fbpx

Pięć rzeczy, których nie wiecie na temat Dereka Fishera

14

erop

Osiemnaście sezonów w lidze. Jego największą zaletą od początku były rozum i odporność psychiczna prezentowana na parkiecie. Co wcale nie znaczy, że brakowało gościowi dynamiki. Mierząc 185 centymetrów wzrostu potrafił skończyć akcję z góry odbijając się tak z jednej, jak i z dwóch nóg. Waszej uwadze szczególnie polecam GIF z drugiej strony. Zagranie pochodzi z rozgrywek ligi letniej 1996, czyli pierwszych dni w zawodzie.

Leworęczny kozak, który rozumiał grę lepiej niż koledzy. Wielki profesjonalista, minimalna ilość tkanki tłuszczowej, ciało wycięte z granitu. Niebywale inteligentny, elokwentny i opanowany, choć jemu także zdarzało się stracić cierpliwość gdy nadział się na łokieć przy zasłonie. Były szef związku koszykarzy NBA. Jeden z niewielu zawodników, którzy mieli posłuch u Kobe Bryanta. Oto pięć rzeczy, których nie wiecie na temat Dereka Fishera.

#1 Dyscyplina źródłem sukcesu

Matka Dereka (Annette) pracowała jako urzędnik bankowy. Z zawodowego obowiązku nosiła formalny strój, koszulę każdego dnia miała świeżo odprasowaną. Podobnie ojciec, były wojskowy, który po urodzeniu Dereka pracował na poczcie. To oni zaszczepili w młodziaku konsekwencje w działaniu. Nauczyli, że dyscypliną i ciężką pracą można w życiu osiągnąć większość celów.

Kilkuletni Derek godzinami podglądał chłopaków grających w drużynie licealnej. Jego idolem był Duane Washington, który choć zrodzony z innego ojca był starszym bratem Fishera. Chłopak dostał się do NBA, gdzie zaliczył przystanki w New Jersey i Los Angeles, zanim popadł w ciąg kokainowy. To dało Fisherowi do myślenia. Postanowił nigdy samemu nie sięgać po narkotyki. Słowa dotrzymał.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3 4 5

14 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    UWIELBIAM D-FISHA całym serduchem, był zawsze na miejscu, nigdy nie narzekał, ciężko pracował, a co najważniejsze był przedłużeniem myśli trenerskiej na parkiecie. Miał ogromne IQ koszykarskie, dzięki czemu był jednym z najbardziej zaufanych ludzi Jaxa. Uważam, że lakers powinni zastrzec numer 2 , tak wiem nie był nawet nigdy All Starem, ale miał coś za co kochali go fani Lakersów, był jednym z tych zawodników, który oddawał całego siebie na parkiecie. Bez Fisha na parkietach nic nie będzie takie same.

    (15)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    @Currose ja się nie gniewam 😀

    Kerr był dobrym analitykiem oraz GM w Phoenix. Nie wiem nic o jego podejściu do zawodników i tego jaką strategię będzie wprowadzał. Teoretycznie sam Jax napompował balonik, że jest on materiałem na cudownego trenera, ale nigdzie nie mamy potwierdzenia tych słów. W NBA był przyzwoitym rozgrywającym, ale nie generałem parkietu.
    Fisher nawet jako gracz miał posłuch wśród zawodników i ma ich szacunek. Dlatego w takim chimerycznym miejscu jakim jest NY lepiej by rządził ktoś z charyzmą i poparciem koszykarskiego świata. Wystarczy obejrzeć wywiady podczas ligi letniej. Wie co mówi, wie do czego dąży i ma plan. Jako fan NY bardzo się cieszę z “Ryby” na stanowisku trenera, ale i Kerrowi życzę jak najlepiej w GSW, ale objąć drużynę po Jacksonie, który był dla nich jak brat/ojciec nie będzie łatwo…

    (6)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    mam wrażenie, że większy sukces odniesie Kerr niz Fish. Z całym szacunkiem do tego ostatniego i dla Was młodzi. Dla mnie zawsze był zadaniowcem/profesjonalistą pamiętam jak przyszedł do ligi szału nie było, natomiast dzieki podejsciu zaskarbił sobie zaufanie u trenerów.

    (-5)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Lizard_King: IMHO to na dzień dzisiejszy, wolałbym Kerra niż Fisha. To wszystko jest wróżeniem z fusów, bo żaden z panów nie ma żadnego trenerskiego doświadczenia, tylko moja opinia. Ja generalnie nie specjalnie przychylnie patrzę na przechodzenie z boiska na ławkę trenerską, bez jakiegoś doświadczenia, asystentowania czy obserwowania gry “z boku”. Ale do rzeczy. Kerr świetnie się sprawdził jako GM Suns, zbudował fajną paczkę. I to nie jest tak, że Kerr nie jest szanowany. Za pracę w Phoenix zbierał dobre recenzje od obserwatorów, zawsze też z szacunkiem wypowiadali się o nim koledzy z telewizji. Kerr grał też pod dwoma najlepszymi szkoleniowcami współczesnej NBA, mówię o Jacksonie i Popie. Długo pracował jako komentator i dziennikarz sportowy, co jakoś tam pozwala spojrzeć na grę z boku i daje doświadczenia.
    A co do tej charyzmy czy jej braku. W NYK i tak decydujący głos będzie miał Jax, i to Jax będzie pociągał za sznurki. Więc nawet najbardziej nie charyzmatyczny gość, poparty takim autorytetem, zyskiwałby posłuch.
    Na karierę zawodniczą mniej patrzę. Można się przerzucać przykładami w jedną i drugą stronę. Np. Isiah Thomas trenerem okazał się kiepskim (mało powiedziane), a świetni szkoleniowcy jak Thibs, Jax, Pop, Spo czy bracia Van Gundy karier nie mieli zbyt okazałych 😉
    Takie jest moje zdanie, ale na potwierdzenie bądź zaprzeczenie, przyjdzie poczekać jeszcze trochę.

    (0)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    wow o wielu faktach na jego temat nie miałem pojęcia, do tej pory uważałem go za zadaniowca, jakich wielu pracowało przy “wielkim” Kobe, ale ten artykuł pokazał mi jego oblicze i udowodnił po raz kolejny że kolesie którzy grają w NBA nie trafiają tam z przypadku. Oczywiście pamiętam ten buzzer-beater z San Antonio ale nie miałem pojęcia o innych faktach, więcej takich artykułów redakcjo ! 🙂

    (0)

Skomentuj Turysta Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu