fbpx

Tobias Harris: fakty z życia czołowego strzelca NBA

15

Ja i Morgan dorastaliśmy razem od ósmego roku życia. Był moim najlepszym przyjacielem. Mieliśmy ten sam cel: pewnego dnia dostać się do NBA [Tobias Harris]

Ojcowie Tobiasa Harrisa i Morgana Childsa również byli bardzo blisko. I obaj z równym dystansem podchodzili do dziecięcych marzeń swoich synów, choć nigdy nie dali im tego odczuć. Reggie Childs do dziś twierdzi, że Tobias jest dla niego jak drugi syn – chłopcy spędzali przecież ze sobą niemal każdą chwilę i byli częstymi gośćmi w swoich domach. Marzenie dwóch przyjaciół z każdym rokiem stawiało coraz większe wyzwania również przed rodzicami, którzy musieli radzić sobie z dowożeniem swych pociech na mecze i treningi.

Lata mijały, a chłopcy pokazywali coraz większy potencjał. Byli gwiazdami szkoły średniej, gdy Morgan zaczął zwierzać się ojcu, że w trakcie meczów często czuje ból w klatce piersiowej, a nogi odmawiają mu posłuszeństwa. To, co chłopak pierwotnie brał za oznakę dawania z siebie 100% na boisku, po miesiącach badań okazało się być zespołem mielodysplastycznym, zwanym potocznie stanem przedbiałaczkowym. Upraszczając – proces tworzenia białych krwinek w organizmie Morgana był zakłócony, co powodowało u niego m.in. brak wydolności oraz osłabienie odporności.

Childs drugi od prawej, Harris trzeci od prawej

Trzeba walczyć jak za dwóch

Młody Childs rozpoczął leczenie. Tobias odwiedzał go po każdym meczu, na który jego przyjaciel nie był w stanie dotrzeć. Mimo walki z rozwijającą się chorobą siła marzenia chłopców nie osłabła ani odrobinę, a 17-letni Morgan powtarzał swojemu ojcu:

Ludzie nie mają pojęcia, jak dobrym koszykarzem się stanę!

Niestety, nie było nam dane przekonać się o prawdziwości słów Morgana. 23 czerwca 2008 roku śmierć upomniała się o młodego marzyciela, a dziedzictwo jego celu podwoiło motywację Tobiasa, który rozpoczął samotną pogoń za marzeniem będącym spoiwem jego największej życiowej przyjaźni. Żeby zrozumieć jak wielki wpływ wywarł na młodego Harrisa śmierć przyjaciela, wystarczy spojrzeć jak reaguje on na wspomnienia z tego okresu. Mimo upływu lat Tobias wciąż nie potrafi powstrzymać łez, gdy myśli o śmierci Morgana.

To boli, ponieważ był taki młody. A my zawsze rozmawialiśmy tylko o koszykówce… – kończy z płaczem Harris.

12, 34, 33…

Tobias zunifikował dążenia Morgana i swoje. Od tego czasu ilekroć wychodził na boisko, walczył nie tylko o swoje marzenia. Walczył o to, by spełnić również marzenie najlepszego przyjaciela, którego los potraktował tak okrutnie. Nie chciał zapomnieć. Motywowany przez ból i wspólny cel młody zawodnik stawał się coraz lepszy, co ostatecznie poskutkowało wyborem w pierwszej rundzie draftu 2011 roku. Dołączył do Milwaukee Bucks, jednak nie zagrzał tam miejsca: w drugim sezonie został wytransferowany do Orlando, gdzie przywdział koszulkę z numerem “12” (noszoną przez niego również w liceum i w college’u) w Milwaukee zajętym przez Luca Mbah’a’Moute.

Tobias zadzwonił do mnie i powiedział “Reg, zamierzam nosić dwunastkę Morgana, żeby go upamiętnić. Żeby w każdym meczu, w którym wystąpię, mógł wystąpić i on”. Wiele osób oglądając mecze widzi numer “12” na plecach Tobiasa, ale nie wiedzą tego, co my. Tak jak cały czas mu powtarzam – “Masz na ramieniu anioła, którego oni nie potrafią dostrzec!” [Reggie Childs]

Myślę, że nasza rodzina tego potrzebowała. Potrzebowała czuć, że Morgan wciąż jest z nami. A to, że Tobias nosi jego numer na plecach, czyni tę historię trochę mniej smutną [Emery Childs, siostra Morgana]

Jednak wraz z transferem do Detroit w 2016 roku Tobias stracił możliwość upamiętniania w ten sposób swojego przyjaciela, gdyż w ekipie Tłoków numer ten należał do Aarona Baynesa. Harris uznał to za zamknięcie pewnego rozdziału w swoim życiu. Czuł, że należycie upamiętnił swojego najlepszego przyjaciela i przyszedł czas na uhonorowanie innej, kluczowej dla jego życia, osoby. Na cześć gracza Albany Patroons (z ligi CBA, nieudolnej konkurencji NBA z przeszłości) z roku 1982, którego karierę zakończyło wykluczenie go ze składu przez młodego trenera, Phila Jacksona, przywdział koszulkę numerem “34”. Tym graczem był Torrell Harris, ojciec Tobiasa.

“34” towarzyszyło Harrisowi również w Los Angeles w trakcie przygody w Clippers, jednak wraz z przeprowadzką do Philadelphii musiał zmierzyć się z kolejną przeszkodą – wiszącą pod kopułą Wells Fargo Center koszulką z tym właśnie numerem! Zawodnik zdecydował się nie negocjować z Charlesem Barkleyem pozwolenia na przywdzianie jego zastrzeżonego numeru, więc wybrał numer “33”, w którym mieliśmy okazję już go oglądać. Close enough.

Worek pieniędzy dla tego Pana!

Przychodząc do Philadelphii Tobias był już ukształtowanym graczem, który otarł się o wybór do All-Star Game (20.7 punktów 7.8 zbiórek 2.8 asyst 49.5% skuteczności z gry 43% zza łuku) w naszpikowanej gwiazdami zachodniej konferencji. Jego statystyki ucierpiały na przejściu do Sixers, gdzie nie był już pierwszą opcją w ataku, a przestrzeń podkoszowa stała się dla niego dużo bardziej zatłoczona z Simmonsem, Butlerem i przede wszystkim Embiidem na parkiecie.

Pomimo to zdołał wywalczyć maksymalny, pięcioletni kontrakt. Czy zasłużony? Nie do końca. Warto jednak spojrzeć jaką wartość Harris wnosi do swej ekipy poza regularnym dostarczaniem statystyk na poziomie 19/7/3. Philly bowiem jak tlenu potrzebowała gracza doświadczonego, który będzie w stanie poprowadzić zespół w trudnych momentach. A faktem jest, że tym momencie jedynie Joel Embiid dostarcza zespołowi z Philly więcej punktów w końcówkach. Tobias pełni też rolę mentora dla młodego Matisse’a Thybulle z którym mają braterską relację…

„Dasz mi swoje skarpetki?”

Tobias, zupełnie jak Matisse, o którym tekst mogliście przeczytać jakiś czas temu, poświęca bardzo dużo czasu na pomoc tym, którym poszczęściło się mniej niż jemu. Dowodem na to niech będą słowa… pielęgniarki z jego liceum Patty Smith:

Tego, co robi Tobias, nie oddadzą żadne słowa. Najbardziej imponuje mi w nim to, że ma serce skore do pomocy każdemu. Wierzę całym sercem, że Bóg dał mu tą pasję i używa tego błogosławieństwa, by wspierać innych. On chce być wzorem ojca. I jest wyjątkowy. Jest człowiekiem jednym na miliard.

Przez ostatnie sześć lat Harris dotował szkołę Jeana Bonte i Kościół Misyjny Prawdziwej Miłości w Bizoton na Haiti, który ufundowała m.in. siostra Patty. Prowadzi również programy mentoringowe dla uczniów z klas 6-10 z “grupy ryzyka” w Orlando i Detroit, mimo tego, że nie gra już w tych miastach.

Wciąż odbiera telefon i rozmawia z dzieciakami. Niesamowite jest to, że ten koleś jest dostępny do rozmowy dla tych dzieciaków i mogą myśleć o nim jak o przyjacielu. To, w jaki sposób wzbudza ich miłość, przenosi góry [Marcus Damas, bliski przyjaciel Harrisa]

Dostarcza też buty dla drużyny koszykarskiej w Far Rockaway w Queens. Jest gospodarzem koszykarskich obozów w Nowym Jorku. 21 marca ubiegłego roku był gospodarzem i prowadzącym panelu dyskusyjnego dla 40 dziewczęcych szkół średnich w Shepard Recreation Center w zachodniej Filadelfii na temat zwiększania szans kobiet w budowaniu ich własnych ścieżek kariery…

A wszystko to zaczęło się w roku 2014, gdy w ramach programu NBA Koszykówka Bez Granic odwiedził Johannesburg i nie mógł się opędzić od biednych dzieci proszących go o… skarpetki. Po powrocie z RPA doskonale wiedział, do kogo zgłosić się, by wesprzeć potrzebujących – tak właśnie rozpoczęła się jego szczególna więź z siostrą Patty.

Utrzymać półdystans przy życiu

Na parkiecie jego największym atutem jest pożądana w tych czasach wszechstronność ofensywna. Potrafi wykreować rzut dla siebie i kolegów, dobrze odnajduje się w grze z użyciem zasłon, adaptuje się do wymagań drużyny… To ostatnie jest szczególnie ważne, gdyż w Sixers gra nie jest ułożona pod niego, a mimo to na boisku nie ma miejsca, w którym Tobias czułby się niekomfortowo oddając rzut.

  •  23% prób metr od kosza lub bliżej – skuteczność 66%;
  •  21% prób 1-3 metry od kosza – skuteczność 49%;
  • 15% prób 3-5 metrów od kosza – skuteczność 45%;
  • 9% prób 5-7.24 metra od kosza – skuteczność 39%;
  • 32% prób za trzy – skuteczność 35%.

Jednak nie zawsze tak było. Na starcie zawodowej kariery w Milwaukee określano Tobiasa jako gracza izolacyjnego. Wytykano mu brak skuteczności za trzy (26, 31 i 25% w trzech pierwszych sezonach) klapki na oczach, przeciętną rozpiętość ramion (211 cm przy 206 cm wzrostu) oraz przeciętną grę obronną. Nisko osadzony środek ciężkości pomagał mu jednak w grze post up, a transfer do Magic uwolnił jego potencjał ofensywny: w 27 meczach rozegranych w barwach ekipy z Orlando w sezonie 2012/2013 zaliczał średnio 17.3 punktów 8.5 zbiórek 2.1 asyst oraz 1.4 bloków.

Just play D!

Gdy grał w Magic eksperci zaczęli zauważać u niego podobieństwo do Paula Millsapa, który w początkowej fazie kariery grał bardzo podobnie do młodego Tobiasa. I choć wydawało się, że skrzydłowy ekipy z Orlando może mieć nawet większy potencjał ofensywny od ówczesnego gracza Hawks (na wzór którego również mocno skupił się na poprawie kompetencji strzeleckich) to wciąż w oczy rzucały się braki po bronionej stronie parkietu. W poprawie w tym aspekcie najbardziej pomógł mu… transfer do Detroit, gdzie trafił pod skrzydła Stana Van Gundy’ego.

Stan chciał, żebym bardziej skupiał się w defensywie. Zawsze myślałem o sobie jako o ofensywnym graczu, a on chciał, żebym zmienił swoje podejście. Najpierw mieliśmy zatrzymać przeciwnika, potem dopiero biec do przodu. Również dlatego, że jestem mocny w kontrze. Im więcej razy powstrzymamy przeciwników, im rzadziej będziemy wyjmować piłkę z siatki, tym częściej wyjechać z kontrą, co poprawia naszą ofensywę. On zmienił moje myślenie. Chciał również, żebym poprawił szybkość, więc latem skupiałem się na pracy nóg i sprawwności. Konsekwentnie zwiększałem też elastyczność mięśni i bardzo się to opłaciło. Czuję się teraz znacznie pewniej, nawet przeciwko wielkim gościom, co jest kluczowe [Harris]

Gra pod skrzydłami Van Gundy’ego była lekcją dla Tobiasa. Choć wąsaty trener swoimi metodami prowadził Pistons systematycznie ku przepaści, to jednak był jednym z architektów stylu gry Harrisa, którego możemy oglądać dziś w barwach Sixers. Oprócz gry izolacyjnej, świetnych zdolności strzeleckich, zadziornego kozła czy twardej gry post-up Tobias prezentuje przynajmniej przeciętny poziom gry defensywnej. Przestał być graczem jednej połowy, co pozwoliło coachowi Riversowi w LA obdarzyć go zaufaniem i uczynić “pierwszą opcją”. To z kolei otworzyło przed nim szansę na maksymalny kontrakt w Philly zaledwie kilka miesięcy po transferze z Clippers.

Myślę więc, że można stwierdzić, że jego kariera już teraz doszła do momentu, gdzie naprawdę może być z siebie dumny. Oby to nie oznaczało, że Tobi sięgnął już swojego sufitu i spoczął na laurach, co niejednokrotnie w tym sezonie można pomyśleć w kontekście całej ekipy 76ers. Niech nadal pracuje nad sobą tak ciężko, jak robił to dotychczas. A anioł, którego nie potrafimy dostrzec, będzie mu w tym pomagał.

[Mateusz Filipiak]

Tekst pierwotnie ukazał się na portalu Sixers.pl


Fun Facts:

  • kuzynem Harrisa jest weteran parkietów NBA Channing Frye
  • chłop ma piątkę rodzeństwa, wszyscy noszą imiona na literę T: Tyler, TJ, Terry, Tori i Tesia
  • rodzina pochodzi z dzielnicy Dix Hills na Long Island, gdzie wychowywał się także raper 50 Cent

  • w klasie maturalnej złamał stopę, co przyprawiło go wielki stres związany z dalszą karierą koszykarza
  • od tamtego czasu prawie nie je mięsa, regularnie korzysta z krioterapii, śpi osiem godzin dziennie
  • uprawia jogę, medytuje

  • świadomie ogranicza też czas przed ekranami multimediów, w to miejsce czyta książki
  • jego poczucie humoru jest zaraźliwe, do historii przeszedł jego “duet” z Bobanem Marjanovicem [admin]

15 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    O. Nie wiedziałem.
    Brać przykład; mniej mięsa, medytacja i ograniczenie multimediów. Dobre dla każdego w każdej grupie wiekowej. Wszyscy zdrowsi i mniej zestresowani.

    (19)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Przyjemny artykuł a jednocześnie zawierający wiele smaczków i twardych faktów na temat gry Harrisa. Lubię takich zawodników którzy oprócz po prostu bycia koszykarzem, są wartościowymi ludźmi – Tobias zdecydowanie do nich należy. Jeszcze raz: artykuł kozaczek, oby więcej takich!

    (15)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Przyjemny artykuł, a jednocześnie zawierający wiele smaczków i twardych faktów na temat gry Harrisa. Lubię takich zawodników którzy oprócz po prostu grania w NBA, są wartościowymi ludźmi – Tobias zdecydowanie do nich należy. Jeszcze raz: artykuł kozaczek, oby więcej takich!

    (5)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciekawostka: Phil Jackson mimo opinii hipisa z wizją, był też niezłym betonem. Nie dość że zakończył karierę ojca od chłopaka, to jeszcze Tobias chciał przenieść sie do NYK jako wolny agent, czym niezainteresowany był Phil. Szkoda.

    (3)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    “świadomie ogranicza też czas przed ekranami multimediów, w to miejsce czyta książki” – wie co jest dobre dla umysłu!! Od 3 tygodni siedzę w domu i 5 książek już zrobiłem (nadrabiam zaległości). Jak w latach 90tych. Szkoła, koszykówka na osiedlowym boisku, NBA i dużo książek! Polecam każdemu szelest przewracanych stron i moment jak spadająca książka uderza w twarz w momencie jak zasypiasz… Pozdro

    (7)

Skomentuj TajomaruRashōmon Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu