fbpx

Pilnuj kozaka swego, bo NBA rządzone jest przez gwiazdy

17

top

Na przestrzeni ostatnich 30 lat w lidze NBA tylko RAZ zdarzyło się by zespół sięgający po mistrzowski tytuł nie miał w swym składzie zawodnika wybranego w pierwszej trójce draftu. Jaki z tego wniosek?

*Bez draftu nie ma sukcesów?
*Bez zrobienia kroku w tył nie można się dobrze rozpędzić?
*Bez tankowania nie ma świętowania?

Cofnijmy się do 1985 roku, jak mówiłem 30 lat. Sami sprawdźcie który mistrz lig nie miał w składzie gracza z pierwszej trójki draftu. A może bez patrzenia niżej jesteś w stanie wskazać taki zespół? Myślicie, że chodzi o Detroit albo Dallas, hehe, nic podobnego.

1985 Lakers: Magic Johnson 1. pick 1979 / James Worthy 1. pick 1982 / Kareem 1. pick 1969
1986 Celtics: Kevin McHale 3. pick 1980 / Bill Walton 1. pick 1974
1987-88: Lakers: Magic Johnson 1. pick 1979 / James Worthy 1. pick 1982 / Kareem 1. pick 1969
1989-1990: Pistons: Isiah Thomas 2. pick 1981
1991-93: Bulls: Michael Jordan 3. pick 1984

1994-95 Rockets: Hakeem Olajuwon 1. pick 1984
1996-98 Bulls: Michael Jordan 3. pick 1984
1999 Spurs: Tim Duncan 1. pick 1997 / David Robinson 1. pick 1987
2000-2002 Lakers: Shaquille O’neal 1. pick 1992
2003 Spurs: Tim Duncan 1. pick 1997

2004 Pistons: Darko Milicic 2. pick 2003, Chauncey Billups 3. pick 1997 
2005 Spurs:  Tim Duncan 1. pick 1997
2006 Heat: Shaquille O’neal 1. pick 1992
2007 Spurs: Tim Duncan 1. pick 1997
2008 Celtics: BRAK personelu z zakresu 1-3 pick(!)

2009-2010 Lakers: Pau Gasol 3. pick 2001
2011 Mavs: Jason Kidd 2. pick 1994, Tyson Chandler 2. pick 2001
2012-13 Heat: LeBron James 1. pick 2003
2014 Spurs: Tim Duncan 1. pick 1997

Ilu z Was zgadło, że chodzi o Boston? Nie żeby brakowało im w składzie kozaków, ale Kevin Garnett przyszedł do ligi prosto z liceum, ryzyko podjęli dopiero Timberwolves z numerem pięć; Paul Pierce wybrany był dopiero z dziesiątką, bo dynamiką nie grzeszył i nikt nie mógł w tamtym okresie przewidzieć, że taki będzie z niego pozbawiony nerwów boiskowy morderca bez serca; Ray Allen (#5) trafił na najmocniejszy rocznik w dziejach nowożytnych (1996); a Rajon Rondo, który nigdy rzutem nie grzeszył to dopiero 21. miejsce w 2006 roku.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

17 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Wyobrażacie sobie co robiliby GSW, gdyby doszedł do nich Anthony Davis? Może to zabrzmi górnolotnie, ale mieliby szansę na co najmniej wyrównanie rekordu Bulls ’95-’96.

    (-9)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    DeMarcusa jak najbardziej. Co więcej, nie wyobrażam sobie, że zostanie w Sac-Town a i życzę mu, żeby przeniósł swoje talenty do lepszego miejsca. Nie wyobrażam sobie LA poza Blazers, ale obawiam się, że niedługo możemy nawet nie musieć sobie tego wyobrażać….. A KD, no cóż mam nadzieję, że po MVP sezonie nie skończy jak Rose. Bo póki co to zapomniałem jak wygląda w koszulce OKC, nie mówiąc już o innej 🙂

    (39)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Niektórzy zagubili się trochę w tym zachwycie nad GSW. W tej chwili grube miliony dostają: Curry, Lee, Bogut i Iguodala. W przyszłym sezonie dojdzie kontrakt Klaya. Mówi się o dużych pieniądzach dla Greena i jeszcze gdzieś za rok Harrison Barnes też skończy swój rookie kontrakt. Mam pytanie. Skąd oni wezmą kasę na Davisa jak tu niektórzy sugerują? To, że w górę pójdzie salary cap nie oznacza, że można stworzyć drużynę z większą ilością gwiazd tylko, że wzrosną zarobki zawodników. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę to, że kontrakt Davida Lee spada po przyszłym sezonie, to trzeba brać pod uwagę fakt podwyżki dla zawodników ( Bogutowi, Curry’emu i Iguodali kończą się kontrakty za 2 lata).

    (14)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    @Money
    człowieku wiesz co to sałaty cup? Warriors mają je zawalone i muszą szukać kasy na Draymonda Greena a i dla Harrisona Barnesa trzeba będzie coś wyskubac. Pelicans natomiast chcą zaoferować Davisowi 140 mln dolarów za 5 lat gry. Poza tym nie wiem skąd Ci wpadł taki pomysł. Ale plus za wyobraźnię 🙂

    (6)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeśli wyjdzie akcja pod tytułem “140/5” dla AD, to Pels zrobią interes dekady w NBA.

    Teraz średnio 28mln/rok to kosmos ale po wzroście salary cap w 2017r. będzie to po prostu “w miarę wysoki kontrakt”, a biorąc pod uwagę ” GOAT-towskie ” ambicje, a w opinii wielu także i taki potencjał, będzie to śmiesznie malo.

    Obawiam się ze na skutek świetnego sezonu i nieuniknionych podwyżek dla Greena, Barnesa i Klaya, trzeba będzie pożegnać 1/2 zawodników będących ważnymi elementami układanki Kerra (vide pożegnanie Hardena w OKC- nieco inna sytuacja ale tez kasy nie starczyło) i GSW przestanie tak funkcjonować.

    (3)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Zapomnieliście o jednym kozaku z Lakers sezon 09/10. Wybrany z 3 pickiem, All-Time Top 5 najlepszych wąsów w lidze – Adam Morrison 🙂

    (12)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Niestety jeżeli Durant chce wygrać pierścień to musi sobie szukać miejsca gdzieś indziej. Przy RW nie ma w OKC na to szans.
    Po cichu liczę na wielki powrót do Wizz. Tam Wall, Beal czy Gortat potrzebują takiego kozaka, który tak jak Pierce w ważnym momencie powie “give me the ball” 🙂

    (-1)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Boston mi przyszedł do głowy, ale nie bez podpowiedzi, że nie chodzi o Pistons :D.

    Nie wiem, po co wrzuciliście tu Cousinsa – nie był top3 draftu, więc według przesłania tekstu nie kwalifikuje się do tego schematu. Inna sprawa, że pod względem talentu był uważany za top3, więc niech będzie. Czy zostanie w Sacto? Dla gościa najważniejsza jest lojalność, a przez całą karierę doświadcza czegoś odwrotnego. Myślę, że następny sezon może przelać czarę goryczy i DMC zażąda wymiany. Sytuacja Kevina Love’a.

    Davis jeszcze oficjalnie nie podpisał kontraktu, bo może zacząć rozmowy dopiero 1 lipca, ale ten kontrakt tak samo upchnie salary cap, jak obecne maxy np. Irvinga, Rose’a, Walla czy George’a (25-30%), więc mądrze zarządzając klubem można dostawić jeszcze jedną gwiazdę i solidną grupę zadaniowców.

    (0)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ciekawy jest fakt, ze w ciagu ostatnich 10 lat te numery 1-3 w drafcie, tylko w dwoch przypadkach zostaly wybrane przez druzyny, z ktorymi pozniej zdobywaly mistrzostwo. Jest to Duncan i MIlicic.. Ten drugi delikatnie mowiac kariery w NBA nie zrobil, a niedelikatnie to niewypal w h.u.y. To jesli chodzi o ostatnie 10 lat.. Idac dalej w ciagu ostatnich 15 lat dodac mozna jednego: Davida Robinsona. Pozwole sobie odpowiedziec negatywnie na pytania:*Bez draftu nie ma sukcesów?
    *Bez zrobienia kroku w tył nie można się dobrze rozpędzić?
    *Bez tankowania nie ma świętowania?
    I odpowiedziec, ze bez graczy kalibru 1-3 draft jest to trudny wyczyn, bo nie zawsze a ostatnio bardzo rzadko jak widac wyborcy pierwszych pickow zdobywaja mistrzostwa.. A tankowcy niech tankuja…Mistrzostwa tym nie zdobeda i nie po t to robia jak widac. Oddaja wszystko za kase.. to jest cel, ktory im przyswieca. I tak nic nie ugraja na parkiecie, to na drafcie bija kapuche. NBA to jest przede wszystkim biznes! Nie ludzcie sie.. Ale i tak to kocham!!!! Pozdro!

    (8)

Skomentuj sledziu 24 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu