fbpx

NBA: Dirtiest plays of all time

25

Patrząc na wczorajszą kontuzję Kawhi Leonarda temat uznałem za wyjątkowo aktualny. Złą praktyką stało się w NBA podchodzenie stopami pod gracza znajdującego się w powietrzu. Nie chcę w tym miejscu skazywać Zazy Pachulii, ale dostawienie nogi wyglądało co nieco nienaturalnie.

Praktycznie co rok dostajemy jakieś fajerwerki, to ktoś komuś wyrwie bark, odwinie chlapacza albo pchnie w trybuny. Postanowiłem więc stworzyć subiektywną listę “najbrudniejszych” zagrań w historii ligi. Oto dwanaście najbardziej niesportowych zachowań w dziejach NBA. Dajcie znać jeśli o czymś zapomniałem.

Kevin McHale vs Kurt Rambis

Pewnie niewielu pomyślałoby, że dla potulnego byłego trenera Rockets znajdzie się miejsce w tym zestawieniu. Kurt Rambis to facet, który wyglądał jak akademicki wykładowca od fizyki. Finały w 1984 roku były jedną z legendarnych potyczek Celtics i Lakers. Game 4, Lakers prowadzą 2-1 i właśnie wychodzą z kontrą na połowę Birda i spółki. Worthy spokojnie dostaje piłkę na skrzydle, po czym odgrywa ją do ścinającego z drugiej strony pod kosz Rambisa. Ten delikatnie skaczę w górę, żeby umieścić piłkę w koszu, lub wymusić faul. Niestety dla niego, w pobliżu był Kevin „Młot Pneumatyczny” McHale, któremu pan wykładowca najpewniej postawił dwóję i wbija go w ziemię ciosem rodem z zapasów. Co było potem, sami się domyślacie.

Raja Bell vs Kobe Bryant

Sytuacja podobna do poprzedniej, a do tego wciąż jesteśmy w świecie Lakers. Pierwsza runda playoffs, a w niej spotykają się Słońca i Jeziorowcy. Po 4 spotkaniach kibice w Mieście Aniołów już szykowali się na drugą rundę, bo ich ulubieńcy wygrywali 3-1 w całej serii. W 5 spotkaniu Phoenix broniło się dosłownie rękami i nogami przed eliminacją. W 4 kwarcie, kiedy Suns wygrywali 14 oczkami a do końca czasu zostało 7 minut Raja Bell zmienił się w Hulka Hogana i zupełnie „przypadkowo” znokautował Bryanta. Kobe nie dał nic po sobie poznać, jednak Phoenix tamten mecz wygrało, a jakby tego było mało to wyeliminowało Lakres, zostając 8 drużyną w historii, która wygrzebała się z 3-1.

Russel Westbrook vs Patrick Beverley

Dzięki tej akcji Patrick Beverley zaskarbił sobie nienawiść 560 333 osób, bo dokładnie tyle mieszka w Oklahoma City. Do tego stał się nemesis najgroźniejszego na świecie Wojowniczego Żółwia Ninja, więc wystarczy mu współczuć. Co tu dużo mówić, każdy koszykarz gdy widzi szansę na przechwyt gna po piłkę z wywalonym jęzorem. W przypadku rozgrywającego Rockets jest trochę inaczej. Facet musiał walczyć o życie w lidze, nie miał pewnego miejsca, a wszystko wywalczył sobie sercem do walki i defensywą. Jakkolwiek, ta sytuacja to przestroga na przyszłość, dla wszystkich nadgorliwych zawodników. Pamiętajcie, że koszykówka, powinna być przede wszystkim zabawą i czasem lepiej odpuścić niż zniszczyć komuś karierę i życie. Poczciwy Russ zwolnił tylko akcje, żeby wziąć czas.

Julius Erving vs Larry Bird

Stara szkoła. Twardziele jak ich mało, którzy na boisku musieli pokazać kto jest panem sytuacji. Dwie najjaśniej świecące gwiazdy ligi. Jeden gwizdek sędziego przerodził się w regularną bijatykę. Bird i Dr J walczyli o pozycje i szczerze mówiąć to każdy z nich dał coś od siebie. Kilka łokci, potknięć, aż w końcu sędzia dopatrzył się faulu Larrego. Po gwizdku panowie postanowili sobie uciąć krótką pogawędkę, w niebezpiecznie bliskiej odległośći. Trochę trash talku, kontaktu fizycznego i w ruch poszły łapska. Uczynny niedźwiadek Charles Barkley widząc jak Bird wyskakuje z pięściami do najlepszego kumpla w drużynie postanowił złapać go za szyje i skrępować wszystkie ruchy, podczas gdy Erving mógł w spokoju obijać zawodnika Celtics. Potem było jeszcze gorzej, bo do walki włączyła się reszta zawodników.

Robert Horry vs Steve Nash

Robert Horry był zawodnikiem niezwykle solidnym i twardym. Ponad dwa metry wzrostu i prawie 110 kg wagi. Czyli dwa razy Steve Nash. Półfinały konferencji w 2007 roku. Po podaniu za plecami Nasha i punktach Amare Suns prowadzą pierwszy raz w meczu. Publiczność zgromadzona na hali w Arizonie szaleje tak samo jak ławka rezerwowych, zwłaszcza, że mecz zbliża się ku końcowi. Spurs pudłują, gała idzie do Nasha, który wyprowadza kontrę. Właśnie w tym momencie Robert Horry uświadomił sobie, że jako dziecko chciał zostać obrońcą w NHL. Niestety zawodnikiem, któremu przyszło zmaterializować marzenie Roberta był filigranowy Nash, który gdyby nie banda reklamowa poleciałby do drzwi wejściowych hali.

Celtics vs Pistons 1986/87

W rolach głównych występują Robert Parrish, Bill Laimbeer i Larry Bird. W game 3 z nieznanych nikomu powodów Bil Laimbeer, z którego był kawał zawadiaki zdecydował się na uduszenie legendy Boston Celtics w postaci Birda. Dobrze, że kazali mu puścić, bo moglibyśmy nie oglądać dalej popisów jednego z najlepszych białych w historii koszykówki. Kodeks honorowy mówi, że nie zostawia się przyjaciół w potrzebie, więc w nastepnym spotkaniu do zemsty oddelegowany został Robert Parrish. Laimbeer walczył o zbiórkę, kiedy na jego głowę spadła nawałnica młotków w kształcie pięści. Dzisiaj dostali by za to przynajmniej sezon zawieszenia.

J.J Barea vs Andrew Bynum

Absolutnie nie mam pojęcia co wstąpiło w tamtym momencie w Bynuma. Facet od zawsze miał problem z psychiką, który ostatecznie przesądził o jego wylocie z NBA. Szkoda, bo gdyby w głowie wszystko było na miejscu to moglibyśmy mieć naprawdę dominującego centra. Ostatnia kwarta, 30 punktów różnicy na korzyść Dallas. Wiadomo, że Lakers meczu już nie wygrają. Potrzeba by ze 4 Tracych McGreadych z meczu z San Antonio. Barea wchodzi na praktycznie czysty kosz, kiedy nagle Bynum postanawia w brutalny sposób wybić mu z głowy zdobywanie punktów.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

25 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Az czasami szkoda,ze juz w obecnej Nba się tak nie gra.
    Wieksze zaangazowanie,walka na calego,lokcie,szarpanie i bez gwizdka.
    Dzisiejsza Nba Baletem i krokami stoi,smiech na sali.
    Oczywiscie,ze szkoda jak dobrze grasz,jestes obecujaco prosperujacym zawodnikiem,a ktos cie skontuzjuje specjalnie bo wiesz,ze jestes Kot-em,albo celuje w twoj uraz#Zaza xD i po ptokach niestety.
    Teraz to jakies glupie machanie lapanie,flopowanie,kryczenie,placz jednym slowem tragedia.

    (-68)
    • Array ( )

      Popieram, łokieć w ryj rywala i po sprawie. Jakby jeszcze zaczęli wślizgi robić… Ehhh można tylko pomarzyć

      (62)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Po tym faulu zazy przypomniałem sobie właśnie o bowenie i w jaki sposób on podkladal nogi, bo on był w sumie w tym mistrzem, właśnie jako zawodnik Spurs, nie broniąc tego co zrobił zaza, w sumie karma trochę powróciła tylko w bardzo niefajnym momencie

    (22)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    >green kopie po jajach, olynyk wykręca bark
    >co za debil jeden z drugi, zawieszenia kary i banicja z nba
    >80/90 nba i prawie zabijanie się na boisku
    >ehh szkoda, że już nie ma takiej nba…

    (74)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajnie, że poruszylismy ten temat, bo to źródło największej hipokryzji ameb umysłowych wśród kibiców NBA. Przy ostrych falach płaczą, a po normalnym meczu pomstuja jak to kiedyś było fajnie, bo były ostre faule. Popatrzcie sobie na te nagrania. To nie jest koszykówka, a Bowen to w ogóle najbardziej znienawidzony przeze mnie zawodnik Ever. Zasada jest Prosta – jeśli faulujesz, to znaczy że nie potrafisz kryć czysto. Faul bez ataku na pilke ze sportem nie ma nic wspólnego.

    (54)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Co do narzekań niektórych na to, że liga jest zbyt miękka. NBA to przede wszystkim biznes. Spójrzcie, do jakich odbiorców kierują tę ligę. Ostatnio można zauważyć pełno akcji i reklam skierowanych do tych najmłodszych fanów. Wychodzą z założenia, że jest dość przemocy na ulicach, by młodzi naśladowali jeszcze ludzi bijących się na boisku, gdzie najważniejsza przecież jest gra i szacunek do rywala. Więc liga temperuje takie zachowania, mając świadomość, że coraz więcej dzieci pojawia się na meczach, i należy kreować zawodników jako dobry przykład, a nie pokazywać ich porachunki na boisku. Czy nam się to podoba, czy też nie, musimy to zaakceptować. Liga zarabia na nich krocie, i nic się pod tym względem nie zmieni. Chociaż mogliby trochę sfolgować. Jak zobaczyłem w przerwie meczu wyścig dzieci na 1/4 boiska, gdzie rodzice wyraźnie chcieli wygrać jakiegoś iphone’a, i ciągle podnosili swoje pociechy, gdy te nie chciały już dalej raczkować. CHORE.

    (23)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Takie zachowania w stylu łapanie za szyję, gdy Cię ktoś wyprzedza czy łapanie za szyję, bo ktoś Cię przeskoczył to oprócz tego, że to sk…syństwo to też oznaka ogromnej słabości obrońcy wobec atakującego.
    Wiadomo, są emocje, walka, ale trzeba zachować ten zdrowy rozsądek. KL jest wybitnym obrońcą, a nie pamiętam żeby musiał się uciekać do takich zachowań jak Bowen czy Zaza. Bo mimo tego, że raczej w tej serii kibicuję GSW, to Zazy nie lubię za częste takie zagranie. Moim zdaniem ewidentnie robi dwa kroczki w stronę KL niczym szermierz, nic do jego pozycji obronnej to nie wnosiło, a Kawhi zrobiło to krzywdę.

    Swoją drogą moim zdaniem trzeba odróżnić sytuację, kiedy chłopaki się trochę ze sobą ścierają, bo są przepychanki pod koszem, ale takie bark w bark to ja jestem na tak. Jednak podkładanie nóg, szarpanie za bark, łapanie za szyję to już nie jest walka, to jest okazanie słabości w stylu jestem wolniejszy, mniej skoczny od Ciebie, więc muszę stosować takie zagrywki. Przecież zawsze to jest zagranie jakiegoś śmiecia z końca ławki naprzeciw all-stara drużyny przeciwnej.

    (10)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie wspomnieliście o NAJBRUTALNIEJSZYM zagraniu, którego ofiarą był Rudy Tomjanovich a sprawcą Kermit Washington. Przy okazji pytam o quiz z marca który chyba wam nie wyszedł bo prawie wszyscy zdobyli maksymalną ilość punktów:D kto wygrał?

    (8)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajne filmiki. Pojedynki NYK -MIA pamiętam. Już zapomniałem jak kiedyś ostro grali a wcześniej pewnie jeszcze brutalniej było. Czasy się zmieniają, teraz faktycznie trochę baletem i aktorstwem zalatuje jak tak sobie pomyślę. Dobry młynek PJ wykrecił Childsem, a może Childs przyflopowal 😀

    (-2)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Odnośnie nieczystych zagrań i obecnej sytuacji – właśnie pojawiło się info, że Kawhi nie da rady wystąpić w drugim meczu. Straszna szkoda. Może kieruję się sentymentem (nie tak całkiem dawnym, bo mam na myśli playoffy kiedy Spurs zjedli w całości Miami i zagrali dla mnie najlepszy basket jaki widziałem), ale odnoszę wrażenie, że ze zdrowym Leonardem byliby w stanie wygrać z GSW już teraz. Swoją drogą, czy jeśli powiem, że odnoszę wrażenie, że tak na prawdę najlepsza rywalizacja rozgrywa się właśnie teraz jeśli chodzi o PO i faktyczny finał będzie mógł tylko aspirować do tego poziomu to będę w tym osamotniony? Absolutnie nie próbuję udowodnić, że w serii Cavs – GSW będzie mniej emocji, ale w moim osobistym odczuciu to teraz mamy starcie dwóch najlepszych zespołów w tym sezonie.

    (3)
    • Array ( )

      dopiero jeden mecz, totalny brak dyspozycji Klaya, Andre i kilku innych z ławki a Ty juz wnioskujesz wyrównaną serię?

      Po pierwszym meczu Bulls i Rockets mieli zjeść swoich przeciwników…

      Na ten moment wygląda tak, że SAS pokazali 110% swoich możliwości a w GSW stawiło się dwóch graczy na pierwszy mecz. Nawet ze zdrowym Leonardem to GSW są ciągle
      faworytami.

      (3)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Pewnie, że GSW są dalej faworytem w tym starciu, tylko jedna rzecz – ja absolutnie nie zakładam (tym bardziej po de facto przegranym przez nich meczu), że Spurs tutaj się po kimś przejadą. Kompletnie nie podejmuje się jakiegoś obstawiania wyników, za dużo razy widziałem blowouty przy przenoszeniu się serii z jednej hali na drugą. To co chciałem powiedzieć to to, że ta seria ma potencjał ze zdrowym Leonardem żeby być lepsza od serii GSW-Cavs.

      P.S. To wyżej to gdybanie i takie tam fanowskie, pozytywne myślenie. Ale jedna rzecz mnie w mówieniu o tej serii boli – nie można mówić o tej rywalizacji, że sukcesem dla Spurs będzie ugranie jednego meczu. Nie będzie, a takie gadanie to obraza dla tej organizacji. Oni grają o wygraną i pokazują to cały czas. Dla Spurs wszystko poniżej finałów/mistrzostwa to będzie porażka. I o ile w lidze jest trochę planktonu, dla którego te słowa byłyby prawdą, to nie dla Spurs, którzy mają zdecydowanie argumenty, żeby wygrać taką serię. Mówimy o drużynie z drugim najlepszym blinasem w lidze, wiec też skazywanie ich na porażke jeszcze przed początkiem serii przez Wielmożnego było po prostu ***** 😉 A jak będzie to zobaczymy, ja bez typowania, życze wszystkim zaciętej i wyrównanej serii!

      (0)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak dla mnie to zawsze jest wina po stronie faulowanego. Prawdziwi męższczyźni potrafią się obronić przed takim łokciem. Przykładowo Harden to właściwie sam się nadział na uderzenie Artesta. Podchodzenie pod MWP to proszenie się o soczysty łomot.

    (-1)

Skomentuj ogryzxxx Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu