fbpx

Założenia taktyczne ponad warunkami i szaleństwem

7

detroit @ portland

Niewiele pisaliśmy dotychczas o obydwu zespołach, co nie znaczy, że nas nie interesują. Pistons po letnich zmianach kadrowych to jeden wielki poligon doświadczalny i choć nie wróżę im mistrzowskich tytułów w obecnym składzie, reprezentują basket przyjemny dla oka, a ich siła podkoszowa może stanowić przepustkę do playoffs, pierwszą od pięciu lat.

Blazers cenię wyżej. Są mądrzejsi koszykarsko. Od zawsze podoba mi się opanowanie drugoroczniaka Damiana Lillarda (średnie: 20,5,5) a to element, którego nie nauczysz przez powtarzanie. Element, który tak trudno zaszczepić zawodnikom pokroju Brandona Jenningsa czy Kyrie Irvinga. Wystarczy rzut oka na ich sposób prowadzenia gry i człowieka ogarnia nerwowe przejęcie. Chodzi o szarpanie, elektryczność manewrów.

W całej lidze nie znajdziecie też bardziej utalentowanych skrzydeł niż Nicolas Batum (13,8,5) i fenomenalny LaMarcus Aldridge (23,7). Oto trzon znany i lubiany przez kibiców Portland od dawna, problemem pozostawała cieniutka jak dotąd ławka rezerwowych. W tym sezonie grupę zmienników wsparli: weteran Mo Williams (prowadzący grę oraz lider punktowy drugiej piątki), strzelec Dorell Wright oraz charakterny Thomas Robinson. Rotację uzupełniają podkoszowi Joel Freeland oraz 21-letni Meyers Leonard.

I tak przy odpowiedniej formie Lillarda, Aldridge’a i Williamsa zespół z Oregonu potrafi zagrozić największym potęgom NBA. W tym sezonie pokonywali już na przykład San Antonio, a ich bilans zwycięstw wynosi 5-2. W tym wygrana nad Pistons dziś w nocy. Jak to się stało?

Zgodnie z przewidywaniami Portland egzekwowało założenia taktyczne, a Detroit miotało granaty. Gra była jednak bardziej wyrównana niż mogłoby się wydawać. W każdej kwarcie walka trwała kosz za kosz, a minimalne (109-103) zwycięstwo gospodarzy należy przypisać znakomicie spisującym się zmiennikom. Mo Williams trafił 7/9 rzutów co dało mu 17 punktów, a Dorell Wright zagrał podobnie 4/7 kończąc mecz z 11 punktami. Skuteczność rzutowa otworzyła nieco przestrzeni powietrznej pod koszem co umiejętnie wykorzystał długi Robin Lopez  trafiając 7/10 z pola trzech sekund.

Imponowała konsekwencja z jaką gracze Portland wymieniali się piłką, za każdym razem gdy rywale podwajali Aldridge bądź Lillarda w rogu boiska, po chwili zawsze znajdywał się strzelec na wolnej pozycji. Sytuacji catch-and-shoot było w tym meczu multum, z czego gospodarzom wpadło aż 11 z 23 prób zza łuku. Ilekroć rywale próbowali wywierać presję na zawodniku z piłką, znajdowali się w opałach. Kiedy nie wpadała trójka, akcja kończyła się wsadem Lopeza. Ruch piłki wyglądał doskonale. Szast prast.

czytaj dalej >>

1 2

7 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Największa zaleta, a jednocześnie największy problem Lillarda. Zauważcie, że pomimo dobrych linijek wykręcanych z meczu na mecz przez tego zawodnika, nie uważa się go za jednego z topowych rozgrywających. Ba, jego nazwisko rzadko pada nawet, kiedy wymienia się “tych lepszych”. Osobiście bardzo lubię tego zawodnika, jednak właśnie to przywiązanie do założeń taktycznych trochę go (w mojej opinii) ogranicza. Realizacja założeń taktycznych = przewidywalność. Pomimo tego, że założenia mogą być różne, to i tak zawsze będą to rozrysowane zagrywki, szablony. Taki błysk szaleństwa (oczywiście w odpowiedniej dawce), to według mnie coś, co każdy topowy rozgrywający mieć powinien. Podany w artykule Jennings, to przypadek skrajny, gdzie szaleństwo stanowi 4/5 taktyki, spychając założenia taktyczne do poziomu, gdzie praktycznie nie istnieją. Kyrie potrafi ten błysk w większości przypadków dobrze ukierunkować i dlatego to właśnie on jest “młodym, obiecującym rozgrywającym”, a nie Lillard. Pytanie brzmi czy NBA to bardziej taktyka i zagrania wypracowane na treningach, czy szaleństwo i indywidualne popisy “szaleńców”.

    (24)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ten ball movement&motion to nie przypadek, od 2 sezonów znakomicie dzielą się piłką, teraz jednak dotarli się plus dużo lepiej egzekwują (2nd unit)

    (5)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Mn7 zgadzam sie z tobą, że w Portland jest dużo zagrywek i taktyki. Ale myśle że mu ten styl może odpowiadać. przeciwnicy nie będą wiedzieli kiedy zagra tak jak akcje temu czy moze Lillard wjedzie albo odda rzut. A propo porównywań do Irvinga, różnica jest 1 Irving jest wyraźnym liderem a w PTB jest Aldrige i Batum. A przecież ładnych akcji w jego wykonaniu nie brakuje, a co więcej dysponuje świetnym rzutem. Pozdrawiam 😉

    (1)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @MN7 masz rację, ale Lillard ma jeszcze sporo czasu żeby to zmienić. Spójrz na takiego Parkera. On jest chyba idealnym przykładem tego błysku. Realizuje założenia taktyczne w 100%, ale potrafi przyłożyć step back tróję w kluczowych momentach spotkania. Tak czy siak w moich oczach Lillard wciąż się rozwija i za kilka lat może być graczem pokroju właśnie Tonego czy CP3.

    (0)

Skomentuj szuszek1able Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu