fbpx

Piękna koszykówka Golden State Warriors, Chef Curry znów gotuje!

58

Buna ziua.

toronto raptors 106 boston celtics 120

Mecz intensywnością przypominający playoffs. Byłem zaskoczony jakością produktu, jaki obie ekipy potrafią wystawić na parkiet w połowie lutego. Koncentracja, skupienie, profesjonalizm po obu stronach, nawet zawodzący ostatnio Kemba Walker trzymał poziom.

Nadrzędnym celem było wiadomo: szukanie przewag indywidualnych, zasadnicza różnica to jednak podejście w obronie – celem podopiecznych Nicka Nurse’a było zneutralizować gwiazdy celtyckie Browna i Tatuma – najlepiej poprzez podwojenia. No i co? Pięknie pracujący piłką oraz trafiający zza łuku Boston, przekuł tę agresję i napastliwe rotacje Toronto na swoją korzyść. Gorzej jeśli rzut był spudłowany albo decyzja z piłką zła – w takich przypadkach Raptors w dwóch kozłach są przy koszu rywala. To najlepsza w kontrze drużyna NBA. Z tego żyją.

Boston z kolei wyraźnie skupiony był na przegonieniu rywala z linii 7.24 metra, co do zasady nie podwajają gry tyłem do kosza oraz izolacji, na czym korzystali przede wszystkim Pascal Siakam i Kyle Lowry. Obaj nawrzucali worek punktów w pierwszej połowie. Na minus oceniam przyłapanych kilka razy na obserwowaniu gry Browna i Tatuma, szczególnie Jaylen nie robił dobrego wrażenia w pierwszej połowie jako gracz ofensywny, nadrabiał więc w obronie oraz pchał dalej łańcuszki podań.

Pięknie wyglądali za to Payton Pritchard (20 punktów 6/8 zza łuku) oraz Semi Ojeleye (24 punkty 6/8 zza łuku) którzy raz za razem dziurawili siatkę jako spot up shooters z rogów parkietu – Raptors jak mówię, puszcza te rzuty, skaczą no nich, ale z opóźnieniem. Boston zbyt solidnie jest poukładany aby nie móc uzyskać pozycji przy takiej obronie.

The best there is

Patrząc na ten mecz uświadamiasz sobie, że to naprawdę jest najlepsza liga świata, a zespoły z lat dziewięćdziesiątych nie miałyby tu podejścia, serio. Do przerwy dziesięcioma prowadzi Boston, przy egzekucji zza łuku wynoszącej 12/20 są nie do ruszenia pomimo solidnej postawy Tamba Bay Raptors. Słyszeliście na pewno, że sezon 2020/2021 dokończą na Florydzie, prawda?

Piętą achillesową Raptors z całą pewnością jest pozycja centra. Aaron Baynes nie gra powyżej trzeciego metra w obronie. Chris Boucher z kolei jest za słaby fizycznie. Ofensywne zbiórki padają łupem Theisa i Thompsona. W sumie będzie tego czternaście, czternaście zbiórek gospodarzy na atakowanej desce!

Trzecia kwarta, delikatnie mówiąc: chaotyczna. Celtics zeszli na ziemię (raczej spadli na łeb) ze skutecznością dalekich rzutów, ale gościom brakowało nóg w meczu dzień po dniu by to wykorzystać. Przez parę ładnych minut na parkiecie rządzi przypadek, a ponieważ sędziom także nie chce się biegać od kosza do kosza, zaczynają gwizdać aptekę. Co za tym idzie mimo przewagi paru posiadań Bostonu, mecz wcale nie jest rozstrzygnięty.

Czwarta kwarta? Zmęczenie ekipy Toronto mocno widoczne. Ostatnim zrywem doszli na pięć punktów, ale dalej już nastąpił odjazd Bostonu, parę wymuszonych fauli liderów (Tatum + Brown = 29 punktów i 19 asyst) oraz gra o tempo szybciej niż przeciwnik. Boucher pod koszem bezradny wobec naporu, tama pękła.

miami heat 101 houston rockets 94

Łypałem równolegle choć mniej chętnie. W pierwszej połowie Rockets mimo dziurawego środka mocno postawili się ludziom Spoelstry. Prowadzili kilkunastoma punktami, a wszystko dlatego, że skuteczność Miami w pewnym momencie wynosiła 3/20 zza łuku. Dalej się unormowało. Do bardziej wytężonej pracy przystąpił w szczególności point forward Jimmy Butler, który pod nieobecność m.in. Gorana Dragica, jest kołem napędowym zespołu i klei wszystko jak klej polimerowy. Dziś na jego koncie znalazło się 27 punktów 10 zbiórek i 10 asyst. Facet jest wybitny, inteligentny, twardy, odporny psychicznie. Aktualnie prowadzi zespół do czwartej z rzędy wygranej. Jednocześnie specjalne wyróżnienie kieruję w stronę sharp shootera Maxa Strusa (5/8 zza łuku).

Widząc piłkę wpadającą do kosza po swojemu nacisnęli gospodarzy, którzy ze względu na zanik proporcji między grą na zewnątrz i do środka, w trzeciej kwarcie zanotowali dziesięć punktów w tym 0/10 z dystansu. A kiedy już tracili piętnaście oczek to Miami spoczęło na laurach. Nie podoba mi się warsztat podkoszowy Bama Adebayo, a raczej jego brak. Chłopak za bardzo stał się guardem, a za mało centrem. Chciałbym aby potrafił karać małego obrońcę za plecami na wzór chociażby LeBrona Jamesa, z którego żaden wirtuoz post up, po prostu czyta grę i energicznym piwotem potrafi usunąć obrońcę z drogi.

Miami (11-14) jeszcze się mocno napracuje, aby nadrobić straty w tabeli. Aktualnie nie są nawet w ósemce drużyn, a Knicks dyszą im za plecami i nie tylko oni.

indiana pacers 111 detroit pistons 95

Pacers zbierają do koszyczka wygrane gdzie i kiedy tylko mogą. Pistons dla kontrastu weszło już chyba w fazę przegrywania meczów, a skuteczność trzypunktowa wynosząca 5/28 mocno z tym licuje. Emocji niewiele, fatalny przestój w trzeciej kwarcie rozstrzygnął zawody. Indianie zaliczyli bodaj jedenaście punktów z rzędu, a w polu trzech sekund szarżował Domantas Sabonis (26 punktów 8 zbiórek 8 asyst 3 przechwyty) mający przeciwko sobie nie pierwszego (Mason Plumlee problemy z łokciem) nie drugiego (Jahlil Okafor operacja łąkotki) ale trzeciego centra nazwiskiem Isaiah Stewart, który owszem twardy jest i energiczny, ale niewysoki i brakuje mu doświadczenia.

orlando magic 105 golden state warriors 111

Mecz kuriozum, jak pierwsze walki federacji Pride między karateką i zapaśnikiem. O co chodzi? Już wyjaśniam. Otóż Orlando zatrudnia sześciu graczy obwodowych: Markelle Fultz, Cole Anthony, Michael Carter Williams, Frank Mason, Evan Fournier i Terrence Ross. Niestety wczoraj mogli skorzystać wyłącznie z tego ostatniego, który w żadnym wypadku nie jest playmakerem, ale urodził się by rzucać. Frank Mason szybciutko w pierwszej kwarcie pachwinę bodaj naciągnął zostawiając zespół kompletnie bez rozegrania. O skali pecha Magików niech przekona Was poniższa grafika:

Wszystko to dało asumpt do czegoś, co nazwę piękną koszykówką Golden State. Ci z kolei pozbawieni są trójki centrów. Za środkowego od kilku gier robi Draymond Green, który ma tak wielką ekspozycję, że bije rekordy asyst. Dziś miał tego 8/6/11. Oszołomionych magików zaczęli nękać szybkością, koordynacją ataków i celnością rzutów, w czym brylował jak zawsze Stephen Curry. Ten gość to opowieść na odrębny tekst, dziś zaliczył 40 punktów przy 10/19 za trzy! To już nasty jego występ z dwucyfrową liczbą trafień zza łuku.

Co jednak nie zmienia faktu, że arbitrzy w środkowej części meczu nie bardzo umożliwili Wojownikom obronę. Bardzo skrupulatnie gwizdali kontakt z przeciwnikiem, a przewaga fizyczna Orlando na tablicach oraz przebudzony Terrence Ross (20 punktów 8/27 z gry) zrobiły swoje. Im jednak dalej w las tym bardziej zaznaczała się różnica klas jeśli chodzi o organizację gry. Dubs byli wszędzie w obronie (zaliczają szósty najlepszy rating defensywny NBA) a najtrudniejszy moment, ze Stephem siedzącym na ławce, wziął na siebie z powodzeniem Andrew Wiggins, który powiem otwarcie: nauczył się grać w koszykówkę. Takiej wszechstronności oczekiwaliśmy od Andrzeja odkąd wszedł do ligi w 2014 roku. Jego linijka to 21 punktów 7 zbiórek 3 asysty i 3 bloki.

Idąc dalej tym tropem, Warriors to zespół, który w tym momencie ogląda się najlepiej. Draymond wciąż jest All-Defensive First Team, przy jego energii nie sposób samemu nie zasuwać w obronie i pozostaje tylko gdybyć co by było, gdyby Steve Kerr miał dodatkowo do dyspozycji Klaya Thompsona… Decydująca seria 14:0 w czwartej kwarcie to zasługa niezmordowanej, bardzo inteligentnej defensywy. Jestem pod wrażeniem! Jestem fanem.

philadelphia 76ers 114 portland trail blazers 118

Walka dwóch równorzędnych zespołów. Nie sądzę by na przestrzeni 48 minut któremuś udało się osiągnąć więcej niż trzy posiadania przewagi. Uważam, że Portland wycisnęli z siebie więcej, trafiali momentami bardzo trudne rzuty, a jednocześnie Sixers zagrali poniżej możliwości. Graczem spotkania Damian Lillard, który po zasłonach niezmordowanie nacierał na obręcz. Spowolniony przez Bena Simmonsa na tyle, na ile warunki pozwalały: 6/21 z gry oraz liczne gwizdki sędziowskie “po znajomości” chluby zawodnikowi nie przyniosły, ale linijka 30 punktów 7 asyst oraz wygrana w meczu ujmy także nie stanowi. Bohaterem wieczoru Carmelo Anthony, który dość niezauważenie (było już bardzo późno, a równolegle Warriors bronili przepięknie) zdobył 24 punkty przy skuteczności 9/15 z gry. Rzucał zewsząd przypominając sobie i kibicom swoje najlepsze lata.

Jego rywal Tobias Harris to jest automat z dalekiego półdystansu, ale trójka mu dziś nie siedziała wybitnie. Cały zespół Philly osiągnął marne 6/27 zza łuku a i tak do końca bili się o zwycięstwo. To właśnie siła rażenia zza łuku jest w tej chwili największym polem do zaadresowania przez kierownictwo klubu. Przydałby się jakiś nieustraszony snajper. Seth Curry był dziś więcej niż solidnie kryty.

W pojedynku podkoszowym Joel Embiid 35 punktów 13/25 z gry. Nie poszalał przy nim Enes Kanter. W ostatniej akcji Kameruńczyka kryło trzech rywali. Zakończyło się przerwanym przez Roberta Covingtona podaniem. Nie udało się nawet oddać rzutu.

W grupie typera skromne 4-0. Naszym celem jest utrzymanie 70% skuteczności w lutym.

Dobrego dnia. Bartek

58 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Curry jest wybitny, bo gdyby miał mental hardena, irvinga czy innego lilarda, to robiłby mvp co sezon grając wszystko pod siebie, ale nie miałby pierścieni. Wybitny gracz zespolowy

    (56)
    • Array ( )

      Jego totalnym przeciwieństwem jest Westbrook, który z kolei robi wszystko dla statystyk. Śmieszne to jest co wyprawia w Waszyngtonie. Zauważyliście że to może Westbrook tworzy problemy? Problem z kd, problem z georgem i Melo, problem z Hardenem, a teraz tworzy się problem z Bealem. Wczoraj Bradley miał ogromny wkur* wypisany na twarzy, myślałem że zdejmie ten złoty łańcuch i zacznie nim Westbrooka okładać 😀

      (2)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Zwariować można z tymi trójkami. Gra traci na atrakcyjności. Powinni zakazać większej ilości rzutów jak 25 na mecz. Albo 7 w kwarcie.

    (-42)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    “Patrząc na ten mecz uświadamiasz sobie, że to naprawdę jest najlepsza liga świata, a zespoły z lat dziewięćdziesiątych nie miałyby tu podejścia, serio.”
    Nawet Garnett to przyznał ostatnio. Nawet, bo zazwyczaj dawne gwiazdy bardzo narzekają na młodszych graczy. Wg niego niemal żaden gracz sprzed 20 lat nie miałby szans w obecnej lidze. Obecnie gracze są zbyt wszechstronni, zbyt dobrze wyszkoleni technicznie, zbyt wydolni kondycyjnie (zaraz ktoś powie, że kiedyś grało się po 40 minut 82 mecze w sezonie zapominając, że wtedy się człapało, a nie biegało w tę i nazad, na co też zwrócił uwagę Garnett), a brak możliwości nakładania rąk sprawił, że wybronienie czegokolwiek wymaga ogromnych umiejętności

    (24)
    • Array ( )

      Wiadomo, teoria. Piszesz o sytuacji gdyby “tamtych” graczy przeniesiono żywcem w obecne realia. Możliwe żeby tak nawet było jak opisujesz. Ale co innego gdyby tamci gracze rozwijali się w czasach obecnych, nie można negować ich naturalnego talentu i osiągnięć. Może tylko ktoś mniej znaczący wtedy, dzisiaj byłby top, i odwrotnie. Kwestia adaptacji. To tyczy się chyba każdego sportu, i takie rozważania często mają miejsce. Można podsumować, że ludzie tacy sami, tylko czasy inne.

      (15)
    • Array ( )

      Anonimie liga jest inna i sie zmienia. Kwestia polega na dostosowaniu sie do warumków i stylu gry. Czy byli daliby rade teraz? Raczej tak. Dlaczego? Bo zmieniliby sposób treningu, kładli by nacisk na inne aspekty. Jordan trenowałby rzyty za trzy, Malone zrzucił 10 kg miesni, W kazdej druzynie byli strzelcy za trzy tylko rzucali z umiarem. Biegaliby wiecej w przerwach miedzy sezonami i tez daliby rade.

      (9)
    • Array ( )

      Tyle że nie każdy i nie wszystkiego może się nauczyć, vide najlepszy przykład z teoretycznie najprostszą do nauczenia rzeczą jaką są wolne.
      Z pewnością wielu zawodników dałoby radę się dostosować. Pytanie ilu i jak bardzo. Można pewne rzeczy wytrenować ale generalnie jak ktoś był technicznie drewnem to przeniesienie go do czasów obecnych nie sprawiłoby że nagle stałby się wirtuozem. Taki Greg Ostertag w obecnej lidze by nawet sezonu nie zagrał.
      No i kolejne bardzo dobre pytanie – skoro dostosowanie się wydaje się tak proste, nauczenie starego kota nowych sztuczek to bułka z masłem, dlaczego dopiero przyjdźcie Currego sprawiło rewolucję w rzutach za 3? Dlaczego w latach 90tych wybitnych strzelców było kilku na dwie dekady? Dlaczego ktoś kto był wolnym leniwym spaslakiem w swoich czasach miałby nagle stać się kimś pokroju Cristiano Ronaldo, skoro w swoich czasach tego nie potrafił? A może jednak Garnett ma rację w tym że większość z tamtych graczy po prostu nie byłaby w stanie się dostosować do obecnych warunków.

      (-7)
    • Array ( )

      @Sat, @czosnek
      O tym właśnie piszę: o przeniesieniu tamtych graczy żywcem i zaznaczyłem przy tym, że to nie moje słowa, a cytat z wypowiedzi Kevina Garnetta, bardzo odmienny od opinii tych wszystkich Tedów, O’Neali i innych Barkleyów

      (0)
    • Array ( )

      Gracze wychodza ze szkoły z pewnym warsztatem i tu sie wszystko zaczyna. To nie tak że nagle 25 np letni zawodnik przenosi sie w czasie i ma grać. Rola poszczególnych zawodników z lat 80 czy 90 tych we współczesnej lidze była by moze inna. Tak samo obecni przeniesieni w lata 90te do tej naprawde twardej obrony, mieli by problem ale mówimy tu o nauce gry od podstaw a nie o przenoszeniu ukształtowanego gracza w inne czasy.

      (2)
    • Array ( )

      Dokladnie. Nie można tego porównywać.
      To tak jakby lebrona przeniesc na boisko footballowe, pewnie by dużo nie pograł. Co innego jakby od początku był futbolista, zapewne też byłby wybitny.

      (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Payton Pritchard to steal tego draftu
    Mógłby dostać część rzutów Kemby, od którego jest chociażby mniejszą dziurą w obronie

    (23)
    • Array ( )

      jeżeli sixers będą mieli lepszy bilans, to mimo wszystko Embiid będzie miał większe szanse imo

      (3)
    • Array ( )

      Chyba tylko po to, żeby go drogo oddać po sezonie. Są 3 teamy w NBA, które go nie potrzebują: Warriors, Blazers, Nets. Co by nie mówić o Wigginsie i Oubre (bo pewnie by polecieli w tym trade) to Wiggins wszedł na wyższy poziom w tym sezonie, a Oubre miał fatalny początek sezonu ale już wrócił do formy i gra dobrze. A poza tym nie wierzę, żeby to wystarczyło w wymianie, pewnie poleciałyby picki i Wiseman. A wtedy team traci głębię, moim zdaniem zbyt duża cena (Nets pokazali jak to się może skończyć). A w przyszłym roku wraca Klay i masz 3 guardów, musisz się Beala pozbyć i znowu budować wszystko od nowa.

      (5)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Na początku sezonu kilku hejterow Currego się pojawiło, trochę ponarzekali jaki to słaby, zespołu nie uciągnie itp.
    No i mamy odp Steph wszedł już na swoje prawidłowe obroty a to, ze jest wybitny nie ma wątpliwości. Tylko oby mu się kontuzje nie przytrafiły, no i szkoda Klay, ale nadal twierdzę, ze w przyszłym sezonie Warriors będą bardzo groźni.

    (2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Myślę, że gdyby Curry miał mentalnosc Hardena grałby w swoim trzecim klubie i wróżył z fusów czy bez obrony można ugrać II rundę playoff w 2021 i byc może szukał winnych takiego obrotu spraw-nie wiem, nie gadałem z żadnym.

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Panie kolego piszący pomeczowe relacje, czy wyjaśni mi Pan dlaczego zazwyczaj tak chętnie podkreśla Pan słabe występy Kemby Walkera, a kiedy natomiast już wspomniany Kemba zagra dosyć solidny w jego wykonaniu mecz (5/8 z dalekiego dystansu; wskaźnik +/- na 3 miejscu względem całej drużyny) to nagle milczysz Pan jak zaklęty ? Specjalnie to Pan robisz, czy też może klapki na oczach ukierunkowane na tendencyjne pomeczowe relacje Panu tego nie umożliwiają ?
    Będę wdzięczny za Pana odpowiedź, Panie Admin tudzież “b.”

    (12)
    • Array ( )

      Może dlatego, że zagrał przeciętnie jak na siebie? Admin, tudzież “b.”, ma się jarać 5/8 za trzy?

      (-3)
    • Array ( )

      Bo zawodnik zarabiający 35mln dolarów każdy mecz ma grać na przyzwoitym poziomie i nie trzeba go za to chwalić, natomiast mecze które Walker grał ostatnio zasługują na naganę. Generalnie wszystko jest kwestia perspektywy i rzeczy za które chwali się zadaniowców u all-starów przechodzą bez echat

      (1)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeśli z dostępnym aktualnie składem GSW wbije się do PO (moim zdaniem tak będzie i w serii dla nikogo nie będą łatwą przeprawą), to powtórzę się, ale Kerr jest dla mnie mocnym kandydatem na COTY.
    To, co wykrzesał z obecnej ekipy i jak rozwinął AW zasługuje na uznanie.

    I, jak zawsze, dzięki za wpis, Bartku!

    (4)
    • Array ( )

      Ja tylko przypomnę, że nawet pomijając kontrakt Klaya GSW ma wciąż ok 140 mln $ w pozostałych kontraktach (porównywalnie do LAC), tylko Nets i Sixers mają więcej. To ich psi obowiązek aby przy takich wydatkach na graczy wchodzić do PO.

      (10)
    • Array ( )

      Ale mają 140m w kontraktach które przejęli a nie sami zaoferowali. Na czasy gdy Wiggins czy Oubre dostali kontrakty, były one mocno nieadekwatne. Wykręcali cyferki ale nie byli żadną wartością dodaną. Ot dobrzy zawodnicy w słabych klubach bez realnego wpływu na grę drużyny. Przez wielu Wiggins i Oubre byli już zawodnikami bez perspektyw na grę w mocnych klubach o wysokie cele.
      Pamiętaj też że w tych 140m jest gruby kontrakt Klaya, więc bez niego de facto to drużyna za 100-110 baniek, gdzie są tuzy jak Mulder, Lee, Paschall czy Wannamaker. I tak, jeśli ta drużyna zrobi świetny wynik na poziomie 4-5 miejsca na zachodzie to Kerr pokaże swój geniusz.

      (0)
    • Array ( )

      A co kogo interesuje, kiedy i jak podpisali, czy przejęli kontrakty.
      Znaczy uważają, że zawodnicy są warci tych wycen, bo nie tankują i nie są to schodzące kontrakty.
      Klay to pech, każdemu może się zdarzyć. Chociaż sztab medyczny GSW, daje dupy po raz kolejny, bo to nie pierwszy tak długo ciągnący się uraz.
      A co tuzów. Takich podpisali. Całkiem niedawno, kiedy SplashBrothers mieli niższe apanaże, ściągali świetnych weteranów, którzy robili im wyniki z ławki, bądź w trudnych chwilach. Nawet KD kombinował z wysokością kontraktu, żeby tylko majstra cyknąć z nimi. Gdyby byli zdrowi i zostałby KD, to byłaby najlepsza drużyna w historii, tak tytułami, jak i grą.

      (0)
    • Array ( )

      Nie, 140 mln to suma kontraktów bez Klaya, z Klayem mają 175 mln, najwięcej w historii NBA.

      Poza tym co to za dziwne usprawiedliwianie, że kontrakty przejęli, nikt im lufy do skroni nie przykładał, od momentu trejdu to ich problem.

      (1)
    • Array ( )

      Kamil
      Toś mnie zabił tymi 175 mln 🙂
      Nie śledzę salary ekip. To tym bardziej, powinni minimum być w 6 na zachodzie.

      (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Andrew mnie bardzo pozytywnie zaskakuje. Szkoda, że zmarnował tyle czasu w lesie z wilkami, widać rękę dobrego trenera.

    (3)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Stephen Curry to jest mój ulubiony zawodnik. Lebron jest lepszy jeśli chodzi o całość ale patrząc na Kosmitę mam niezwykłą przyjemność z oglądania jego ruchów, wjazdów, quick release itp.

    (4)
    • Array ( )

      Ma 1 mistrzostwo więcej, 7 wejść do PO więcej, 10 meczów ASG więcej, 2 MVP więcej, 4 MVP finałów więcej, 10 all-nba (a także samego first) team więcej, 5 all defensive team więcej, ponad 17k punktów w RS więcej, ponad 4,5k punktów w PO więcej… Ale tak poza tym to nie jest w niczym lepszy… 😉

      (1)
    • Array ( )

      Kamil
      Po co wymieniasz osiągnięcia ZESPOŁU nie LeBrona?

      To zespoły wygrywają mistrzostwa. To zespoły grają w PO.

      A statystyki to akurat LeBron lubi sobie nabijać. Dlatego jest takim ball hogiem. Nie potrafi natomiast grać pod zespół i może dlatego musiał spacerować od zespołu do zespołu w poszukiwaniu kolegów którzy wygrają za niego mistrzostwo.

      Większy szacunek za to mam do Stepha. Nie gwiazdorzy. Nie kłóci się z sędziami gdy coś nie idzie po jego myśli. Nie wybiera sobie kolegów do zespołu. Nie wpieprza się w robotę trenerom i GMom. W tym jest o wiele wiele lepszy.

      Już nie wspomnę że Curry to czysty talent podlany ciężką pracą. Nie ma nadludzkich warunków fizycznych by spychać rywali z drogi. Pokonuje ich umiejętnościami nie masą. W tym też jest o wiele wiele lepszy.

      Przy czym Curry nie jest tak lansowany i pchany przez ligę jak LeBron. Nie potrzebował poparcia całej ligi i pomocy aby stać się jednym z najlepszych graczy tej dyscypliny. Curry zrewolucjonizował koszykówkę tak jak wcześniej zrobił to Jordan. W tym też jest o wiele wiele lepszy niż LeBron.

      (2)
    • Array ( )

      Piotruś Pan
      Ładnie napisane, ale napiszę tylko jedno ale. Nie wiadomo czy nie wybiera kolegów, bo swego czasu GSW robiło zaciągi weteranów i nie tylko, kombinując z pensjami jak ekipy LBJ. Nie wiemy, czy w rozmowach nie uczestniczył SC. Rozumiem, że miałeś na myśli, to że gra w jednej ekipie całą karierę i do niego dokładane są cegiełki, a on jest jako fundament.

      P.S. Jestem ciekawy, jak grałby Curry, gdyby zostawić stare przepisy w obronie (bo zaczynał jeszcze jak obowiązywały i nie błyszczał, chociaż był również młodszy)

      (-1)
    • Array ( )

      Zabawny jesteś Piotruś Pan, kolega anonim napisał, że LeBron nie jest lepszy w NICZYM od Curry’ego, nawet nie wchodząc w inne elementy to sam aspekt 5 wejść do piątki najlepszych obrońców w sezonie pokazuje, że LeBron to lepszy defensor niż Curry, więc twierdzenie anonima to inwalida xd

      (0)
    • Array ( )

      LeBron James nie potrafi grać pod zespół…. Dawno nie widziałem głupszej rzeczy na tym portalu serio XD a MJ miał problemy ze zdobywaniem punktów pewnie co? XD

      (0)
  11. Array ( )
    PorozmawiajmyOpolityce 12 lutego, 2021 at 15:57
    Odpowiedz

    Admin co sądzisz na temat koalicji rządzącej oraz potencjalnego jej rozłamu ? Jesteś za likwidacją mediów publicznych w całości czy zostawiłbyś np. tylko tvp sport ?

    (-3)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Curry to MVP na ten moment, nie mam wątpliwości, ciągnie Warriors za uszy w ataku, ostatnie 11 mecze z nim w składzie +90, z nim na ławce -20. Wiggins jest mega w obronie, od początku sezonu to głównie obrońca, ma czwarty w lidze OPP FG% – 39% (-6,9% DIFF), Green jest dziewiąty, Oubre dziesiąty, a całe GSW na drugim(!) miejscu w lidze pod tym względem. Poza tym Wiggins cały czas w ataku constans, nieważne z kim i kiedy gra, to punktów zawsze uciuła 17 plus minus 4, ani więcej ani mniej.

    (2)
  13. Array ( )
    Nick Pielęgniarka 12 lutego, 2021 at 16:17
    Odpowiedz

    Wspaniały sezon. Głównymi faworytami są goście wybitni koszykarsko jak Curry, LBJ, Jokić czy Emiid, a nie gość któremu piłka przeszkadza (Giannis).

    (3)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Malo tego dobrz3 napisane kiedys jesce 20lat temu linia za 3 byla na 6.75!!! Ale i tak niepotrafili rzucac Koszykarze;))))jakby taki Curry wszedl na parkiet w tamtych zasach nikt by go nie pokryl i ealil by po 15 teojek w kazdym meczu to samo Irving Lilard Morant Young itp

    (-5)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Dlatego ja stary kibic Utah jestem zafascynowany od kilku lat GSW i Currym to jest geniusz koszykówki, a gluptaski widzą w nim tylko rzut za trzy.Ogladam NBA od 1990 roku i Utah to moja ukochana, żona jednak pare lat temu pojawiła się kochanka hehe i jestem uzależniony.

    (1)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Admin chyba zapomniałeś że 10 zespołów de facto idzie do PO bo ten play in w sumie można traktować jako taka mini runda 0. Na ten moment Miami musiałoby wygrać 2 mecze z Atlantą i są w PO.

    (1)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    Łoo …alem sie oczytał komentarzy…że aż nie wiem o czym pisać?hmm…może tak u mnie teraz -14 C i to qur…w cieniu?dzx za art i że jestescie ehm.

    (2)

Skomentuj FAN ADMINA Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu