fbpx

Nowe gwiazdy NBA robią hałas, Golden State Warriors znów zaskoczyli świat

39

No i co powiecie? Jak Wam idzie? Czyściłem wczoraj pralkę: filtr, bęben i kasetę na proszek. Teraz jest już dobrze.

detroit pistons 99 washington wizards 115

Andre Drummond jak koń, który ugrzązł w bagnie. Pociągnąłby zespół, ale za cholerę nie potrafili mu dograć piłki. Gwoli wyjaśnienia, nie zagrali Reggie Jackson, Tim Frazier ani Derrick Rose, czyli trzech etatowych playmakerów zespołu. Efekt? Żadnego pick and rolla wyegzekwować nie szło, podania nie dość że telegrafowane, to szły za nisko albo gdzieś na plecy. Z niedowierzaniem obserwowałem też jak mając za sobą 50 kilogramów słabszego Moritza Wagnera koledzy nawet nie patrzyli w jego kierunku!

Skuteczność Andre wyszła z tego koszmarna (6/20 z gry) bo pozycje były trudne no i masa energii została zmarnotrawiona na przebijanie się w środku nadaremno. Umówmy się, że wysocy Wizards dostali taryfę ulgową od sędziów, wielokrotnie bili Drummonda po łapach bez konsekwencji. Mimo wyraźnie słabszego dnia 15 punktów 24 zbiórki 4 asysty 2 przechwyty i 2 bloki dostarczył. Dajcie mu rasowego rozgrywającego, z którym nigdy nie grał, a 20/20 będzie dostarczał jako średnie sezonu.

Są jednak minusy, przede wszystkim brak mobilności. Z musu Andre grał dziś 39 minut, czyli o kwartę za dużo. Z ogromną łatwością rywale dochodzili więc do pozycji rzutowych, obiegali gościa, wyprzedzali, generowali przewagi. Taki na przykład Davis Bertans, niczym sarna wybiegał na łuk skąd posiał 3/6 dając kopa zespołowi w drugiej połowie. Poza tym nie mieli wielkiego problemu by atakować obręcz. Liderami zespołu Bradley Beal (22/5/6) Thomas “Kobe” Bryant (14/7) oraz wspomniany wcześniej Wagner (12/4). No i cóż mogę napisać, wyglądamy powrotu Blake’a Griffina.

new orleans 125 pelicans brooklyn nets 135

Bardzo efektowny mecz opatrzony wielkimi występami Kyrie Irvinga (39 punktów 4 zbiórki 9 asyst 13/21 z gry) oraz Brandona Ingrama (40 punktów 5 zbiórek 5 asyst 17/24 z gry) po drugiej stronie. Irvinga możliwości znacie, nowością jest Brandon, który z piłką rusza się przepięknie. Miękko i plastycznie dochodzi do pozycji rzutowych, a że jest długi jak KD, wygląda jakby separacje od obrońcy prawie nie kosztowały go zużycia energii, coś jak Paul George! Kyrie jednakowoż zespół miał wokół siebie zdrowszy, a co za tym idzie, bardziej zbilansowany. Były szarże po obu stronach i powroty, przecież co ja mówię: 48 punktów wydziobane w III kwarcie to najlepszy wynik w historii klubu Pelicans!

Jeśli miałby wskazywać przyczyny porażki / zwycięstwa, to poza głębszym składem (Favors ledwo biega z chorym kolanem, Williamson OUT) gospodarze lepiej zbierali oraz potrafili znajdować łatwe punkty atakując nieustawioną jeszcze obronę. Kontra to ich konik w tym sezonie, ale chyba się powtarzam. Kolejny skuteczny występ mojego zioma Carisa LeVerta (23/7/5) trafiający Prince i Temple, aktywny ofensywnie Jarrett Allen, który nie przepraszał tylko korzystał z braków kadrowych rywali pod koszem. Ten młody środkowy Jaxson Hayes… napiszę dyplomatycznie: to jeszcze nie jego czas. Wkurzał mnie dyskusjami i wiecznie zdziwioną mową ciała. Popełniał błąd za błędem, ale jak mówię, Pelikany pod koszem grali w osłabieniu.

Aha, Kenny Atkinson jest neurotycznym świrem, ale nie dziwię się. Nigdy nie zrozumiemy jak wielka jest intensywność myśli head coacha NBA. Animacja pochodzi co prawda z zeszłego tygodnia, ale to niczego nie zmienia.

houston rockets 107 memphis grizzlies 100

Westbrook z wozu koniom lżej? Niezupełnie, to raczej rywal z tych cieńszych, a Hardenowi parę trójek wpadło, ot cała różnica. Nieszczególnie bramkostrzelna ławka rezerwowych Memphis, ociężali Valanciunas z Crowderem, niedoświadczeni Morant i Clarke, Dillon Brooks 0/7 zza łuku. Houston jak zwykle równało do rywala, ale poniżej pewnego poziomu zejść się nie da. Memphis zaliczyło 3/25 z dystansu. Na pewno iskierkę stanowi atletyczny do bólu Morant, ale gdy patrzę jak skacze, jak się odbija od chłopaków, jak mu się noga zawija przy lądowaniu, to mam obawy czy dotrwa do końca sezonu.

Mecz za uszy wyciągnął James Harden, autor 44 punktów 10 zbiórek 6 asyst i 2 przechwytów. Trafił 7 z 16 rzutów trzypunktowych, bez cienia zażenowania oddał 28 rzutów z gry oraz 18 osobistych. Reszta przyklaskiwała, w Houston role są podzielone jasno, a Eric Gordon (5/17 z gry) choćby chciał, niemocy własnej przemóc nie jest w stanie. Nudne, brzydkie spotkanie, na koniec sfrustrowany Jae Crowder chciał Brodzie przylać za chlapnięcie po jajkach, ale go sędziowie wcześniej wyrzucili z parkietu.

milwaukee bucks 134 minnesota timberwolves 106

Pozbawieni usług Karla Townsa, nieszczególnie rozrzucani Wolves nie utrzymali tempa narzuconego przez gości. Zgodnie z przewidywaniami zabrakło ofensywnych możliwości, rzuty nie siedziały, a standardowe przewagi atletyczne w zderzeniu z Giannisem (34 punkty 15 zbiórek 6 asyst) i Eryczkiem Bledsoe (22 punkty 9 zbiórek 6 asyst) zostały wykluczone. Powoli, ale konsekwentnie Bucks wygrywali każdą kolejną kwartę a wraz z powiększającą się przewagą nabierali coraz większej pewności siebie. 62-38 w polu trzech sekund, nie mam więcej pytań.

Jasnymi punktami w topografii lasu byli Andrew Wiggins i Robert Covington (40 punktów 7 zbiórek 7 trójek do podziału) ale oni także byli dziś grubo na minusie. Mecz rozpoczął się z prawie godzinnym opóźnieniem, bo skaczące wariaty wygięły jedną z obręczy i trzeba było nowy sprzęt instalować.

philadelphia 76ers 109 phoenix suns 114

No i co powiecie? Rick Rubio nie taki bezużyteczny jak się niektórym zdawało: 21 punktów 7 zbiórek 10 asyst. Aron Baynes gra basket życia, od zawsze świetnie bronił obręczy, ale teraz na dodatek odblokowany ofensywnie: 15 punktów 7 zbiórek 6 asyst. Drugi skład pięknie pilnujący linii 7.24 metra, a niesamowity Devin Booker możliwości ofensywnych nie zatracił, wręcz przeciwnie: 40 punktów na skuteczności 15/19 z gry!!! Suns nie są już tylko zbieraniną zdolnych nazwisk, stają się ekipą zdolną ograć każdego! Popatrzcie na ten manewr:

Pod nieobecność zawieszonego Joela Embiida, pierwsze skrzypce w szeregach gości znów grał Al Horford (32/5/4/2) trafiając między innymi rekordowe w karierze 5/8 zza łuku, wtórował mu Tobias Harris: 24 punkty 10 zbiórek 10/20 z gry, a Furkan Korkmaz wciąż czuje moc po ostatnim game-winnerze w Portland: 20 punktów w tym 4 trójki. Niestety reszta ograniczona do minimum, Ben Simmons nadal nie próbuje nawet rzucać spoza pola trzech sekund, Josh Richardson bardzo dobrze kryty, nieszczególnie niestety wywiązuje się z obowiązków playmakera w drugim składzie.

Zmieniają się nastroje w Phoenix, nie pamiętam by Booker kiedykolwiek schodził z parkietu wśród okrzyków “M-V-P”. Niesamowicie wygłodniali sukcesów są kibice koszykówki w Arizonie. Suns notują bilans (5-2) przy czym pamiętajmy że dwukrotnie przegrywali 1 punktem (!) Sixers dziś przegrali po raz pierwszy w tym sezonie (5-1).

portland trailblazers 118 golden state warriors 127

Wow. Nieprzewidywalność NBA nie przestanie mnie zadziwiać. G-League Warriors ogrywają we własnej hali zespół Portland. Rozumiem, że Hassan Whiteside jest wolny z kontuzjowanym kolanem, że brakuje talentu na silnym skrzydle, ale ludzie bez przesady! Warriors z bezczelnie obniżonym składem stawiają kolejne zasłony raz po raz wybiegają do rzutów, głodni rozpoznawalności, sukcesów, to ich szansa! Nie zastanawiają się, pchają piłkę do przodu, jeden drugiemu robi wiatr. No i co mam napisać, że 198 centymetrowy power forward Eric Paschall zapisał na swoim koncie 32 punkty i 13 zbiórek w swe 23. urodziny, że brodziaty rookie Ky Bowman nastrzelał 19 punktów i rozdał 8 asyst, że grający na dwójce rezerwowy wśród rezerwowych Damion Lee dostarczył 18 punktów na 8 rzutach? Wkleję może zdjęcie Paschalla, żebyście wiedzieli jak wygląda, hehe.

Dame Lillard, dla którego miał to być dzień odpoczynku, napałował 39 oczek, na 15/26 z gry. Na moje oko za bardzo lubi te dalekie bomby z dziewięciu metrów, ale co ja tam wiem. Młodzi dominowali dziś energią, chcieli tego bardziej. Blazers ich zlekceważyli, a potem było już za późno.

Dobrego dnia wszystkim!

39 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiele szydery i nabijania się z Warriors zauważyłem w ostatnim czasie. Wiadomo, szczęście bo skończyła się hegemonia. No i właśnie nie wiem czy ona się tak naprawdę skończyła czy po prostu wzięła urlop, a liga tak naprawdę ciagle ma to w głowie.

    Myślę tak dlatego nie tylko po tym jak zadziwiając wszystkich świadków GSW ograło dziś Blazers mając do dyspozycji tylko 9 zawodników. Sam sie przyznam, niektóre nazwiska ledwo kojarzę, niektóre jak Stein, Chriss czy Burks rozróżniam bo grają już któryś sezon w lidze. Człowiek, który zrobił sobie dziś prezent urodzinowy, mianowicie Pan Eric Paschall zaliczył już 3 mecz powyżej 20 punktów, przypominam, że to rookie. Nie tylko on dał dzis pokaż sporej dawki energii, oczywiście takie występy i zwycięstwa w tym sezonie nie będą przychodziły GSW łatwo, jednak przy takim ograniu młodego narybku w tym sezonie, nabrania doświadczenia i dźwigania ciężaru meczów…

    Załozmy prawdopodobny scenariusz, że play-off ich w tym roku ominie. Warriors organizują wymianę D-Lo, zgarniają kogoś pod kosz, do gry wraca Steph, Klay, Dray, młodzi adaptują się do systemu. Organizacja klubu jest naprawdę godna podziwu, Myers ma łeb na karku i potrafi dobrze kierować. Nie myślcie, że wpadłem w entuzjazm po jednym arcyciekawym zwycięstwie, dało to po prostu do myślenia. Warriors nie upadli, po prostu zmieniają naboje w shot-gunie.

    (133)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Interesujący punkt widzenia, znając Myersa i Kerra nawet całkiem możliwy w realizacji.
      Trzymam kciuki i mam nadzieje że znowu nie będe musiał czekać latami aż dubsy zagrają w finale.

      (17)
    • Array ( )

      @Mlz mam podobne spojrzenie na obecną sytuację Warriors. Russell najprawdopodobniej zostanie wymieniony (w kilku analizach widziałem wymianę z Covingtonem i Diengiem). D-Lo to kumpel Townsa, Wilki potrzebują lepszego PG niż Teague, więc jest to możliwe.

      Młodzież pod nieobecność gwiazd może się ograć bez presji. Kerr i Myers mogą zdecydować, który z nich ma zostać na kolejne sezony. Nie zapominajmy, że na razie nie jest gotowy do gry Smailagic, który może być kolejnym ciekawym zawodnikiem. W drafcie z wysokim numerem mogą wybrać kogoś mocnego do uzupełnienia składu. A jako wisienka na torcie po roku nieobecności może wrócić Iggy 🙂

      (6)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    już nawet nie po cichutku myślę o 8m dla phx. przy tak odblokowanych atutach całego zespołu, p-o wydają się… ale na razie chłodna głowa i czekamy na dalsze losy słońc + powrót da.

    (6)
  3. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Ricky Rubio to etatowy PG. Na tą chwilę Jazz mogą pluć sobie w “hardenową” brodę 🙂
    Myślę, że RR ładnie współgrałbym z Drummondem!

    Jeśli chodzi o GSW to może planują tankować po któregoś z przyszłego “świecznika”. Mam tu na myśli potomków LeBron’a/Wade’a/Shaq’a 😀 Od czasu jak odszedł Jerry West, to sprawy – nazwijmy to – zarządowe trochę podupadły w tym klubie..

    (1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Czy ktoś obeznany w statystykach może mi powiedzieć, czy niechlubny rekord kariery Bryanta, dotyczący liczby pudeł, jest zagrożony przez Hardena?

    (4)
    • Array ( )

      @NiktZnikad Drummond ma kontrakt do 2021 roku, choć ostatni rok (warty ok. 28,7 mln USD) jest opcją zawodnika.

      (0)
    • Array ( )

      Obliczyłem tak PIRAZYDRZWI:

      Harden spudłował prawie siedem tysięcy rzutów do tej pory. Do końca tego sezonu w obecnym tempie wychodzi jeszcze +1125 pudeł.

      Kiedy Kobe bił rekord Havlicka spudłował 13,147 rzutów (nie mogę znaleźć informacji z iloma pudłami skończył, ale według kalkulatora to będzie trochę ponad 14,000). Więc zakładając, że Harden nie odniesie kontuzji plus mając na uwadze, że co roku oddaje więcej rzutów (a co za tym idzie więcej też pudłuje), to mógłby pobić rekord Kobego, ale ma już trzydzieści lat, na podobnym poziomie pogra jeszcze kilka sezonów.

      Wszystko zależy od tego jak długo planuje pograć i jak długo planuje oddawać po dwadzieścia-kilka rzutów na mecz. Kobe grał długo i nawet na koniec kariery, zupełnie bez sensu, nadal był pierwszą opcją notując jakieś trzydzieści pięć procent z gry.

      Poza tym jak długo Houston mają zamiar wałkować temat, który nie przynosi oczekiwanych rezultatów? W tym roku też będzie wypad w drugiej rundzie, maks finały konferencji. Nie wierzę, że ludzie odpowiedzialni za ten bajzel po kolejnym nieudanym sezonie dalej będą wierzyli, że to kiedyś zadziała.

      Reasumując- szanse na pobicie rekordu są, ale małe.

      (5)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Morant miał dużo szczęścia przy tym lądowaniu, już myślałem, że po chłopie. Trzeba jednak przyznać, że ma w nogach sprężyny i kwestią czasu jest jakiś epicki poster w jego wykonaniu

    (4)
    • Array ( )

      Oczywiscie, ze oddanie tych zawodnikow bylo bledem, tylko lebron juz nie pierwszej mlodosci i nie bylo czasu, zeby ich rozwijac, wiec davis wydawal sie lepsza alternatywa. W dodatku ingram jest też lepszym obronca niz kuzma, tylko lakers musieli obudowac swoje gwiazdy strzelcami,a BI nie jest za dobry w rzutach za 3 pkt, w odroznieniu do KK.

      (8)
    • Array ( )

      tak zgadza się czas uciekam i już oczekiwałbym jakiś sukcesów po latach posuchy a Lebronem jest szansa coś wygrać. Rozpatruje tylko parę Ingram/Kuzma bo do reszty nie mam uwag. Kuzma faktycznie rzuty za 3 wygrywa ale reszta obrona gra 1na1, dystans już Ingram lepiej sobie radził i maiłem nadzieje go zostawią i jakoś go wpasują. Trochę liczyłem ze będzie drugim KD i odbuduje drożynę a teraz pewnie po wymianie dostał dodatkowej motywacji żeby coś udowadniać. Zobaczymy

      (0)
    • Array ( )

      Ingram lubi holować gałę. To się kłóci z tym co widzimy teraz w Lakers. Myślę, że to była dobra decyzja dla obu stron.

      (5)
    • Array ( )

      tak zgadza się czas uciekam i już oczekiwałbym jakiś sukcesów po latach posuchy a Lebronem jest szansa coś wygrać. Rozpatruje tylko parę Ingram/Kuzma bo do reszty nie mam uwag. Kuzma faktycznie rzuty za 3 wygrywa ale reszta obrona gra 1na1, dystans już Ingram lepiej sobie radził i maiłem nadzieje go zostawią i jakoś go wpasują. Trochę liczyłem ze będzie drugim KD i odbuduje drożynę a teraz pewnie po wymianie dostał dodatkowej motywacji żeby coś udowadniać. Zobaczymy KOLO

      (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    I to jest dowód na to, że na ławkach albo zapleczach NBA zapewne jest wielu młodych lub starszych mega zdolnych zawodników, którzy mogą robić różnicę ale nikt na nich nie stawia bo nie mają hype’u. Temat rzeka.

    (11)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Hahaha Warriors wygrali pierwszy mecz w “nowym” składzie i już wielkie podniecenie, że mistrzowie wracają xD Zobaczymy co dalej pokażą. Narazie proponuję wstrzymać hormony.

    (-3)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeden mecz wygrali GSW i wracają ludzie początek sezonu .Tyle rzeczy historii i nie wiadomo czego może się przytrafić ,że szkoda gadać.Wielcy znawcy na stronce obwieszczają już kto będzie MVP kto nie i tak dalej.To jest takie Polskie my w każdej dziedzinie jesteśmy ekspertami zza fotela z browarem.Pozdrawiam zdrowo myślących:)

    (3)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Obwodowi sixers zagrali pełna padake. Od bena, który dzisiaj nie wiedzieć czemu nie rozgrywal przeważnie, przez josha po Thybulle, który zagrzal się i miał średnia 1 faulu na jakieś 37,8 sekundy. I tu nie było wielkiej obrony Rubio czy bookera w tym.

    A Booker wow, wyrobił się bardzo. Genialna skuteczność i ogólnie gra.

    (1)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    jak jeszcze poprzednie 2 sezony jarałem się Sixers , tak teraz “nie mogiem paczeć” – a ktoś kiedyś Bena do Magica porównywał….
    Fajnie się ogląda Phoenix… aż się cudowne lata ’90 przypominają ( Kevin Johnson – kto pamięta ?) – mam nadzieję , że wejdą do play-off i trochę namieszają.
    Ingram – o proszę. tak dalej i w top 5 strzelców sezonu.

    GSW — wooow – i dlatego “I love this game”.

    (3)
  11. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Hehe smiesza mnie ci co juz wieszcza koniec GSW. Zbudowali hale za ponad miliard, wlasciciel powiedzial, ze zaden podatek od luksusu im niestraszny, ale po odejsciu KD oraz kontuzjach juz koniec Wojownikow   Sezon tankowania juz bedzie wiadomo. Nie beda ryzykowac powrotem Kalya w tym sezonie. Trzon na kolejny sezon zostaje. Z zadaniowcow bedzie KL na pewno, ktory ciagle sie rozwija. Kerr oklepie oraz zweryfikuje mlodych po czym dobierze sobie z free agents graczy do swojej wizji i znowu stana sie glownym kandydatem do mistrzostwa. Nie zapominajmy, ze moga handlowac w grudniu DA.

    (3)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    A propos Phoenix.. podoba mi sie jak w jeden sezon mozna poprawic organizacje gry druzyny. I od razu na mysl przychodzi mi NYK, ciagle ten sam piach.. tyle sezonow i nic tu sie nie zmienia. Zadnego postepu, ewolucji. Nie widzialem wielu ich meczow w ostatnich sezonach ale mam wrazenie ze wszystkie wygladaja podobnie. NYK bierzcie przyklad!

    (0)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie mogę patrzeć na te “tańce” Hardena, drepcze przed rzutem jak jakaś baba, świetnie sparodiował go BdotAdot5 na YT xD

    (1)

Skomentuj smuut Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu