fbpx

Portland musi wygrać więc Lillard robi rekord kariery! Triumfalny powrót Kevina Duranta

36

Chicago Bulls 106 Brooklyn Nets 107

Nawet nie wiem gdzie zacząć. W bezpośrednim pojedynku bliźniaków górą nieoczekiwanie Robin, ale i tak będzie musiał postawić kolację w ramach przegranej. Bulls mieli zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, cztery minuty przed końcem prowadzili bodaj 9 punktami, ale intensywność i energia młodzieży nowojorskiej otworzyła im oczy.

Dwie odważne trójki Carisa LaVerta, bezkompromisowe wjazdy pod kosz Rondae Hollis-Jeffersona i tak oto dostaliśmy niespodziankę. Defensywa Byków posypała się jak domek z kart. W końcowych minutach ciągnął ich już tylko Jimmy Butler (33 punkty, 5/5 zza łuku) ale i on musiał w końcu spudłować. Niezwykle kosztowna to przegrana z konsekwencjami dla układu tabeli. Zaraz się przekonacie.

Powrócił Dwyane Wade jednak w mojej opinii wyglądał blado, wiele strat i spowalniania. W czwartej odsłonie próbował co prawda przejąć stery i podciągnąć wynik dla Byków, ale skończyło się tylko minimalnym plusikiem. Nie zamierzam krytykować gości, nie tego im trzeba w tym momencie. Oglądaliście? Co powiecie?

Boston Celtics 121 Charlotte Hornets 114

Zieloni byli zespołem lepszym, co prawda w pewnym momencie oddali inicjatywę w ręce Szerszeni (wpadli w 7 punktowy dołek) ale końcówka czwartej kwarty to już tradycyjne patrzenie na wyimaginowany zegarek filigranowego Isaiah Thomasa. Wiecie o co mi chodzi, prawda? To nie jest normalne by 175 centymetrowy człowiek rozstawiał po kątach rywali o głowę wyższych. IT znów to zrobił: 32 punkty, 6 asyst, 10/18 z gry z czego 5/11 zza łuku.

Na przestrzeni dwóch ostatnich minuty Thomas wjechał na layup, dołożył dwa wolne oraz trójkę w kolejnej akcji. Następnie ekstra podaniem obsłużył Avery’ego Bradleya, który dalekim rzutem ostatecznie pogrzebał szanse Hornets. What time is it?!

Nie zagrał nieobliczalny strzelec Marco Belinelli, ale po stronie gości także zabrakło Amira Johnsona, jego miejsce w wyjściowym składzie łatał długowłosy Kelly Olynyk, który spadł za sześć fauli.

Ekstra wolumen strzelecki z powodzeniem przejął Nicolas Batum, autor 31 punktów i 8 zbiórek. Francuz imponująco się rozkręcił, ale tempa do mety nie utrzymał. Nie pomogła kłapanie dziobem coacha Steve’a Clifforda, który tak “walczył” o swój zespół w drugiej kwarcie, że aż został wyrzucony z boiska.

Co dalej? Hornets wypadli poza burtę playoffs, jeszcze tydzień i jadą na wakacje. Celtics nie spuszczają wzroku z Cavs. Jedno potknięcie mistrzów i znów otrzymamy remis na szczycie tabeli!

Indiana Pacers 127 Orlando Magic 112

Paul George szacunek, już nigdy nie zakwestionuję Twojej przynależności do ligowych “pierwszych opcji” – 37 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst. Byłeś prawdziwym wodzem w meczu, który trzeba było wygrać, a pierwsza połowa to twój prywatny teatr.

Ale nawet Batman nie dałby rady bez Jokera, nie? Lance Stephenson, facet który potrafi grać tylko dla Indiany, znów uskrzydlił kolegów na ławce rezerwowych i z radością donoszę, że zmiennicy Pacers pokonali ławkę rywali 39-25. Ot różnica w końcowym rozrachunku.

Nie było łatwo odprawić Magików, którzy nieoczekiwanie zaczęli dziurawić wynik z dystansu. Sześć trójek zaliczył Terrence Ross, cztery Evan Fournier, okazjonalnie trafiali też koledzy. Pacers wiedzieli jednak po co grają i po co przyjechali. Wiktoria zapewnia im bezpieczną, siódmą lokatę w tabeli. Teraz już sami zdecydują o swym losie.

Milwaukee Bucks 90 Philadelphia 76ers 82

Wybitne widowisko to nie było, ale mniejsza o styl, Milwaukee chcieli wydrapać “trzy punkty” najlepiej jak najmniejszym nakładem zdrowia. Wszyscy są już zajechani sezonem, zwłaszcza że połowa składu nieobecna i czasem trzeba ciągnąć minuty kolegów.

Dario Saric na limicie czasowym ciągnął zespół aż miło (14 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty przez dwie kwarty). Chorwat swą niezłomną postawą (kuśtyka, gra mimo urazu) nie zgadza się chyba by statuetka Rookie of The Year trafiła w ręce błyskotliwego kolegi Joela Embiida, który bądź co bądź rozegrał w tym sezonie zaledwie 31 spotkań.

Najważniejszą postacią na parkiecie był oczywiście Giannis Antetokounmpo: 20 punktów, 10 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty, 2 bloki.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

36 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Hoiberg to najgorszy trener na świecie. Zamiast wziąć czas po dwóch trójkach z rzędu rywali to poczekał aż obejmą prowadzenie…

    (23)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Napiszcie jeszcze 100 razy o tym Batmanie i Robinie, bo nikt przeciez nie zauwazyl! Mozna podciagnac Batmana pod NBA i Joker sam sie znajdzie 🙂
    Wedlug mnie Chigaco nie zasluzylo na PO w
    tym sezonie, co tam sie dzieje w klubie to jaja jakies… Juz tylko NYK ich bija pod tym wzgledem. Dame Dolla klasa, szacuneczek,ja najbardziej zasluguja na PO. Trzymam kciuki!

    (44)
    • Array ( )

      Jestem kibicem Bulls od 1992 roku i z ciężkim sercem patrzy mi się na to jak na własne życzenie przegrywają tak ważny mecz z takim słabiakiem jak Nets (pomijam fakt, że ci drudzy przeżywają jakąś niewytłumaczalną zwyżkę formy pod koniec sezonu). 10-0 dla Brooklyn`u w ostatnich minutach meczu, po stronie Chicago chaos w ofensywie, pogubienie w defensywie. Butler to klasa zawodnik ale sam meczu nie wygra. Patrząc z perspektywy całego sezonu transfer Wade`a to niewypał. Burdel na kółkach w Chicago ….

      (25)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Te punktowe zbobycze Brookera, cudowne triple Westbrocka i Hardena teraz wystrzał Lillarda pokazuja jaka w NBA jest teraz obrona. To smutne.

    (12)
    • Array ( )

      Jak obserwujesz NBA od tego roku to i moze fakt duzo triple duzo punktow ale w latach 90 chlopy nie zdobywaly po 50+ ?

      (13)
    • Array ( )

      Oczywiście, że zdobywali po 50 punktów 🙂 Ale były to wybitne jednostko…
      Dziś taki Booker może rzucić 70 pkt.
      Jak to się ma do siebie teraz ?
      Dzisiaj rolerzy z ławki czasem rzucają po 30 pkt. Kiedyś nie do pomyślenia.

      Niestety dzisiejsza koszykówka tak ewoluowała, że trudno w ogóle porównywać lata 90 do obecnego sezonu chociażby.

      (-2)
    • Array ( )

      @mvp: Dzisiaj na treningach co drugi role player z pozycji 1-3 ma skuteczność jak Reggie Miller na treningach w latach 90-tych. A co drugi center w lidze w 2017 roku ma lepszą skuteczność za 3 niż Michael Jordan w swoim najlepszym sezonie w karierze. To nie kwestia gorszej obrony (albo nie tylko), ale lepiej wyszkolonych graczy, z lepszym rzutem, itd.

      Np. w 1988 MVP zdobył wspomniany Jordan, ze skutecznością 13,2% za 3 punkty – i to nie kwestia dobrej obrony reszty graczy bo już za 2 punkty miał skuteczność ponad 50% robiąc ponad 35 ppg.

      (3)
    • Array ( )

      Ale taki Jordan przy swoich 13,2% za 3 był też wybitnym obrońcą a taki Harden moze w tym roku zdobyć MVP nie broniąc w ogóle bo odpoczywa na bronionej !

      (-1)
    • Array ( )

      @banan999: Ale ja w żadnym wypadku nie twierdzę, że MJ nie zasługiwał wtedy na MVP. Zdecydowanie zasługiwał. Po prostu chciałem pokazać, że koszykówka się zmienia, jest szybsza, gracze są lepiej wyszkoleni technicznie, mają lepszy rzut (i to na każdej pozycji) – oczywiście mówię o całości ligi, bo jeden Jordan, Shaq czy Wilt nie są całą ligą i nie można na ich podstawie ferować obrazu całej ligi.

      Kiedyś obrona była ważniejsza bo było sporo więcej wjazdów pod kosz, więcej rzutów z bliskiego dystansu, ogólnie gry, gdzie obrońca mógł więcej zdziałać. Mutombo np. był świetnym obrońcą pod koszem, ale coś mi się nie widzi jak lata za takim Porzingisem czym KATem za linią za 3. Teraz nawet przy kontrze gdzie nie ma żadnego obrońcy często atakujący postanawia rzucić za 3 niż wjechać pod kosz i zdobyć łatwe 2 pkt, kiedyś nie pomyślenia – teraz statystyki pokazują, że to się opłaca przy aktualnym wyszkoleniu graczy.

      (-1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    @tomaszczuk
    A widziałeś, w jaki sposób zdobywał te punkty? Trudne layupy, często ze zmianą ręki lub kontaktem z obrońcą, floatery i szybkie pull-upy po zasłonie, bo Gobert straszył blokiem i trójki z ręką na twarzy, niektore z fadeawayem lub kilka kroków za linią za trzy. Obrona nie miała nic do gadania, był nie do zatrzymania.

    (46)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Szkoda że Miami nie wejdzie do ósemki bo zasłużyli bardziej niż Chicago. No chyba że jakimś cudem pokonają zdeterminowane Cleveland które nie może czuć się pewnie na pierwszym miejscu, ale wtedy i tak muszą liczyć na kolejne potknięcie się bardzo Byków z Orlando lub Brooklynem. Mało realny scenariusz, ale pokazali w tym sezonie że zaskoczyć mogą więc kto wie 😀

    (25)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak sobie myślę, że będąc GMem drużyny aspirującej do czegoś więcej niż pełna hala, wolałbym takiego Lillarda od Westbrooka. Gość ja trzeba to jest tłem dla CJa albo ostatnio Jusufa, ale jak się wkurzy albo mu mega zależy to bierze mecz w swoje ręce, widząc że mna TEN dzień, kiedy co rzuci to wpada. Rzadko zdarza się, że forsuje grę, szczególnie w końcówkach. Może nie jest takim showmanem i nie jest aż tak widowiskowy, ale ma 5 razy bardziej poukładane w głowie niż RW.

    (43)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Kiedy się wybiera coacha roku? Po RS? Jeśli Miami awansują Spoelstrze należy się z miejsca, za granie McGruderem w S5 ??

    (7)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Powrót Wade’a jak stawiano zepsuje wiele, grał on tak swoboddnie i obojetnie jakby poszedl z kumplami na orliku pograc 5 strat bez nacisku przeciwnika nawet, do tego ta jego obrona Brooklyn wali z kontra a on sobie drepcze powoli pod wlasny kosz mimo ze miał szanse goscia z piłką zastopować .
    Trochę szkoda tego spudlowanego rzutu Butlera powinien ścinać a nie rzucać nad długim Lopezem który krył go sam, brak pomocy z ławki, jedynie Portis coś tam wrzucił i Mirotić znowu 1/9 .. Bulls i tak powinni raczej wejść do PO 2 ostatnie mecze z orlando i Brooklynem graja u siebie a tam im idzie lepeiej

    (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Zauważyliście, że Durant biegał na mniej więcej połowie swojej normalnej prędkości a i tak miał ogromną przewagę nad obrońcami ? Niesamowite warunki ma typ no i technikę .

    (11)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    to nie pierwszy mecz kiedy SAS przegrywa z Clipsami. Mam czasem wrazenie, że talentu Clipsy maja az nad to tylko trener i rózne sytuacje umozliwaja im rozłożyć skrzydła tak swoja droga gdzies czytałem deklaracje Riversa, że jezeli w tym sezonie nic z tego nie bedzie zrezygnuje.
    Z racji, że im kibicuje nie bede ukrywał, że pasuje mi, że w pierwszej rundzie zagraja przeciwko Jazz.

    (11)

Skomentuj RozzyJames Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu