fbpx

Najwybitniejsi gracze wszech czasów, gdzie stawiasz Stepha Curry?

44

11

ESPN przepytało niedawno pięć różnych postaci NBA na temat najwybitniejszych graczy w historii. Oto co powiedzieli:

Najlepsza piątka wszech czasów

Doc Rivers:

Zawsze zaczynam od Magica i Michaela, dalej jest trudniej. Bill Russell, gość zdobył 11 tytułów. Oscar Robertson, zaliczał średnio triple-double i nie macie pojęcia przez jakie piekło kulturowe przeszedł by w ogóle zostać koszykarzem. No i Kareem Abdul-Jabbar.

~

Jason Kidd: 

Magic, Michael, Oscar, LeBron i Shaq. Oglądałem ostatnio w telewizji finały z 2002 roku (Lakers vs Nets) w Game 4. graliśmy zaje%iście a i tak nie mogliśmy nic poradzić na Shaqa. Był nie do ruszenia.

~\\

[vsw id=”yrhBrsP-mOs” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Walt Frazier (legenda NBA):

Chamberlain, Russell, Robertson, Jordan, Kareem. Gdyby grali dzisiaj byliby jeszcze lepsi. Chamberlain robiłby dzisiaj po 60-70 punktów. Zaliczał po 50 kiedy mogłeś prać się nawzajem pod koszami.

~

Brett Brown (coach 76ers):

Michael Jordan, Magic Johnson, Tim Duncan, Larry Bird i jeden z naszych… Julius Erving.

~

Chris Bosh:

Numer 1 to Jordan, numer dwa to Kareem, trzy to Magic, dalej Bill Russell ciężko tak… LeBron jest blisko ale wciąż ma trochę roboty do zrobienia. Rozmawiamy o gościach, którzy grali przez dwadzieścia lat, LeBron wciąż pisze swoją legendę. Wybieram Duncana, bo wygrywał jako młodziak i jako stary wyga. Cenię to. Zawsze miałem słabość do podkoszowych.

~

Najwybitniejszy indywidualny występ NBA?

Larry Bird w siódmym meczu półfinałów konferencji z Atlantą w 1988 roku. Pojedynek z Dominique Wilkinsem, zdobył wtedy 20 punktów w IV kwarcie. [Rivers]

~

Prawie czterdziestoletni Michael zdobywający przeciwko nam 45 punktów. To było szaleństwo. W pewnym momencie zdobył 22 punkty z rzędu, a nie skakał już wtedy wcale wyżej ode mnie. Trafiał wszystko, z faulem nie z faulem, jak w transie, jakby coś z przeszłości mu się przypomniało. [Kidd]

~

[vsw id=”wsQtYJC3mWo” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Łatwizna, 81 punktów Kobe. Byłem tam. Patrzyłem na niego z niedowierzaniem. Nie ustawał w atakach, myślałem, że w końcu ostygnie, ale nie. To było upokarzające. [Bosh]

~

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

44 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Frazier i nic wiecej do powiedzenia. Curry gra 2 sezon dobry. I tyle. A wy już peany.

    Sorry ale jak napisał ktoś ostatnio w komentach: Curry w finałach rok temu był cieniem. Igoudala mu dał mistrza i koledzy. Ile piłem Igoudala zebrał w trudnych sytuacjach to głowa mała.

    Curry to magik ataku ale w finałąch rok temu miał prostą drogę. Cavs bez 2 podstawowych graczy, czaicie? Nie możecie tego negować. A i tak mieli problemy.

    Zobczymy co pokaże na przestrzeni kilku lat. Szczególnie kiedy za rok czy 2 trzebabedzie dać nowe kontrakty w zespole i paru odejdzie bo nie bedzie hajsu na maxa dla klaya, currego greena, a oni ten zespół dosyc długo budowali.

    Pożyjemy zobaczymy. Ma 27 lat i jeden tytuł, jeden tytuł MVP ale nawet nie finałów. Więc jaki może mieć podjazd do gosci trzesących ligą po nascie lat.

    (140)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Gdzie stawiam faceta który gra raptem 2 sezon na najwyższym poziomie? Na pewno nie wyżej niż LeBrona Mambe Jordana i resztę świtny którzy ustawiali ligę przez kiiiiiilka sezonów….. Rzygać mi się chce jak widzę pseudo gówna na obcojęzycznych portalach które mają czelność pisać że Curry to legenda etc……

    (79)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Umieszczenie Curry’ego na 23 miejscu to śmiech na sali, może top 50 będzie po tym sezonie. Facet gra na elitarnym poziomie drugi sezon, może się skończyć za rok, a dla niektórych już jest pewniakiem do top 5 wszechczasów. Kpina jakaś

    (59)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Nieatletyczny (na dzisiejsze Westbeasty, Róże, Lillardy), 11 razy skręcający kostki rozgrywający robi staty 30/6/5 z uśmiecham na twarzy, trafiając trójki po których propsuje go ławka rezerwowych drużyny przeciwnej ? This bro is special !!!
    Nie jest dobrym obrońcą ale 5 zbiórek i 2 przechwyty to są średnie kariery Kobiego który jest od niego ciut wyższy i troszeczkę bardziej atletyczny 😛 3 lata i będzie atakował top 10 o ile pójdą za tym mistrzostwa.

    (-22)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jordan, Russell, Chamberlain, Duncan, Robertson, Kobe i jeszcze kilku, oni grali na takim poziomie ~10 lat. Z całym szacunkiem dla Stepha i jego kosmicznych umiejętności, ale stawianie jego kariery obok w/w, jest – delikatnie mówiąc – nie na miejscu.

    (34)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Chyba trochę za szybko na takie rzeczy….zjeżdża to tabloidem i szukaniem taniej sensacji….jak skończy karierę można o tym pogadac i ocenic to co osiągnął indywidualnie jak i zespolowo

    (14)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Świetny artykuł! Jak czytam te wypowiedzi Kidd’a to wyobrażam sobie, jak cudownym doświadczeniem musiałoby być posłuchanie go mówiącego o koszykówce, na żywo.

    A co do Stepha to za wcześnie jeszcze na takie mocne słowa. Wg mnie, jak pogra tak z 4 lata na podobnym poziomie, i jeśli Warriors zdobędą z nim jeszcze 3 tytuły, to będzie można go stawiać w top 10.

    (1)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak dla mnie obecnie występuje kilku zawodników w NBA których postawił bym nad Currym. O All-time nie wspominając. Skoro mówimy o Currym w kontekście top5 all time to timmy dawno tam jest wraz z lebronem, dirkiem, wadem, kobe. A Btw. dziwi mnie brak olajuwona

    (13)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @matrix to marketing, liga potrzebuje nowej gwiazdy, Kobe 10 lat temu wyprawiał niesamowite rzeczy i dają go bodaj na #13, bo po prostu się kończy i odchodzi z ligi, Lebron dyskusyjnie oceniony na #3 miejsce – jawne pokazanie, że w naszych czasach też grają wielcy! No i już jest szykowany jego następca. I to koło tak będzie się toczyć dlatego porównywanie na podstawie analiz “ekspertów” wiele nie mówi. Oni są zawsze od kogoś zależni. Żeby porównać, trzeba widzieć na własne oczy, co w danym czasie jakiś gracz wyprawiał. Wg mnie Curry na ten moment nie powinien być klasyfikowany w pierwszej 50. Dużo przed nim, ma czas żeby mi zagrać na nosie 😉

    (11)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Tylko MJ załapał się do piątki u wszystkich pytanych, wiadomo GOAT. Curry jest świetny, ale dla mnie łapie się nawet do 4 składu AllTime, co nie znaczy, że za kilka lat nie będzie np w trzecim, maksymalnie.

    (12)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak dla mnie najlepsza piątka NBA ma się tak :
    Jordan , Magic , Kareem , Wilt i Bird 😉
    Ale od razu po nich ustawiają się Shaq , Olajuwon , Bryant , Pippen czy Russel

    (4)
  12. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    mniej więcej wszyscy w top 20 of all time mamy tych samych :
    1.jordan
    2.magic
    3.oscar
    4.jabbar
    5. magic
    6. chamberlain
    7.russell
    8. oneal
    9. duncan
    10. bryant
    olajuwon, bird, west, baylor, m malone, robinson, stockton, pippen, k malone, lebron.
    Napisałem “mniej więcej” bo nie chcę się spierać o 2 czy 3 nazwiska ( każdy ma swoje typy , każdy swoich ulubieńców) . I teraz pytanie :
    Gdzie w tym wszystkim pan Curry jeżeli chodzi o defense. Gość jest mega widowiskowy i super się go ogląda ( na bank nie lepiej niż MJ !!!), ale na Boga ….o pomiarkowanie proszę !!!!
    PS: Myślałem że Rivers kapkę mądrzejszy …

    (14)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Chyba za wcześnie aby Currego brac pod uwage. Uwielbiam typa, ale jeszcze malo osiagnal biorac pod uwagę nazwiska które wymieniacie. Mam propozycję do artykułów :
    1. Ktora druzyna najlepiej broni (najblizej obronca do rzucajacego).
    2. Ktora druzyna najlepiej rozciaga gre (najdalej obronca od rzucajacego).
    3. Przeciw komu najtrudniej sie atakuje Curremu, Westbrookowi, LeBronowi, Durantowi, Hardenowi itp,
    4. Najwieksze postepy i regresy po transferze zawodnikow.

    (6)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Takie zestawienia zawsze budzą kontrowersje. Moim zdaniem do wyścigu o GOAT powinni stawać zawodnicy wyłącznie po zakończeniu karier – kiedy możemy oceniać całokształt. Bo jakże wnioskować – skoro nie wiadomo co będzie dalej. Przykładowo – Gilbert Arenas gra do 40, a poziom z 2005-2006 utrzymuje poprzez 5-6 lat i rzuca 26 000 punktów przez całą karierę. To scenariusz bardzo prawdopodobny i powtarzany przez wielu w okolicach 2005-2006. Agent 0 był wówczas traktowany jako jeden z najlepszych i przyszłość ligi. Jak się skończyło – wszyscy wiemy. Prime trwał niecałe 3 sezony. Kto przewidział ciąg dalszy. Takich przykładów możemy przywołać wiele.
    Dlatego też Steph na swoje miejsce w historii musi jeszcze popracować 5-6 lat, a życzę mu więcej.
    Dziwi mnie także wytykanie mu słabej obrony. Przecież wielu wielkich strzelców z przesłonięci, których traktujemy z wielką estymą było słabymi bądź przeciętnymi obrońcami (chociażby A.I.) – i to nie umniejszało ich wielkości. Nie każdy może być Jordanem potrafiącym rozstrzygnąć mecz dominując obie strony parkietu.
    Na koniec – do hejterów poszczególnych list – nigdy nie zrozumiem krytyki SUBIEKTYWNYCH ocen. Każdy z nas ma do nich prawo – szczególnie w tak otwartym medium jak internet. Możemy się spierać, gdyż tu zawsze rządzą emocje – ale bez przesady – każdy powinien wyciągnąć przekonujące argumenty /nawet takie – “bo podoba mi się jego zaangazowanie”/.
    Co innego jak staramy się obiektywizować oceny – takie decyzje podpierając się statystykami. Tu możemy sobie pozwolić na twarde kryteria i dyskusja powinna być poparta sprawdzalnymi danymi.

    (3)
  15. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ile osób tyle opini ale Oscar Robertson człowiek mega wszechstronny triple co drugi mecz a jak juz wykrecil to nawet i po 20 asyst szczegolnie upodobal sobie NYK . Ale tu nie ma co dyskutowac bo wielu było Niesamowitych graczy a Stefan ma czas neich czaruje nas jak nadluzej bo w sposób nieosiągalny dla nikogo innego

    (0)
  16. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Pytanie: “Gdzie w rankingu umieściłbym Stepha Curry?”
    jest debilne. Jak mozna o cos takiego pytac???
    Kolega powyzej wymienil Agenta 0. To idealny przykład. Miał sezon fenomenalny. rzucał po 60, 50 pkt w tym game winnery z 9 metrów bez mrugniecia okiem. No i gdzie bysmy go stawiali w rankingu i jak by jego pozycja wygladała teraz?
    W dzisiejszych czasach pęd za kasa jest tak bezczelny że az przerazajacy.
    Bo niby czemu ma to wszystko słuzyc??
    Trafił sie Curry badz co badz fenomen i na kazdym kroku tylko o nim gadaja i nakrecają koniunkture.
    Bardzo wazne jest uzywanie WLASNEGO MÓZGU!!!!!!! Bo system uczy nas myslenia wg okreslonych schematów zeby łatwiej sterowac masą ludzką.
    Sory za wywód i wracając do tematu to moja piatka wszechczasow:
    MJ, Magic, Duncan, Olajuwon, Bird

    (3)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    ja mam swoją listę najbardziej dominujących zawodników swoich czasów
    1. Wilt Chamberlain
    2. Jordan
    3. Lebron J
    to jest taka najbardziej dominująca 3 wszystkich czasów do tej pory (Lebron podałem dlatego, że on jest już podawany, a jego historiia ciągle trwa pod koniec będzie gdzieś tam pomiędzy najlepszymi)
    4. To Shaq
    5. Jabbar być może ktoś inny np Big O. Co do zawodników takich jak Robertson po części Wilt oni grali w czasach zwłaszcza Big O kiedy była dośc duża dysproporcja w atletyczności zawodników no, ale właśnie o to chodzi o zawodników najlepszych, czyli takich którzy najbardziej dominowali.
    Curry? zdecydowanie za wcześnie. Trzeba pamiętać, że najlepsi z tych Naszych list dominowali juz od samego początku Curry takim zawodnikiem nie był. Mało tego jak się spojrzy na listy zawodników to można wymienić przynajmniej z 40 którzy mieli w swojej historii 2,3 sezony na szczycie. Można przywołać np Wade-a. Nikt przecież nie powie, że Curry jest od niego lepszy biorąc pod uwagę najlepszy sezon Wade-a. Ja patrzę z przymróżeniem oka na tego typu teksty, bo przez cześć przemawia poprawność polityczna, a niektórzy wyrazaja swoja opinie przez pryzmat chwili.

    (1)
  18. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    pln
    Zluzuj majty 🙂 LBJ wygrywając pierścienie z Miami również nie odgrywał głównej roli tylko któryś z kolegów musiał wcisnąć truje lub pociągnąć.
    To samo w tych wszystkich PRZEGRANYCH finałach. Brakło kogoś kto zrobiłby za niego robotę i pierścienie przepadały.

    Jak można nie cenić Curryego bo Iguodala wygrał mu pierścień równocześnie spuszczając się nad LBJem, który osiągnął swoje w ten sam sposób ?
    HIPOKRYZJA. Ale sporo jej wśród ludzi.

    Przypomina to trochę pompowanie balonika na następnego “Kinga” po Jordanie i Kobe.

    Curry gra kosmos, a ile będzie miał na budziku na końcu swojej jazdy z NBA okaże się za jakieś 6-8 lat 🙂

    (-2)
  19. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zaraz się poprawie żeby nie było płaczu 🙂
    “tróje”

    I dodałbym, że jak można wypominać Curryemu, że ma w zespole Thompsona czy Greena albo Iguodale, równocześnie pisząc, że LeBron nie miał Love’a czy Irvinga.
    Z jednej strony uważacie, że Curry powinien sobie poradzić bez takich dobrych kolegów. A czemu uważany za lepszego gracze LeBron nie poradził sobie bez swoich kolegów ?

    Każdy zespół mistrzowski to potężna ławka lub 3 opcja zespołu.
    Jordan miał Rodmana np. Curry miał Iggy’ego. Wcześniej SAS mieli Leonarda, który jako ten 3 wygrał Spursom mecz. Podobnie było w Miami i Ray Rayem czy Boshem.

    Domagacie się aby Curry pokazał na co sam jest stać. A czy Jordan zawsze grał sam ? Zawsze miał ogarniętne wsparcie. Również LeBron, który specjalnie odszedł do Miami.

    (-2)
  20. Array ( )
    wielmozny pan P 11 lutego, 2016 at 11:32
    Odpowiedz

    ships talk :]
    chcemy czy nie, jedynym mocnym, niepodważalnym i najbliższym obiekytywizmu kryterium oceny wybitności zawodnika sa mistrzowskie tytuły. oni sami to mówią, oni sami o tym wiedzą, to my zbyt często zapominamy o co chodzi w tej grze.

    w grze chodzi o to by wygrac. to jest sens gry.
    jesli sensem gry nie jest wygrana, to gra nie ma sensu.

    tak więc, sensowne jest klasyfikowanie graczy na podstawie liczby mistrzowskich tytułów.

    ofk, wiadomo, że roleplayers oceniamy w innej kategorii niż liderów, graczy wiodących w poszczególnych składach.

    najlepszego trudno wybrać, było tak wielu kapitalnych graczy.
    ale już pewien kanon można określić.
    każdy lider, wiodący gracz, który poprowadził swój team do dwóch mistrzowskich tytułów, powinien być w tym kanonie obecny.

    nie da się wybrać Zeusa, ale obsadę ogrodów Olimpu można skompletować z dośc dużym prawdopodobieństwem.

    jasne, można wyliczac, ze ten czy tamten gracz bez pierścienia albo z jednym, nie miał szczęscia, organizacja mu nie pomogła,koledzy zawiedli itd. to jednak, wg mnie, dośc naiwna próba wyjaśniania rzeczywistości. gdyby ci pokrzywdzeni naprawdę mieli w sobie wybitność na miarę mistrzostwa – mieliby i więcej szczęścia po swojej stronie. Tak to działa w zawodowym sporcie. multimistrzowie nie biorą się z przypadki ani z łapanki.

    co najlepszse, wg mnie, mimo sprzeczności i polemik, potrafimy zwykle – o ile robimy to na spokojnie i w mairę obiektywnie – zrozumieć i potwierdzić, dlaczego np. Wilt Chamberlain nigdy nie dorównał ilością tytułów Billowi Russellowi, a Patrick Ewing został przeskoczony przez Michaela Jordana, albo dlaczego Tracy Mc Grady czy Vince Carter nie doskoczyli nigdy do pozioomu Kobego Bryanta. Tutaj naprawdę nie ma sekretów :]

    (1)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    @wielmozny pan P a ja się z całą mocą z Tobą nie zgodzę tytuł mistrzowski nie jest jedynym mocnym, niepodważalnym (itp) kryterium. Jest to tylko jeden z różnych kryteriów, które trzeba brać pod uwagę. Najlepszy zawodnik to nie ten co ma najwięcej tytułów mistrzowskich, bo tytuły mistrzowskie nie zdobywa sam tylko cała drużyna i tytuł jest kryterium, ale nie jednostki tylko całej drużyny włącznie z trenerami właścicielami itd.
    Bycie najlepszym w danej dziedzinie to wydaje mi się przede wszystkim nie najlepszy w jednej rzeczy w jednej czynności tylko we wszystkich czynnościach, bo np teoretycznie jeśli ktoś (przy budowie samochodu) w montowaniu kół, lub karoserii jest najlepszy to na pewno nie jest lepszy od kogoś kto robi wszystkie czynności naraz najlepiej. Czyli idąc dalej najbardziej wszechstronni gracze są najlepsi. Moim zdaniem najwszechstronniejsi i najbardziej dominujący, czyli tacy którzy pomimo wszelkich trudności i tak robią swoja robotę przykład MJ i WCH swoją drogą to nie byli tylko i wyłącznie zawodnicy jednostronni. Byli wszechstronni i chyba najbardziej dominujący zwłaszcza WCH. Trochę się nawet dziwię, że tak mało ludzi go bierze pod uwagę.

    (0)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    dla mnie legendą jest gracz który rozegrał minimum 10 świetnych sezonów – Jordan, Malone, Stockton, Shaq, Bryant, Duncan, Olajuwon itd. Curry jak jeszcze rozegra 6-7 tak dobrych sezonów to nazwę do legendą. Jak się utrzyma na topie i będzie dominował przez dekadę. Jest mega kosmitą wszystko przed nim.

    (2)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    mam nadzieję, że obaliłem mit o kryterium wg. ilości zdobytych mistrzostw. Tak sobie jeszcze myślę, że tytuł mistrzowski może zdobyć tylko jedna drużyna w całym sezonie tylko jedna, więc nie może byc to główne kryterium. Wiele mistrzostw zostało zdobytych poprzez czynniki zupełnie niezależne od samych tych najlepszych zawodników. Czasem takim czynnkiem był sędzia innym razem zupełnie zrządzenie losu, bo gdyby coś tam to np taki Ray Allen nie trafił by 3, czy Kerr, czy też Horry.
    Wydaje mi się, że im więcej będzie bardzo dobrych zawodników w lidze tym trudniej będzie wykazac tego jedynego najlepszego, a to dlatego, że czynników które dezydują o byciu najlepszym jest po prostu zbyt dużo, bo do tych czynników mozna zaliczyć również koleżeństwo (które buduje chemie w drużynie, a nie da się tego zmierzyć statystykami). Tak sobie jeszcze myślę, że jak byśmy się posunęli do znależienia najlepszego z najlepszych, ale w teorii to stworzylibyśmy zawodnika, który wypełnia wszystkie statystyki do maximum, czyli np rzucał by wszystko 100/100 (%) zbierał by wszystko, asystował wszystko i trafiła wszystko, zdobywałby tytuły z roku na rok itp czyli po prostu robiłby wszystko. Wiadomo, ze takiego zawodnika nie będzie, ale w takiej sytuacji najlepszym jest zawodnik, który najbardziej blisko będzie takiemu ideałowi.

    (0)
  24. Array ( )
    wielmozny pan P 11 lutego, 2016 at 13:57
    Odpowiedz

    @all3

    kłopot w tym, że twoja teoria w starciu z rzeczywistością trochę trzeszczy w szwach :]

    chodzi mi o to, że własciwie każdy z zawodników, którzy przewodzą rozmaitym zestawieniom podsumowującym historyczne dokonania, ma więcej niż 2 pierścienie. a przynajmniej zdecydowana większość.

    jak to zatem jest, że tytuły nie decydują, ale jak się wziąć za sporządzanie all time list, to właściwie 99 % ma mistrzowskie pierscienie ?
    Jordan ma 6, Kareem bodaj 6, Bird 3, Magic 5, Kobe 5, LeBron James 2, Olajuwon 2, Bill Russell 11, Duncan 5, Cousy 6, nawet niespecjalnie dający się prowadzić do mistrzostw Chamberlain ma wymagane 2 shipy.

    tak więc, najlepszośc jest jednak ściśle skorelowana ze zdobywaniem mistrzowskich tytułów.wokół najlepszych graczy powstają mistrzowskie organizacje.

    dlaczego najlepsi gracze są najlepsi ? bo wygrywają mistrzowskie tytuły.
    dlaczego wygrywają mistrzowskie tytuły ? bo są najlepsi.

    reszta to didaskalia.
    owszem, można tutaj poddawać pod polemikę wiele nazwisk dobrych, albo b dobrych graczy, którzy jednak mistrzowskich pierścieni nie zdobyli. można przekonywac wieloma sensownymi argumentami okreslającymi powody ich notorycznego przegrywania, i faktu że wokół nich mistzrowskie układanki nie powstały. Tyle że to będzie dyskusja z tylnego siedzenia, zamiast obalać teorię znaczenia pierścieni, będzie ją tylko dodatkowo uprawomocniać. Bo : jesli mistrzowskie tytuły nie są ważne, to dlaczego tyle czasu poświecamy na szukanie alibi dla graczy, którzy ich nie wygrali albo wygrali mniej niż najlepsi ?

    (2)
  25. Array ( )
    wielmozny pan P 11 lutego, 2016 at 14:06
    Odpowiedz

    “czynniki niezależne od najlepszych graczy” @all3

    tyle że te czynniki nigdy by nie miały prawa zaistnieć, i mieć znaczenia, gdyby nie pewna “podstawa programowa”, która tworzy fundament rzeczywistości.

    bez Kobego czy Shaqa Robert Horry nigdy by nie rzucił żadnej przesądzająćej trójki. bez LeBrona Jamesa Ray Allen nigdy nie rzuciłby w Big Finals trójki odbierającej niemal pewne mistrzostwo Spurs. gdyby nie Michael Jordan John Paxson w 91 roku strzelałby z pestek w piwnicy swojego domu, a nie w Big Finals do kosza Phoenix Suns. itd itd.

    takie momenty są ważne, ale to nie one kreują rzeczywistość.
    to są tylko własnie “momenty”.
    podstawę tworzy coś innego.

    mówimy o faktach dokonanych, ale na chwilę wybiegając w sferę dywagacji… naprawdę myślisz, że gdyby nie paxson, Horry czy Steve Kerr, to historia potoczyłaby się inaczej, a Kobe, Jordan czy Shaq ustąpiliby pola na all time list Reggiemu Millerowi, Ewingowi czy Mutombo ?

    to Horry, Kerr czy Paxson stworzyli Jordana, Kobego i Shaqa ?
    naprawde w to wierzysz ?

    (0)
  26. Array ( )
    Odpowiedz

    @wielmozny pan P “jak to zatem jest, że tytuły nie decydują” no nie decydują poniżej masz zawodników których nie bierzemy pod uwagę bycia nawet w ścisłej 10. Fakt większośc pochodzi z Bostonu, ale gdyby przyjrzeć się drużynom, które zdobyły więcej niż jeden tytuł posiada w swoim składzie kilku zawodników, którzy są zadaniowcami, lub odgrywaja większa role, ale nie sa najlepsi, a maja np 2 tytuły, niektorzy 3 i 4. To co piszesz jest trochę nielogiczne. Jedno kryterium nie może decydowac o tym kto jest najlepszy to przeciez oczywiste tym bardziej zdobyty tytuł na który pracuje cały klub. Ja patrze na bycie najlepszym poprzez bardzo szeroki pryzmat. Przeciez nawet wybierajac MVP sezonu bilans drużyny jest tylko jedną z kategorii, a podlicza się wkład poprzez statystyki indywidualne danego zawodnika
    Sam Jones 10 tytułów
    Tom Heinsohn 8
    K. C. Jones 8
    Satch Sanders 8
    John Havlicek 8
    Horry 7
    Jim Loscutoff 7
    Frank Ramsey 7
    Rodman 5 tytułów

    (-1)
  27. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    “jesli mistrzowskie tytuły nie są ważne, to dlaczego tyle czasu poświecamy na szukanie alibi dla graczy, którzy ich nie wygrali albo wygrali mniej niż najlepsi ?”

    Tylko dlatego, że wciąż jest tyle ciemnej masy, która nie potrafi myśleć i wyjść ponad schemat zero-jedynkowy, bo koszykówka jest dla nich zbyt skomplikowana, i w rezultacie upraszcza sobie wszystko do wyniku zespołu.

    (0)
  28. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie chodzi o to ile sie ma pierscieni ale też jaki ma sie wkład w zwyciestwa. Zaden zadaniowiec chocby miał 10 pierscieni nie bedzie traktowany poważnie.

    Pierscienie sa wyznacznikiem. Ale kolejność jest taka:

    Zakonczył kariere
    Był kluczową postacią zespołu
    ile zdobył pierscieni.

    I tyle. Pierscienie są najwazniejsze ale porzadkują listę najlepszych a nie wszystkich.

    (1)
  29. Array ( )
    wielmozny pan P 12 lutego, 2016 at 10:35
    Odpowiedz

    @all3

    wymieniłeś głównie roleplayers z wieloma tytułami.
    John Havlicek zaś, to jeden z najlepszych graczy swojej epoki, trochę się w to zestawienie… zaplątał chyba ? :]

    “patrzę na bycie najlepszych poprzez bardzo szeroki pryzmat”

    każdy ma swoją metodę, to oczywiste.
    tyle że, jakie są inne kryteria ?
    statlines ? tu też można wszystko podwazyć na podstawie kryterium “zespołowego”.
    MVPs ? bez zespołu nie da rady. ASG ? nie są za playoffs, więc w sumie nie mają żadnego większego znaczenia, bo to w playoffs gra się na serio i o mistrzostwo, w regular season zaledwie ustawia się drabinkę. I zarabia pieniądze ;]

    co do znaczenia zespołu.

    nie rozumiem, przyznaję, sugestii, jakoby lidera wygrywającego od lidera przegrywającego rózniło to,że ten pierwszy ma lepszy zespół.

    to by oznaczało, że w sumie Carmelo Anthony zawsze był tak samo dobry jak LeBron James albo Kobe Bryant, ALE nie dostał odpowiedniego zespołu, żebvy mógł swoje mistrzowskie piescienie założyć.

    wg mnie, to absurdalna droga oceniania.
    dlaczego ?
    bo zespoły Bryanta czy Jamesa były lepsze od zespołów Anthony’ego włąsnie dlatefgo, ze na ich czele stali Bryant i James, a nie Anthony.

    James i Bryant tym się właśnie róznią od Anthony’ego, że ich talent, siła mentalna i drajw do wygrywania pozwalają na tworzenie wokół nich właśnie mistrzowskich składów, a Anthony jest na tyle słaby mentalnie, bez drajwu i liderszipu, że mimo swojego talentu kończy w przedbiegach.

    jak chodzi o czysty skill set, to owszem, można dowodzić, ze Anthony jest lepszy niż James albo Bryant.

    tylko od razu masz pytanie, które chwieje całą twoją teorią : dlaczego, mimo powyższego, Carmelo nigdy nic nie wygrał, a James z Bryantem mają 7 pierścieni i 14 Big Finals ? no i, chcąc nie chcąc, musisz wyjść poza kryterium talentu.

    bo Carmelo nie dostał zespołu, wiec zawaliła organizacja ?
    a jesli to nie organizacja, ale fakt,że Carmelo po prostu jest graczem, wokół którego nie da się zbudować nic, co miałoby ręce i nogi, a już na pewno nic, co mogłoby grać o mistrzostwo ?

    w takim układzie – kto jest lepszy ?
    James/Bryant czy Anthony ?

    to działa w każdym przypadku.
    możesz mieć świetną organizację, ale bez all time players nie zorganizujesz sobie mistrzostwa.
    to do all time players dopasowuejsz support, a nie do supportu all time players.

    ten support bez lidera się rozlezie, nic nie będzie znaczył.
    wbrew, jak podejrzewam, twoim intencjom – to nie jest łamigłówka pt. jajko czy kura ?
    nope.
    tutaj mamy ,wg mnie, oczywistośc : najpierw jest lider.
    potem wokół niego tworzy się zespół.
    ten zespół może go wspomóc, zrobić swoją robotę, w krytycznym momencie Kerr albo Horry rzucą trójkę.
    ale jesli lider nie da rady, to zespół go nie ZASTĄPI.
    tu leży, wg mnie, pies pogrzebany : zespół wspomaga, ale nie zastąpi swojego lidera/ów.
    Dlatego mistrzostwo jest tak ważne.
    bo znamionuje wielkośc lidera, który nigdy nie jest zastępowany, ale musi poradzić sobie w tej roli, ABY zespół miał sens i jego praca na coś się zdała.
    NIGDY zespół nie wygrywa ZA lidera.
    może wesprzeć, ale nie może zastąpić.
    NIGDY.

    dlatego tabela liderów [drużyn] wg kryterium zdobytych tytułów jest wg wyznacznikiem tego, kto był/jest najlepszy.

    bez, wg mnie – minimum dwóch, tytułów nie ma wstępu na Olimp all time greats.
    możemy chwalić talent, umiejętności, ale jak ktoś nie wygrał, to znaczy że mu czegoś bardzo wąznego brakowało. Bynajmniej nie chodzi o zespół, niektórzy przegrani go mieli, ale sami nie umieli stanąć na wysokości zadania, np.Patrick Ewing, Karl Malone, i wielu innych.

    (0)
  30. Array ( )
    Odpowiedz

    Żebyśmy doszli do jakiegoś konsensusu musimy najpierw zdefiniować pojęcie bycia najlepszym w tedy wszystko się wyjaśni.
    Bardzo się rozpisujesz udowadniając swoją rację, a to jest dość proste. Wystarczy zapytać się na orliku małego dziecka, który ogląda zawodników i niech wskaże kto jego zdaniem jest najlepszy. Pokaże gościa, który posiada umiejętności majace przewage nad innymi jest szybszy ma celniejszy rzut gra lepiej w obronie itp. i wcale nie oznacza, że za każdym razem wygrywa mecz, ponieważ wygrywa zespół może być nawet taki, który posiada średniaków w druzynie. Zawodnik najlepszy to taki, który posiada zbiór umiejętności, przewyższające innych. Dośc dobrym przykładem był właśnie Boston i Russell, który zdobył 11 tytułów. Był to dobry zawodnik i jeden z najlepszych w defensywie, ale rzucał słabo. Gdyby jednak rzucał najlepiej może nie zdobyłby 11 tytułów tylko 12.
    Napisze to jeszcze raz bycie najlepszym to mieć przewagę nad innymi i nie tylko w jednej kategorii tylko we wszystkich.

    (0)
  31. Array ( )
    wielmozny pan P 12 lutego, 2016 at 14:25
    Odpowiedz

    “zawodnik najlepszy to taki który posiada zbiór umiejętności przewyższający innych”

    czyli, jednak nie jest to proste jak na Orliku ;]

    weźmy to na przykładzie.
    Chamberlain versus Russell.

    kto ma tutaj “zbiór umiejętności przewyższajacy” ?
    chyba się zgodzimy, ze Chamberlain, prawda ?

    ale jednak to Russell wygrał 11 razy. A Chamberlain tylko 2-krotnie.

    dlaczego ?
    to proste.
    Zbioór umiejętności Russella, jakkolwiek skromniejszy od zbioru Wilta, był zbiorem o wiekszym potencjale, jak chodzi o rzecz kluczową w zespołowej koszykówce – czynienie innych graczy swojego zespoołu lepszymi.

    ergo : skromniejszy zbiór umiejętności Russella stworzył 11-krotnuych mistrzów, zespół legendarny.
    większy zbiór umiejętności Wilta stworzył… TYLKO samego Wilta. Nie stworzył żadnego wybitnego zespołu, a już na pewno żadnego tak wybitnego jak Celtowie Russella.

    zatem, większy zbiór umiejętności nie czyni nikogo lepszym. Bo to nie gra jeden na jeden, tylko gra dwóch zespołów, a więc lepszym z dwojki liderów jest ten, który ma umiejętności przekładające się na czynienie lepszuymi swoich partnerów, dzięki czemu zespół mozę wygrywać serie, mecze, tytuły.

    tak, wygrywa zespół, ale żeby wygrał zespół, to musi być lider/liderzy, którzy swoimi zbiorami umiejętności wpłyną na to, by ich koledzy stawali się lepsi i w ten sposób tworzą ŚRODOWISKO MISTRZOWSKIE.

    zatem, wg mnie twoja teoria jest błędna, bo odnosić się moze do sportów indywidualnych, gdzie decyduje zbiór umiejętności [oraz cech mentalnych], ale w sportach zespołowych – to już tak nie działa.Tutaj trzeba grać w zespole, wpływać na zespół i zbiory umiejętności poszczególnych graczy są o tyleż dobre/lepsze/najlepsze, o ile funkcjonują w układzie zespołowym. Poza tym układem są “złotem głupców”, są bezwartościowe.

    (0)
  32. Array ( )
    Odpowiedz

    “czyli, jednak nie jest to proste jak na Orliku ;]”

    jest proste jak na orliku tylko kręcisz tak by wydawało się to bardziej skomplikowane niż jest w rzeczywistości, albo po prostu dla Ciebie jest, bo finalnie i tak wychodzi na to, że ilośc zdobytych pierscieni jest tylko jednym z kryteriów, a nie głównym, który decyduje o tym kto jest najlepszy.
    Żeby ocenić kto jest najlepszy trzeba brać pod uwagę kryteria mierzalne, czyli to co w koszykówce można policzyć, czyli statystyki. Bierze się wszystko pod uwagę ,a nie jedną rzecz jak mówisz. Kręcisz i kręcisz a sprawa jest prosta.

    (0)
  33. Array ( )
    wielmozny pan P 12 lutego, 2016 at 15:30
    Odpowiedz

    ale co jest bardziej “mierzalne” od mistrzowskich pierscieni ? :]

    statystyki, które nie prowadzą do zwyciestw są jałowe.

    inna rzecz, ze istnieje cała gama rzeczy, które są istotne, a nie da się ich zmierzyć liczbami, mierzy się je wygranymi seriami playoffs.

    jak chcesz zmierzyć na ile Tim Duncan uczynił lepszym Bowena, Ginobiliego i Parkera albo Malika Rose’a ? tego sie nie da zmierzyć żadnymi liczbami, podobnie jak centerpiece status samego Duncana.

    może dzieciaki na Orliku tego nie rozumieją :], ale kto teroszkę starszy i poważniejszy ten powinien wiedzieć, że gra przy Duncanie zrobiła z Euroleague player Ginobiliego, dotychczas głębokiego rezerwowego w słabych klubach Bowena i młodego point guarda o przeciętnym rzucie z dystansu Parkera – mistrzowski zespół.

    tutaj naprawdę nie trzeba machać cyframi. najważniejsze cyfry w koszykówce, to wyniki meczów playoffs i serii playoffs, ergo : mistrzowskie tytuły. Ich się nie da podważyc. wszystko inne mierzyć mozesz na rózne sposoby i zawsze będzie tak,że ktoś inny zmierzy to inaczej i zaprzeczy twojej opinii.

    jedno jest niezaprzeczalne – mistrzostwo.

    ono, z powodów które już wyliczyłem w poprzednich postach, okresla najlepszych w tej branży.

    jak ktoś nie uznaje mistrzostwa, jako decydującego kryterium, to może oczywiście używac statystyk indywidualnych [w tej grze statystyki indywidualne nie mają racji bytu, poza kontekstem zespołowym, tak przy okazji – to również dyskwalifikuje je z prób używania ich w formie narzędzi ocennych] albo nawet ilości sprzedanych koszulek i gfadżetów z podobizną danego gracza :]
    Tyle, że są to zawodne instrumenty.
    niepodważalne i obalające wszystkie inne kryteria jest tylko mistrzostwo.

    (0)
  34. Array ( )
    Odpowiedz

    tylko bez currego niedoszli by do finału zobacz sobie jak grał i dawał zwycieztwa w drodze do finału.moim zdaniem jak bedzie miał tyle sezonów na koncie ile james to bedzie miał wiecej pierscieni bo stworzył razem z innymi taki zespol ktory bije na głowe innych jak kiedys BOSTON.ILE PIŁEK ZEBRAŁ IGI HAHHAHA A ILE CURRY RZUCIŁ.W CAŁYCH PLAYOFFACH.

    (0)

Skomentuj steph Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu