Sugar Ray Richardson: the ship be sinking
Zadzwonił do mnie przyjaciel z Harlemu i mówi “stary, widzę jego auto pod meliną narkusów, poznałem je po tablicach SUGAR” [Peter Vescey, New York Post]
New York Knicks sporo obiecywali sobie po drafcie w 1978. Nic dziwnego, bo zapowiadał się naprawdę mocno. Zanim zawodnicy Knicks położyli łapy na wyczekiwanym czwartym picku, przechodził on z rąk do rąk, będąc ważną kartą przetargową w wymianach za takich graczy jak Moses Malone, Nate “Tiny” Archibald i Phil Jackson. W Końcu, gdy przyszła kolej Knickerbockers, z mównicy odczytano nazwisko “Micheal Ray Richardson”. Energicznego młodzieńca, dziarsko zmierzającego ku scenie, by uścisnąć rękę komisarza i zrobić sobie pamiątkową fotkę, odprowadzał wzrokiem siedzący kilka stolików dalej Larry Bird. On wciąż czekał na swoją kolej, poszedł dwa picki później.
Larry, zanim podpisał z Celtami opiewający na 3.25 mln $ kontrakt, czyniący go najwyżej opłacanym ówcześnie rookie w historii, rozegrał jeszcze ostatni sezon na uczelni, przez co jego debiut w NBA opóźnił się o rok.
#Drugi Walt Frazier
Micheal Ray Richardson pojawił się w Nowym Yorku owiany nimbem legendy. Cudowne dziecko z Colorado, opiekun pracującej matki i sióstr, złoty chłopiec. W kosza zaczął grać w wieku 13 lat, mamie obiecał, że gdy przejdzie na zawodowstwo, kupi jej dom. Dziesięć lat później- chata stoi. Nie sposób było nie ulec czarowi Sugar Raya. Z charakteru był trochę jak Magic, otwarty na ludzi, ufny, dusza towarzystwa. Legendę Lakers przypominał również na parkiecie:
To był gość, który grał dokładnie tak, jak ja. Za każdym razem, kiedy stawałeś mu na drodze, szedł pełną parą. I cały czas gadał trash [Magic Johnson]
Zachłysnąwszy się światłami wielkiego miasta i jego nocnym życiem Sugar szybko został sprowadzony na ziemię w klubie. Po pierwszych 14 meczach Knicks mieli bilans 6-8, a w tamtych czasach oczekiwania wobec tej drużyny wciąż były wysokie. Z posady poleciał trener Willis Reed, który ledwie sezon wcześniej wprowadził klub do drugiej rundy playoffs. To on był gwiazdą zespołu w czasach kiedy wygrywali finał z Lakers. Trochę o kulisach tamtej rywalizacji możecie przeczytać tutaj:
Dawne zasługi nic nie znaczyły kiedy wezwano go na dywanik. Jego dwa pierścienie dla Knicks dobrze prezentowały się w gablocie, ale czas na nowe tryumfy. Zdecydowano, że posadę szkoleniowca na powrót obejmie Red Holzman. Holzman trenował Reeda i spółkę, gdy dwukrotnie szli na mistrza i to jego Willis podsiadł na trenerskiej ławce. Teraz sam poczuł jak to jest.
Staruszek zamordysta
Zmianę szkoleniowca Sugar Ray odczuł dość boleśnie. Holzman był zamordystą, trenerem starej daty. Jego rookies musieli odstać swoje w kolejce, nim powąchali parkiet. Tyrał ich na treningach, ćwicząc swój pierwszy skład, ale w meczach grzali ławę. To nie podobało się Michealowi. Mówił dziennikarzom:
Staruszek nie umie rozpoznać talentu, jeśli to się nie zmieni, zabieram się stąd!
Swój gniew przekuł jednak w sportową złość i kiedy po offseasonowej przerwie ponownie pojawił się w klubie, nie było już mowy o sadzaniu go na ławce. Latem trenował sam, w rodzinnym Denver. Oto efekty, porównanie statystyk dwóch pierwszych sezonów. Po lewej rookie, po prawej sophomore:
16.9 minuty 37.3
6.5 punkty 15.3
3.2 zbiórki 6.6
3.0 asysty 10.1
1.4 przechwyty 3.2
Wow. Ten 196-centymetrowy PG/SG robił rzeczy, jakich nie widziano tu od czasów Walta Fraziera. Kibice znaleźli w nim nowego ulubieńca, prasa rozpisywała się o eksplozywności i talencie, a zegar w Madison Square Garden co rusz rozjaśniał się setkami żaróweczek krzyczących “SUGAR! SUGAR! SUGAR!” Mówiło się, że to talent większy niż Magic Johnson. W swoim drugim sezonie stał się trzecim graczem w historii, któremu udała się trudna sztuka bycia ligowym numerem 1 w asystach i przechwytach jednocześnie. Zagrał w All-Star Game i został członkiem All-NBA Defensive First Team.
#NYC life
Miasto kochało jego, a on kochał to miasto. Nie było wówczas lepszego miejsca by być gwiazdą niż Nowy York i Sugar Ray o tym wiedział. Upajał się blichtrem i wciąż chciał więcej. Potrzebował splendoru i klakierów. Czy to w klubowej szatni, czy w tętniącym ciałami i muzyką ekskluzywnym lokalu, zawsze miał wokół siebie ludzi mówiących “to było świetne, Ray, nikt nie jest taki jak ty!”. A jemu wciąż było mało, wciąż był głodny.
Jeden gość, którego obawiałem się na parkiecie, to Sugar. Był Sugarmanem, był po prostu słodki. Żadna scena, żadne jupitery nie były dla niego zbyt duże [Isiah Thomas]
Zdarzało się Richardsonowi budzić kumpla, o pierwszej czy drugiej w nocy, słowami “Stinger, wstawaj! Nie mogę spać, gdzieś na mieście jest impreza, chodźmy tam!” I szli, a wszyscy witali ich owacjami. Restauracje, kluby, dyskoteki… wszędzie go znano, wszędzie wpuszczano za darmo i wszędzie miał najlepszy stolik. Po meczach przed halą Knicks kłębiły się tabuny kobiet chcące zapolować na Raya. A on niczego sobie nie odmawiał. Doszło do tego, że jednocześnie miał podpisany kontrakt z dwiema firmami obuwniczymi. Grał na zmianę w NIKE i PONY i oba koncerny się na to godziły.
CZYTAJ DALEJ >>
Fajny artykuł.
Obok Lena Bias’a jeden z wielu, którym narkotyki przeszkodziło w byciu legendami koszykówki.
Szkoda chłopa
Był już kiedyś taki kozak który był trochę głupi-ten co po drafcie się zaćpał
Nie ma co żałować. Swoje pograł, przećpał, zarobił i przeżył. Różnie się życie układa. Ważne żeby wyciągnął wnioski co jak widać po podziękowaniach dla Sterna, zrobił. Żaden z nas nie wie jak to jest być bogatym kuszonym przez zakamarki miasta, młodym chłopakiem z getta także nie ma co oceniać tylko pogratulować, że z tego wyszedł.
Czytało się jak książkę, dziękuję za ten artykuł, właśnie lata 70`s – 80`s są moim zdaniem najciekawsze, bo tak mało o nich wiadomo.
“Sugar, odmieniony, w eleganckich spodniach i czarnej koszuli, przysiadł się do Davida Sterna, wyściskał go jak starego kumpla i powiedział „Dziękuję za uratowanie mi życia.” I tylko talentu trochę żal.”
to prawda czy znowu sciema by sie dobrze czytało? Sorry ale na tej stronie mozna sie wszystkiego spodziewać:D
Weź w końcu pier#%nij baranka w ścianę. Może pomoże bo czasem nie da się czytać tych kocopałów, które tu produkujesz.
Wiesz, było tam na turnieju kilka kamer, które widziały ich powitanie i że siedzieli koło siebie. Słowa Raya przytoczone w artykule pochodzą z relacji Sterna, czy faktycznie dokładnie to powiedział, nie wiem.
@blc
Dzieki.
Po prostu czasami lubicie poplynac i napisac ze silver juz dzwoni itd. Tu nie bylo to jako cytat wiec wolalem dopytac.
A za artykul jak zwykle dzieki i propsy. Mega robota.
A czy Sugar Ray to nie przydomek Ray Raya Allena ?
Dobry art 🙂
I Raya Allena, i pięściarza Raya Leonarda… to trochę tak jak z ksywą Polish Hammer, której używał też hokeista Krzysztof Oliwa (inna jego ksywa to “Dentysta”, od lania po gębach rywali, hehe), a także cios o takiej nazwie miał nasz rodak Ivan Putski (Józef Bednarski). Pojęcie “Polish Hammer” istniało w języku ang. na długo przed Gortatem, może z tym Sugar Rayem jest podobnie, skąd jest ich kilku. Więcej info o ksywie Gortata tu:
http://www.gwiazdybasketu.pl/skad-wzial-sie-pseudonim-marcina-gortata/
Jeremy Krause zmarł.
Zauważyłem taką zależność. Im fajniejszy art tym mniej komentarzy. Albo poprostu młodziaki nie interesują się basketem za starszych czasów.
Tekst jak dla mnie rewelacja tym bardziej że naprawdę mało wiedziałem o tym zawodniku.
Dziękówa
Nie ma dzieciarni ktoś tylko czeka aby po hejtować.
Teraz widać ile osób wchodzi dlatego że interesuje się koszykówką a ile tylko po to aby się po wykłócać kto “mądrzejszy”, kto wie lepiej”.
EPILOG: Po zakończeniu gryjako zawodnik z powodzeniem prowadził karierę trenerską trenując między innymi drużyny w CBA (Continental Basketball Association). Jego osobistym sukcesem jest pomoc w wprowadzeniu do NBA Jamario Moon’a uczestnika konkursu wsadów, grającego dla Cavsów, Raptors i Miami. Obecnie trenuje młodzież i organizuje Kampy koszykarskie. Podobno czeka na swoją kolejną szansę w NBA tym razem na ławce trenerskiej.
Super art – POZDRO!
Świetnie się czytało wielkie dzięki!!! 🙂
Z innej beczki. Zmarł Jerry Krasue. Kawał historii Chicago… Warto byłoby go upamiętnić jakimś artykułem.
po 30 latach dowiaduję się że moje buciki pony to nie był chał tylko markowe buty 🙂
“W końcu David Stern zareagował, nowe regulacje (anti drug program) zaczęły obowiązywać w 1983.”
A Stern nie był komisarzem od 1984 roku?
zgadza się, brawa za czujność. W 1983 komisarzem był jeszcze Larry O’Brien. David Stern pełnił wówczas funkcję Executive Vice President of the NBA. Ponieważ było wiadomo, że O’Brien niedługo odejdzie i zastąpi go Stern (tak jak było wiadomo, że Sterna zastąpi Silver), to właśnie Stern nadzorował wprowadzenie kluczowych w tamtych czasach umów: programu antynarkotykowego i wprowadzenia salary cap. Stern rzeźbił już wówczas ligę pod siebie, stąd napisałem, że to on zareagował, pozdro!
@BLC dzięki za wyjaśnienia, na marginesie artykuł przedni. Pozdrawiam
Ogryzxxx zgadzam się z Twoją refleksją. Arty BLC są zawsze na wysokim poziomie, więc żeby choć trochę dorównać do tego poziomu w komentarzach samemu trzeba mieć odrobinę wiedzy i kultury osobistej. Jednak komentujący najczęściej plują jadem, co nie ma nic wspólnego z wiedzą i sportem.
No na prawde swietnie się czytało ten artykuł 🙂 ciekawa historia raya, ostatnio uzywam go w my team w 2k17 to dobrze więcej o nim wiedzieć 😛 dzięki!
W apce nie pokazuje przytaczanych artykułów.
no i super art, dzięki za przypomnienie