fbpx

młodzi Lakers odrabiają 28 punktów | nikt nie kocha Cousinsa

19

tio

Zacznijmy może od meczu Lakers vs Kings (115:118)

Kobe cofnął zegar uciekając za plecy i kończąc alley-oop definitywnie z góry. W sumie zdobył 28 punktów na 55% skuteczności imponująco żegnając z kibicami w Sacramento, zgodnie z kalendarzem, był to jego ostatni występ w Sleep Train Arena.

[vsw id=”82ylfDN4qFM” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Wiecie, że gospodarze prowadzili już 28 punktami kiedy młodzież LAL zaczęła robić show? Szczególnie imponująco pokazał się 19-letni D’Angelo Russell: 27 punktów, 11/16 z gry z ławki! Dość napisać, że podczas jego obecności na boisku Lakers ograli rywali różnicą 29 oczek!

Wybrał piłkę Cousinsowi, pewnie kończył kontrataki, wychodził w górę po zasłonie, pewnie bił zza łuku w czwartej kwarcie. Nawet podkręcona kostka nie była w stanie go spowolnić. Goście przegrali minimalnie, proste błędy w końcówce przesądziły, ale i tak młody schodził z boiska z podniesionym czołem. Można spokojnie powiedzieć, że był to jego najlepszy mecz w zawodowej karierze. Otoczony wianuszkiem reporterów w szatni mówił tak:

Czy to mój najlepszy mecz? Najlepsze przede mną. Jeszcze niczego nie widzieliście… [Russell]

1

Jego obwodowy kolega Jordan Clarkson również ładnie tańczył z piłką. Ma chłopak dynamit w nogach. Julek Randle kończył z dorobkiem 6 punktów i 10 zbiórek. Tyle na temat żółto-fioletowych. Teraz oddajmy należną część uwagi zwycięzcom.

Powiem wprost, przeraża mnie defensywna dyspozycja Sacramento. Biegają jak wariaty, Rondo bije asyst aż miło, DeMarcus Cousins w kolejnych meczach nie znajduje godnego siebie rywala:

2/01 vs Suns: 32 punkty, 9 zbiórek
4/01 vs Thunder: 33 punkty, 19 zbiórek
5/01 vs Mavs: 35 punktów 17 zbiórek, 6 przechwytów, 10 strat
7/01 vs Lakers: 29 punktów, 10 zbiórek, 7 asyst

Przy okazji, powiedzcie ile głosów dostał od Was do All-Star Game? 190 tysięcy wskazań to mniej więcej poziom Zaza Pachulii i Enesa Kantera… dlaczego nikt nie kocha Boogiego? Aż tak Wam przeszkadza jego wybuchowy temperament?

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

19 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Sacramento brakuje tylko stałej defensywy tzn nie bronienie co drugiej lub co trzeciej akcji tylko co akcja to twarda obrona

    (6)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    już nie ingerując w to że all star game nie jara mnie jak kiedyś to ilość głosów na Cousinsa to tragedia.. gość kręci konkretne liczby co mecz praktycznie już spokojnie 3 sezon, wiem że na s5 nie ma co liczyć ale żeby nie trafiał na ławkę a jak trafiał to za np. Kobiego bo kontuzja.. dla mnie nieporozumienie

    (37)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Nikt nie lubi Boogiego bo zachowuje się jak palant. Wobec kolegów, sztabu, trenera. Nikogo nie szanuje. Może to dlatego, że masz 6 palców u lewej stopy? może śmiano się z niego jak był mały więc musiał być zawsze “zły” i każdemu się stawiał? Teraz już tego nie musi robić ale charakter i przyzwyczajenia zostały.

    Pamiętajcie co powiedział (po latach w wywiadzie) przerażający aż do szpiku kości wszystkich rywali Mike Tyson po tym jak zdobył mistrzostwo świata w wadze ciężkiej:

    “Dopiero wtedy poczułem, że jestem wolny, że już nikt nigdy nie zdominuje mnie fizycznie, nie wyrządzi mi krzywdy, nie upokorzy” (płacząc). W slamsach nim się napakował przez swoją posturę mikrusa był tłuczony i gnojony przez kolesi z gangów…

    (3)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Kobe jeszcze zdąży się pożegnać z Sacramento!!! W finale konferencji oczywiście! 🙂 Bardziej niż pewne, zachód słaby przecież w tym roku! 🙂

    (7)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Wynik głosowania Boogiego jest pokłosiem jego postawy. Koleś który mógłby z łatwością zdominować konkurencje zwaną MVP po prostu się nie stara. Olewka widoczna jest wszędzie w wywiadach, ataku, obronie czy na ławce. Enes i Zaza w każdym meczu pokazują ze się starają i często grają lepiej niż można się po nich spodziewać. To jest doceniane. Koleś grający na 1/3,możliwości i z taką postawą ma w glosowaniu na co zasłużył.

    (5)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    profesjonalnie się zachowujący i skoncentrowany na koszykówce, dojrzalszy Cousins plus defensywa na poziomie średniej ligowej, to klucze do sukcsu Sacto. w takiej formie mogliby dac dobrą serię w playoffs. z tuym, co teraz mają mogą wejśc do playoffs i przegrać sweepem w 1rd.

    sukces Lakers, to 1 numer draftu 2016. jedyne co mogą w tym sezonie wygrać. przy czym “jedyne” to wcale nie brzmi źle, bo Simmons to kawał gracza. wybitny talent, tutaj nie mozna spudłować. on będzie znakomitością, która – wraz paroma innymi – będzie nadawała ton NBA przez następne 10-12 lat.

    drugi pójdzie Ingram z Duke, świetny strzelec, wyjątkowy.
    ale na pewno nie półka Simmonsa, z którym można grać wszystko i który zawsze jest w stanie w jakimś elemencie gry wywrzeć wpływ na mecz – czy to czytaniem gry, czy grą ofensywną, czy biegłością taktyczna, swoją passing game, ale i na tablicach czy skupiając się na atakowaniu kosza.

    na razie wygrywający więcej Lakersi ośmielili tyakże Sixers, którzy w ostatnich 7 grach triumfowali aż 3 razy. może w LA liczą na to, ze podpuszczeni Sixers wpadną w niekontrolowany rytm wygrywania, nie będą umieli wyhamować, niechący zaczną seriami pokonywać rywali, i w ten sposób Lakersom uda się spaść na upragnione ostatnie miejsce zwiększając do max swoje szanse na 1 numer ?

    w przeciwnym razie, zupełnie nie rozumiem ich taktyki.
    za max sszans na kogoś takiego jak Simmons gotów byłbym oddac sezon wynikiem 0-82 ;]
    albo szczyt albo dno,black or white, w NBA nie ma nic pośrodku, w ogole – w sporcie.
    w życiu – zdarza się ;’]

    (6)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    @idoru
    Rozumiem, że wszystkie moje głosy oddane na lenia Boogie powinienem przeznaczyć na tytana pracy, Zazę z nad Kaukazu? 😀
    Już kiedyś prowadziłem dyskusje na ten temat z jednym jegomościem(nie pamiętam nicku, pozdrawiam serdecznie) ale spróbuję jeszcze raz. To, że WYDAJE się Wam, iż gość się obija albo ma to wszystko gdzieś nie musi oznaczać, że tak faktycznie jest. Ile ludzi tyle charakterów. On akurat ma ciężki, nerwowy, wybuchowy, wiecznie sprawia wrażenie złego(osobiście dlatego go lubię). No i jeśli on grając poniżej 50% swoich możliwości jest najlepszym centrem w lidze… Chociaż słowa to jeszcze nic. Można podać cyferki 25/11, ponad 30% zza łuku, kozioł, koordynacja. Dalej nic, bo Sacramento do sukcesów nie prowadzi. Tutaj inaczej, jedno porównanie – mój idol T-Mac. Uznawany za lenia, nigdy nic z drużyną nie osiągnął. Pytanie, czy to głównie ich wina?

    (10)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Zamiast kręcącego bardzo dobre cyfry Boogiego, który jednak może kosztować swoją drużynę mecz w playoffs przez głupie techniki wolałbym ot choćby Pau Gasola, który zagra solidnie w każdym meczu i na dodatek ogarnie kolegów z drużyny.

    (0)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @wielmozny pan P
    Cousins, którego opisujesz, pojawia się na boisku, ale nie za często, głównie gdy jest zdrowy i zmotywowany przeciwko silnym rywalom. Najlepsze mecze Kings = mecze, w których Cousins nie forsuje w ofensywie i jest stale zaangażowany w obronie. Najlepsza strona Kings (i na razie ich szczyt możliwości) – polecam oba mecze z Raptors, ostatni mecz z OKC i ostatni mecz z Dallas.

    Co do tankowania Lakers – wylosowanie numeru 1 niczego nie gwarantuje. Są liczne przykłady w dawnej i mniej dawnej historii, gdzie gracz z numerem 1 po prostu się nie sprawdzał i nigdy nie osiągał swojego potencjału, który przecież już demonstrował (Oden, Kwame, Bargnani, z lat 90. nie mam prawa pamiętać jedynek połowy draftów). Jakby popatrzeć na panujących mistrzów – GSW nie zbudowało drużyny na zawodniku, którego mieli szczęście wyłowić z nr 1 w drafcie. Tak samo mistrzowski Boston, Dallas czy Miami 06. Kluczem do udanej przebudowy jest przede wszystkim stworzenie dla młodzieży warunków do rozwoju – odpowiedni sztab szkoleniowy, tzw. kultura wygrywania i odpowiedzialność w całej organizacji, począwszy od właściciela, przez menadżera, na wycierających podłogę kończąc. Gdy to się zaniedba, największe uniwersyteckie indywidualności nie mają szans ze zgraną, ciężko pracującą i zmotywowaną ekipą rzemieślników wyłowionych na dalszych miejscach draftu. Przykładem takich zaniedbań są ostatnio Phoenix Suns, jeszcze w wakacje Sacramento Kings, parę lat temu New York Knicks, wcześniej Clippers, Raptors, po drodze o kimś zapomniałem. Ostatnie dwie ekipy po zmianie wizerunku stały się regularnymi uczestnikami playoffs, w Nowym Jorku i w Sacto coraz częściej widać postępy, a Suns tak naprawdę muszą wszystko rozebrać i zacząć budować od nowa.

    I jeszcze co do tego środka w NBA – niby jest bez sensu, ale ile drużyn jest w stanie w ciągu roku dźwignąć się z dna ligi do statusu contendera – Lakers, Celtics, Spurs. Koniec. Cała reszta musi zaakceptować, że środek (późna loteria, koniec sezonu po pierwszej rundzie playoffs) jest nie do przeskoczenia i trzeba tam spędzić jeden, dwa sezony, żeby stworzyć jakiś emocjonalny pancerz, który później będzie konieczny w drodze do Finałów. Warriors 3 lata temu byli na 6 miejscu na Wschodzie. Nie zaliczali się do contenderów. Dwie rundy playoffs, rok później kolejna budująca charakter seria były podwalinami chemii, jaką obecnie odznacza się ta drużyna. Nie ma jednej pewnej drogi do sukcesu, i prawdopodobnie to jest w sporcie i życiu najbardziej porywające.

    (6)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Stawiam każde pieniądze że Lakers wylosują jedynkę w tym roku 😉 Silver nie pozwoli żeby ten legendarny klub pucował dno tabeli…

    (5)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    @T-Mac – ale właśnie niepełne zaangażowanie jest problemem Boogiego. Przecież przygotowanie sportowe to nie tylko sfera fizyczna ale i psyche. Weźmy Rodmana – bestia imprezowa a jednoczesnie katorżniczy trening i 110 procent zaangażowania. Fakt czasem bestia brała górę i kopała kamerzystę czy robiła inną głupotę ale potem wracał Robak i ściągał 18 piłek z tablicy, czy wyłączał z gry takiego Shaqa 😉
    T-Mac zaś to insza inszość – tu nie “wewnętrzne demony” – ale zapewne wynikające ze wspaniałych warunków fizycznych i zdolnosci przekonanie, że “ja trenować nie muszę” .
    On pomimo niezłej kariery pozostanie dla mnie królem kategorii “wouldda – shouldda”.
    Cousins – musi przejść na jasną stronę i zwalczyć tę swoje wybuchy – koncentrując się na wygrywaniu.

    (2)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    @idoru
    Nie do końca rozumiem porównanie do Rodmana. On nie był pierwszą opcją, inna rola w drużynie, inne nastawienie.
    Chcę wytłumaczyć, że będąc zdenerowanym, wybuchowym można być skoncentrowanym i naprawdę bardzo chcieć. Nie każdy jest oazą spokoju, nie każdy reaguje łagodnie i spokojnie. Pytam skąd ta pewność, że on się nie angażuje? Chodzi o humory? Wyniki? Frustrację w niektórych momentach? Rodmanowi dałeś taką opinię tylko dlatego, że grał w mistrzowskich Bulls. Cenię go i nic nie umniejszam ale Boogie ze swoimi humorami w równie dobrej ekipie też zbieralby same superlatywy, nie uważasz? Zresztą mam nadzieję, że jeszcze to udowodni. 😉

    (2)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do ostatniej części, to trochę doprecyzuję fakty 😛 To nie był turniej sam w sobie, tylko finał kwalifikacji do ligi Counter Strike’a, która jest organizowana przez Turner, i będzie emitowana na żywo na TBS, stąd też wzajemna promocja dwóch programów Turnera, Inside The NBA i Turner League 😉 A docinki były przyjacielskie, zresztą w Inside the NBA padały już dużo bardziej kontrowersyjne teksty, zwłaszcza z ust Chucka 😀 Dodam jeszcze, że nasi przegrali, ale na szczęście nie jest to nasz najlepsza drużyna w CSa 😉

    (1)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    @mathewkyterror

    w/o Cousins Kings mają 1-7, więc sama jego obecnośc juz jest kluczowa. jeśli dojrzeje, to na pewno Kings nie zbiednieją.

    numer 1 ofk nie grwantuje niczego.
    pewne są tylko śmierć i podatki.

    tyle że Lakers w aktualnym położeniu, oraz biorąc pod uwagę skalę talentu Simmonsa, niewiele tracą jeśli zwiększając swoje szanse na jego wybór położa sezon, a nawet jesli później Simmons zawiedzie, choć trudno tego oczekiwać. chłopak ma świetna osobowośc, background rodzinny, jest odpowiedzialny i gotowy na presję.

    Odom się połamał, Kwame był wyborem kuriozalnym od samego p[oczatku, a Bargnani mocno kwestionowanym. Simmonsa nikt nie kwestionuje. zresztą, zwróć uwagę jak doskonale spisuje się po przejściu z HS na poziom NCAA. to nie takie proste. ma wyjątkowe zdolności adaptacyjne i błyskawicznie chwyta niuanse i klimat.

    kulturę organizacji tworzą ludzie.
    ich osobowości, profesjonalizm, wiedza, styl bycia itp itd
    kultura nie powstaje z powietrza albo od równo położonej glazury w łazienkach budynków klubowych.

    nie chodzi o “numer 1 naboru”.
    chodzi o kaliber gracza.
    sam numr 1 niewiele oznacza, gdyby to był draft Townsa, Wigginsa i Bennetta to by nie było gadania. dla tych “jedynek” tankować namolnie by się nie opłacało, a jesli już, to rutynowo.

    dla Simmonsa można tankować z pełnym przekonaniem, tak jak dla A Davisa, LeBrona Jamesa czy Shaquille’a O’Neala. to taki szczególny przypadek. dlatego tyle jest gadania, z mojej strony, o tej strategii dla Lakers.

    nie zawsze draft oferuje możliwości wyboru zawodnika, który ma potencjał bycia fundamentgem organizacji na następne 12-15 lat. w tym roku będzie taka szansa, mówią o tym zgodnie ekspreci, a ja chętnie się przyłączam tutaj do ich głosu, bo widziałem kilka razy w grze Simmonsa i naprawdę jest to gracz jaki się trafia bardzo rzadko.

    ofk, GSW, parę innych klubów.jest droga ze środka na szczyt. owszem. tego nie neguję. wydaje się jednak, że to są dośc wyjątkowe historie. zwykle klub ze środka musi liczyć na trade, który zmieni jego rzeczywistość biznesowo-sportową. progres posiadanego składu czy rewolucja mentalna z powodu przyjścia nowego coacha, są możliwe, jak najbardziej.

    wg mnie, jednak, nie zmienia to sytuacji : rywalizacja o mistrzostwo i specyficzny wyścig o numer 1 naboru są rzeczami, któree przykuwają uwagę i stanowią o triumfie lub nadziei na wielką zmianę. Pozostawanie w środku stawki lokuje w szarzyźnie, z której ofk można się wyrwać, ale nie wystarczy już tylko eksploatować talent i siłę albo przekuwać w korzysć słabośc. Trzeba kombinować.

    (0)
  15. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @wielmozny pan P
    Nie zrozumiałeś mnie z Cousinsem – jego obecność jest oczywiście kluczowa, to jedno, ale mi bardziej chodziło o to, że ma mecze, w których umie grać dojrzale i na tym zyskuje gra całego zespołu. Problem jest taki, że nie jest to, jak w przypadku największych gwiazd, postawa mecz w mecz, to wciąż są tylko przebłyski. Na przyszłość rokuje to nieźle, ale Vivek, który cały czas próbuje połączyć wizję szybkiej gry z wizją opierania zespołu na najbardziej dominującym fizycznie graczem ligi. To cały czas jest tykająca bomba, a brak solidnej obrony na obwodzie opóźnia ostateczne sklejenie się drużyny. The soap opera continues…

    Po śmierci i podatkach są oczywiście jeszcze San Antonio Spurs 🙂

    Co do Simmonsa – wierzę Ci na słowo, że ma on talent do tego, żeby zostać fundamentem organizacji na całą swoją karierę. Ale czy Oden też nim nie miał być? Na razie nie możemy przewidzieć, czy Simmons w NBA spełni swój potencjał. Wiele na to wskazuje, ale kluczowa (poza zdrowiem) jest kultura, jaką otoczy go jego przyszły pracodawca. Masz rację, że kulturę tworzą ludzie. Nie napisałem tego wprost, ale to jest sedno sprawy. Moje pytanie: czy w Lakers taką kulturę wytworzą ludzie pokroju Byrona Scotta? W Warriors mamy Jerry’ego Westa, w Spurs duet Pop-Buford, w Celtics Stevens i Ainge. Jeżeli Lakers chcą odbudować potęgę, muszą dopilnować, żeby w zarządzie i sztabie szkoleniowym byli zatrudnieni odpowiedni ludzie. To pozwoli im wykrzesać maksimum z młodych gniewnych.

    Jako przykład: czy Kawhi Leonard wygląda jak gracz, na którym można oprzeć drużynę? W tym sezonie można już o tym mówić. Ale gdyby został wybrany na przykład przez Minnesotę albo Sacramento – byłby dziś takim zawodnikiem?

    Kombinować trzeba zawsze, bo każda drużyna chce mieć jak najwięcej talentu, a liga za wszelką cenę stara się rozdzielić go równomiernie. Dlatego Lakers nie dostali nawet szansy zbudować dynastii na plecach Chrisa Paula i (domyślnie) Dwighta Howarda. Teraz są na dnie, brakuje im talentu – Lou Williams, Nick Young, Brandon Bass – część z tych zawodników może być częścią wymiany, która pchnie Lakers do środka tabeli przez zdobycie bardziej utalentowanego zawodnika niż ci weterani-zadaniowcy.

    Na sam koniec: Lakers mają zbyt bogatą historię, żeby musieli teraz tankować. Ale tak działa liga – młodzi gniewni dają drużynie największą wartość proporcjonalnie do należnych im pieniędzy. Uzbieranie kilku czołowych młodych talentów jest dobrym początkiem, ale do końca jeszcze długa i wyboista droga.

    (0)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    @mathewskyterror

    rozumiem o co chodzi a’propos Cousinsa.
    i zgadzam się, że stabilizacja jest tutaj podstawą, bo to nie jest głupi chłopak.
    o tym, że jest on w stanie zachowywać się profesjonalnie i podchodzić mądrze do obowiązków,
    dowodził jego epizod w Team USA, gdzie coach Krzyzewski i wszyscy inni nie mogli się go nachwalić za nastawienie i pracowitośc.

    nie ma żadnej gwarancji, że Simmons nie połamie się jak Oden.
    to na pewno.

    tyle, ze jesli nie da się przewidzieć nieprzewidywalnego, nie oznacza to, ze należy rezygnować z dążenia do maksymalizacji szans na spełnienie się scenariusza najbardziej optymistycznego. na podstawie samej teorii prawdopodobieństwa [wydarzenia się nieszczęścia] nie można odstępować od planów działania. tak ja to widzę. niefart zawsze jest możliwy i wisi właściwie nad każdym ludzkim zamiarem. to coś przypisanego niejako do porządku świata.

    wg mnie, Lakers mają dobrych ludzi, Byron Scott jest dobrym coachem, i człowiekiem mocno związanym z organizacja. w tym momencie Lakersi potrzebują ludzi, graczy. mają kilku obiecujących młodych, ale żaden z nich nie będzie zawodnikiem którzy moze swoją grą kontrolować mecz, czasami nawet dominować i ma wszystkie cechy zwycięzcy. potrzebują więc Simmonsa, żeby ten cały koncept powrotu na wysokie rejestry mógł się ziścić. jesli nie Simmons, to będą szukać free agents.

    nie wiem, co by było, gdyby Leonarda wybrali Wolves.
    co nie zmienia faktu, ze w ogole nie mam zamiaru kwestionować twojej opinii, że kultura organizacji ma duże znaczenie. tak na pewno jest.

    tyle że kultura np. Spurs działa w ten sposób, ze dobiera sobie charaktery pod swoje wymagania. Leonard nie trafił tam przypadkiem. to oni go sobie wybrali, bo pasował im mentalnie.

    wobec Dennisa Rodmana kultura SA była bezradna. nie pasowali do siebie. a Rodman to był zawodnik mądry, umiejący się dostosować [Pistons, Bulls], niezwykle inteligentny na parkiecie. a jednak nie zadziałało.

    tak więc, tu wszystko działa na zasadzie FITu. kluby po prostu muszą trafnie wybierać sobie graczy. Spurs stawiają najpierw na charakter i osobowośc, a potem na talent i skillset. i to się sprawdza.

    niestety, bogactwo historii nie jest gwarantem powodzenia przez cały czas.
    niekiedy trzeba po prostu działać w zgodzie z mądrością etapu.
    wygrać to, co w danym sezonie jest do wygrania.
    w tym sezonie Lakersi mogą wygrać albo 30 meczów, co im nic nie da, bo nadal będzie to wynik nie dający szans na playoffs i niezadowalający kibiców.
    albo mogą zapolować na zawodnika, który jest w stanie odmienić losy organizacji i wokół którego mozna budować mistrzowską uklładankę.

    wg mnie, mądrośc etapu Lakers 2016 polega na cynicznym przegrywaniu, aby zrealizować ten drugi scenariusz. Ten pierwszy nic nie daje.

    (0)

Skomentuj T-Mac Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu