fbpx

NBA: stała próba bloga

29

WTMW.

Oglądam ostatnio naprawdę sporo ogólnoświatowej koszykówki. Podglądam playoffs PLK, Euroligę, śledzę pirackie transmisje z najdalszych zakątków globu i mam pewną obserwację. Mówicie często, że NBA zachorowała na przerost ataku nad obroną. Że ligę Adama Silvera opanowały nazbyt ofensywne tendencje. Że jest za miękko, że krzywe spojrzenie na rywala czy nie daj Boże w kierunku sędziego kończy się przewinieniem technicznym. Że panuje wybiórcza skrupulatność w przestrzeganiu przepisów. Że arbitrzy kroków gwizdać nie lubią za to najmniejsze potknięcia obrońców czy emocjonalne reakcje zawodników egzekwują z żelazną konsekwencją.

Sytuacja z wczoraj. Jayson Tatum próbuje wyprowadzić Boston z siedemnastopunktowego dołka. Uda mu się. Zdobędzie rekordowe w tym sezonie 53 punkty na skuteczności 16/25 z gry. Zanim to jednak nastąpi sędzia z kucykiem ukarze go przewinieniem technicznym za… sami zobaczcie…. za kozioł piłki ponad głowę… 

Co? Nie podoba Wam się “wychowanie” jakie fundują milionerom NBA sędziowie obu płci? Tylko wiecie, to jest ogólnoświatowy trend. Od luksusowych parkietów Euroligi po obskurne hale gdzieś w drugiej lidze rumuńskiej, coraz wyraźniej odchodzi się od gry kontaktowej, w związku z czym fizyczność (w sensie gabarytowym) coraz bardziej traci na znaczeniu. Prym wiodą zawodnicy ofensywni, odpowiednio wyszkoleni technicznie i sugestywni w ruchach, koniecznie z kompetencjami gry na faul. Pójdę dalej, koszykówka w przeważającym stopniu staje się grą skilla: szybkości, zręczności i cwaniactwa. Stoperom bez rzutu wypowiada się umowy. Koszykarskie IQ jest zaawsze w cenie, ale w obronie najlepiej zachować powściągliwość i nie wychodzić przed szereg. Być dominującym graczem defensywnym – takie pojęcie już w koszykówce nie obowiązuje, ani wręcz nie istnieje.

Mam cichą nadzieję, że przynajmniej w playoffs zrobi się twardziej na parkietach za oceanem. Tylko co zrobicie gdy po mistrzowski tytuł sięgną Brooklyn Nets prowadzeni przez Steve’a Nasha i Mike’a D’Antoni? Czy nie będzie to przypadkiem zakończenie kolejnej ery w baskecie? Co zrobimy jeśli wygrają prezentując komicznie podejście do defensywy polegające niemal wyłącznie na przeładowaniu swoimi ludźmi pola trzech sekund? Co zrobimy gdy wygrają ligę naprzemiennymi izolacjami trójki gwiazd i/lub na linii rzutów wolnych? Co jeśli słowa Kyrie Irvinga okażą się prorocze? Co będzie gdy okaże się, że “zespół nowojorski naprawdę NIE potrzebuje trenera”?


Nie opublikowałem niczego dzisiaj, ale te kilka słów na temat wczorajszej kolejki napisać wypada.

minnesota timberwolves 136 boston celtics 145 (OT)

Jak wspomniałem, Jayson Tatum rozbił bank: 53 punkty w tym osiemnaście w czwartej kwarcie i dogrywce. Pokazał się jako lider, a energii i sportowej złości tym razem miał pod dostatkiem.

memphis grizzlies 129 new york knicks 133 (OT)

Ku memu, istotnemu zaskoczeniu Memphis utopili wygrany mecz. Byli zespołem zdecydowanie lepiej zorganizowanym, ale jednocześnie bardzo zmęczonym grą po raz trzeci (na wyjeździe) w cztery dni. Knicks przez całą noc bili z pleców. Niejeden skapitulowałby na ich miejscu i przy sporej dozie szczęścia, a także dzięki odważnym rzutom RJ Barretta i Aleca Burks przeważyli w doliczonym czasie gry. Grizzlies dawno zamknęliby za sobą furtkę (prowadzili szesnastoma) ale na zmęczeniu spudłowali TRZYNAŚCIE rzutów wolnych.

Tom Thibodeau po dwóch przegranych w ostatniej akcji wyrwał zwycięstwo psu z gardła. Knicks to może nie jest jeszcze duży pies, ale bardzo zadziorny.

chicago bulls 108 atlanta hawks 120

Byliśmy dokładnie w połowie drugiej kwarty kiedy fruwający na wysokości lamperii Zach LaVine miał na koncie 31 punktów. Widzicie, są różnego rodzaju strzelcy, również trzypunktowi. Wiecie jak trudno jest bronić trójki (i nie tylko trójki) bez faulu, a co dopiero gdy gość skacze pół metra w górę jak Lavine czy Terrence Ross z Orlando, notabene obaj są byłymi triumfatorami konkursu wsadów. Dość powiedzieć, że Zach w drugiej odsłonie zdobył 25 kolejnych punktów Chicago (!) a koledzy stali zdumieni i patrzyli.

Hawks początkowo rozkładali ręce, kolejno zaczęli podwajać, a momentami wręcz potrajać Zacha, aż do chwili, w której ofensywa Bulls siadła. Nie mam pojęcia co się zadziało w głowach Bulls, ale chyba mentalnie wyłączyli się gdy szalał ich lider, a następnie nie potrafili z powrotem do gry włączyć. Oglądaliśmy więc forsowane rzuty, nieskutecznie rozwiązane dogodne sytuacje i ogólną nerwowość. Zmęczenie grą dzień po dniu również musiało mieć w tym udział. Dodaj parę fatalnych występów w obronie (Lauri Markkanen, Coby White) grającego na faul Trae’a Younga (42/8/9) równie niewdzięcznego do krycia Lou Williamsa (9/5) rozciągającego Gallo (20/6) i fizycznego Capelę (22/10) a obraz zacznie się układać w porażkę Chicago. Ostatecznie na koncie Zacha LaVine znalazło się 50 punktów 8 zbiórek 5 asyst 18/31 z gry i 7/12 zza łuku. Ogromna szkoda, że tak genialny występ idzie do kosza. Dosłownie i w przenośni.

W tym miejscu po raz kolejny można zadać pytanie o kompetencje Billy’ego Donovana. Jeszcze za czasów OKC Thunder padały zarzuty o kiepski playcalling trenera. Bulls nie mieli “planu B” gdy LaVine zaczął być podwajany, ani też przez całą noc nie wykombinowali nic konstruktywnego wobec wysokiego pick and rolla Younga z Capelą. Hawks grali to w pierwszej akcji i pod koniec meczu też, ze skutecznością właściwą ich talentowi. Swoją drogą Thaddeus Young i Daniel Theis musieli czuć się wyjątkowo słabo, innego wytłumaczenia dla ograniczonej liczby minut obu podkoszowych nie znajduję.

b.

29 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Hmm czekalem caly dzien wpis na temat denver nuggets “bryłkami” przeciw spurs… serio, nic? Szkoda, bylem pewien ze cos wpiszesz ???

    (0)
    • Array ( [0] => administrator )

      Joker to jest MVP i wie to każdy od Costa Del Sol po naszą Juratę
      gdy schodził z parkietu, Denver wyglądali jak dzieci z bullerbyn, gdy wracał momentalnie przywracał dominację Denver
      Nuggets są bez Murraya, cholernie zmęczeni i to widać, czwarta kwarta na łapu capu
      rozleniwieni w obronie bardzo od początku, Poeltl poruszał się w promieniu półtora metra od obręczy jakby był niewidzialny, w ogóle go olewali
      doskonale się pokazał Derrick White, chyba najlepszy występ w tym sezonie
      Nuggets na wielkim farcie, potrzebują odpoczynku
      McGee jaki jest nieskoordynowany czasem to wiadomo, ale sędziowie przeginali momentami mocno i na korzyść SAS w IV kwarcie
      Porter Junior to jest jełop koszykarski (mam nadzieję, że się wyrobi)
      albo może Joker to przy nich wszystkich geniusz, patrz zdanie pierwsze

      (41)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do wstępu to już sezon temu się zasnatanawiałem, że jeśli wygrają lakersi to po co budować przez wiele lat dobrze zbilansowaną drużynę skoro można po jednym sezonie wymienić pół składu za jednego zawodnika i dokupić kolejnych do rotacji. Widzę, że podobną drogą idą nets ale teraz to już zaczyna się nie podobać. Dziwne.

    (10)
    • Array ( [0] => administrator )

      Fundamentalna różnica polega na tym, że Lakers wygrywają mecze po bożemu, przede wszystkim w obronie.
      Tytuł wywalczyli również w głównej mierze na własnej połowie.
      To będzie ze stratą dla koszykówki jeśli tytuł zdobędzie ekipa grająca naprzemienne izolacje i nie schodząca z linii rzutów wolnych. Mam nadzieję, że to wciąż nie wystarczy.

      (22)
    • Array ( )

      Wygrana to wygrana. Nie ważne jak. Koszykówka przecież ciągle się rozwija. W końcu 3>2 tak jak napisałeś za czasów golden state wariors. A drużyna budowana jest podobnie jak ta z lakers. Wielka/wielkie gwiazdy ściągnięte z free agency (James, Durant, irving), wymiana składu na kolejną wielką gwiazdę (Davis, Harden), dopisanie graczy do rotacji (Howard, Rondo, Griffin, Aldridge). Obie ekipy wykorzystują to co mają najlepszego, więc nie rozumiem oburzenia. Gra się, aby wygrać, a nie aby się komuś podobać.

      (20)
    • Array ( )

      Lakers odkąd nie mają LJ i AD przegrywają mecze, ale wciąż to czołówka defemsywy

      (6)
    • Array ( )

      Dziwny, czepiasz się trochę na siłę, bo nie o sposób budowania drużyny tu chodzi (bo jak wiadomo wielkie rynki mają tu łatwiej), a o to co prezentuje się na boisku.
      I jasne, chodzi o wygrywanie, nie ważne jak, ale drużynom. Liga chce przede wszystkim dobrego widowiska bo super ofensywne Nets może w przyszłym sezonie zrobić 82-0, ale cóż z tego jak dwa sezony później kibicom znudzi się wesoła koszykówka bez obrony?

      (1)
    • Array ( )

      Lakers mają cały czas najlepszą obronę, bo AD i LBJ trzymali grę w ataku, poza Dennisem i Harrellem nie ma tam obecnie zawodnika, który sam sobie wykreuje akcję rzutową.

      (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Sorry ale łączenie absurdalnych technicznych i Nets obok siebie to jednak przesada. Zdania tak skonstruowane, że czytając o tych wszystkich technicznych za podanie piłki kozłem czy “and one” ( które również uważam za nienormalnie popaprane) i które większość fanów tak postrzega, otrzymujemy przesłanie że tak wygląda liga w której wygrywają Nets. Negatywne skojarzenia same się z nimi łączą. Uważam również że opisane próby wychowania przez techniki i faworyzowanie przez ligę ofensywy nad defensywę to 2 różne rzeczy. A co jeśli wygrają Nets ? Okaże się po prostu że najlepiej umieją grać na takich zasadach jakie obowiązują nie tylko ich ale WSZYSTKIE drużyny. Czy można zarzucać że to ich premiuje bo ich gracze najlepiej sobie radzą w takiej grze ? jak dla mnie nie ma nic do zarzucenia, tylko chwalić sztab, że stworzyli drużynę, która najlepiej radzi sobie w środowisku jakie jest obecnie. Czy taki styl ligi można krytykować? Pewnie że tak, ale to sama NBA a nie Nets ustala jak kierunkować fizyczność i twardość defensywy. A w tekscie opisane tak że Nets stają się symbolem tej miekkości, którą nie wszyscy przepadają i jest dla nich jej za dużo. Takie jest moje skromne zdanie w kontrze do autora. Fajnie że są subiektywne opisy bo można się zawsze odnieść do pewnych kwestii. Pozdrawiam

    (16)
    • Array ( [0] => administrator )

      KD i Kyrie nie są moimi “faworytami” ale trzeba być oszołomem, żeby nie doceniać ich przewag nad resztą świata. Harden tak samo albo jeszcze bardziej. Griffin ma w sobie więcej niż się kibicom w Detroit wydaje, Aldridge pewnie będzie trafiał ważne rzuty, Joe Harris to jest cheat code przy tak naładowanym rosterze, a przecież ich skład sięga głębiej. Nie mam nic do samych Nets, oby tylko zaczęli poważniej grać w obronie, np. Claxton i KD mają duży potencjał w drugiej linii. Harden trzyma post up bardzo dobrze. Kyrie zrobił postęp tylko aktualnie oni tego nawet nie zaczęli kleić ze sobą, a przede wszystkim OBY nie wygrali ligi samym atakiem.

      (9)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Po Bożemu bo defensywą ? Argument uznaniowy zależy czy dla kogoś w koszykówce ważniejsze zdobyć więcej czy stracić mniej. Dla mnie zdobyć więcej bo to bliżej tego co zawsze się czuło wychodząć wcześniej w szkole na parkiet i zawze kręciło zdobywać bo to sprawia więcej frajdy zawodnikom i kibicom. Pozdro

    (2)
    • Array ( )

      Dzięki że jest odzew na opinię. Nie jestem oszołomem bo doceniam przewagę KD i Irvinga ale chodziło mi o fakt, że odczytałem z pierwotnego tekstu że łączysz negatywne odczucia “miękkiej” ligi z Nets. A co do meritum sam przyznajesz że ofensywa Nets jest wybitna (“przewagi na resztą świata”, “Harden jeszcze bardziej”, ” Joe Harris cheat code”) a defensywa średnia ( KD i Clax mają potencjał, Kyrie zrobił postęp) A może właśnie oni teraz grają najbardziej optymalnie, może właśnie to klejenie pozwoli im stracić 10 punktów mniej ale przez żyłowanie z jednej i drugiej strony zdobędą 20 pkt mniej ? Jeżeli tak to jest to dla nich niekorzystne. Pozdrawiam

      (1)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Goscie za 30baniek+ nic nie grają ,trzeba wykupować ich kontrakty , a po zmianie klubu nagle im się chce. W szkole średniej w biegu na 1000 m położyłem się na jedno kółko za krawężnikiem a gdy wszyscy zmęczeni przedybali 400m, po pięknym finiszu wygrałem:-) Zwycięstwo warte tyle co ewentualnie mistrzostwo Drummonda czy Gryfina

    (3)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Wstęp podsumujacy dzisiejsza koszykówkę. Skoro Admin ją krytykuje a ma z pisania o NBA pieniądze To coś jest nie tak 🙁 Dzisiejsza koszykówka bezmyślne rzucanie za 3. Nie wolno bronić. Patyczaki biegają po parkiecie :(:(

    (2)
    • Array ( )

      Jeżeli za krytykę nie powinno się płacić to musisz zlikwidować 99.99% mediów. Krytyka, kontestowanie rzeczywistości to sedno bycia dziennikarzem, publicystą.

      (2)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Kierunek w którym zmierza liga, czy cała dyscyplina to jedno, drugą sprawą jest to jak nakłada się na to faworyzowanie określonych gwiazd przez sędziów. Zawsze tak było, tylko nakładanie się jednej tendencji na drugą sprawia, iż gwizdkowi często docierają się o drukowanie. Nawet jeśli nie konkretnych meczy to statystyk. Już nawet nie chodzi o Hardena, Embiida czy Younga bo oni faktycznie jakoś te wolne wymuszają i jest to jakieś rzemiosło. Natomiast to co sędziowie robią z Jokerem to jest ewidentene udupianie. Facet jest mecz w mecz pozbawiany 4-6 fauli na sobie, szczególnie przy 2+1 kiedy taki lekrólki miały gwizdne przy dokładnie takich samych akcjach w okolicach 8 gwizdków.

    (14)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Powstaje tylko zasadnicze pytanie: czy Nets podczas RS nie grają w obronie, bo nie potrafią, czy dlatego, że nie muszą?

    Wydaje mi się, że ich rating defensywny jest poniżej realnych możliwości. Oczywiście nie uważam, żeby byli w stanie bronić na takim poziomie co Phila lub Lakers, ale też nie sądzę, aby prezentowali tak mierny poziom defensywny jak Wizards, czy Rockets. Szczerze mówiąc nie bardzo wierzę, żeby ktokolwiek z Wschodu był w stanie im się realnie przeciwstawić w serii, ale myślę, że trafią się takie mecze, gdzie czystą ofensywą się nie wygra i wtedy zobaczymy, z czego są ulepieni.

    Koszykówka zmierza nieubłaganie w stronę ofensywy, ale myślę, że jeszcze za wcześnie, aby odsądzać obronę od czci i wiary. Wystarczy spojrzeć na mistrzów ostatnich lat – to wszystko drużyny o wysokim poziomie defensywnym: Lakers, Raptors, Warriors. A przykładem, gdzie może dojść ofensywa pozbawiona obrony są Portland – armat mają co niemiara, Lillard miewa takie mecze/serie meczów, że ręce same składają się do oklasków, ale oni nigdy w PO nie byli “for real” i uważam, że dopóki frontcourt stanowi para Lillard/McCollum nigdy nie będą.

    (8)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Ten Techniczny dla Tatuma to jest jakiś cyrk. W ogóle cale NBA staje się cyrkiem i rozumiem admina, że może mieć dość pisania o NBA. A jeszcze ostatnio jakies pretensje o godziny artykułów czy o to że lubi Lakersow i o nich najwięcej pisze. Ja bym się tym nie przejmował i robił dalej swoje. Keep ya head up…jak śpiewał Tupac, którego wczoraj wspomniałeś w artykule o Hillu. Małolaty i maruderzy nigdy nie zrozumieją co daje nam, Twoim rówieśnikom, ten blog. To jest idealny balans między naszymi ukochanymi latami 90 a dzisiejszą koszykówką. Pisz dla nas, my będziemy czytać 🙂

    (24)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    To co zaczyna sie dziac jest smutne i zarazem smieszne. Ale nie do śmiechu mi tak naprawde. W wielu aspektach zycia ludziom ograniczane są swobody i wolnosci. W kolarstwie zakazano wyrzucac bidonów pod groxba dyskwalifikacji bo to śmiecenie, tylko ze 99% tych bidonów trafiało w ludzkie rece jako pamiątka. Jakaś idiotka chce zakazać palic na balkonie, milicja skuwa ludzi za brak maseczki. Świat zmierza w złym kierunku.

    (4)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    A moim zdaniem ewolucja koszykówki jest z korzyścią dla ‘niedzielnych’ kibiców i popularności dyscypliny. Bo co do jednego się zgodzimy… wszystkim nam zależy na promocji koszykówki jako sportu, niezależnie w jakiej formie. A jak myślicie, czy wujka przy obiedzie w niedzielę, nie znającego ogólnie zasad (już wiele osób spoza koszykarskiego światka mi mówiła o dużej ilości niejasnych przepisów) zainteresuje bardziej mecz gdzie jest pressing cały mecz i wynik 65-59, czy wsady i rzuty 3 punktowe prawie z połowy i wynik 110-107?
    Moim zdaniem to drugie. Łatwiej wtedy takiego kogoś utrzymać przy tej dyscyplinie. Zobaczcie, gra się znacznie uprościła, jest szybsza, nawet tą nasza PLK, w moim odczuciu ogląda się lepiej niż kilka lat wstecz.
    A dla nas? “koszykarskich profesorów”? ? Pozostają chyba Playoffs i nadzieja ze faktycznie mocna obrona nam się tam pokaże i zdecyduje o mistrzostwie. Bo to co się aktualnie dzieje w lidze to niestety zgoda – ilość techników za nic, puszczane trzytakty (nie zaczynajmy dyskusji o ‘gather step’, bo to jest jakieś chore naginanie przepisów), rzuty wolne rozdawane z czapy za kontakt generowany przez atakującego wypacza widowisko.

    (1)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Admin, twoje teksty są świetne. Przynajmniej raz dzienne tutaj zaglądam.
    Przydałby się tekst na temat PLK. Tegoroczne play-off są ciekawe. Np. Legia była do zrobienia przez Kinga. Obecność Macieja Lampe była ciekawym ruchem ze strony Kinga, ale chłop był daleki od wysokiej formy. Jak dla mnie za wolny, za łatwo mijany, dynamika i motoryka na słabym poziomie. Mimo to potrafił zdobywać ważne punkty nawet w rundzie zasadniczej. Szanuję go za to, bo nie można mu zarzucić braku walki. Starał się, mimo słabszej formy. Powinien zostać w Kingu. Pozostali… Kiko po kontuzji jest do zrobienia na następny sezon, Tookie Brown powinien zostać, na tego dzika czasami nie było bata, Melvin- z formą z play-off powinien zostać, Purvis- gość ma potencjał ale musi zacząć trafiać, czy to po wjazdach czy z dystansu, nie sądzę żeby został w Kingu, Schenk Jakub wywołany do tablicy – tyle razy mnie wkurzał za to holowanie piłki, ale na Legii pokazał swój talent, zwłaszcza w pierwszym meczu, oby tak dalej. Faukade powinien zostać i zbierać piłki do punktów drugiej szansy, przy 23% skuteczności za 3 nie powinien rzucać w końcówce 4 meczu z rogu. Chce rzucać, nie boi się i to trzeba wykorzystać po udanej zbiórce, według mnie mocny punkt. Zębski Mateusz- z Legią trochę przepadł, ale skubany waleczny jest, widać było nie raz jak łańcuch mu spadał ale dalej walczył. Zostań proszę. Wilczek Dominik – chłopaku dawaj na siłkę, jesteś świetny, przypakuj a nie będzie tak łatwo już cię przestawić. Bartosz Mateusz- jak na gorzowskiego masakratora to średnia 6,3 zbiórki na mecz to trochę mało, ale zebrałeś wiele ważnych piłek, i nie bój się rzucać, grać 1 na 1, zostań z nami. Zach Thomas, Wojciech Czerlonko, Adam Łapeta, fajne waleczne chlopaki ale coś za mało mi was było, może to kwestia minut na parkiecie, trudno pokazać umiejętności, swój charakter w krótkim czasie na boisku. Ogólnie jak dla mnie ten zespół ma potencjał. Ważna rzecz. Musi zostać w większości w tym składzie. To musi zatrybić. Muszą lepiej bronić, potrafią to, pokazywali to niejednokrotnie, ale momentami robili ich jak dzieciaków, no do diaska 20-2 w 3 kwarcie!!! PANOWIE gdzie szybki atak? GDZIE W OGÓLE SZYBKOŚĆ? Wiecie jak dużo punktów byłoby z szybkiego ataku?
    TAK jestem ze Szczecina. Gratuluję Legii awansu i życzę im jak najlepiej w dalszych etapach rywalizacji. Fizycznie, motorycznie, mentalnie byli trochę lepsi. Jak trzeba było dokręcić śrubę to wychodzili na parkiet, szast prast i po meczu( Lichodiej). Po prostu go zamykali.
    Trenerze Jesus Ramirez utrzymaj przynajmniej w większości ten skład, potrzeba stabilizacji.

    (3)

Skomentuj Kocu Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu