fbpx

Top10 baby-face killers, czyli dziesięciu zabójców o aparycji szkolnego prymusa

16

Baby-face killer, czyli morderca o twarzy dziecka, to taki zawodnik, który potrafi popsuć Ci dzień, chociaż w ogóle się tego po nim nie spodziewasz. W obronie przyklei się do Ciebie jak plaster i spowoduje, że już po pierwszej kwarcie będziesz go nienawidził. Jeśli zdołasz od niego uciec, to wiedz, że zemści się jakimś daggerem w crunch time, żebyś zapamiętał go na długo. A już najbardziej denerwująca jest jego aparycja szkolnego prymusa. Gość wygląda jakby wybierał się na imieniny do swojej cioci. Koszulka w spodenkach, włoski (jeśli są) uczesane, łagodny wyraz twarzy… aż ręka sama się w pięść zaciska, gdy na niego spojrzysz. Nie daj się zwieść, on tylko na to czeka. Sędziowie nigdy nie uwierzą, że to on Cię sprowokował. Spróbuj się mu odgryźć, a wylecisz z boiska, stając się jego kolejną ofiarą. Morderca o twarzy dziecka zbierze swe żniwo.

Kiedy myślę o zawodnikach, którzy odpowiadają powyższemu opisowi, na myśl przychodzi mi zawsze kilka nazwisk. Ich listę, pół żartem, pół serio, publikuję poniżej. Znacie jakichś innych? A może Wam trafił się jakiś BFK na turnieju/w lidze/na ulicy/WF?

Miejsce 10: Kurt Rambis

Wymieniany był przed sezonem jako jeden z kandydatów do przejęcia schedy po coachu Brownie w L.A. Pewnie niewielu z Was pamięta go jako zawodnika i czterokrotnego mistrza NBA. W Lakers był wiecznym rezerwowym, ale gdy odszedł do Charlotte notował staty na poziomie double double: 11.1 ppg i 9.4 rpg przy skuteczności ponad 50% (sezon 1988-1989). Fani zapamiętali przede wszystkim jego wąsy i hipsterskie okulary.

[vsw id=”EIBcApRraxQ” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Miejsce 9: Jason Williams

Gdy przyszedł do Dużej Ligi wyglądał jak gospodarz klasy, później nieco się “wyżarł”, ogolił głowę, a swoje chude wity przyozdobił efektownymi dziarami. Wtedy jednak był już znany z podań, które zrobiły z Sacramento Kings “Showtime Kings”, a królewską koszykówkę uczyniły synonimem finezji. Pod wodzą J-Willa Kings, w których karmił podaniami Webbera i Divaca, przez trzy lata z rzędu byli najlepiej punktującą drużyną NBA!

[vsw id=”H_ggcQ58K-g” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

czytaj dalej >>

1 2 3

16 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do Stocka, to powinniście wrzucić nakręcony przez niego film w czasie pobytu na igrzyskach w Barcelonie. Nie każdy o tym wie, ale John tak bardzo nie przypominał “wzorcowego” koszykarza, że postanowił między meczami przywdziać koszulkę z podobiznami całego dream-teamu i przejść się po ulicach miasta. Następnie zaczepiał turystów z USA i wypytywał o rozgrywającego ich reprezentacji. Dopiero wskazanie na swoją sylwetkę na koszulce powodowało olbrzymie zmieszanie i zaskoczenie kibiców, że rozmawiają z jedną z gwiazd 😉
    Co do niepozornych zawodników to dziwi mnie nieobecność CP3, który również wygląda na grzeczniutkiego chłopca, który przed meczem przytuli przeciwnika, żeby już w trakcie spotkania wkręcić go crossem w parkiet, lub ośmieszyć rzucając tuż sprzed nosa (zwykle wyższego) obrońcy. Ogólnie fajnie, że poruszyliście ten temat, bo myślę, że wielu z czytelników może to dotyczyć osobiście 🙂

    (1)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Durant by mi tu pasował, pamiętam jak na konferencje prasowe przychodził w koszuli zapiętej pod szyję i plecakiem. Wyglądał jak gmnazjalista niepatrząc na wzrost i zarost 😛

    (0)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Mike Miller na początku wyglądał jak chłopczyk z high school, którego ojciel jest lekarzem, a matka pracuje w bibliotece, a teraz…:D wygląda jak żołnierz gangu meksykańskiego:D

    (0)

Skomentuj MalyPaps Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu