Prawdziwi mistrzowie nie skaczą z kwiatka na kwiatek
Jak wielkim ruchom kadrowym podlegają ekipy NBA? Czy korzystniej jest doszkalać posiadane kadry czy bezceremonialnie żonglować składem w poszukiwaniu większego talentu bądź dopasowania?
To oczywiście zależy. Nie każdy dysponuje składem na miarę pierścienia. Nie każdy posiada budżet zezwalający na walkę o tytuł. Niejeden nie ustrzegł się pecha w postaci kontuzji kluczowego gracza bądź podpisania fatalnego w skutkach kontraktu. Czasem psuje się chemia w szatni i nie ma wyjścia jak tylko dokonać transferu, niekiedy gwiazda żąda przenosin, ktoś zwyczajnie się starzeje, wychodzi z formy, zmieniają się przepisy gry albo właściciela dopada histeria i rozkazuje zwolnić trenera…
Zamiast deliberować popatrzmy w dane. Gwoli wyjaśnienia, poniższe liczby oznaczają: jaki procent minut spędzanych na parkiecie obsadzili zawodnicy, którzy reprezentowali ekipę również w poprzednim sezonie. Rozumiecie? 48 minut x 5 graczy x 82 mecze plus ewentualne dogrywki i playoffs. Jaki procent z tego rozegrali “starzy” zawodnicy?
W minionym sezonie najmniej zmienili się:
1- San Antonio Spurs 98%
2- Atlanta Hawks 88%
3- Memphis Grizzlies 85%
4- LA Clippers 83%
5- Golden State Warriors 80%
czyli ekipy ze zdecydowanego czuba NBA. Prosty wniosek.
Dla odróżnienia, największych zmian w zeszłej kampanii dokonali:
1- Philadelphia 76ers 29%
2- Dallas Mavericks 38%
3- Cleveland Cavaliers 39%
4- New York Knicks 39%
5- Minnesota T-Wolves 43%
Nie licząc Cavs mamy jasny przekaz, ligowi mocarze trwają przy swoim, “słabiaki” zmieniają ile mogą. No dobrze, a jak to wygląda na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat? Który zespół najczęściej zmieniał kadry, a który stawiał na zgranie i sprawdzone w boju metody?
CZYTAJ DALEJ >>
Dzięki Paul Piercowi udało im się ugrać. 😀
W sumie to Cavs gdyby nie kontuzje mieliby szanse a byczek Lebron nie dał rady z całą maszyną GSW . Z roku na rok te finały wydają się coraz mniej ciekawe . Ostatnio odpaliłem sobie LAL vs Pacers to były finały 😀
Następny finał widze w ten sposób: lebron praktycznie w pojedynke próbuje powalczyć z san antonio ale przegrywa 4:2
Ogolnie od 3 lat co finał to nudniej…
@słoniu , jesli sądzisz, że tegoroczny finał byl nudny to masz coś z głową ;o
Jak nie idzie to są zmiany duże, a jak idzie to korekty stąd te statystyki. Oczywiście dochodzą do tego cele przykładowo NYK jest kasa i liczy się tylko tytuł a wszystko co poniżej finału konferencji to porażka więc zmiany. Natomiast tak Utha ma w miarę stabilny skład i jakoś o PO nie walczą, w sumie to samo można powiedzieć o Denver (dopiero w tym sezonie maja robić czystkę). Ale ogólnie co zawsze wiadomo im większa stabilizacja tym lepiej w końcu to gra zespołowa i ta 15 musi nauczyć się z sobą grać w różnych kombinacjach. Tym lepszym graczom przychodzi się lepiej dostosować tym gorszym wolniej. Np. Cavs wystarczyło połowa sezonu.
Cono
Cavs dla GSW nie byli wyzwaniem….. Wzięli ich na wyczekanie aż się sami wykończą zamiast kopać się z koniem.
Zgranie zespołu ponad wszystko ! 🙂
@Ciuus
Zgodzę się z tobą. W ostatnich finałach jedyną szansą dla Cavs było wygranie 4 pierwszych meczów z rzędu. Dlaczego? To proste – zmęczenie. Łatwiej jest zagrać 4 mecze na 100% niż 6-7 meczy na podobnym poziomie. Pierwsze 3 mecze były z niewielką różnicą punktów. Od 2-8 pkt różnicy. Potem zabrakło pary i GSW robiło swoje. 🙂
Liczby nad interpretowane.
Dlaczego zespoły z góry tabeli nie zmieniaja trzonu zespołu?
Odpowiedz jest prosta i pokazały ją ostatnie tygodnie.
Po prostu ciężko w NBA złapać jakiegoś kluczowego zawodnika,wiec zespoły które ich mają trzymają ich kurczowo i nie pozbywają się. Takie Utah czy Denver czy inne słabiaki nie maja niczego by sciągnąć gwiazdę czy wartosciowego zawodnika. Muszą liczyć że dostana takiego w drafcie, a i to oni odchodzą bo sami nie ugrają za wiele w zespole.
I takim systemem ostatni mistrzowie to:
2015: Warriors 80% – dobrzy zawodnicy którzy wskoczyli z forma w tym sezonie.
2014: Spurs 83% – zespół ułożony od lat na tych samych zawodnikach
2013: Heat 82%- Lebron chciał przejść więc poszedł do nich, i to dało im kopa.
2012: Heat 79%- jw
2011: Mavericks 79% – wyjątek potwierdzający regułę:D Ale też Miami grało 1 rok razem, Lakers posypani.
2010: Lakers 87% – wielki rynek, majacy czym przyciągnąć dobrych zawodników, no i był jeszcze kobe dobry.
2009: Lakers 95%- jw
2008: Boston 50% (!)- Przebudowa i pykło.
2007: Spurs 84%- jw.
Nie ma tu przypadków. Znacząca większośc zespołów wygrywających mistrzostwa to zespoły z gwiazdami. A gwiazdy maja to do siebie że podpisuje się je na jak najdłuższy kontrakt, i nie wymienia zazwyczaj. Z tego wynika to całe nie skakanie z kwiatka na kwiatek.
ogólnie NBA robi się nudna. Gwiazdy poobsadzane po zespołach. Coraz mniej zmian mogacych namieszać w lidze. PO nudne, przewidywalne.
I nie zanosi się na zmiany.