fbpx

Steve Nash nie zagra w tym sezonie, pożegnanie wielkiego gracza!

28

sn

Z ostatniej chwili: Steve Nash nie zagra w nadchodzącym sezonie! Uszkodzenie nerwu w dolnej części pleców skutecznie uniemożliwia 40-letniemu rozgrywającemu swobodne poruszanie się po parkiecie. Tym samym, decyzja o zakończeniu kariery sportowej, którą odwlekał od dłuższego czasu została podjęta za niego. Gratulujemy wspaniałej kariery!

Na koncie Nasha są dwie statuetki MVP po które sięgał w latach 2005 i 2006, ośmiokrotne powołanie do meczu All-Star oraz trzy wybory do najlepszej piątki NBA. Jego miejsce w koszykarskiej Galerii Sławy jest już szykowane.

Niewątpliwie był to wybitny rozgrywający. Dla mnie Nash to przede wszystkim powszechnie lubiany i szanowany  profesjonalista. Rekordzista wszech czasów pod względem ilości zbijanych pion. Na przestrzeni lat w lidze pojawiło się wielu zawodników, którym Kanadyjczyk, swoimi kreacjami autorskimi, wyborną techniką, sprytem i przeglądem parkietu wręcz “zbudował” kariery. Najlepszym tego przykładem są np. Amar’e Stoudemire czy nasz rodak Marcin Gortat. Zaczęło się od akcji dwójkowych, skończyło na wielomilionowych kontraktach. Bo trzeba Wam wiedzieć, że nikt (może poza Johnem Stocktonem i CP3 nie był tak dobry w akcji PnR).

Osobiście pamiętam jak zaczynał, obserwowałem  go jeszcze na mistrzostwach świata w 1994 roku gdy reprezentował barwy Kanady. Pewną ręką prowadził piłkę, widać było ambicje, imponował skutecznością, ale niewiele miał do powiedzenia w polu trzech sekund.

Sezon 2004/2005 przyniósł zmiany, w NBA wprowadzono regułę hand-checkingu, czyli zakaz trzymania rąk na graczu znajdującym się przy piłce. Wówczas dopiero gwiazda Nasha rozbłysła pełnym blaskiem. Wkręcał się pod obręcz, szalał po zasłonach, przedostawał w sam środek pola trzech sekund skąd perfekcyjnie znajdował kolegów albo zręcznie kończył akcję layupem czy charakterystycznym rzutem z odejścia.

Trzeba to było widzieć na żywo! O tym jak dobry był wówczas niech zaświadczy fakt, że 190-centymetrowy grający WYŁĄCZNIE w poziomie, nieszczególnie szybki białas zgarnął dwie kolejne nagrody MVP. Rzecz jasna znajdujący się wówczas u szczytu swych fizycznych mocy Kobe a.k.a. “81 punktów” powie, że statuetka należała się jemu, ale gdy Phoenix rokrocznie docierało do finałów konferencji, Lakers najpierw nie awansowali do playoffs, a kolejno ulegli Suns 3-4 w pierwszej rundzie.

Mało kto pamięta, że jako rookie trafił do zespołu, w którym występowali inni genialni rozgrywający m.in. Kevin Johnson (obecnie burmistrz rodzinnego Sacramento), Jason Kidd (obecnie pierwszy trener Milwaukee) czy Sam Cassell (asystent Doca Riversa w Clippers). Młody Steve zdecydowanie miał od kogo pobierać lekcje zawodu.

Wielki, wielki zawodnik! A oto dziesięć jego najefektowniejszych podań!

Miejsce 10.

Absolutna kontrola parkietu

[vsw id=”1odcwel8ceA” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

28 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Nieee, tylko nie to.. Steve Nash to prawdziwy profesjonalista , wspaniały zawodnik, gracz na którym się wzorowałem.. Szkoda , że w taki sposób musi zakończyć karierę…

    (35)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    CP3 jest genialnym graczem ale wydaje mi się że w zagraniach pick and roll jest klasę niżej od Nasha z którym tylko Stockton mógł sięw tym aspekcie równać.

    (28)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    wcale nie szkoda. Mi zaimponował bo pomimo zaawansowanego wieku, masy ka$y w kieszenie, i chronicznych bólów już w zeszłym /a może nawet i wcześniej/ sezonie, to gość chciał grać. Widzę w tym wszystkim ogromną miłość do basketu i pasję. Nie zdziwię się jak Steve wypłnie gdzieś już niedługo w sztabie szkoleniowym jakiegoś klubu NCAA lub NBA. On nie wytrzyma bez koszykówki….

    (21)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Szkoda, że odchodzi w takich okolicznościach. Lakers zwyczajnie dali się naciągnąć na kasę. Dzieci Dr. Bussa są po prostu lebiegami w zarządzaniu klubem. Nasha mi nie jest żal. Jest super opłacanym emerytem, który będzie się leczył na koszt organizacji. Był czas kiedy czarował publiczność, był czas kiedy tworzył potężne organizacje ale pamiętajmy że nigdy nie bronił na poziomie. Nigdy. Dla mnie Billups był lepszym graczem niż Nash.

    (1)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Stary chciwiec. 30 mln zaplacone mu przez Lakers to pieniadze wyrzucone w bloto. Gorszy 30mln kontrakt zadownika ktory nie gra niz 100mln tego ktory gra ale ponizej oczekiwan. Juz dawno powinien odjesc ale DLA kasy udawal ze bedzie gral. A nie gral wogle. Fatalne zachowanie na koniec kariery. Zero klasy.

    (-23)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @WhatCanISayOnlyLBJ
    Tez o tym pomyślałem, ale może jakby Nash został w Suns , ( Gortat też ) to może jakiś fajny talent na pozycje 2/3 wtedy by się udało wladzą Suns sciagnąc , ale nie pamiętam już jak to wtedy było dokładnie ze skladem ( C.Frye’a , J.Dudley’a, G.Hilla, V.Cartera pamiętam ) chyba jeszcze Dragic wtedy nie gral zbyt dużo

    (0)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Przecież Lakersi wiedzieli że Nash juz za długo nie pogra, zaleczenie takiej kontuzji jest nie możliwe i kwestia czasu było jej odnowienie. Nawet po wrzesniowym artykule pt:”Jeremy Lin: ekipę mamy zdrową!” napisałem
    “Prawdopodobieństwo że Nash w wieku 40 lat i po takiej kontuzji pleców bedzie w stanie grac 20 min na pełnych obrotach jast bliskie zeru. Niestety sezon przygotowawczy to jedno a rywalizacja to drugie.”
    Sam jestem zaskoczony ze odnowienie urazu nastapiło tak szybko. Włodarze nie liczyli na sukcesy w sezonie a licza na odejście bryanta, Nashai kilku innych w celu budowy nowego teamu, taka jest prawda. Narazie bryant napedza oglądalność i tak to wygląda.

    (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    2 nagrody MVP sezonu zasadniczego, etyka pracy i umiejętność prowadzenia gry ofensywnej dla wszystkich w zespole, ale przy okazji nigdy Steve Nash nie był nawet średniej jakości obrońcą w NBA.

    na pewno miał dużo szczęścia trafiając na trenera, który obdarzył go zaufaniem, dał piłkę i podłączył do systemu uwypuklającego jego techniczne możliwości.

    jedna rzecz jest dla mnie kluczowa : umiejętności, MVPs i sprawne zawiadywanie systemem nigdy nie doprowadziły Nasha i jego teamu do finałów. w trzech Eastern Finals nigdy nie doprowadzili do meczu nr 7.

    zatem, Nash dał się lubić, a nawet dał się cenić, ale mimo wszystko do najlepszych rozgrywających w historii nie będzie nigdy nalezał. Phoenix pod jego wodzą nigdy nie byli zespołem, który “może TO wygrać”. nigdy. oni zawsze, tak ja to odbierałem i nieskromnie pozwolę sobie przypuścić że tak odbierała go większosć obserwatorów NBA, zawsze przystępowali do sezonu jako “prędzej czy później przegrany w Western”. nigdy nie miałem cienia wątpliwości, nigdy nie przyznawałem Suns choćby 1 % szans na zdobycie mistrzostwa. po prostu, zespół grający w takim stylu, z tak swobodnym podejściem do obowiązków defensywnych, tak skupiający się na szybkości, a nie na grze podkoszowej, po prostu nie nadawał się na mistrza. tacy nie wygrywają, tacy moga się tylko podobać.

    a sensem gry jest jednak wygrywanie.

    (-8)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @wielmozny pan.. Dwa razy przeczytałem Twój komentarz.. Za pierwszym razem pisałeś straszne głupoty , ale dałem Ci szanse. Dziś przeczytałem kolejny raz Twój komentarz, tym razem po raz drugi i znowu bredzisz.. Piszesz , że Nash nigdy nie będzie należał do najlepszych rozgrywających w historii bo nie zdobył mistrzostwa? John Stockton też nie zdobył mistrzostwa,a jest uznawany za najlepszego rozgrywającego w Nba.. Piszesz , że każdy kto obserwował grę Nasha nie dawał mu ani Jego drużynie szans na zdobycie mistrzostwa? A jak trafił do Lakers? Howard, Kobe , Gasol , Nash? Ten zespół miał zdobyć mistrzostwo.. i mało kto był innego zdania…

    (4)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Chyba lekka przesada z tą galerią sław… To że ktoś odchodzi nie znaczy że trzeba z niego robić od razu bohatera. Szczerze mówiąc to on nigdy nie robił na mnie wrażenia. Bez problemu znalazłbym z 10 jak nie więcej lepszych rozgrywających którzy powinni się w tej galerii znaleźć, ale na pewno nie byłby to Nash…

    (-4)
  11. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zawsze pozostaje niedosyt przy takim końcu kariery, ale niestety się zdarza. Jeden z najlepszych PG w historii, 100%-towy hall of fame i świetny człowiek. Szkoda, miło się go oglądało przez lata.

    (2)
  12. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Kolejny ze starej gwardii odchodzi. Lata lecą, czasu nie cofną starzeją się jak wszyscy.

    Gdy ogładalem NBA na DSFie lata świetlne temu imponowali mi tacy jak on. Zostali jeszcze Vince i Garnett z czasów “prawdziwej koszykówki”

    (1)
  13. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    to wybitny podający i wogóle swietny gracz ale nikt nie wspomniał o jego defensie… zbyt łatwo odpuszczał przeciwnikowi Hall of Fame to nie jego progi tak samo mysle o t-Macu i Iversonie

    (-3)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    @pepe 291086

    ustalmy coś, sympatyczny kolego.
    ja nie przemawiam do ciebie protekcjonalnym tonem i ty do mnie takim tonem również nie przemawiaj, bo to wygląda słabo i brzmi żenująco.

    druga rzecz.
    chętnie wdam się z tobą w polemikę dotyczącą Nasha, ale żeby miało to ręce i nogi : mojej argumentacji musisz przeciwstawić swoją, a takiej jak na razie nie zademonstrowałeś.

    “profesjonalista”, “wspaniały zawodnik na ktorym się wzorowałem” – to nie są argumenty ad rem, to jest wyznanie wiary.

    możesz sobie Nasha lubić i się do niego modlić. spróbuj tylko myśleć przy tym racjonalnie, zamiast własną wiarę w jego wspaniałość wykręcać rzeczywistość ogonem.

    jedna uwaga : nie napisałem, że “Nash nie nalezał do naj rozgrywających w historii bo nie zdobył mistrzostwa”.

    fakty są takie, że Nash ze swoim zespołem nie tyle “nie zdobył mistrzostwa”, co nigdy nawet nie zagrał w Finals…więcej powiem – on nigdy nie zagrał 7 meczu w conference finals, co oznacza, że nigdy nie był nawet “o mecz” od Finals.

    Nash nigdy nie doprowadził swojego zespołu na najwyższy poziom rozgrywkowy. Stockton uczynił to dwukrotnie i za każdym razem był blisko zdobycia mistrzostwa NBA. porównywanie tych dwóch zawodników jest wg mnie niepoważne. także ze względu na umiejętności defensywne Stocktona. przede wszystkim jednak, z powodu sukcesów Utah Jazz do których Stockton się pierwszorzędnie przyczynił.

    zatem, miły kolego, zamiast wmawiać mi, że “bredzę” spróbuj sformułować choć jedną myśl, choć jedno zdanie i opinię, którą będziesz w stanie obronić w polemice. na razie jeszcze nie zacząłeś, ale wierzę że wszystko przed tobą.
    jesli mogę ci coś doradzić : nie denerwuj się, to nie pomaga.

    (-3)

Skomentuj Lizard_King Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu