fbpx

Osłabieni Spurs zbili Portland w Rose Garden

7

Spurs 112 – Blazers 109

Bez Tony Parkera cierpiącego z powodu wirusa grypy, San Antonio Spurs pokonali wczoraj na wyjeździe srogich Portland. Na szczęście w warsztacie Gregga Popovicha mają zapasowe części, a wszystkie elementy są łatwo wymienialne, w miejsce Parkera zobaczyliśmy wczoraj australijską torpedę Patty Millsa, który jednak nie w pełni zadowolił swojego coacha. Być znakomitym graczem 1-na-1 to jedno, realizować założenia taktyczne to drugie. Jeśli nie realizujesz założeń trenera, nie grasz, przynajmniej w SA.

Najskuteczniejszym graczem Spurs został więc kolejny zmiennik Gary Neal, który zdobył dla gości 27 punktów. Nie było by jednak zwycięstwa gdyby nie dwa kluczowe rzuty wolne Manu Ginobili (17 punktów) oraz podkoszowa obecność starego lisa Tima Duncana (22 punkty, 9 zbiórek). Blazers walczyli ambitnie, życiową partię rozgrywał Nicolas Batum (33 punkty) i niewiele zabrakło, a odebraliby wygrany mecz gościom. W ostatnich dwóch minutach trafili cztery kolejne rzuty za trzy nieoczekiwanie doprowadzając do remisu w ostatniej minucie. Niestety w kluczowym momencie nie umieli wybronić żadnej akcji San Antonio, a w samej końcówce zjadły ich nerwy. To już trzecia z rzędu porażka Portland (2-4) podczas gdy SAS mają najwięcej zwycięstw w lidze (6-1).

Porażka boląca tym bardziej, że odniesiona we własnej hali oraz z powodu wcześniejszego prowadzenia 14 punktami. Kluczowym fragmentem meczu okazała się punktowa seria gości 14-0 odniesiona na początku ostatniej odsłony. Podczas gdy rezerwowi Spurs wkładali gospodarzom kolejne trójki, ławka Portland zdobyła zaledwie 4 punkty. Cały ciężar ofensywny spadł na barki Batuma (33) Aldridge’a (29) i rookie Damian Lillarda (20). Ostatecznie było przewidywalnie i mimo sporej dawki farta z dystansu nie mogło się udać. Spurs to kolektyw. Jak inaczej nazwiesz 63-punktową zdobycz ławki rezerwowych?

[vsw id=”_kQVAHLUZRY” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

7 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Spurs miażdżą! Myślę, że to im na rękę, że jest o nich tak cicho. Nie są bez przerwy pod lupą jak Lakers, Miami czy NYK. Kiedy zaczną przegrywać – nikt nie będzie się specjalnie przejmował, więc będą mieli czas na poprawienie własnych niedoskonałości, których i tak mają niewiele. Bardzo mocno im kibicuję. Patrząc na grę zespołową, myśl trenerską i taktykę, są najlepsi na wschodzie. Mimo, że filarami są już zawodnicy długo po swoim prime-time to w dalszym ciągu mają indywidualności, których potrzebują w końcówkach. Wygrają ten regular season – to bardzo możliwe. Nie wiadomo tylko czy (jak to było rok wcześniej) nie dostaną zadyszki w najważniejszym momencie. Oto bym się jednak nie obawiał – patrz komentarz Kiniaq 🙂

    (0)

Skomentuj Dodox Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu