Lato w LA: z miłości do gry
Lato, lato i po lecie. Sezon na granie na świeżym powietrzu powoli dobiega końca, z początkiem obozów przygotowawczych i meczów przedsezonowych skończyło się także lato w NBA. O tym, w jakiej formie zawodnicy zjawiają się na zgrupowaniach decyduje w dużej mierze to, w jaki sposób przepracowali lato. Wielu z nich, jak co roku, zawitało do LA, by wziąć udział w organizowanych tam imprezach. Oto dlaczego Miasto Aniołów jest centrum koszykarskiego świata w każde wakacje.
Zdaniem wielu osób, narodziny nowoczesnej ery NBA zbiegły się z przybyciem do Los Angeles Magica Johnsona w 1979 r. To wtedy liga z borykającej się z okresowymi kłopotami organizacji stałą się maszynką do robienia hajsów, jaką znamy dzisiaj. Oprócz pięciu mistrzowskich tytułów wywalczonych razem z kolegami, Magic zrobił dla LA coś jeszcze: uczynił ze stolicy słonecznej Kalifornii epicentrum koszykarskich imprez w okresie letnim.
Kiedy Magic swoimi podaniami podbijał serca kibiców NBA, najjaśniejszą gwiazdą UCLA był Kiki Vanderweghe. To właśnie ci dwaj, z pomocą zatrudnionego w Lakersach do podawania piłek Adama Millsa, uczynili z hali Bruins na uniwersyteckim kampusie miejsce najlepszych dobieranych gierek w Ameryce, zwłaszcza w latach 80’tych. I jeden i drugi przyprowadzali swoich kolegów z drużyny, podczas gdy Millis dbał o całą stronę organizacyjną przedsięwzięcia. Działalność ta była dla Lakers dopełnieniem procesu budowy ich marki, jako najatrakcyjniejszej i najbardziej popularnej (i młodzieżowej) drużyny w panteonie NBA. W hali pojawiali się także trenerzy NBA i managerzy, co tylko podnosiło rangę rozgrywanych spotkań i sprawiało, że zwłaszcza młodzi gracze z UCLA starali się jak tylko mogli najbardziej, by z dobrze wypaść w konfrontacji z zawodowcami.
Z jednej strony miałeś Magica, Michaela Coopera, Mike McGee, Larry Spriggsa i A.C Greena. Przeciw nim Reggie Theus, World B. Free, Clyde Drexler i Jerome Kersey. Było sześć drużyn, 4 grały, dwie siedzące. Nikt nie chciał schodzić z boiska, więc walka była ostra. Raz Kurt Rambis i Mitch Kupchak rzucili się na siebie. Skończyło się zadrapaniami i rozerwanym trykotem. To były oldschoolowe jatki… [Adam Mills]
1
Kupchak zapamiętał jedną rzecz dotyczącą Magica:
On nigdy nie przegrał tam meczu. Jak nie szło po jego myśli, potrafił krzyczeć faul po każdej akcji przeciw niemu. A jak już Cię pokonał, siedziałeś przez pół godziny.
1
W Los Angeles istniała ówcześnie również Summer Pro League, założona w 1969 i mająca służyć za poligon dla nowych zawodników wchodzących do ligi, ale dopiero z chwilą rozkwitu inicjatywy na kampusie UCLA gwiazdy z całego kraju zaczęły przyjeżdżać latem do Miasta Aniołów, by spróbować swoich sił przeciwko innym.
Zdjęcie z kolekcji Millsa, widać młodego Shaqa broniącego obręczy .
CZYTAJ DALEJ >>
Wielkie propsy za artykuł!
mam ten plakat co na dole na 4 stronie rozdawali na spotkaniu jak jeszcze Zepter grał
I własnie takie artykuły uwielbiam, oby więcej takich na łamach serwisu. Dobra robota 🙂
tl;dr
Świetny artykuł, dawno tak nie wciągnął mnie żaden! Brawo!!!
I oczywiście, żelazne motto Tima Duncana, które “chyba” działa do dzisiaj: “Dobrze, lepiej, doskonale. Twoim celem sięgać dalej, to co dobre zmieniać w lepsze, lecz poprawiać – stale” 😉
Trochę z innej beczki, ktos może wie co z tą stroną http://nbaliveonline.tv/? Wróci, przeniesiona czy koniec z nią?
Kozacki Artykuł; polecam
Jeden z lepszych artykułów na GWBA od dawna, Gratulacje dla Autora!
Shaq na tym zdjęciu wygląda jak zablokowana postać w jakiejś grze.
opowieśc bardzo gustowna.
ESPN w ubiegłym roku, jak mnie pamięc nie zawodzi, wysmazył duży artykuł o stanie koszykówki w Ameryce. pod lupę wzięli Philę, LA, NY, Chicago, Baltimore itd.
wyszło im m.in, że lata świetlne dzielą dawne czasy od obecnych. dzisiaj już nawet high school phenoms nie grają z amatorami, na ulicznych boiskach, nie mierzą się w twardej szkole basketu. Kiedyś Clyde, Pearl czy Magic po prostu podjeżdzali autem, przebierali się, wchodzili i grali. dzisiaj wizyta Kobego Bryanta na Ruckerze, to event, setka bodyguardów, limuzyna i tak dalej.
generalnie, ESPn zauwązył,że koszykówka jako taka marnieje w US, a zawodowcy się zwyczajnie wyobcowali ze środowiska.
ten artykuł też w pewien sposób o tym mówi, Chris Paul rezerwuje całą salę, żeby pocwiczyć kozioł ;] o rety… Chris Paul nie ma boiska w swojej posiadłości ?
to są typowe gwiazdorskie zachowania, które oddalają zawodowców od świata. wiem, ze to ryzykowna paralela, ale w pewien sposób taka sytuacja wpływa takżena ich późniejsze bankructwa. Nie znają świata na zewnątrz, nie rozumieją prawdziwego życia, jak mają wiedzieć cokolwiek o sposbach obchodzenia się z pieniędzmi.
PS : Clyde , czyli Walt Frazier ofk :]