fbpx

NBA: Joel Embiid mówi dobranoc, MVP rundy zasadniczej rozstrzygnięte

37

WTMW. Trzynaście meczów. Oczy szczypią z niewyspania, jedziemy. Dziś są moje urodziny. Dzień dobry.

Raptors 120 Hornets 100

Powtórka z niedzieli, tylko nakład sił gości jeszcze mniejszy. Dziś w nocy grają z Bostonem więc mózg operacji Fred VanVleet w czwartej kwarcie na parkiet nie wstąpił wcale. Najlepszym strzelcem spotkania klasycznie Pascal Siakam, autor 22 punktów i 14 zbiórek. Raptors wymusili osiemnaście strat rywala oraz zanotowali 20 punktów z szybkiego ataku. Dwaj obwodowi gospodarzy Theo Maledon i Bryce McGowevs aż dziesięć razy tracili piłkę. Różnica dwóch klas, nie ma o czym pisać.

Heat 118 Pistons 105

W pierwszej połowie nie szukał zdobyczy punktowych kolega Jimmy Butler. Widząc rewelacyjną dyspozycję rzutową m.in. Gabe’a Vincenta (22 punkty 6/11 zza łuku) wycofał się jako strzelec. Wkrótce jednak Detroit za pośrednictwem dynamicznego Jadena Iveya (30/4/7) i żylastego Jalena Durena (20/14) zaczęło podnosić łeb i ani się obejrzeliśmy jak z bezpiecznego prowadzenia Miami gospodarze próbowali przejąć inicjatywę. No i wtedy się uruchomił. Butler zmiana trybu na sportowy i gaz do dechy.

Typ zdobył SIEDEMNAŚCIE punktów w czwartej kwarcie punktując wedle uznania. Niczego dla kolegów nie zostawił, raz po raz za razem. Cyk. Pistons nie znalazło na niego pół obrońcy, ciężko coś przedsięwziąć przeciwko Jimmy’emu, bo wymuszać faule potrafi lepiej niż Trae Young czy Luka Doncic, a gdy mu siedzi półdystans to przeproś i podziękuj za zwrócenie uwagi: 27 punktów 8 zbiórek 8 asyst 4 przechwyty. Z takim Jimmexem to Miami może skraść mecz każdemu.

Cavs 117 Magic 113

Przereklamowana jest na tym etapie obrona Cleveland choć przyznajmy, że ciśnienie zeszło. Pewni czwartego miejsca, na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej, chłopaki nie mają chwilowo o co walczyć. W tej chwili kluczem jest zdrowie i odpowiednie nastawienie psychiczne. Odparli na wyjeździe Orlando choć ci są dynamiczni i bardzo niewdzięczni do krycia. Fultz (23 punkty 8 asyst) i Cole Anthony (15/4/5) na pozycjach obwodowych stanowią rzadko spotykaną kombinację dynamiki i parcia na obręcz, a przecież największe talenty Magic mają swoje miejsce na pozycjach wyższych: Franz Wagner (17/6) Paolo Banchero (20/10/4) no i Wendell Carter Junior (17/12). Ciekawa jest to ekipa, na którą jednak trochę brakuje pomysłów sztabowi szkoleniowemu.

Jonathan Isaac wrócił na chwilę po czym znów odpadł połamany i chyba trzeba już odłożyć na bok marzenia o wielkiej koszykówce z udziałem tego gościa. Cieszy progres, otwarcie mentalne Fultza tylko czy to wszystko wystarczy. Nie ma wyraźnie zarysowanego lidera. Wahania formy są aż nazbyt wyraźne. Chyba jednak “game-changera” powinni poszukać poza organizacją. Mają czym handlować. Niech przyjdzie jaki weteran i to ustawi, tylko kto? Na liście free-agentów widnieją m.in:

Fred VanVleet – Khris Middleton – Draymond Green

Freda na Florydę nie ściągną, ale właśnie ktoś taki jest im potrzebny. Gracz w stylu Jalena Brunsona, lider z techniką użytkową, a przede wszystkim z mentalem zdolnym udźwignąć najważniejsze fragmenty. Zresztą, co ja plotę. Wymieniona trójka odmieniłaby na plus każdy młody trzon zespołu. Wracając jednak do meczu, dwanaście z 43 punktów padło łupem Donovana Mitchella w czwartej kwarcie. Chłop trafił 15 z 23 oddanych rzutów, utrzymał przewagę i teraz nie wiem czy mogę napisać: Spida to godny następca D-Wade’a w lidze czy nie? Co będzie gdy w playoffs rywale zamkną mu dostęp do piłki? Czy Darius Garland udźwignie temat? Przekonamy się, póki co trochę wyglądają jak Luka i Kyrie w Dallas z tymże mają znacznie lepsze plecy w postaci Mobleya i Allena, którzy momentami urządzają defensywne piekło przeciwnikom.

Bucks 140 Wizards 128

Milwaukee spokojnie leci ku mecie rundy zasadniczej. Bez Middletona i bez Jevona Cartera tym razem. Już im Boston (54-25) nie zagraża, w każdej potencjalnej rundzie playoffs dysponować będą przewagą własnego parkietu. Dziś pykali z niedobitkami ze stolicy i po kwadransie byli już dwucyfrową różnicą z przodu. Bez spiny szli na wymianę ciosów, Bobby Portis (19 punktów 20 zbiórek) szalał na tablicach, Giannis (28/11/10) wymusił siedemnaście wolnych, Jrue Holiday (26/9/10) bez skrępowania wchodził w pole trzech sekund, Lopez zasiał cztery trójki i tylko Pat Connaughton podkręcił kostkę niepotrzebnie. Wynik końcowy nie oddaje faktycznej przewagi. Nadgonili czarodziejscy zmiennicy (Nunn, Huff 8/12 zza łuku) ale wszystko to tzw. zdobycze kontrolowane, wpisane w budżet.

Wolves 107 Nets 102

Ciekawy matchup, ale chyba zabrakło pomysłów Nowojorczykom pod koniec. Spencer Dinwiddie (30 punktów 6 asyst 24 rzuty) zbyt pewnie się poczuł, ostatnie minuty to jego izolacje / próby gry przeciwko wysokim. Efekt słodko-gorzki:

  • 3:32 spudłowana trójka z odejścia
  • 2:35 celna trójka z odejścia
  • 1:23 udany wjazd z faulem, niecelny wolny
  • 0:14 celny layup
  • 0:08 zablokowana trójka
  • 0:03 niecelna trójka

Luka Doncic mu się uruchomił

Czytaj: reszta chłopaków stała i patrzyła. Średnio w posiadaniu wymieniali jedno podanie. A wszystko dlatego, że Wolves udało się zneutralizować pierwszą opcję Nets, czyli Mikala Bridgesa. McDaniels, Anderson czy Edwards to zdecydowanie ponadprzeciętni obrońcy, ale no właśnie. Mikal to nie jest jednak talent ofensywny kalibru topowych strzelców, bardzo dobrze, że nie forsuje. Problem pojawia się wtedy gdy Dinwiddie staje się pierwszą opcją. Nie pamiętam by kiedykolwiek jego zespół wygrał mecz, gdy grał pierwsze skrzypce.

A jeśli już polują na mismatch to dlaczego nie łowią najsłabszego ogniwa, jak Karl Towns? Myślę, że to kwestia niezgrania. Przydałby się też rozciągający parkiet wysoki, wiadomo. Fajnie sobie latać i rzucać, ale gdy pojawia się presja rywala, wychodzą braki organizacyjne. I tak sporo nawrzucali z biegu. Czwarta kwarta: KAT, Edwards, Conley – pewne punkty ofensywy. Co ciekawe, od dłuższego czasu Wolves lepiej radzą sobie na wyjazdach niż przed własną publicznością. No i zawsze, ale to zawsze ich mecze trzymają w napięciu do ostatnich sekund. Tracą czy prowadzą trzydziestoma – pod koniec jest równo.

Celtics 101 Sixers 103

W sieci szum. Mówią, że Joel Embiid (52 punkty 13 zbiórek 6 asyst przy 20/25 z gry) właśnie przypieczętował swoje zwycięstwo w wyścigu MVP. Jestem skłonny się z tym zgodzić. Chyba tak. Nie jestem zafiksowany na nagrodach indywidualnych, nie wiem do końca jakie stosować kryteria. Widzę za to w głowie różne inne, bardziej zespołowe scenariusze, w których:

  • Milwaukee może nie przejść Bostonu
  • Boston może nie przejść Philly
  • Philly może nie przejść Milwaukee

Tak to się układa. Zobaczymy kto komu ile krwi upuści i w której rundzie. Póki co C’s bez pauzującego Jaylena Browna, któremu zesztywniały plecy i wycofany został prewencyjnie. Powiem tak: Embiid zjawiskowy na pewno. Trochę mam wrażenie nie chcieli się przed nim odkrywać C’s, trochę myśleli że jednak osłabnie i straci skuteczność. Ten trzymał się mocno do końca, ale bohaterem zawodów jest kto inny. Mam na myśli (odpuszczanego po cwaniacku) weterana PJ Tuckera, którego trzy kolejne trójki z rogu parkietu przeważyły o losach wieczoru. Końcówka kuriozalna, typowa dla ekip Doca Riversa, ale jednak do przodu. Nie opowiadam, zobaczcie sami. Jayson Tatum poniżej kreski: 19 punktów 7/20 z gry. Więcej w tym jednak niemocy własnej niż układu boiskowego. Na pewno trudniej mu iść pod kosz z zaparkowanym w środku Kameruńczykiem, ale gra JT zawsze rozpoczyna się i kończy na obwodzie.

Hawks 123 Bulls 105

Rety, czy ATL naprawdę wygląda lepiej bez Trae’a Younga. Na tym etapie obawiam się, że tak. Rywale nie mają tak oczywistego punktu zaczepienia. Rzuty rozkładają się lepiej, a Bogi (26 punktów 9/15 z gry) jest za dobry by siedzieć na ławie przez dwie kwarty, cokolwiek o nim myślisz. Bulls nadziali się na zmotywowaną, prężnie funkcjonującą ekipę gości. Trochę zaspali, trochę nie potrafili się określić. Strzelecko Hawks byli po prostu zbyt mocni tego dnia, nawet jeśli popełnili nadprogramową liczbę strat.

Nuggets 103 Rockets 124

Joker ograny przez Senguna, powiedzmy uczciwie: 20 punktów 10 zbiórek 7 asyst Turka. Serb wyglądał doprawdy niemrawo, jakby doskwierał mu uraz (łydka) jakby głową był gdzie indziej: 14 punktów 4 asysty 8 strat. Prędcy gospodarze oblecieli go dookoła, “trzy szybkie” i w głowie się zakręciło. Taki właśnie skołowany biegał po placu dwukrotny MVP. W czwartej kwarcie pogrom (38:18) trener Malone szybko odpuścił widząc co się dzieje z jego gwiazdą. Nie był dziś sobą. Jeśli to faktycznie kontuzja, Denver jest pozamiatane, papierowy numer jeden konferencji.

Blazers 109 Grizzlies 119

Nie oglądałem, nie interesują mnie sparingi koszykarskie o piątej w nocy. W statystykach widzę niesłabnącą formę Luke’a Kennarda (6/10 zza łuku) oraz 30 punktów innego snajpera Desmonda Bane’a. Pozbawione rasowego wysokiego i generalnie gabarytów Portland, jak ostatnio patrzyłem polega na gromadzeniu się w polu trzech sekund stąd wcale się nie dziwię eksplozji strzelców dystansowych Memphis. Z tego co patrzę, były też wsady śmierci:

Kings 121 Pelicans 103

Sacramento właśnie zostali mistrzami dywizji pacyficznej! Są jak samo nakręcający się mechanizm, chwaleni na lewo i prawo, są entuzjastyczni, energiczni i pełni chęci współpracy. Sabonis (16/12/11) ograł w drugiej połowie Valanciunasa, bowiem tego odcięli koledzy. W największym stopniu zjarany (podwajany) Ingram i uparty trener. CJ McCollum sam nie wie momentami jaka jego rola. Marshall i Daniels na parkiecie nie powinni decydować o piłce! Rasowi 3&D czyli Jones i Murphy zaliczają puste przebiegi w ataku. Potem są zimni.

O tym jak się wykorzystuje takich zawodników niech się przekonają patrząc na Keegana Murraya. Młody był “game changerem” w tym spotkaniu: 21 punktów 7/10 zza łuku. Pels mają lepszy materiał ludzki, nawet nie licząc grubsona, który w życiu nie powinien myśleć o powrocie na żaden play-in. Jest tak tłusty i ciężki, że będzie to ze szkodą nie tylko dla jego zdrowia, ale dla wszystkiego, co organizacyjnie wypracowali Pels przez ostatnie tygodnie. Fakt faktem, że wypracowali niewiele. W zderzeniu z oporem przechodzą w tryb izolacji od zawsze i na zawsze pod wodzą coacha Greena.

CJ potrzebuje lineupów defensywnych żeby móc pobiegać. Ingram potrzebuje spacingu, a Valanciunas cholernych podań pod kosz i spowolnienia gry. Tymczasem jest totalnie odwrotnie. Biegać próbują z Valanciunasem na placu, zaś Ingram dostaje rzutowe niemoty do współpracy i zaraz nie ma miejsca. Następnie na Sabonisa puszczają Nance’a bez podwojeń. No masakra, nic się nie zgadza.

Lakers 135 Jazz 133 [OT]

Nie było łatwo, zadyszka w drugiej połowie wyraźna, ale jest kolejne zwycięstwo do koszyczka. Dziś w nocy pojedynek derbowy z Clippers. Kto wygra zajmie szóste miejsce, bilans mają identyczny. Dla LAL będzie to piąty z rzędu mecz wyjazdowy, choć oczywiście halę uprzednio znaną jako Staples Center, znają dość dobrze.

37 punktów 5 zbiórek 6 asyst LeBrona Jamesa. Rywale bez udziału środkowego Walkera Kesslera (ze wstrząśnieniem mózgu skończył sezon) zacieśniali przestrzeń wokół AD ilekroć szła do niego piłka poniżej linii rzutów wolnych. Stąd taka, a nie inna dyspozycja LBJ-a. W to właśnie powinni iść rywale, zmuszać Jamesa do wytężonej pracy od początku do końca. Wydawało się, że nie udźwignie, a tu proszę: 9 punktów w dogrywce 40-letniego dziadka. W ostatniej akcji wjechał w dwa razy młodszego rywala i po obrocie przez ramię, na kontakcie wcisnął do obręczy decydujące punkty. Schudł, aby ulżyć stopie, dostrzegacie? Fizycznie to nie jest człowiek, ale jaki cyborg.

Thunder 125 Warriors 136

Cieszę się, Curry to jednak jest uznana marka: 34 punkty 6 asyst 6/13 zza łuku. Stawiać na niego to czysta przyjemność, zwłaszcza pod nieobecność Klaya Thompsona. W pierwszej połowie utrzymał zespół na powierzchni. W drugiej bardziej zajmował sobą uwagę rywali. Odjazd nastąpił w czwartej kwarcie, głównie za sprawą kolejnych trafień Jordana Poole’a (30 punktów) oraz obrony Draymonda, DiVincenzo, młodego Paytona no i Stepha właśnie. W obozie rywali klasycznie: 32 punkty Shai Gilgeous Alexander. Ozdobą meczu dobitka GP2, musi być w skrócie:

Spurs 94 Suns 115

Przeciwnik nie stanowił wyzwania, co nie zmienia faktu, że Phoenix wyrasta na kandydata do NBA Finals! KD wygrał 25 z 27 ostatnich meczów, w których brał udział na Brooklynie i teraz w Arizonie. Notuje przy tym efektywność, o której mógłby pomarzyć nawet sam Michael Jordan. Mecz rozstrzygnięty został w pierwszej kwarcie, wygranej przez gospodarzy 42:25.

Dobrego dnia wszystkim, podziękowania dla wspierających GWBA: Michał Ma ⚡️⚡️ | Qak85 – pozdrawiam Panowie. BG

37 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie piszę tego nawet jako fan Lakers. Ale, w tej sytuacji tylko sobie pomyślcie o tych meczach, które wypaczyli sędziowie i Lakers ich stracili kilka, a decyduje kazden jeden.

    I jeszcze śmieszniej, gdy okazuje się, że oszukali Russa w jednym z nich, a teraz to on może być górą nad Lakers dzięki temu.

    Aczkolwiek pocieszające jest to, że sędziowie skrzywdzili tak z 1/3 kluczowych drużyn wielokrotnie.

    (2)
    • Array ( )

      6 miejsce oznacza prawdopodobnie rywalizację z Kings, czyli najmniej doświadczoną ekipą w Playoffs. Jest sie o co bić. Nie wiadomo jednak czy Lakers meczu nie poddadzą (grają dzień po dniu, a rywale kilka dni przerwy), rywalizacja z Grizzles też może być atrakcyjna, bo Play-in powinni przejść. Nikt nie chce grać z Suns, będą bardzo mocni, więc 7 miejsce przed PO gwarantuje (w razie zwycięstwa z zespołem nr 2) spotkanie z Suns dopiero w 3 rundzie.

      (3)
    • Array ( )

      Czy aby na pewno sędziowie krzywdzą Lakers? Statystyki mówią coś przeciwnego – że ich promują.
      Kto rzuca najwięcej osobistych na 100 posiadań? – Lakers
      Przeciwko komu przeciwnicy rzucają najmniej osobistych na 100 posiadań? – Lakers
      Średnio na 100 posiadań oddają o 5,7 rzutu wolnego więcej od rywala, drudzy w tej statystyce są Heat, którzy rzucają już “tylko” 2,4 rzuty osobiste więcej niż przeciwnicy.

      (25)
    • Array ( )

      I już. Poszło.
      Ja mówię o serii bodajże 3 konkretnych meczów, w których w akcji meczu podjęto albo nie podjęto 100% decyzji na wagę W.
      Jak np najgłośniejszy blok na Jamesie, czy trzymanie Westbrooka za rękę przez Embiida.

      Nie wnikam w statystyki z całokształtu. Tutaj jeszcze można by dorzucić Warriors, którzy dostali najmniej osobistych z całej ligi.

      (0)
    • Array ( )

      @Manek

      Pierwsi Lakers, a drudzy w kolejności Heat i nie wiadomo dlaczego? Przyjrzyj się komu przyznają najmniej osobistych i skąd chłopaki rzucają, ile wjeżdżają na kosz, a ile łupią jumpshotów.
      Na 100 posiadań, to Rudy Gobert ma 20 punktów i 20 zbiórek. Ostrożnie ze statystykami, szczególnie w NBA.

      (1)
    • Array ( )

      b. wszystkiego najlepszego 100 lat! i tyleż samo lat, a nawet więcej, bez tak powszechnie towarzyszącej ci na co dzień (na tle artykułów i chociażby ostatniej serii wydarzeń) hipokryzji

      (1)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Lakers w trybie PO pokazują, że jednak mogą namieszać w fazie posezonowej , osobiście chętnie bym zobaczył finał zachodu Lakers vs Warriors 🏀

    (5)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Riversjanie o mało tej końcówki nie spaprali. Doc to jest jednak atrapa trenera. Ale przy linii wygląda na przejętego co sprawia wrażenie jakby był zaangażowany. Widać taki model mu się sprawdza na tym stanowisku – taki ichni Dyzma.

    W starciu Cippers Lakers chciałbym żeby Russ utarł nosa dawnym kolegom. Takie story by miało klikalności.

    (8)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Oj, będzie się działo na Zachodzie.
    Ciekawe, kto wytypował Denver, Memphis i Sacramento w pierwszej trójce WC. Jest ktoś taki?
    I czy wszystkie te drużyny odpadna w pierwszej rundzie? Jest to prawdopodobne.

    (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Sto lat Bartek!
    Niesamowite, że w tym szonie Philla osiągnęła już 52 zwycięstwa i to mimo Doca na ławce, niesamowicie skutecznie działająca maszynka.
    Druga sprawa to dzisiejsze derby Los Angeles, najpewniej LAL odsuną od składu AD, kolejnie zakładam LeBrona i D’Angelo którzy narzekają po dzisiejszym spotkaniu. Mam nadzieje, że końcowo ta decyzja nie odbije się czkawką. Jeszcze wczoraj zachwalałem Austina Reavesa a dziś kolejny występ w formie profesorskiej.
    Trzecim fun factem, nawiązującym do dwóch poprzednich jest dysproporcja talentu w poszczególnych dywizjach. Zarówno Atlantic division z reprezentującymi ją m.in. 76ers jest piekielnie mocna, gdzie otwiera ją Boston a zamyka Toronto i wszystkie drużyny mają ponad 50% zwycięstw, oraz Pacific Division gdzie listę rozpoczynają już ugruntowani Kings i zamykają Lakersi i ponownie wszyscy z dodatnim bilansem, uważam to za może nie tyle co bezprecedensowy, ale na pewno wyjątkowy wyczyn, ponieważ drużyny rywalizujące w jednej dywizji grają przeciw sobie najczęściej ze wszystkich.

    (10)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Sto lat
    A tak patrzę i myślę sobie, że w obecnej formie to pierwsze i drugie miejsce na Zachodzie to możliwe, że najsłabsze drużyny w tym momencie. Nuggets słabo ostatnio wygląda, kontuzje mocno dały się we znaki, a Grizzlies po hulankach Moranta i przedłużającej się nieobecności Adamsa. Sądzę, że teraz drużyny będą się awansować do Playoffów, ale jednak uniknąć 5 miejsca i gry z Suns w pierwszej rundzie. 6 i 7 wydaje się lepszym miejscem na skończenie sezonu, a wszyscy są tak blisko i walczą, że nie wiadomo kto gdzie wyląduje ostatecznie

    (1)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Wszystkiego najlepszego! Sto lat!

    Tak jak jeszcze jakiś czas temu byłem za tym,żeby Lakers nawet do play in nie weszli, tak teraz z całego serca życzę sobie i innym, żeby Lebron spotkał się znowu w PO z GSW. Podejrzewam, że wtedy cała serię będę oglądał na żywo. Tak ot! Hejt hejtem, bandwagon bandwagonem, ale spotkanie tych tuzów zawsze gwarantowało emocje na najwyższym poziomie!

    (12)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Przyjemnie się patrzy na Sacramento. Nawet w powtórkach widać tą drużynową grę. Godne uznania jest też praca nad ciałem jaką wykonał Sabonis. Zion powinien wziąć namiary na trenera personalnego od Sabonisa 😉

    (5)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeszcze a rty nie przeczytałem, ale po pierwszym akapicie od razy na sam dół z życzeniami.
    Wszystkiego najlepszego Bartek i niech Ci się wiedzie.

    (3)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Czuć w komentarzach,że już wszyscy czekają na PO i , że po miesiącach narzekań na produkt niskiej jakości w końcu obejrzymy coś lepszego 🙂
    NBA zaczyna się od PO, regular season jest dla przereklamowanych graczy i szkoda tracić czasu i nerwów żeby to oglądać

    (2)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Eee, jak to tak B. Min ma urodziny, Mateo ma urodziny mam i ja! Przypadek?
    Zdrowia i sukcesów oraz długiej kariery jak sam Kareem Abdul Jabbar, albo chociażby Vince Carter.

    (1)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Ale pełen szacun dla Gianisa za ten blok na kontrze! …nie musiał. Życzę im finału, najpewniej z Phenix. Najlepszego.

    (2)

Skomentuj Idoru Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu