fbpx

Skarb kibica NBA 2015/16: Los Angeles Clippers

17

lac

Od 45 lat w lidze NBA. Jak dotąd bez sukcesów, choćby finału konferencji. Bilans klubu to 1416-2226. Czyli mogliby przez kolejnych dziesięć lat zaliczać 82-0 a i tak byliby na minusie (no prawie). Lubię tę analogię, bo pokazuje dlaczego Clippers nie mogą równać się z Lakers jeśli idzie o serca kibiców. Najnowsza historia tego nie zmieni. Potrzeba czegoś więcej niż efektowne asysty czy wsady…

No właśnie, od czterech lat mówi się o LAC, jako o pretendentach do tytułu. Dysponują ścisłym topem graczy na kluczowych pozycjach, mają w swych szeregach najlepszego ROZGRYWAJĄCEGO świata, a mimo to co roku wracają do domów niepyszni. Dlaczego? Zawodzi psychika, pojawiają się kłopoty zdrowotne, brakuje odpowiedniej klasy zmienników, defensywy na skrzydle… wypadkowa, jak to w sporcie. Odkąd z gry wycofał się Michael Jordan – w NBA nie ma “pewniaków” do mistrzowskiego tytułu. Można co najwyżej stawiać na LeBrona w Finałach. Najczęściej przegranych, ale zawsze.

To było interesujące lato dla Doca Riversa (występuje w podwójnej roli trenera/ menedżera zespołu) mało brakowało, a straciłby na rzecz Dallas podporę strefy podkoszowej DeAndre Jordana i co by na DJ-a nie psioczyć, bez niego nikt o zdrowych zmysłach nie mówiłby dziś o Clippers i potencjalnym tytule. Na nieszczęście opisywanych wczoraj Mavs, Jordan poszedł po rozum do głowy i co tu dużo mówić, ekipa jest naładowana jak nigdy w historii! Zobaczmy:

Skład

PG: Chris Paul

Pośród zawziętości, perfekcyjnego opanowania warsztatu technicznego i morderczej egzekucji, wielu zapomina jak utalentowany ruchowo i atletycznie jest to zawodnik. Od lat na świeczniku jeśli idzie o rozgrywających, wiadomo, nie posiada fenomenu strzeleckiego Stepha Curry, ale 40% zza łuku to i tak więcej niż można oczekiwać od prowadzącego grę. Genialny defensor jak na posiadane 183 cm, wykorzysta każdą możliwą okazję by dojechać swego rywala. Czasem przeradza się to w groteskowe symulacje, ale na tym poziomie sportowym nie mam z tym problemu. Jedyny problem to… w wieku 30 lat Chrisowi kończy się czas na wielkie popisy. Trzeba wygrywać teraz! Pytanie czy zestarzeje się wzorem Johna Stocktona albo Jasona Kidda czy raczej jak Kevin Johnson, który utraciwszy dynamikę, stracił produktywność.

Na zmianie czekają: synalek trenera Austin Rivers oraz weteran Pablo Prigioni. Jeden i drugi ograniczeni defensywnie, nadrabiający na atakowanej połowie. Rivers to wysokiej klasy streetballer, mam na myśli grę 1-na-1 przodem do kosza, Prigioni to szczwany lis z bogatym doświadczeniem. Gdyby tylko można było połączyć ich talenty!

SG: JJ Redick

Typowa, old-schoolowa “dwójka”, biega po zasłonach, trafia jak automat, tylko z obroną sobie nie radzi. Jednowymiarowy podobnie jak kolega z ławki, czyli Jamal Crawford. Daj mu piłkę w łapy, a zacznie się taniec. Tyle, że co zaczaruje w ataku odda (niekiedy z nawiązką) na własnej połowie. Inną opcją na SG jest roślejszy Lance Stephenson, okazjonalnie także młody Rivers. Niech więc głębia składu na tej pozycji będzie pocieszeniem. Biorąc pod uwagę potencjał stawiać powinniśmy na Stephensona, ale wiecie jak bywa w jego przypadku. Redick lepiej pasuje do dominującego piłkę Paula. Born Ready’ego widzę w drugim zespole, ma czekać. Gdy nadejdzie właściwy moment będzie krył LeBronów występując jako SG bądź SF.

Lance nie jest snajperem, zawsze będzie miał wzloty i upadki, taki już jest. Patrzę na niego nie jako strzelca, ale obrońcę i kreatora gry. [Doc Rivers]

1

[vsw id=”0Z_uqTOOq4o” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

17 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    “Mają w swych szeregach najlepszego ROZGRYWAJĄCEGO świata”
    Przepraszam, istnieje jeszcze pan który nazywa się Stephen Curry i to on jest najlepszym obecnie rozgrywającym. Ma MVP, i mistrzostwo NBA czego CP3 nie ma.
    🙂

    (-58)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    To że Chef Curry ma MVP i mistrzostwo wcale nie znaczy że jest lepszym rozgrywajacym. Jego umiejętności strzeleckie są nie z tej ziemi, ale jeśli chodzi o rozgrywanie to w tej lidze to Chris jest najlepszy. Chyba wystarczy jako argument podać fakt, że w niedawnej ankiecie, jako zawodnika o najwyższym koszykarskim IQ w NBA uznano właśnie CP3

    (67)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    @Malinka najwyraźniej meczy nie oglądasz

    ja jako fan Clippers napisałem już wystarczająco na przestrzeni tych kilku lat. W tym roku rzeczywiście Clipsy maja wystarczajaco dużo by dojśc do finałów. Rivers będąc jednoczesnie trenrem i menedzerem o tego roku dostał pełna swobode w zatrudnieniu tych, których potrzebował więc nie bedzie mógł miec pretensji do kogoś innego o roster. Myślę, że sprawa najwazniejsza dla tej ekipy będzie przejście przez cały sezon w świeżości mówie tutaj w głównej mierze o CP3, Blaku, Reddicku i Jordanie czyli całej s5, a raczej s4. W tamtym roku SAS tak ich właśnie wymęczyło było to widać zwłąszcza po CP3.
    Co do Blake-a i jego wątpliwym rzucie owszem nie jest idealny, ale ma jeszcze jakies 4-5 lat na to by go doszlifować. Co do reszty nie ma w lidze zawodnika o takich rozmiarach tak operujacych piłką. Myślę również, że gdyby nie to, że Griffinowi prawie od początku towarzyszy roster bogaty o strzelców w drużynie słabej notował by pewnie po 27 punktów na mecz i ponad 11-12 zbiórek na mecz.
    Patrzac na Clipsy to obok Oklahomy maja najbardziej utalentowany i głęboki skład na całym zchodzie. Myślę, że Warriors nie powtórza sukcesu z zeszłego roku i chyba mało kto w to wierzy. Równie dobrze na zachodzie do finału może wejść tak Oklahoma jak i Miski niewiadomo również w jakiej formie będzie HR tam będzie duzo zależeć od dominacji Howarda w pomalowanym, bo chyba ciężko oczekiwać jeszcze wyższego poziomu gry Hardena niż ten rok temu

    (12)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Zgadzam się z kolegą Buckets, CP3 w kreowaniu gry w tym momencie nie ma sobie równych. W dodatku to top 5 jeśli chodzi o najlepszych defensorów NBA.

    (12)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Oho, Lance Make ’em Dance znowu będzie dmuchać w uszko LeBrona 😀 Lubię tego świra, gdyby tylko miał trochę bardziej ułożoną głowę i może gdyby grał od początku w zespole ze świetnymi weteranami to mógłby być mega highlighterem. Ma taki “inny” styl grania, kozłowania, ogólnie bycia, co sprawia, że chce się go oglądać. Ale to tylko moje zdanie, nie każdy musi tego gnoja lubić 😀

    A co do Clippers… Nie wiem czy to klątwa CP3, klątwa zespołu czy co to jest. CO ROKU mają mega, super skład, a kończy się jak zwykle… I nie wiem, mimo, że na papierze wygląda to mega, to jednak i tak mam wewnętrznie uczucie, że odpadną w półfinałach.

    A co do CP3/Curry, myślę, że autor specjalnie podkreślił słowo ROZGRYWAJĄCY mając na myśli PLAYMAKER, a nie Point Guard. Trzeba przyznać, że Curry pokonuje CP3 w trójkach, ale czy jest aż taka przepaść? Porównajmy do tego obronę, rozgrywanie i podawanie. Nie wiem czy wtedy Steph jest aż tak “mega lepszym” Point Guardem. Zobaczymy jak mu pójdzie w tym sezonie, bo owszem zagrał teraz super sezon, ale czy uda mu się to powtórzyć? Różnie w życiu bywa.
    We’ll see it.

    (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Niby Clippers ale rok w rok wierze że może im sie udać, skłąd dobry mają niby od paru lat ale dopiero teraz Blake sie rozwinął w pełni ,Jordan broni dobrze ,Paul robi swoje ,a teraz doszło jeszcze doświadczenie Pierce’a no i głębsze i bardziej utalentowane rezerwy.Moim zdaniem jeśli nie uda im sie w ciągu 2 następnych lat to nie ma na co liczyć, lepiej już nie będzie. Co do porównywania Curry’ego i CP3 różnica jest taka że Steph jest maszynką do dostarczania punktów i okazjonalnego asystowania ,a CP3 nie mając takich możliwości strzeleckich jak Curry rekompensuje mniejsze wyniki punktowe w kreowaniu zespołu (które w tym roku powinno być jeszcze łatwiejsze) i moim zdaniem oboje prezentują po prostu najwyższy poziom point guarda w NBA.

    (2)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    wracając do tego minusowego bilansu to rzeczywiście sa na szarym końcu całej NBA (aż sprawdziłem) sa ostatni z proporcjami 38,9% lepsi od nich są MT, Miski Raptorsi itp mówie teraz o proporcjach %, bo wiadomo ze niektróe druzyny sa młodsze inne starsze. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że ekipa za miedzy, a w zasadzie grająca w tym samym “domu” jest na drugiej strony, a mianowicie Lakersi maja 60,9% odsetek wygranych, za nimi jest Spurs, Boston, Suns i młoda Oklahoma, która pewnie jeszcze wyżej będzie pod koniec tego sezonu.
    Clipsy są dośc specyficzne przyznam szczerze, że sam nie pałałem do nich sympatią na początek mojej przygody z NBA raz, że mało pokazywano ich w tv, dwa że logo ich było trochę nudne i tzw “ciepłe” dużo bardziej wolałem Lakers, Minnesotę lub Philadelphie.
    Na szczęście Clipsy są na fali wznoszacej maja bogatego własciciela, najlepszy w całej NBA ośrodek szkoleniowy zwłaszcza pod wzgledem innowacyjności i technologi. Przydała by im sie druga hala, ale nie wiem czy było by to opłacalne przedsiewzięcie. Może przenosiny do San Diego było by odpowiedzią. W każdym razie Clipsy posiadają super gwiazdy, które przewiduję będa grać z sobą jeszcze przynajmniej 5 lat…

    (1)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    niewiadoma.
    jaki inny zespół potrafi wygrać z san Antonio 4-3, wytrzymać psychicznie trudy serii, a w następnej zakończyć udział w playoffs przegrywając trzy razy z rzędu z chwiejnymi Rockets i odpadając w 7 grach ? nie ma innego zespołu, który fruwa od ściany do ściany w taki sposób jak Clippers, przy czym im wyższa stawka tym bardziej zalicza ściany.

    Doc Rivers nie sprawdził się jako motywator, a Chris Paul jako lider, niestety. Po wygranej z San Antonio, prowadząc 3-1 z Rockets – musieliby to skończyć, gdyby mieli gen mistrzowski. O ile lanie w game5 można było odpuścić, o tyle 4q gm6 i cały game7, to koszmarek z pkt widzenia fanów Clippers. całkowita utrata kontroli nad serią. A to sugeruje, ze tebn zespół absolutnie zależy od poziomu koncentracji i jedno zwolnienie tempa kosztuje całą serię. To zresztą nie pierwszyzna dla Clipps, co dowodzi, ze problem jest w tej grupie zawodników, a trener co najwyzej nie umie tego wyplenić i zmienić kultury zespołu.

    nadzieją jest pojawienie się Paula Pierce’a, który zawsze podnosi poziom odporności psychicznej i koncentracji zespołów, w których uczestniczy.

    jak on nie da rady i Clippers znów padną w jakiś spektakularny sposób, to organizacja będzie musiała się zastanowić, czy warto to dalej ciągnąć. I kto powinien odejść pierwszy.

    De Andre Jordan i Blake Griffin potencjalnie mają wszystko. przypominjcie sobie jednak game7 vs Rockets w wykonaniu Griffina, zwłaszcza 2 połowę. facet grał i zachowywał się, jakby przyszedł na egzamin i ze strachu zapomniał wsszystko czego się uczył. DeAndrego Jordana w ogóle wtedy zabrakło na boisku, są podejrzenia że zatrzasnął się w toalecie i w ostatniej chwili ściągnięto sobowtóra. nie pierwszy raz obaj kładą mecze kluczowe dla wyniku całego sezonu.

    Chris Paul to osobna półka, ma wszystko, od lat czołówka, a jego zespoły co roku niemal zaliczają spektakularny meltdown. on sam zaś wygląda coraz bardziej podejrzanie jako lider drużyny.

    właściwie mamy do czynienia z najlepszym od dekady point guardem w NBA, który nie ma żadnej legacy. nic za nim nie stoi. wiemy ile umie i tego nikt nie kwestionuje. Tyle że na tym poziomie porównawyczym, albo masz zwycięstwa albo nie. tu już nie chodzi o umiejętności, bo na topie ma je każdy. chodzi o wygrywalność. Chris Paul nie ma nic, mimo że czego jak czego, ale supportu trudno mu odmówić. nit nie powie, ze Chjris Paul prowadził do boju lawicę sardynek. Ma czołowych zawodników NBA n a swoich pozycjaxch, coacha z shipem, wysokie prowadzenie w serii – i nadal odpada.

    wg mnie, za często Paul próbuje przejmować grę w koncówkach, w ważnych meczach. przechodzi na scoring, podczas gdy powinien jednak trzymać się rozgrywania piłki. paradoksalnie, a może i niekoniecvznie, Paul jesrt groźniejszy jako rozgrywający niż jako scorer, bo w tym drugim kostiumie po prostu ogranicza mobilnośc taktyczną zespołu i częsciowo swoich partnerów. Przy dobrym wujku Chrisie, który zawsze jest gotów wziąć grę na siebie, Blake Griffin nigdy nie dojrzeje psychicznie. zawsze będzie instynktownie zrzucał cięzar odpowiexzialności na Paula, a on tylko na to czeka.

    Paul ma 180 cm, tacy gracze nie wygrywają misytrzpstwa ligi za pomocą zdobywania punktów. za mało centymetrów, po prostu. za to jako kreatorzy mogą zrobić wszystko, bo są szybsi od innych, a Paul dodatkowo widzi więcej, ma świetną inteligencję boiskową i lepiej rozumie zasady gry od innych.

    coach Rivers nie panował zupełnie nad takimi rzeczami, skutkiem czego znów Clippers zostali Paul’s team i przejechali się na tym, a Rockets ich złapali na tym i wykorzystali do reszty.

    inna sprawa to obrona. Nie wiem jakie było pace tej serii, ale Clippers za często dawali się wpuszczać w bieganie. taktycznie zapomnieli, że ich atut to obrona na połwoei, bo mają Chrisa Paula, a przeede wsazystkim Jordana, który blokuje, zbiera i asekuruje. Nie umieli jednak zapanować nad ofensywą Rockets. Z Spurs wygrali, bo w decyduących sekwencjach umieli narzucić swoje warunki, a Spurs nie lubią biegać, wolą halfcourt, co było wodą na młyn Clippsów. Rockets są inni. I swoje przeprowadzili, zaś Clipps przez 3 pełne mecze, najwążnijesze mecze w sezonie, nie umieli tegho trwale zmienić. wg mnie, pokazało to nie tyle siłę Rockets, co indolencję coaching staffu Clippsów, jak i niedostateczny wpływ Chrisa Paula na zespół.

    sporo mają do poprawienia, i wielu wzmocnień doznali, ale dla mnie ten zespół znów zależy od połączeń na linii Rivers-Paul-Griffin z udziałem Jordana.

    no i te kłótn ie Paul-Jordan, dowodzące, ze brakuje w tym zespole dobrej chemii, kiedy sprawt zaczynają iść nie po ich myśli. A to są momentyu, kiedy zespół jest testowany. Jak nie daje sobie rady i nerwy puszczają, to niech zapomni o mistrzostwie.

    Paul Pierce może tutaj naprawdę wiele poprawić. to takie wzmocnienie z cyklu : o Pierce’a od mistrzostwa. chyba że defekty w tym mechanizmie są na tyle głębokie, że nawet ktoś taki nie będzie w stanie odmienić sytuacji.

    właściwie jedynym moemntem, keidy Clippers zagrali ponad stan, jak mistrzowie, była seria z Warriors, na fali afery ze Sterlingiem. Wtedy mieli chemię, podejmowali dobre decyzje, naprawdę chcieli. Grali najlepszy basket w ostatnich laatch. co mozę prowadzić do stwierdzenia, ze potrzebują ekstra motyuwacji. nie wiem, co miałoby być nią w tym sezonie, skoro nadal nie jest nią po prostu naturalna ambicja i pragnienie zdobycia mistrzostwa.

    to rózni takich zawodników jak Chris Paul czy Blake Griffin od Jordana, Birda, Bryanta, LeBrona Jamesa i innych – ci drudzy motywację mają wpisaną w swój genotyp, tym pierwszuym trzeba ją dostarczuć na srebrnej tacy. w przypadku Clippers : trzeba wierzyć w to, ze po drodze im się coś przytrafi, co da zespołowi porządnego kopa.

    (5)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Patrząc na poziom talentu to zespół godzien Finałów, ba nawet zwycięstwa. Dla mnie zaskoczeniem roku może być… BORN READY. Zawodnik za którym totalnie nie przepadam, grajek u szczytu sławy w wielkim starciu z LBJ i Miami zalicza wielki upadek w i zderzenie ze ścianą w Charlotte. To powinno mu dać do myślenia, albo odnajdzie się w tym zespole albo klops. Jest silny jak tur, świetny w obronie, zdjęta presja bycia liderem także powinna go pobudzić. Publiczność będzie go kochać bądź nienawidzieć ($$$).
    Chris Paul czy Curry – oczywiście że Paul, w końcu generał to generał. Dotychczasowe przegrane w PO także nie poszły na marne. Tobyły trudne, wyczerpujące ale i budujące doświadczenie serie.
    Końcówki ich spotkań/kwart mogą być trudne do wytrzymania – w jednym teamie DJ i Smith…

    (0)

Skomentuj BucketsMen Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu