strzelby, która siedzi w łapie naszego dzisiejszego bohatera, postanowiłem przybliżyć Wam tekst, który otrzymaliśmy miesiąc temu na redakcyjną skrzynkę mailową. Jego autorem jest czytelnik Wojtek, ksywa operacyjna na stronie “Seventh”. Dajcie znać jak mu poszło!

Walentynki 2004 roku. Kiedy ty jeszcze robisz w pieluchy w Nowym Jorku trwa konkurs rzutów za trzy: ostatnia, biało-czerwono-niebieska piłka wiruje w powietrzu, a Madison Square Garden na moment wstrzymuje oddech. Chudy białas, który chwilę temu wypuścił kolorowego Spaldinga z rąk, nie patrzy już w stronę kosza. Jest pewny swego, odwraca w stronę trybun. To jego moment: siatka płonie, przyjęła właśnie dziewięć trafień z rzędu!

I pomyśleć, że dwie minuty wcześniej rookie Kyle Korver wyglądał jakby sam miał spalić się żywcem. Stres, trema, świadomość milionów oczu skupionych na jego postaci, wiecie jak jest. A właściwie to nie wiecie, bo skąd mielibyście…

Allen Iverson siedzi rozpostarty szeroko w pierwszym rzędzie trybun. Na szyi gangsterski łańcuch, na tyłku siedem rozmiarów za duże dresy. Korzysta z ostatnich chwil “wolności”, za chwilę w życie wejdzie słynna reguła nazwana jego imieniem. Ciuchy nie mają jednak w tym momencie znaczenia, AI żywiołowo skanduje na cześć pierwszoroczniaka. To przełomowy moment w życiu młodego snajpera, bo skoro biały rookie odgrywający marginalną rolę w zespole, na dodatek wyglądający jak aktor Ashton Kutcher samymi rzutami za trzy może doprowadzić do euforii byłego MVP, to czego nie jest w stanie osiągnąć?

Zacznijmy jednak od początku, Korver urodził się 17 marca 1981 roku w kalifornijskim Lakewood.  Jego ojciec, dziadek oraz dwaj wujowie są pastorami. Amen.

Wierzę w boskie plany. Miałem w życiu wiele szczęścia, Bóg postawił na mojej drodze wielu ludzi, którzy są teraz częścią mojego sukcesu. Miałem wspaniałych trenerów, kolegów z drużyny i system, w którym grałem [KK]

Bóg i koszykówka

W domu państwa Korverów mocno zakorzenione są też tradycje koszykarskie: oboje rodziców oraz czterech wujów z powodzeniem grało w basket na szczeblu uniwersyteckim z czego największe szanse na zawodową karierę wykazywała matka Kyle’a, która w liceum zdobyła 73 punkty w jednym meczu. BAM! Koszykarzami byli też młodsi bracia Korvera: Klayton, Kaleb oraz Kirk mają na swoim koncie występy odpowiednio w Drake Athletics, Creighton i University of Missouri-Kansas City.

Jak możecie się domyślać, Korver od małego był kibicem Lakers. Jako dzieciak dwójkę gwiazd ówczesnego zespołu: Kareem Abdul-Jabbara oraz Magica Johnsona, podpatrywanie słynnego “Showtime” było dla chłopaka codziennością.

I tu zaskoczenie, w 1993 roku dwunastoletni Kyle wraz z rodziną przeprowadza się do macierzystego stanu jego rodziców, czyli Iowa. Niewiele później staje się koszykarską sensacją lokalnego ogólniaka, ale na sukcesy drużynowe liczyć nie może. Najważniejsze jest stypendium sportowe, tak oto w zespole Creighton Bluejays spędza pełne cztery lata studiów.

Nie od razu gra w pierwszym składzie, ale tylko ślepy nie zauważyłby jego snajperki w łapie. Już na pierwszym roku notuje 43% zza łuku.

A wiecie czym najbardziej zapisał się w pamięci ówczesnych kolegów z drużyny? Potrafił KLASKAĆ JEDNĄ RĘKĄ. Nikt z jego znajomych był w stanie tego powtórzyć. A ty jesteś? Miękka kiść to mało powiedziane!

Pracowitością i konsekwencją zaskarbił sobie zaufanie trenera, na ostatnim roku notował po 18 punktów w meczu trafiając blisko 50% rzutów dystansowych. W rezultacie otrzymał powołanie do uczelnianego All-American 2nd Team. Wkrótce potem nadszedł draft…

Class 2003

Jeden z najmocniejszych naborów w historii, LeBron pierwszy, Carmelo trzeci, Bosh czwarty, Wade piąty… daleko dalej z numerem 51. wybierają New Jersey Nets. Pada nazwisko Korvera, a za chwilę słychać informację, że Nets oddają chłopaka do 76ers w zamian za dwa worki gotówki (125 tysięcy dolarów).

W Philadelphii wciąż niepodzielnie rządzi Iverson, który niczym dzisiejszy Russell Westbrook potrzebuje pomocy. Fizyczności i miary za trzy. Rola Korvera z początku marginalna, staje się coraz bardziej doceniana.

Konkurs trójek od którego zacząłem zmienia wszystko. Co prawda Korver skończył na trzecim miejscu, ale pewności siebie nabrał okrutnej i udowodnił, że nie straszna mu presja. W kolejnym sezonie jest już liderem pod względem trafień zza łuku i zaczyna grać w pierwszej piątce.

Jeśli chcesz znaleźć się w NBA możesz to zrobić. Możesz osiągnąć co tylko zechcesz. Jeśli chcesz narobić szumu to możesz to zrobić.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

32 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Kyle rzeczywiście wyprzedził swoja epokę! Ale mam nadzieje ze wynagrodzi to sobie pierścieniem.

    Artykuł zajebisty 🙂

    (75)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Dla mnie, gościa który raczej nie lubi Lebrona i spółki transfer Korvera jest chyba jeszcze bardziej przerażający niż otrzymanie Shumperta i Jr Smitha za worek fistaszków. Clevland ze zdrowym Smithem dysponują potęgą rzutową chyba lepszą niż GSW. Oczywiście, pierwsza piątka Golden State nie ma sobie równych, ale w Cavsach chyba tylko Thompsona można ignorować zza łuku.

    (30)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykuł rewelacja, szkoda że taki krótki. Fajnie jest dowiedzieć się czegoś nowego, w tym wypadku o klaskaniu jedną ręką. Czekam na kolejne arty pana Seventha:)

    (10)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Super. Nie obraziłbym się, gdybym przeczytał jeszcze jeden artykuł spod pióra tego Pana :). W końcu coś, czego nie było, o jakimś graczu, o którym wiele nie słyszałem i w dodatku bardzo przyjemnie się czytało. Pozdro!

    (16)
    • Array ( )

      Sry Man, LBJ ostatnio 6-8 za trzy xddd wiec czy taki LeBrick to ja nie wiem

      (6)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykuł wspaniały!

    Trochę inny niż większość na tej stronie, ale może to i lepiej że jest większa różnorodność.

    A Kyle zawsze był zawodnikiem którego lubiłem (jest tu w ogóle ktoś kto go nie lubi) i pamiętam jak się cieszyłem z jego powołania do ASG oraz jak się smucilem kiedy skończyła się seria meczów z trójka.

    Profesjonalista z bardzo prozespolowym nastawieniem. Do tego ten rzut. Trochę bardziej klasyczny niż Cyrry’ego, trochę swobodniejszy niż Raya.

    (18)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykuł dość słaby jak na ta stronę, widać błędy np 2004 rok mecz gwiazd w Nowym Jorku… Autor chyba ma z 15/16 lat jak mówi ze w 2004 robiłem w pieluchy. Tak wychwala Korvera ale nie można zapominać ze chłop ma juz 35 lat a jeśli chodzi o walkę z GSW to raczej bedzie gościem do dymania w obronie. Poza tym widać ze ten tekst pisał fanboy Cleveland i Lebron. Moim zdaniem nie powinno sie juz publikować tekstów tego nastolatka

    (-49)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Z pozdrowieniami dla wszystkich nietrzymających moczu/kału w 2004 roku. Jest nas tak wielu, połączymy się w wielką siłę i zdobędziemy świat.

    (22)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Muszę o coś spytać. Przepraszam, jeśli kogoś urażę. Dlaczego tak często autorzy artykułów gubią słowo “się”?

    Dla przykładu:

    teraz zapewnia „spacing” obrońcom tytułu z miejsca stając „najlepszym kolegą” LeBrona.

    Można tak pisać? To nie jest pierwszy przypadek, zdarza się często i skutecznie odwraca moją uwagę. To nie jest też żaden problem, nie chcę się czepiać, bo może czegoś nie wiem, a wolałbym wiedzieć.

    (15)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    W zeszłym roku na 3pt shootout również pojawił się pierwszoroczniak, który skończył konkurs na 3 miejscu. Dzisiaj szaleje jako pierwsza opcja w Suns i gra coraz lepiej z meczu na mecz :p

    Początek artu trochę mi nie podszedł, ale im dalej tym lepiej. Czekam nah kolejne artykuły

    (5)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja w 2004 oku byłem już na emeryturze. Poza tym gość wygląda jakby jego matka i ojciec byli rodzeństwem.

    (2)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak się złożyłem z kumplem (średnio ogarniętym w NBA), że na NBA 2K-ileśtam rzucę mu w meczu 100 punktów jednym zawodnikiem to wybrałem Kyle’a. Jak go zobaczył to jeszcze podbił zakład. Potem twierdził że przegrałem bo skończyłem na 101 🙂

    (5)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Dzieciaki…
    2004 born year.Hehe.
    No dzieciaki.Czasem mysle ze polowa z Nas(bywalcow tej strony)to gimby.Jak to dobrze ze to ostatni rok tej gimbaliady,system wraca do old schoolu l..Czasem szkoda ze w koszu sie tak nie da.

    (-3)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie hejtuję ale nie bardzo wiem czym (się) zachwycacie?
    Mi zaimponowało co innego. Artykuł napisany miesiąc temu a autor już wiedział o 8/9 Korvera;)

    (4)
    • Array ( )

      Nie mam pojęcia bo nie jaram się kilkoma zdaniami o Korverze??
      Czy może tym że Korver 8/9 miał dwa dni temu a tekst jest sprzed miesiąca??

      (2)

Skomentuj Seventh Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu