fbpx

NBA: propozycja rozwiązania sprawy KD | Sacramento Kings najlepsze od 16 lat!

20

WTMW.

Tyleśmy debatowali, a tu proszę.

Dwójka weteranów NBA, notabene byłych mistrzów ligi z Golden State Warriors, ma gotowe rozwiązanie dla tematu Kevina Duranta. Najpierw może poprosimy o zabranie głosu, choćby z racji wieku i dokonań, pana Andre Iguodalę (38 lat, cztery razy NBA czempion, raz All-Star):

Myślę, że KD powinien zostać na Brooklynie, to tak olbrzymi rynek. To będzie dobre dla koszykówki, dla ligi. Najlepiej będzie jeśli wspólnie zastanowią się co nie gra, dotrą, wzniosą ponad uprzedzenia i stworzą mistrzowski zespół. Tak to widzę. To nie tak stary, że masz wygasający kontrakt. Nie możesz sobie po prostu zrobić wolnego do końca kolejnego sezonu i poddać rok, bo mamy cię podpisanego na kolejne cztery lata [Iguodala]

Trzeba przyznać, że sensowne. Racjonalne, można powiedzieć, intuicyjne. Tylko, że o racjonalnym podejściu w przypadku KD nie ma chyba mowy. On chce grać wyłącznie z najlepszymi. Nie lubi być podwajany w playoffs, a na Brooklynie w obecnym kształcie kadrowym, jest na podwojenia skazany (Ben Simmons, Nicolas Claxton nie rzucają). Co zatem począć? Alternatywne, i jakże proste w realizacji, rozwiązanie proponuje Andrew Bogut (37 lat, czempion NBA w 2015 roku oraz król klasyfikacji bloków 2011):

Jeśli KD chce się skutecznie oddalić od Joe Tsai powinien po prostu iść na twittera i napisać “Free Hong-Kong” [Bogut]

Proste? Proste!

Sixteen years and counting…

Teraz (być może) Was zaskoczę. W ramach nie pisania o Lakers i tematach najbardziej “pod publikę”, na przekór temu, co na naszą grupę wkleił ostatnio BLC, postanowiłem parę słów sklecić na temat tegorocznych… Sacramento Kings.

Zeszłoroczny bilans Kings wyniósł (30-52) i znacząco nie różnił od poprzednich… piętnastu sezonów. Tak, to prawda, zespół po raz ostatni awans do playoffs wywalczył w 2006 roku. Było to za kadencji Mike’a Bibby, Metta World Peace’a (wówczas znanego jeszcze jako Ron Artest) Bonzi’ego Wellsa i trenera Ricka Adelmana. Od tamtego czasu aż jedenastokrotnie zmieniali osobę głównego trenera!

Mniejsza z tym, analitycy Las Vegas uważają, że przyszłoroczny skład wywalczy… 32 zwycięstwa. Ja mówię (o kilka) więcej, o ile (ma się rozumieć) zdrowie dopisze kluczowym postaciom. To właśnie im chciałbym poświęcić poniższych parę akapitów.

Kings 2022/2023

Zarządzający klubem wreszcie wydają się podejmować sensowne decyzje. Nie przyszedłem tu naigrywać się z wpadek, a było ich trochę. Pominięcie w drafcie Luki Doncica. Oddanie za darmo 24-letniego, wściekle ambitnego i rozwijającego się Isaiah Thomasa, którego średnie poprzedniego sezonu wyniosły 20.3 punktów oraz 6.3 asyst. Na podobnej zasadzie pozbycie się byłego Rookie of The Year nazwiskiem Tyreke Evans. Wymieniać dalej?

Skupmy się lepiej na bieżącej sytuacji. Obecny skład wydaje się najbardziej dopasowany kompetencyjnie od lat:

  • PG: De’Aaron Fox / Davion Mitchell
  • SG: Kevin Huerter / Malik Monk
  • SF: Harrison Barnes / Kent Bazemore / Terence Davis
  • PF: Keegan Murray / Trey Lyles / Chimezie Metu
  • C: Domantas Sabonis / Richaun Holmes

Czego oczekiwać?

Fundamentem jest oczywiście duet Fox / Sabonix. Jak dotąd rozegrali razem piętnaście spotkań, w których Litwin zanotował średnie 19/12/6 przy 60% efektywnej skuteczności, a prędki Lisek 29/7/4 oraz 58% “true shooting”.

W moim odczuciu są to numery do utrzymania / powtórzenia choć Sacramento na pewno zwolni tempo i rozszerzy liczbę wariantów ofensywnych, o co zadbać ma nowy trener Mike Brown.

Fast ball

We wspomnianych grach nie dysponowali odpowiednim kompetencjami składu ani zgraniem, więc postawili na szybkość. Średnia długość posiadania wyniosła… 13.6 sekundy! Wszystko, co się dało – atakowali z rozpędu. Niestety nie poszła za tym skuteczność. Ofensywny rating w tym okresie wyniósł 112.1 punktów na sto posiadań (21. miejsce, za nimi tylko grupa tankowców).

Kiedy gra zwalniała (pod presją obrony przeciwnika), wychodziły na wierzch problemy ze spacingiem i brak porozumienia. Każdy wie, że Sabonis uwielbia chodzić wysoko do podania i obsługiwać ze środka graczy poruszających się bez piłki. Niestety, z zacieśnionym polem trzech sekund trudno się było komukolwiek rozwinąć. Od transferu Tyrese’a Haliburtona (swoją drogą: zawsze będę uważał, że Kings postawili na niewłaściwego rozgrywającego) dwa najczęstsze lineupy obejmowały nazwiska:

  • Fox / Holiday / Barnes / Lyles / Sabonis
  • Fox / Holiday / Harkless / Barnes / Sabonis

Już tłumaczę: Fox praktycznie nie rzuca z dystansu (32% w karierze). Lyles zdecydowanie dublował się stylem z dominującym piłkę Sabonisem. Justin Holiday cały sezon szukał formy jako strzelec (ująłem to delikatnie). Moe Harkless nigdy szanowanym shooterem nie był, a Harrison Barnes nie bardzo potrafił dla siebie znaleźć miejsce i rolę na parkiecie. Tym bardziej, że niemal każdego dnia czytał o kolejnej propozycji transferowej ze swym udziałem.

Now we’re talking!

Teraz, po sprowadzeniu Huertera i Monka oraz wyborze w drafcie Murraya, wygląda to znacznie lepiej. Panowie potrafią grać bez piłki, rzucać ze stacjonarnych pozycji czy atakować kozłem dobiegających z łapą obrońców. Jest też cała masa możliwości gry poprzez tzw. dribble hand-offs, aby skomplementować talenty slasherskie (wejścia pod kosz) Foxa oraz playmaking Sabonisa. Ci dwaj zawsze będą zorientowani na atak obręczy i potrzebują wsparcia strzeleckiego, które właśnie otrzymali.

Murray jest oczywiście nieograny, jak każdy pierwszoroczniak jednak fizycznie jest gotów. Ma 22 lata, od wejścia powinien być jednym z najbardziej wszechstronnych defensywnie ludzi na silnym skrzydle. Najważniejsze walory: nie zgrywa gwiazdy, inteligentnie rusza się bez piłki, nie blokuje miejsca. Zagra pick and pop, grozi rzutem: w NCAA siał trójki na poziomie 38%. Myślę, że po obu stronach może perfekcyjnie uzupełniać Sabonisa, który przejmie na siebie rolę “zderzaka” w obronie podczas gdy rookie będzie przejmował zasłony i udzielał pomocy. Poniżej próbka możliwości chłopaka. Czy wspomniałem, że przypadł mu tytuł MVP ligi letniej?

Jeszcze raz, żałuję bardzo, że Królowie nie zostawili Haliburtona w miejsce Foxa (znacznie słabszy shooter i playmaker) którego walory atletyczne w końcu będą słabły. Jednak przy odpowiednim otoczeniu i strzelcach dystansowych kalibru 40% -> Sacramento stać NAWET (plan maksimum) na pierwszy od szesnastu lat awans do szesnastki, czego im bardzo życzę. Co sądzicie? Przy odrobinie zdrowia, szczęścia i całej masie zaangażowania, w obliczu znacznie solidniejszych: spacingu, dopasowania i puli talentu, także na ławce rezerwowych – Kings mogą (choć nie muszą) wyprzedzić w tabeli:

  • San Antonio
  • Houston
  • Oklahomę
  • Utah
  • Portland (tu może nastąpić implozja)
  • Los Angeles (wystarczy kontuzja któregoś z dwójki AD/LBJ)

Z całą pewnością Sacramento stać na (plan minimum) udział w play-in, a tam… wszystko może się zdarzyć. Znacie przecież hasło: NBA is where amazing happens! Dobrego dnia wszystkim, Bartek

20 comments

    • Array ( )

      I masz rację, Irvinga do Kings, będąc w zespole Królów będzie bardzo blisko swojego Króla Jamesa, który już siedzi jakiś czas w słonecznej Kalifornii. Natomiast Duranta zapakować i kurierem do Największego Latającego Króla Pana Jordana do Hornets za paczkę frytek byle się kasa zgadzała. Niestety po takich ruchach właściciela, jedyne gwiazdy jakie by tam zawitały to bracia Ponitki.

      (7)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    „ zawsze będę uważał, że Kings postawili na niewłaściwego rozgrywającego” – a czy oni kiedykolwiek postawili w ogóle na właściwego gracza? XD uszczypliwości na bok – obrona to dla mnie znak zapytania, atak nie wyglada najgorzej, ale pełna zgoda ze z Haliburtonem wyglądałoby to o gwiazdkę lepiej. Czuje ze to bedzie ten typ zespółu który bedzie wygrywał mecze bo akurat siedziała komuś gala i udało im się nawrzucać więcej punktów. Tyle, cudow nie ma.

    (8)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    To jest niesamowite, bo jak się spojrzy na zachodnią konferencję i rostery klubów to rzeczywiście są szanse na play-in, tylko, że to wciąż są Kings. No i nawet jak awansują to droga donikąd. Ciężko będzie im przyciągnąć top free agenta, jak i stracą szanse na wysoki pick w drafcie.
    Bogut miałby dobry plan, gdyby Tsai był Chińczykiem 😉 jakby KD puścił coś takiego, to zostałby w Nets, z finansową karą i Silverem na głowie. W sumie… Jak dla mnie niech pisze xd też od siebie dodam, bo się im należy – j***ć Chiny, uwolnić Mandżurów i Hong Kong

    (27)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Chyba jednak nie. Skład w miarę, ale trener porażka. Mike Brown to zapchajdziura. Na pewno coś tam się nauczył w Golden State, ale prochu nie wymyśli. Będzie stał jak Andy Wittman z Wizzards i patrzył jak ciele na malowane wrota, nie reagując za szybko na wydarzenia boiskowe. Po co zwolnili Mike Malone do dziś się zastanawiam?
    Odnośnie Wizzards, do czego oni nawiązują tymi retro strojami? Mieli jakis dorobek jako Wizzards. Ich największym sukcesem było zatrudnienie Jordana. Jak chcą retro, to niech założą stroje Bullets.

    (7)
    • Array ( )

      Jakby nie patrzeć, w NBA, zatrudnienie Jordana (jako gracza) byłoby sukcesem każdego klubu 🙂

      (3)
    • Array ( )

      Guzik prawda, Brown to bardzo dobry i solidny szkoleniowiec. Nie uczył się tylko w GSW, ale był też asystentem u Popa potem przejął Cavs i po 2 latach trafili do finału, wiemy jakim składem. Ale widać po komentarzu typowe “nie wiem, ale się wypowiem”. Brown to szkoleniowiec ponadprzeciętny, a GSW straci trochę treningowo na jego odejściu.

      (2)
    • Array ( )

      Pożyjemy, zobaczymy. Życzę im sukcesu, awansu do playoffs, ale szczerze w to nie wieżę.

      (2)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    W pośpiechu przeczytałem tytuł I myślę KD do Kings… ale by go zrobili w bambuko, chociaż wiadomo żeby tam grac nie chciał.

    Myślę że czas żeby liga zrobiła drastyczny ruch i jeśli nie będzie chciał grac zgodnie z kontraktem to dać mu ban na 3 sezony w NBA. Niech gra w lidze Chinskiej, będzie miał swoją szansę na mistrzostwo.

    Bo ja rozumiem jak są jakieś zgrzyty, klub robi coś na niekorzyść zawodnika. Nawet powiedzmy że jedzie po nim trener jak Doc po Simmonsie. Ale Nets zrobili (nierozsadnie) i nadal robią wszystko co mogą (ale teraz już w ramach rozsadku) żeby był zadowolony. Wiec jak nie chce grac to ban i niech będzie to nauczka dla innych.

    (7)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Najgorsze w tym wszystkim jest to, że KD faktycznie uwierzył że może dyktować warunki i tak robi. I generalnie liga utwierdza i jego i innych graczy w takiej bezkarności. Czyli to ogon kręci psem.
    Ja rozumiem, że można mieć narodową traumę i odreagowywać niewolnictwo na 300%, ale jeśli nie będzie w tym wszystkim zdrowego rozsądku to się to wszystko sypnie. Stern by sobie tak nie dał w kaszę pluć, bo i też by ich do stołu w ogóle nie dopuszczał. Silver chyba uwierzył, że grajkowie są poważnymi ludźmi i powinni siedzieć przy głównym stole z poważnymi ludźmi. No nie powinni! Sztućce popieprzyli i zamówili BigMacki bo im ośmiorniczki nie pasują… Ehhh…

    (17)
    • Array ( )

      Trzeba było reagować jak dawali LeBronowi robić co mu się żywnie podoba. Teraz macie co chcieliście przyklaskując temu co robił LBJ.

      (0)
    • Array ( )

      Ej no, LeBron nigdy nie wymuszał trejdów, nigdy nie został wymieniony, wszystkie swoje kontrakty po prostu kończył zgodnie z umowami, które podpisał. Co więcej nigdy nie narzekał publicznie na kolegów z drużyny, czy to w Cavs, Heat czy nawet LAL, nawet Westbrooka traktuje publicznie profesjonalnie patrząc na to jaką West padakę grał w ostatnim sezonie.

      A to, że robił za “GM-a” czasami, widocznie właścicielom klubów taki układ pasował.

      (4)
  6. Array ( )
    miś4kontratakuje 16 sierpnia, 2022 at 16:23
    Odpowiedz

    Komentarze Iguodali i Boguta pokazują, że jednak nie wszyscy gracze w nba mają nierówno pod kopułą i nie wszyscy całkiem oderwali się od rzeczywistości. Znajdzie się tam trochę inteligencji i humoru. No chociaż obaj to już starsze pokolenie. Może to skutek tego, że przy zarobkach powyżej 30 baniek/sezon wchodzi się w inny stan umysłu. Tylko takim hajem można to wytłumaczyć – przekonaniem, że tyle zarabiam, że mogę kupić sobie nawet i Księżyc i gwiazdkę z nieba. 🙂

    Sacramento ma trochę pecha. Faktycznie kompetentny skład na papierze. Już nie ma np. 7 centrów. Brawo i podziękowania za wnikliwą, a krótka analizę. A ma pecha bo Zachód jest w tym sezonie mocny i potwornie wyrównany z wieloma rekonawalescentami i kilkoma drużynami na fali wznoszącej – Wolves, Grizzlies, Mavericks, Pelicans, Muszą faktycznie liczyć, że o własne nogi potkną się Lakers i Blazers.

    (6)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie jestem aż taki przekonany, ze oddanie „wściekłego” Isiah Thomasa było błędem. Fakt, potem pograł nieźle przez chwile w Bostonie, a dalej już bolesny zjazd do bazy. Podobnie z Tyrek Evans, chłop miał wszystko, żeby być znacząca postacią NBA, a potem się pogubił i słuch o nim zaginął.
    Co do Luki Doncica to to 100% zgody, trzeba było brać, ale jeżeli nasz forumowy ekspert wszechczasow WPP, aka Kajak Krzysztof się pomylił i wieszczył niski sufit Słoweńców, to jak ten biedny sztab Sacramento miał się nie pomylić!!!

    (3)
    • Array ( )

      Isaiah od początku nie miał perspektyw, co z tego, że robił 30 pkt jak stawał przeciwko Curry’emu, Irvingovi, Lillardowi czy Westbrookowi i tamci robili 40 pkt w meczu przeciwko niemu, a nawet jak był w Bostonie chowany za Smartem to inny gracz (McCollum czy Klay) odpalali 45 pkt 😉 Fajne są takie historie, niski gracz, all star, dużo punktów, ale później przychodzi wymóg ciasnej obrony w meczach o stawkę i IT jest przestawiany jak jabłka przez babcie w dyskoncie nie mogąc upilnować swojego 😉

      (3)

Skomentuj Adam Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu