fbpx

Siermiężny basket Blake’a Griffina, mistrzowie lecą na własnej chmurze

42

memphis grizzlies @ los angeles clippers

Ależ siermiężny basket grają LAC ze skoksowanym Blejkiem Griffinem ustawionym tyłem do kosza. Nie zrozumcie mnie źle, rudy to świetny zawodnik (30 punktów 11 zbiórek 10/17 z gry) nieco biedniejsza wersja Karla Malone’a przed laty… Długo szukałem oczami (przecież nie nosem) sylwetki Chrisa Paula, ale nie znalazłem. Bez rasowego playmakera brzydki jest basket gospodarzy. Pomysłów taktycznych niewiele, za to wiele niewykorzystanego potencjału ludzkiego. DeAndre Jordan (12 punktów 10 zbiórek 6/7 z gry) biega bez ładu i składu, czai wzdłuż linii końcowej i zupełnie jak w amatorce, czego sobie nie zbierze, to do kosza nie rzuci, hehe. Danilo Gallinari całkowicie niewidoczny, a przecież to czołowy strzelec europejskiego podwórka.

W obozie Memphis niewiele ciekawiej: tutaj żelazną, inicjującą wszystko zagrywką wciąż jest pick and roll pary Marc Gasol und Mike Conley. Są z tego przynajmniej korzystne pozycje i niemal co spotkanie, któryś z partnerów zaskoczy formą. Siedmiu misiów z dwucyfrową zdobyczą, z tego aż czterech rezerwowych. Widzicie, od zawsze wiedziałem, że Tyreke Evans to wybitny slasher, do ligi wchodził z przytupem, potem zniknął, borykał z kontuzjami, zmieniał kluby, a kolejni trenerzy nie mogli znaleźć dla niego pozycji. Dziś jest bardzo potrzebnym szóstym Grizzlies. Gra 1-na-1, mija, nawet trójki ładuje. Zespół potrzebuje punktów, on dostarcza. Taki zawodnik na kształt Jamala Crawforda czy… Lou Williamsa. Ano właśnie, ten ostatni był jedynym zauważalnym zmiennikiem gospodarzy.

wynik: 113-104

new orleans pelicans @ chicago bulls

Ależ stawiali się rezydenci United Center. Nie dysponują talentem mogącym równać się z parą Anthony Davis (27 punktów 16 zbiórek 11/17 z gry) i DeMarcus Cousins, ale twardo stoją na nogach, cieśnią w pomalowanym i mocno pracują na tablicach, cała piątka! W rezultacie doprowadzili do dogrywki i byli dosłownie o paznokieć od zwycięstwa. Niestety dziś zza łuku nie wpadało (11/42) gdyby nie to, jestem przekonany, że rezultat byłby odwrotny.

Wciąż wyczekujemy powrotu Rajona Rondo, ale chyba można już przyznać: 126 milionów dolarów za pięć sezonów Jrue Holidaya to nie była dobra inwestycja. Boogie na kasę zasługuje choć akurat w tym meczu nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Lenistwo i chaos: rzucał na pałę, ani myślał podawać, w polu trzech sekund odpuszczał, a wyciągnąć ramiona do zbiórki było niekiedy ponad jego siły. Można dlatego, że zmiennika brak, a tu jeszcze każą mu robić nadgodziny w meczu b2b. Dopiero pod koniec stał się nieco bardziej aktywny. Spotkanie zakończył z dorobkiem 25 punktów i 11 zbiórek w tym 6/20 z gry. Na placu broni spędził 43 minuty.

Ciekawe doświadczenie z pewnością przeżył rookie Lauri Markkanen, któremu przyszło kryć naprzemiennie dwie supergwiazdy. Nieco nadwyrężony biegał na połowę rywali, rzuty nie siedziały (2/11 zza łuku) ale nie uszkodziło to chyba jego strzeleckiej pewności siebie. Głowa do góry chłopak!

wynik: 96-90

sacramento kings @ detroit pistons

Gra dzień po dniu nigdy nie jest łatwa. Zmęczone nogi i zesztywniałe plecy mogą odebrać chęć do wszystkiego. Kiedy jesteś w formie i się rozgrzejesz wszystko niby OK, ale wiecie ile przerw i szarpania rytmu jest w meczach ligi NBA. Niemniej chciałbym na moment zatrzymać się przy Detroit. Ławkę wciąż mają cienką, ale to już nie ta sama mizeria co w ostatnich latach. Kluczem do wszystkiego jest Andre Drummond. Zobaczcie ile znaczy zaangażowanie chłopa w atak. Podobnie jak Al Horford w Bostonie, wychodzi wysoko do piłki, pozwala się obiegać kolegom, gdzie przekazuje Spaldinga z rąk do rąk albo podaje w przypadku braku przekazania krycia. Rusza się lepiej (może to kwestia odbytej w lecie operacji przegrody nosowej?) no i poprawił osobiste. Nie odciąga już piłki tak daleko w tył, rzuca sprzed twarzy, jak dotąd zaliczając przy tym 28/36 FT!!! Przypomnijmy, jego dotychczasowa skuteczność wolnych nie przekraczała 40%.

Stan Van Gundy zaprzeczył, nie odda Reggie Jacksona do Phoenix za Erica Bledsoe. Jego zawodnik mimo znacznie większej swobody ruchu niż miało to miejsce z Milwaukee, trafił jedynie 3/10 rzutów. Nie szkodzi, była obsługa Andre Drummonda (16 punktów, 19 zbiórek) oraz pary latawców. Avery Bradley i Tobias Harris zaliczyli wspólnie 44 punkty na skuteczności 17/31!

Królowie mieli chrapkę na zwycięstwo, rzucali świetnie tylko w obronie zabrakło kompetencji. W miejsce George’a Hilla ujrzeliśmy na rozegraniu rookie De’Arona Foxa, czyli królewskiego lisa, który jest niezłym kotem. Motorycznie młody wymiata, ale pod względem techniki użytkowej jeszcze trochę pracy przed nim. Dziś uzyskał 14 punktów i 4 asysty.

wynik: 99-108

golden state warriors @ denver nuggets

Mistrzowie wchodzą na obroty. Nie ważne jak wysoko nad poziomem morza znajduje się hala przeciwników. Natłukli Bogu ducha winnym Nuggets w pierwszej kwarcie (36-23) a ponieważ ci nie mieli ochoty rezygnować, to doprawili w trzeciej (43-21). Ostatnia odsłona stanowiła wypełniacz. Gdy gruziński ekspres Zaza Pachulia przechwytuje piłkę, a następnie kozłuje ją przez całe boisko kończąc layup – to wiedz, że coś szatańskiego dzieje się w twojej drużynie.

Stephen Curry spędził na placu gry dokładnie pół godziny. W tym czasie uzyskał 22 punkty i 11 asyst, a jego wskaźnik +/- wyniósł 44 oczka na plusie. Pytania? Starterzy gospodarzy zaliczyli łącznie 34 punkty, czytaj: ta porażka była wpisana w kalendarz.

wynik: 127-108

dallas mavericks @ minnesota timberwolves

Rick Carlisle robi, co może. Łata dziury, kombinuje ustawieniem, Pojęcia tankowania nie ma w jego słowniku, na szczęście i bez tego przegrywają mecz za meczem. Jeżeli fundamentem twoich poczynań od dwóch dekad wciąż jest Dirk Nowitzki, szanse powodzenia w coraz bardziej przecież bieganej koszykówce, są raczej nikłe. Wizyta w Minneapolis i kolejna deklasacja. Gdyby nie odpuszczona czwarta odsłona byłoby trzydziestoma albo i lepiej.

Widzieliście alley-oop Andre Wigginsa? Wiele miejsca na rozpęd nie potrzebował, co? Karl Anthony Towns również poskakał rywalom po głowach. No i właśnie, chyba po raz pierwszy od czasów Kevina Garnetta, T-Wolves zaliczają passę 4 zwycięstw z rzędu, w tabeli WEST są na zaszczytnym trzecim miejscu. Oby tak dalej!

wynik: 99-112

To tyle z meczów dzisiejszej kolejki. Pytaliście o tabelę, oto ona. W przyszłym tygodniu wstawimy bilanse drużyn w prawej szpalcie strony. Dobrze?

W zasadzie, czy powinniśmy być zdziwieni postawą Cleveland i Oklahomy? Przecież to ekipy, które dokonały najwięcej zmian kadrowych w tym sezonie. Nie każdy ma takie zdolności przystosowawcze jak Brad Stevens i Boston Celtics, hehe. Na plus zdecydowanie Detroit (którzy mieli jak dotąd najtrudniejszy terminarz) Orlando, Indiana no i Memphis, których chwaliłem na początku.

Na koniec taka statystyka po wczorajszym 57-punktowym popisie LeBrona. Czy wiecie, że King James ma na koncie więcej meczów z dorobkiem 50+ niż takich, w których zaliczył poniżej 10 oczek? 11>8. Dobrego dnia wszystkim!

42 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Na plus druga kwarta denver gdzie zrobili run 12-0 i praktycznie akcja po akcji blokowali rzuty GSW, miło popatrzeć 🙂

    (15)
    • Array ( )

      A chwilę potem 24:4 dla Warriors, póki co inne drużyny mogą traktować jako mini sukcesy jakieś runy w starciu z ekipą z Oakland ?

      Ale seria bloków (na rezerwach glownie) zaiste imponująca. Frontcourt mają mega ciekawy w Kolorado

      (12)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Te 57 pkt Lebrona i tak nic nie pomoże Cavs. Przecież nie będzie machał tyle punktów co mecz. Jak nie poprawi się reszta zespołu to ciężko będą mieli z awansem do play offs.

    (-2)
    • Array ( )

      Lebron dał jasny sygnał wszystkim Smithom i Thompsonom w Cleveland, że żarty się skończyły. Ten mecz może mentalnie im bardzo pomóc. Bronić by zaczęli może..

      (28)
    • Array ( )

      szuszek
      Nada ciągle gdybamy… Rose miał się odrodzić przy LeBronie, Wade miał być ogromnym wzmocnieniem, a Crowder miał być wsparciem w obronie.
      Przestańmy pisać o tym jak powinno być a zacznijmy o tym jak jest, a jest tragicznie i żaden występ LBJ z 57 pkt tego nie zmieni. Nie da się z dnia na dzień zmienić wszystkiego o 180%. To jest proces, który jak na razie w ogóle się nie zaczął.
      Boston, który zmienił w tym sezonie jeszcze więcej niż Cavs z meczu na mecz grają coraz lepiej. Takiego progresu nie widać u Cavs. OKC również z meczu na mecz grają coraz mniej izolacji pod Melo i PG13. Widać, że coś tam się dzieje. Można przegrywać robiąc postępy, a takowych w Cavs nie ma z każdym kolejnym meczem.
      To tylko RS i się oszczędzają na PO ? Ostatni mecz LeBrona pokazał, że niczego nie sprawdzają, a LBJ już teraz musi grać jak w PO aby ugrać mecz.

      (12)
    • Array ( )

      Do tego LeBron gra po 45 minut w meczu 😀 Kiedy schodzi stają się bezradni jak Dallas Mavericks. Awans do playoffów na słabym wschodzie jest nieunikniony, ale co dalej? Szczerze to jestem już znudzony całą tą erą dominacji Cavaliers na Wschodzie i Golden state na Zachodzie, z utęsknieniem czekam na równy podział sił 🙂

      (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    LAC i MIL (a dokładnie Blake i Antek) mega zaskoczyli na początku i było dużo głosów o nich jako “pewnych” kandydatów na MVP. Minęło ok 10% sezonu i widać, że chyba za szybko zostali namaszczeni na to miano.
    Uważam, że póki co to Irving zasługuje na MVP (albo ewentualnie trener Celtów, szkoda że nie ma takiej możliwości). Nie pamiętam, aby w jakimkolwiek meczu tego sezonu ktoś z Celtów miał >30 pkt. Irving robi ogromną różnię, przede wszystkim skutecznie zarządza zespołem w końcówkach , zarówno jeśli chodzi o selekcję rzutów jak i podania. Miałby znacznie lepsze statystyki, gdyby koledzy wykorzystywali chociaż 50% jego podań na czyste pozycje (po tym jak sam wykreował tę pozycję/ściągnął na siebie obrońców).
    I co ciekawe , u Celtów cały czas widać progres, tym bardziej to też cieszy, że debiutanci mają ogromny wkład w dotychczasowe wyniki.

    (32)
    • Array ( )

      Stevens jest na razie idealnym kandydatem do CotY w tym sezonie, żeby z takiej zbieraniny graczy zrobić od razu zgraną drużynę i na dodatek po wypadnięciu kluczowego gracza ogarnąć się taktycznie już dwa mecze później – szacun! A podejrzewam że im dalej w sezon tym chemia w zespole będzie lepsza.

      (33)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    2 lata temu warriors (73-9) sprawiło lanie cavs na święta, 30pkt różnicy? Nie pamiętam, ale pamiętam finał 2016. Czas pokaże co się wydarzy.

    (-14)
    • Array ( )

      Ale w tamtym sezonie Cavs nie grało tak słabo i nie przegrywało z tankowacami pokroju BKN 🙂 W tamtym sezonie Cavs byli też zdecydowanie liderem swojej konferencji czego obecnie nie widać. Jest więcej różnic niż podobieństw między tamtym, a obecnym sezonem.

      Również GSW obecnie jest inne… Gra słabiej i nie sili się na zwycięstwa za wszelką cenę tak jak było to wtedy. Bez względu na to czy przegrywają czy wygrywają rotacja minut jest TAKA SAMA. Skoro na takim spokoju GSW gra na poziomie z tamtego sezonu co będzie w PO gdy zepną się jak LBJ wczoraj ?
      Cavs już teraz silą się aby pokonać Wiz, których w tamtym sezonie odprawiali z palcem w pośladach, a postępów nie widać.

      (12)
    • Array ( )

      Będą następni 🙂 Tęskni się tylko za nielicznymi… Kto dzisiaj tęskni za Birdem czy Magiciem ? Evingiem czy Malone’m ? Albo za Kobe ?
      Za to wszyscy wypisują jak bardzo brak Duncana czy Pierce’a albo jaka wielka szkoda będzie jak odejdzie Dirk. Komu więc będzie brakowało LeBrona czy Duranta ? Żaden z nich nie jest zawodnikiem takiej klasy jak Timi czy Dirk, którzy są po prostu lubiani. LeBron czy Durant z taką ilością hejterów nie będą tak wspominani.

      Nie szkoda jest najlepszych graczy ale tych, który swoją osobowością robili lub robią różnicę.

      (-25)
    • Array ( )

      Kto ma tęsknić za tymi gwiazdami z lat 70-80? Ci ludzie co żyli w tych czasach mają ważniejsze rzeczy do roboty niż wywoływanie gównoburzy na gwiazdach basketu. Zakładam, że średnia wieku użytkowników tutaj to jakieś 20 lat i jak w każdym rozkładzie normalnym (statystyka) odsetki skrajne są wręcz pomijalne.

      Ale wracając do rzeczy: poza starymi gwiazdami wymieniłeś Kobe, który mimo, że wybitnym koszykarzem był miał ciężki charakter i mi na przykład cały jego wizerunek popsuła końcówka kariery. Przez 3-4 ostatnie sezony to aż żal było patrzeć jaki miał negatywny wpływ na drużynę i całą organizację. Dirk i Duncan zestarzeli się z klasą, że tak powiem i pozostawili (w przypadku Dirka pozostawi zapewne po tym sezonie) dobre wrażenie.

      Takich graczy jak Lebron będzie mi brakować, nigdy za nim nie przepadałem, ale szanuję i zdaję sobie sprawę, że dalej mimo prawie 33 lat jest najlepszym koszykarzem w NBA. Nie zdziwie się jak za 20 lat nakręcą film jak to Lebron obiecywał mistostwo Cavsom i po tylu latach dotrzymał słowa wyrywając serię ze stanu 1-3 i to z takim kosmicznym tworem jak GSW. Być może tamten sezon był najlepszy w historii. Pobite legendarne 72-10, wygrana w finale konferencji 3-1, by potem przegrać finały również prowadząc 3-1. Dla mnie to mistrzostwo jest więcej warte niż 7 Horrego. Założę się, że takie zwycięstwo smakuje lepiej niż wszystkie mistrzostwa Jordana.

      (3)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Przecież blake grał taki badziew za każdym rządem jak mial piłkę czekał 5 sekund zanim zaczął izolacje i cały defens się ustawił. Szkoda mi np. Sweter lou ze gra w takiej drużynie bez zespołowości. Żal lac

    (-9)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Dmg
    Wyjaśnij proszę, bo mam nadzieję, że źle zrozumiałem. Chyba nie stawiasz Duranta wyżej niż Tima Duncana?

    (0)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Piszecie , że siermiężny basket griffina, że tylko izolacje. Nie oglądałem tego meczu, ale oglądałem jak lebron rzucił 57. To był również siermiężny basket przecież on brał przeciwnika w posta, czekał 10 s robiąc jab stepy , a następnie rzucał punkty. Pozostała czwórka zawodników na to po prostu patrzyła. Dla mnie to był siermiężny basket i ciężko się oglądało. No co poradzę nie jestem fanem izolacji, na szczęście w dzisiejszej koszykówce one już nie wygrywają.

    (13)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Różnica między okc, bostonem a Cleveland jest taka że cavs Nie mają trenera. Lue Nie poukłada tej drużyny. Lebron sam jest sobie winien. Na papierze poczynili najwięcej zmian, ściągnęli najwięcej znanych nazwisk ale żeby zrobić z tego drużynę trzeba naprawdę dobrego coacha.

    (5)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Bulls też grali b2b 😉 myślę, że i temu Markkanen dzisiaj z trojka miał taki problem bo 3 rzuty z wolnych pozycji spudłował, to jego pierwszy taki mecz a do tego przeciw AD.

    Przy tak grających Dallas, Kings i Hawks dla Bulls będzie ciężko o 1 pick draftu, a wyciąganie z 4 jakiegoś Aytona to nei to czego im potrzeba

    (0)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Griffin strasznie topornie grał, a najgorsze że cały zespół po prostu mu oddawał galę i czekali aż coś wymyśli. Beverly jest spoko ale to typowy deffense gay, dopóki gość taki tak Teodosić nie weźmie piły w ręce i nie zacznie rozgrywać to będzie smutek w LA.

    (1)

Skomentuj DVR Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu