fbpx

Pięć rzeczy, których nie wiecie na temat Nate’a Robinsona

29

rtt

Nowy Jork, Boston, Chicago… w ciągu jedenastu lat zdążył zwiedzić osiem klubów NBA, by wczoraj (niedziela) po pięciu miesiącach przerwy zadebiutować w izraelskim Hapoelu Tel Awiw. Wyszło wybornie: 25 punktów, 3/7 zza łuku, 8/9 FT, 4 zbiórki, 3 asysty!

Nic się nie zmieniło, gdziekolwiek się pojawia budzi szacunek i powszechną sympatię kibiców. Mierząc 175 centymetrów w butach na grubej podeszwie jest trzykrotnym mistrzem wsadów NBA. Szczególnie kochają go kibice Bulls. W trakcie jednego, jedynego sezonu w Chicago, grając za ligowe minimum, omal nie pobił rekordu Michaela Jordana, aplikując Brooklyn Nets 23 punkty w IV kwarcie meczu playoffs. Nie opuścił żadnego spotkania, występował mimo grypy, w trakcie przerwy widzieliśmy go wymiotującego do kubła. Wojownik!

Prywatnie niezwykle rodzinny, ciepły człowiek. Oto pięć rzeczy, których jeszcze nie wiecie na temat Nate’a Robinsona.

#1 niedoszły futbolista amerykański

Nate pochodzi z okolic Seattle. Od małego jego dyscypliny to: koszykówka, futbol amerykański i lekkoatletyka. Gdyby nie poszło mu w baskecie, jestem przekonany, że odnalazłby się w którejś z pozostałych dziedzin. Jako syn byłego gracza NFL, stypendium sportowe od lokalnego koledżu otrzymywał z myślą o karierze futbolisty. Na pierwszym roku studiów dwukrotnie przechwytywał podanie oraz 34 razy skutecznie szarżował na gracza z piłką. Dopiero na drugim roku skoncentrował na koszykówce. Wkrótce prowadził Washington Huskies do najlepszej szesnastki turnieju NCAA.

Zanim zerwał ACL należało go umieścić w czubie najlepszych atletów NBA zaraz obok LeBrona. Fizjonomią przypomina granitowy posąg (patrz foto główne). Okolice brzucha ma tak wykształcone, że można się pokaleczyć. Zbudowany jest z mięśni, kości i okablowania. Szybszy niż wiatr. Niezwykle skoordynowany. Do tego był w stanie dźwignąć swe nabite cielsko (82 kg) na wysokość 110 centymetrów, tyle bowiem wynosi jego wyskok maksymalny zmierzony przed draftem NBA w 2004 roku. Tak oto niski facet wzlatywał nosem w siatkę kosza(!) Z resztą sami zobaczcie:

[vsw id=”WTUwS3HtW2s” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

#2 zadziora

Isiah Thomas (przed dekadą menedżer Knicks) wybrał go z 21. numerem draftu (czym zaskoczył wszystkich zgromadzonych) być może widział w chłopaku kolejne wcielenie samego siebie. Cóż, kiedy jesteś niewysokim gościem pląsającym między “drzewami” musisz być twardy i walczyć o swoje:

-> Tak oto w listopadzie 2005 roku kamery zarejestrowały jak Nate tarmosi się z centrem Jerome Jamesem po sprzeczce w trakcie gry treningowej.

-> Miesiąc później (pod prysznicami!) sprowadził do parteru Malika Rose’a, kiedy ten odmówił spłaty przegranego zakładu. Sprzeczał się z trenerem Larry’m Brown’em, który po latach spędzonych jako coach Allena Iversona uczulony był na wszelkie przejawy egoistycznej gry.

-> W grudniu 2006 Robinson brał aktywny udział w bójce z graczami Denver. Cała awantura zakończyła się łącznym przyznaniem 47 meczów zawieszenia, z czego Robinson otrzymał 10. Tutaj możecie obejrzeć całe zajście. Jest mały kozaczek:

[vsw id=”p7GfAEsW3h0″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

29 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeden z moich ulubionych zawodników nowszej gwardii Nba. Właśnie ten gość nadawałby się do poprzedniego artykułu na temat stylu.

    (37)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    “Okolice brzucha ma tak wykształcone, że można się pokaleczyć. Zbudowany jest z mięśni, kości i okablowania.”

    Może więcej faktów a nie takich bajek?

    (-37)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie zaliczyłbym Nate’a do najlepszych atletów ligi z 2 powodów: duża podatność na kontuzje oraz niski wzrost. To, że ma sylwetkę gladiatora nie robi z niego drugiego atlety ligi. Cały artykuł bardzo fajny, seria “5 rzeczy o” to mój ulubiony dział na GB.

    (-16)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    ma dopiero 31 lat nie jest wyeksploatowany może wrócić do formy. Trzeba być dobrej myśli. Ostatnio podkreślałem to, że wrociło sporo zawodników, którzy gdzieś tam zostali zapomniani. Może i Robinsona zobaczymy jeszcze w NBA tak samo jak Davisa (Bayrona).
    Fajnie było by go zobaczyć przeciwko Thomasowi

    (3)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    gdybym miał z NBA wybrać taką matrioszkę to postawiłbym na Robinsona, Bledsoe, Lebrona i Howarda, ew. można by jeszcze kogoś wcisnąć o wzroście 194

    (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    “Sędziowie okradli Iguadale”,gościa który ma mega warunki na slashera,po to by bezpodstawnie uhonorować gościa bez warunków do wsadzania piłki z góry.Z całym szacunkiem dla Igiego (wsady były kotami)ale nikt go nie okradł .

    (1)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    wynika z tego ze miał szanse ale zgubiła go pyszałkowata natura. kłotnie, skakanie do oczu. Mało profesjonalizmu. Niestety. Liga juz nie potrzebuje bad boyów. Bad boyem mozna byc kryjac dobrze albo wywierajac presje, a nie skacząc do bitki.

    Szkoda go ale sam sobie winien.

    (1)

Skomentuj Raulowski Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu