fbpx

Osłabieni czy nie, Lakers znów zaskoczyli świat!

25
Lakers win

Siemanko wszystkim, witam w nowym tygodniu. Wracamy na tor! Po trzech tygodniach laby, dziś start treningów. Let’s go!

Sacramento Kings 122 Brooklyn Nets 105

Mecz o wszystko. Matt Barnes rzucał alley-oopa do Rudy’ego Gaya, ale zamiast tego trafił za trzy o tablicę. Taka to była właśnie noc. Sacramento rozpoczynają 6-meczowe tournee wyjazdowe, więc trochę farta z pewności im się przyda. DeMarcus Cousins (37 punktów, 11 zbiórek, 4 przechwyty, 4/5 zza łuku!) zdominował Luisa Scolę i Brooka Lopeza, naciągał rywali na faule i mrugał po cwaniacku do kolegów. U Boogiego co w sercu to na twarzy, nie potrafi ukrywać emocji. Barnes oczywiście do końca spotkania nie dotrwał, fizyczny pojedynek nerwy puszczały więc w którymś momencie posłał rywala tyłkiem na ziemię i tyle go widzieliśmy.

Los Angeles Clippers 70 Indiana Pacers 91

Pacers występowali bez Paula George’a. Trafili łącznie 5 na 19 trójek. Wywalczyli łącznie 7 osobistych. Nie zrobili nic, co w najmniejszym stopniu uzasadniłoby wynik. To jakiś nieśmieszny żart ze strony NBA. Clippers druga runda max. Jechali przez ligę jak przecinak, a teraz… eee szkodza słów. Druga z rzędu kompromitacja. 20 popełnionych strat.

Houston Rockets 130 Portland Trailblazers 114

Cóż mogę napisać? 17/36 zza łuku gości. Biją najwięcej trójek w lidze. W sumie Houston to takie Cleveland zachodniego wybrzeża, nie? Hehe. Harden to prawie LeBron, Eric Gordon to prawie Kyrie, a Ryan Anderson prawie Kevin Love. Wolne żarty, nie bierzcie na szybko.

W każdym razie, Jamesa H. znów nie udało się zatrzymać. “Broda” uskładał 38 punktów i 10 asyst przy 50% skuteczności z gry. Gordon, Ariza, Anderson i Harden rozstrzelali parę Lillard i McCollum, a my serdecznie życzymy chłopakom z Oregonu powrotów Al Farouqa Aminu i Festusa Ezeli. Wiem, że Dame Dolla to ambitny typ, ale w tym roku nie spodziewam się wielu zaskoczeń ze strony Portland.

Atlanta Hawks 94 Los Angeles Lakers 109

Jose Calderon zastępuje D’Angelo Russella w pierwszej piątce. W miejsce Juliusa Randle występuje Thomas Robinson. Goście z Atlanty grają zaskakująco prędko. Niesamowicie aktywny Dwight Howard, rozrzuca piłki z szóstego metra, roluje pod obręcz i dominuje w strefie podkoszowej. Lakers dostali polecenie podwajać pick and rolla, ale otwiera to otwarte pozycje na przeciwległym rogu boiska. Kilka trójek i Hawks są już do przodu na 5 czy 6 posiadań.

ll

Cała nadzieja w rezerwowych, starterzy tracą dystans do rywali. Iskra zapalna Lou Williams znów uruchamia silnik LA. Trójeczka Brandona Ingrama wyprowadza chłopaków na 1 punktowe prowadzenie! Howard odcinany od podania, dają o sobie znać braki ofensywne przyjezdnych. 3+1 Nicka Younga, przechwyt, ponowienie akcji i jeszcze raz za trzy: Swaggy P is da house!

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

25 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    mistrz to może nie, bo nie widzę w składzie żadnej gwiazdy na lata(jak Kobe, Shaq czy Magic->ikony klubu) ale jak Randle, Russell osiągną szczyt możliwości a to gdzieś tak za 5-6 lat, do tego czasu Instagram wyrośnie na Duranta to finałów konferencji będzie można się spodziewać. Chociaż znając Kupchaka do tego czasu opchnie któregoś z nich za all-stara, który więcej przesiedzi w garniturze niż pobiega po parkiecie.

    (-5)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Mam przeczucia że Lakers wejdą jednak do playoffs już w tym roku. Trail Blazers nie grają niewiadomo czego, tak samo Jazzmani. Obstawiam 7 albo 8 seeda dla Lakersów.

    (27)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Jazz grają solidny basket skoncentrowany na obronie, więc fajerwerków w stylu LA bądz 30 trójek jak Rakiety nie ma co sie spodziewać. Jak już Lakers będa bili sie o PO to raczej z Thundersami .

      (23)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Luke Walton mistrzem świata. Zrobił z 28-mej lub 29-tej drużyny NBA dobrze działającą maszynkę, która ma szansę powąchać pierwszą rundę Playoffs.

    Kupchak nie jest idiotą. Widzi, że z tej mąki może być chleb, także nie spodziewałbym się jakiś spektakularnych wymian na poziomie Swaggy P LeMBron 😉 .

    (36)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Co do Denver vs Phoenix to w drugiej połowie doszli ich na 6 ptk ,lecz później sie zacieli i poszło kilka trójek ze strony Denver. Bledsoe dwoił sie i troił w 3 Q . Booker też trochę wrzucił ,no ale nie starczyło. Denver wygrało dzięki Chandlerowi który odpalił w kluczowych momentach , na przełomie 3 i 4 części gry.

    (29)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Dokładnie , starterzy Suns nadganiali wynik , ławka tylko padaka . Chandler też wyczyniał cuda (jak na niego) i całkiem pozytywnie zaskoczył Nelson. Można było w tym meczu młodą europejską gwardię podkoszowych pooglądać . Mi najbardziej podoba się Jokic . W drugiej kwarcie prawie wszystkie piłki szły przez niego , ma chłopak łeb na karku. Będą z niego ludzie , szczególnie jak trochę fizycznie się poprawi bo BballIQ jest zdecydowanie , z trenerem najwięcej uwag wymieniał .

      (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    NBA to biznes. Jeśli w LA ostatecznie ostatnie się D’Loading i Ingram na długie lata to będzie dobrze. Wszystko zależy też od tego jak ta drużyna będzie prowadzona i gdy za rok, dwa będą lepsze wyniki, pojawi się wiele pytań. Kto będzie tym pierwszym, kogo będzie ta drużyna. czy nie będzie tarć i zgrzytów, itp. Jeśli tylko pojawi się opcja wzmocnienia drużyny, aby szybciej włączyć się do walki o mistrza to myślę, że nikt nie będzie nietykalny.

    (5)
    • Array ( )

      Jak dorastają i dochodzą do wszystkiego RAZEM może się okazać, że jeden drugiemu nie będzie zazdrościł. Taki problem się rodzi gdy ściągasz do zespołu 2 gwiazdy mając już jedną. Każda była gwiazdą 1 formatu w swoim zespole, a teraz trzeba się dzielić…. Tutaj jest inna sprawa. Na razie każdy z nich jest nikim i o swoje muszą dopiero walczyć.

      (13)
    • Array ( )

      Myślę, że w tej drużynie do powiedzenia ma dużo Luke Walton. Ze względu na historię Walton-LA jako zawodnik + mocne plecy u całego zarządu i przede wszystkim Magica/Bryanta.

      Porównywania LA do GSW nie są wzięte “z dupy”. Widać nawet dużo podobieństw między ich dzieleniem się piłką. Jeżeli ktoś będzie zgrywał gwiazdę to ma wylot aczkolwiek nie sądzę, aby Walton na to pozwolił. GSW jest “wychowane” w przekonaniu, że mistrzostwo wygrywa się drużyną a nie popisem gwiazdeczek. W LA będzie podobnie. Dlaczego? No bo Luke Walton 😛

      (16)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Naprawde fajnie jest czasem obejrzec taki “niszowy mecz” jak phoenix-denver. Nikt tu sie o mistrza szarpac nie bedzie,ale stanowi to fajny kontrast dla spotkan ze szczytu tabeli. No i Devin Booker is the man 🙂

    (5)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Patrze i oczom własnym nie wierze, bo już zaledwie po jednym sezonie, praktycznie w tym samym składzie moi ukochani Lakers zrobili obrót o 180 stopni i stali się zupełnie inną drużyną. Wielki szacun dla Waltona który jak tak dalej pójdzie ma szansę przynajmniej w moim przekonaniu na CotY, a Swaggy P może być wysoko jeśli chodzi o MIP, coraz bardziej przypomina wysoki pick pierwszej rundy niż podwórkowego błazna.

    (7)
    • Array ( )

      pewnie duża w tym zasługa, że Luke Walton to “naprawdę” były zawodnik Lakers i człowiek niewiele starszy od zawodników, których trenuje. Może w tym całym szaleństwie zwanym LAL funkcjonuje zasada “trener to kumpel drużyny”, a nie tak jak w przypadku Minnesoty i Thibbsa. Składy równie młode, młokosy nieokiełznane, w LAL to działa, w Minny nie.

      ps. swojego czasu podobna sytuacja miała miejsce na Brooklynie z Jason’em Kidd’em jako coachem, ale dobrze wiemy jak to się niestety skończyło;)

      (5)

Skomentuj Radziu24 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu