fbpx

NBA: Nemanja Bjelica – orzeł wylądował

19

Już Russell Westbrook witał się z gąską, już James Harden przeliczał celne osobiste, a PJ Tucker gładził się po glacy. Na zegarze czasu akcji pozostała sekunda, a Rockets prowadzili dwoma punktami. Celne rzuty w końcówkach spotkań to dla Nemanja Bjelicy nie pierwszyzna. Wiem to ja, wie Bogdan Bogdanovic, wie cały Belgrad i Stambuł, ale Tucker nie wiedział. Pozostawiony dziewięć metrów od kosza, zupełnie niepilnowany, Bjelica pewnie umieścił piłkę w siatce. Kariera byłego MVP Euroligi nie jest jednak usłana różami. Zapraszam do krótkiej podróży po Serbii, Turcji, Austrii i Stanach.

Serbia

1988 rok (w końcu ktoś z bliskim mi numerem PESEL) morze blokowisk na obrzeżach Belgradu. Wąsaty Milovan Bjelica świętuje z kolegami narodziny syna. Do małego mieszkanka w bloku 44 przyszło mnóstwo sąsiadów i znajomych, za kołnierz się nie wylewa. Ojciec postanawia przenieść rodzinę do większego domu, zaledwie kilka ulic dalej, w bloku 70. To na okolicznych boiskach Nemanja zdobywa pierwsze życiowe i koszykarskie szlify.

W moim kraju mogłeś wówczas stać się kimś wielkim, ale równie prosta droga wiodła do zostania nikim. Na ulicach widziałeś liczne przykłady upadku. Wielu moich kolegów poszło w złą stronę, ja od zawsze wiedziałem, że chcę być solidnym graczem [Bjelica]

Kto był kiedykolwiek w Belgradzie, ten wie, że w tym mieście ludzie patrzą sobie prosto w oczy i nienawykli są do schodzenia z drogi. Specyficzna hardość i pewność siebie dobrze pasują do blokowisk miasta, barów ze smacznym piwem i jeszcze lepszą kawą. Nad wszystkim unosi się zapach papierosów i wspomnienia lat dziewięćdziesiątych, gdzieniegdzie zaszeleści dres. Żeby nie było, lubię to miasto, opis jest pewnym uogólnieniem, ale wierzę Bjelicy, który mówi:

W Serbii dzieciaki są twardsze niż w Stanach. Mój syn zawsze będzie Serbem, będzie miał tę specyficzną mentalność, znał swoje pochodzenie, kraj dziadków. Dla mnie to oczywiste.

Kończąc belgradzkie spacery, zabiorę Was jeszcze do książki Furia, której jednym z pobocznych bohaterów jest serbski pisarz, o którym pięknie mówi Salman Rushdie:

Pił jak prawdziwy Jugosłowianin i palił jakieś sto papierosów dziennie, miał kłopoty z sercem, wiedział, że nie dożyje starości, ale podjął decyzję co do swojego życia (…) Zanim umrę, muszę przeżyć życie w pełni. I to właśnie robił, wspaniale pisał, wspaniale się kochał, palił wspaniałe papierosy, pił wspaniały alkohol, a potem wybuchła ta cholerna wojna [Salman Rushdie]

Siedmiolatek w klubie

W myśl złotej zasady większości rodziców aby dzieciak nie był “zajęty robieniem głupot” zapisano Nemanję na pływanie, piłkę nożną i koszykówkę, z tej świętej trójcy wybrał, jak wiemy, basket. Jako siedmiolatek trafił do filii Partizana, szybko stając się wyróżniającą postacią swojego rocznika, w który następnie zarząd klubu postanowił spektakularnie zwątpić.

Całej grupie chłopaków postawiono poważne zarzuty lenistwa i niesubordynacji, otwarcie rezygnując z ich dalszego rozwoju i stawiając na młodsze grupy. Najmocniejsze ciosy przyjął na siebie Bjelica, będący kapitanem tej drużyny. Chłopak został pominięty nie tylko w klubie, ale i w młodzieżowych reprezentacjach kraju, co bolało go jeszcze mocniej. Jak sam wspomina, gdyby nie wsparcie rodziców, nie grałby dzisiaj w kosza. Osiemnastolatek musiał pierwszy raz poszukać szczęścia za granicą, ograniczony wybór sprawił, że trafił do ligi austriackiej.

Austria

Kiedy dziś czuję po meczu nerwy, przypominam sobie swoją sytuację sprzed lat i momentalnie się uspokajam [Bjelica]

Długowłosy, chudy Serb przechadza się białymi od śniegu ulicami Traiskirchen, myśląc “co ja do cholery robię, grając w kosza w kraju zakochanym w nartach i hokeju?” W sezonie 2007-2008 rozegrał 26 spotkań notując skromne 8.5 punktów na mecz. Wieczorami długo leżał w hotelowym pokoju zastanawiając się co robić w przyszłym roku – nie znał za dobrze języków obcych, został oddzielony od rodziny i przyjaciół, na mecze przychodziła garstka fanów, jakże innych od szaleńców znanych mu z trybun Belgradu. W dodatku kończąc sezon złamał nogę, a Austriacy nie palili się zbytnio do pomocy w rehabilitacji, więc Nemanja poprosił o pozwolenie na powrót do domu, co okazało się strzałem w dziesiątkę.

Żono moja, serce moje

Hit polskich wesel to cover serbskiej piosenki w wykonaniu Darko Damijana, który Nemanja zapewne nie raz i nie dwa słyszał w swoim kraju. Słowa “Bo ja koooocham, oczy Twoje, do szaleństwa, do wieczora” mógł zaśpiewać już niebawem sam, gdy na ulicach Belgradu spotkał śliczną, znacznie niższą dziewiętnastolatkę, Mirjane. Dziewczyna przezornie dawała nieznajomym fałszywy numer telefonu, jednak fajtłapowaty wygląd wysokiego chudziny o kulach, przekonał ją, do podania prawidłowego ciągu liczb.

Nemanja, ten drań, odezwał się dopiero po pięciu dniach, choć w wywiadach zarzeka się, że w jeziorach oczu ukochanej utonął już pierwszego wieczora. Para jest ze sobą do dziś, a Mirjana musiała przywyknąć do licznych przeprowadzek, bo i kariera Bjlelicy zaczęła w końcu nabierać rozpędu.

Właściwi ludzie

Nie tylko Mirjana ucieszyła się z powrotu Nemanji do ojczyzny, ale i trener Crvenej Zvezdy, Svetislav Pesic, który zatrudnił Bjelicę w swoim zespole powierzają mu rolę… rozgrywającego. Na pierwszym treningu koledzy podejrzewali, że mrukliwy “nowy” w ogóle nie jest Serbem – to pokazuje tylko jak chłopak został wymazany z koszykarskiej świadomości kraju, przez kłopoty z Partizanem.

Bjelica rozegrał dwa pełne sezony, zyskując długo oczekiwany szacunek i powołania do kadry, a także wybór w drafcie NBA (35. pick Wizards przekazany Wolves). Na polskim Eurobaskecie Serbowie z Bjelicą w składzie sięgnęli po srebro, następnie przyszedł ślub z Mirjaną. Nowożeńcy wybrali się na zaiste długą podróż poślubną – do Hiszpanii gdzie Nemanja podpisał kontrakt z Saski Baskonia.

Po dużych minutach, które otrzymywał od Pesica, znów musiał zadowolić się zaledwie niecałą kwartą w Hiszpanii. Dopiero w trzecim roku ustabilizował formę na 9.9 punktów (46% skuteczności) 4.8 zbiórkach i przeniósł swoje talenty do Fenerbahce, gdzie gwiazdą uczynił go Zeljko Obradovic. W kilka lat przebył drogę z pięciotysięcznego miasteczka w Austrii, do wielomilionowego Stambułu, awansu do Final Four Euroligi i nagrody MVP tych elitarnych rozgrywek. Krok w przód, krok w tył – tak w skrócie można rozpisać taneczny układ kariery koszykarskiej Bjelicy. Wreszcie nadszedł czas na spróbowanie swoich sił w NBA.

USA

Kiedy w Belgradzie mówiłem, że pewnego dnia zagram w NBA, nawet najbliżsi koledzy nie mogli powstrzymać się od śmiechu [Bjlelica]

“Profesor Big Shots” z Europy, ponownie musiał udowadniać swoją wartość i odnaleźć się w roli pierwszoroczniaka. Przez pierwszy rok w USA ponoć prawie wcale nie mógł spać, liczby poszybowały w dół, a wielkich perspektyw na grę pod skrzydłami operującego wąskim składem Toma Thibodeau nie widział.

To był ciężki czas. Nie mogłem dogadać się z ludźmi, kolegami z zespołu. Wiedziałem, że gra w NBA to spełnienie moich marzeń, a jednocześnie, gdzieś podskórnie, czułem, że jestem w fatalnym położeniu. Nie było świata pomiędzy, albo góra albo dół [Bjelica]

Szczególnie dobrze zagrał przeciwko Los Angeles Lakers i Boston Celtics, którym zaaplikował odpowiednio 24 i 30 punktów, będącymi kolejnymi rekordami jego kariery za oceanem. Większość czasu dryfował jednak w świecie nijakich, szarpanych występów. Latem 2018 roku już wydawało się, że wróci do Europy, gdy na scenę wkroczył Vlade Divac i Sacramento Kings, proponując mu trzyletni kontrakt opiewający na 20.5 miliona dolarów. Królowie potrzebowali koszykarskiego IQ, potrzebowali gracza rozciągającego grę z drugiej linii, taki był plan.

King

Bjelica to mój rówieśnik, czas na kombinowanie w życiu powoli się kończy, nie chce się już szarpać, udowadniać wszystkim wokół jakim to cudownym się nie jest. Wydaje się, że zarówno na polu zawodowym jak i prywatnym Bjelica osiągnął potrzebną stabilizację. Występuje w pierwszym składzie, rzuca piękne 43% zza łuku, co przekłada się na 11.7 punktów, dokłada 6.8 zbiórek i 2.7 asysty zgrabnie odnajdując się w roli rozciągającej grę czwórki. W domu czeka Mirjana i dwójka dzieci.

Kiedy dostaje minuty, kiedy gra, jest zadowolony, a ja w duchu dziękuję Bogu. Oglądam mecz w telewizji i wiem w jakim humorze wróci do domu [Mirjana]

Udało mi się pokonać własne wątpliwości. W końcu gram tu, by wygrywać. I zasłużyłem na to [Nemanja]

Kings po kiepskim początku nabierają powoli rozpędu, z dwójki Serbów w Sacramento zdecydowanie bliższy jest mi Bogdanovic, o którym już niegdyś pisałem, ale za obu trzymam kciuki. Kolejnych “game winnerów” w stylu tego z Houston życzę. A Wam, pięknego dnia!

[Grzesiek]

19 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Serbowie to twardzi, dumni ludzie. spotkałem ich wielu, z wieloma piłem. rzekłbym że butniejszy od Polaków, a z piciem śliwowicy nie nadążam za nimi. dobrze wiedzą skąd pochodzą, a jak trzeba służą pomocną dłonią (o ile pała nie jesteś)

    (30)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    “Orzeł wylądował” to tytuł książki i filmu wojennego z 1976 r.
    Świetny Michael Caine w roli pułkownika Kurta Steinera i niespodziewany wątek polski. Niestety o Serbach tam nic.

    Kiedy młodzieży znudzą się już Transformersy i Need For Speedy – zachęcam 🙂

    (7)
    • Array ( )

      @Prawda ekranu – namówiłeś mnie i właśnie oglądam. Swoją drogą, taka refleksja – kiedyś ci wszyscy aktorzy w filmach wojennych, sensacyjnych itp. nie byli żadnymi mięśniakami w stylu The Rocka czy innego Stathama, a wyglądali dużo “twardziel” i bardziej męsko niż te współczesne gwiazdy ze sztabem dietetyków i trenerów.

      (3)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Czas pomyśleć nad wnioskiem o zwrot pieniędzy od twórcy apki. To czy artykuł widać czy nie, jest jak obstawianie czy Dwight Howard po randce zapłodni kolejną kobite.

    (10)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    to zadziwiające że tacy zawodnicy jak on i bogdanovic mają tak ciężko się przebić w nba. osobiście uważam że bogdan to najlepszy zawodnik z europy obecnie występujacy za oceanem

    (-5)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Doncic, Giannis, Gobert, Jokic na przyklad są gorsi według Ciebie? Jeśli tak, to chętnie posłucham dlaczego 🙂

      (12)
    • Array ( )

      Jokic i Gobert na razie spektakularnych występów nie mieli, a wpadki owszem, więc nie dziwię się, że mogli mu wylecieć z głowy, ale Doncic, który będzie All-Starem albo Alfabet, który będzie podwójnym MVP?

      Trochę wstyd..

      Bogdanovic, to role player i tyle.
      Czech od Byków też miał być nie wiadomo kim jak dostanie startera, a wygląda gorzej od Osmana, który może mieć przynajmniej usprawiedliwienie swojej gry poprzez tankowanie.

      (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Ten tekst to cudo, autorze jeśli to czytasz to dziękuję że miałem ta przyjemność odjechać czytając to daleko stąd.

    (0)

Skomentuj krzysiu Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu