fbpx

NBA Guns: liga miłośników broni palnej, gracze NBA lubią giwery

19

Zawodnicy NBA lubią giwery. Po prostu. Nie tylko ci z gangsterską przeszłością, jak Javaris Crittenton, odsiadujący karę 23 lat za zabójstwo młodej kobiety, matki czworga dzieci. Nie tylko tacy, którym się upiekło, jak Jayson Williams, któremu “na sucho” uszło zdjęcie własnego szofera z dwururki po pijaku i próba tuszowania zajścia.

Do grona miłośników strzelectwa zaliczają się także urodzeni pod ciemną gwiadą, niestabilni emocjonalnie trouble-makerzy, jak Robert Swift, któremu komornik zlicytował chałupę razem z dziurami po kulach w ścianach i z psim gównem na wykładzinie. Swiftowi rękę podać może Delonte West, miłośnik zbrojnych eskapad chopperem.

National Rifle Association

Listę dopełnić mogą entuzjaści pokroju Karla Malone’a, zaangażowanego członka NRA (National Rifle Associacion) czy Chrisa Kamana, zwolennika zniesienia jakichkolwiek restrykcji dotyczących posiadania i noszenia broni. Znajdzie się tu również miejsce dla roztargnionych, jak stareńki Bill Russell, czy mniej stareńki (i nieporównanie mniej zasłużony) Darius Miles, którym zdarzyło się wpaść na kontroli lotniskowej. Dodatkowe punkty dla Milesa, za niezarejestrowane kopyto.

Są także tacy, którzy dopiero w lidze złapali bakcyla, chociażby Marcin Gortat, który wyliczał niegdyś swój arsenał na kanapie u Wojewódzkiego. A i to nie wszyscy! Jak widzicie, jest z czego wybierać i możemy kontynuować tę wyliczankę w nieskończoność, niemniej palmę pierwszeństwa w konkurencji “pierwsze skojarzenie” na hasło “NBA” i “broń palna” dzierży pan ze zdjęcia poniżej:

Kolejny dzień mieliśmy wolny, ale akurat tamtego trening zaczynał się o 10:00 w Verizon Center, więc chłopaki zjeżdżali się trochę wcześniej. Kiedy wszedłem do szatni, myślałem że przeniosłem się w czasie do lat mojej młodości, do Racine. Gilbert stał przy swoich dwóch szafkach, tych samych, których wcześniej używał Michael Jordan, a na widoku miał 4 giwery. Javaris stał przy swojej szafce, tyłem do Gilberta, a ten krzyczał:

“Suk%nsynu, chodź tu i wybierz sobie, którą z nich mam cię od*$%ać!”

[Caron Butler]

Arenas nazwał Butlera “kapusiem” za tę wypowiedź, ale to jakaś wyższa logika, bo sprawa była jakby wyjaśniona (kary, zawieszenia, etc.) już wcześniej, nie mówiąc o innych “smaczkach”, które przedostały się do prasy. W każdym razie, nie będę tu poświęcać więcej czasu sprawie Wizards, ponieważ artykuł o nich już był u nas i podlinkuję na końcu, razem z innymi. W niniejszym wpisie chciałbym się natomiast skupić na osławionych, czy może lepiej “owianych złą sławą” Detroit Hoodlums.

Detroit Hoodlums

“Nie wiedziałem, że dalej się w to bawią”

Takimi słowami zareagował swego czasu Marvin “Bad News” Barnes (1952-2014), na doniesienia z szatni Wizards. Barnes był człowiekiem, który na swoją ksywkę solidnie zapracował.

W czasach licealnych wraz z kolegami napadł na autobus. Został błyskawicznie zidentyfikowany, ponieważ w trakcie zajścia miał na sobie kurtkę z mistrzostw stanowych, z logo drużyny i swoim nazwiskiem na plecach. Był sądzony jako nieletni, więc mu się w zasadzie upiekło. Dwa lata później, jako center uczelni Providence, zaatakował kolegę z drużyny łyżką do opon. Przyznał się i zapłacił 10 tysięcy $. Dostał karę w zawieszeniu, której warunki naruszył w 1976 roku, dając się złapać z klamką na lotniskowej kontroli. Było to u progu jego kariery w NBA, dosłownie przed pierwszym sezonem. Wcześniej dwa lata spędził w ABA, gdzie grał w St. Louis i był All-Starem (24/13/3).

Odsiedziawszy 152 dni wrócił do chłopaków w Motor Town, a oni powitali go jak swojego. Barnes twierdzi, że w tamtych czasach było normą, że gracze przynosili ze sobą broń do szatni, a kabury na paskach i szelkach wisiały na drzwiczkach szafek.

Wieszaliśmy wówczas broń w szatniach. To nie było nic takiego, wszyscy o tym wiedzieli [Marvin Barnes]

Pee Wee

Żebyście jeszcze bardziej poczuli ducha tamtej epoki, chciałem przypomnieć przypadek streetballowej legendy, Pee Wee Kirklanda, którego mam na liście do odhaczenia artykułem. Kirkland był równie dobry w kosza co w “gangsterce”. Swego czasu odrzucił ofertę Chicago Bulls. Widząc leżący na biurku managera świstek zatytułowany “Uniform Player Contract” zerknął nań, a spostrzegłszy kwotę skrzywił się, wyssał ślinę spomiędzy zębów i odparł pogardliwie “Nie, dzięki, więcej mam teraz w kieszeniach”.

Pee Wee Kirkland, zwany na ulicy jako “The Legend of two games”

Wracając do Barnesa, czuł się on pewnie, mając ze sobą broń kaliber .45. Gdyby ta go zawiodła, na wszelki wypadek kitrał jeszcze rewolwer .38 z krótką lufą. Pytany jednak o to, czy kiedykolwiek celował z broni do kolegi z drużyny odpowiada:

Nieee, nie robiliśmy tego. Nikt nie wygłupiał się ze spluwą. Byliśmy jak rodzina, nie walczyliśmy ze sobą. Nigdy byśmy nie celowali do siebie. To byli charakterni goście, w tamtych czasach, kiedy mierzyłeś do kogoś z broni, to po to, żeby go zabić. Te pistolety były do ochrony, pokazywaliśmy je sobie nawzajem, żeby być na czasie, wiedzieć co się nosi. Żadna z moich klamek nie była zarejestrowana, żeby w razie czego uniknąć niepotrzebnych problemów. Nosząc ze sobą kopyto czułem się pewniej, koniec końców, Detroit to niebezpieczne miasto.

W 1977 roku Barnes został oddany do Buffalo…

Przestałem nosić broń, gdy opuściłem Detroit. Moje kowbojskie dni były już policzone. Byłem skazanym przestępcą, nie mogłem chodzić z klamką. Mogliby mnie wtedy wsadzić na 5 do 15 lat i nikt by się wtedy, w latach 70-tych, za moim czarnym tyłkiem nie obejrzał. Dziś to już jednak inne czasy i dziwi mnie, że wciąż jest broń w szatniach graczy NBA (cytat pochodzi z 2010 roku).

Od słów Barnesa upłynęło już parę lat, a NBA przeszła kolejną zmianę pokoleniową. Gracze pewnie wciąż lubią zabawy z bronią, jak wszystkie rzeczy, które młodym, bogatym facetom, zamkniętym przez większość roku w reżimie treningowym, mogę dostarczyć adrenaliny. Pajaców w typie Arenasa już jednak raczej nie oglądamy. Dziś, jeśli czegoś należy się obawiać w szatniach i na imprezach, to bardziej smartfonów wyposażonych w kamerki. A może się mylę?

Bonus

Jeśli zainteresowały Cię historie przytoczone we wstępie, polecam zajrzeć do poniższych artykułów, gdzie jest o tym więcej, polecam także kilka dodatkowych odniesień “w klimacie”:

Jak będzie mało, dorzucę jeszcze, pozdr!

[BLC]

19 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Kiedyś trenowałem strzelectwo sportowe (krótko, tylko rok), obcowałem z bronią sportową, ale i normalną (instruktor był leśnikiem czy myśliwym i pasjonatem wojskowości, pokazywał nam czasem karabiny i inne strzelby) i nie rozumiem co jest takiego fajnego w broni palnej. To, że można kogoś uszkodzić? Nie wiem, naprawdę nie wiem.

    (3)
    • Array ( )

      Dlatego trenowales strzelectwo tylko rok. W sumie się nic dziwnego jeśli siałeś tylko z .22 a broń większego kalibru tylko oglądałeś (btw. Kaliber nie ma nic do tego czy broń jest sportowa, kolekcjonerska czy do celów ochrony osobistej)
      To sport jak każdy inny, pewnie znasz też kogoś kto nie rozumie koszykówki. Przy zachowaniu podstawowych zasad nic nikomu sie nie stanie, gdybys na strzelnicy wycalowal broń w innym kierunku niż ten bezpieczny, raz dwa wylecialbys za bramę, podchodzi sie do tego serio, na serio a samo strzelanie daje tyle frajdy i adrenaliny, że czasami po wizycie na torze o 12 do samej nocy jestem podekscytowany.

      (6)
    • Array ( )

      A ja pod przymusem byłem w wojsku 9 miechów. W tym czasie AK47 to był mój super ziomek. Pucowałem go dzień w dzień. Tak nakazywał regulamin i dowódca:p Głównie strzelaliśmy na sucho, bo zabrakło naboi w jednostce. Tydzień przed wyjściem do cywila przyszła dostawa, a że przydział do wystrzelania uzbierał się duży, to na strzelnicy waliliśmy magazynki seriami. Był ogień i fajna “zabawa”, AK47 na zawsze w moim sercu:)

      (4)
    • Array ( )

      No fakt, to był AKM, pod przymusem nie zapamiętałem tego i zostało mi AK47 😉

      (0)
    • Array ( )

      Co do sportowej to sport jak każdy inny, jeden polubi drugie nie. Inna broń to już wyłącznie przedłużanie sobie pewnej części ciała i leczenie kompleksów, podobnie zresztą jak niektóre rasy psów i inne podobne “gadżety” dla chłopców, którym nie dane było dorosnąć.

      (-2)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    A pamiętacie jak Hassan Whiteside zostawił otwartego Rolls Royce’a i mu buchneli Colt’a M16 z amunicją i wyposażeniem wartym $50,000? Też as ananas;))

    (3)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Strzelectwo fajny sport,polecam wszystkim;) Wiadomo-nie każdemu podpasuje. Jedni wolą golfa,inni surfing. Ja szanuję każde aktywne hobby.
    BTW,widzieliście jak się jara Halle Berry na treningach do John Wick 3;)? Pzdr!

    (0)

Skomentuj nbaaa Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu