fbpx

Jak zbudować zespół na miarę mistrzostwa NBA?

42

Jak zbudować zespół na miarę mistrzostwa? Oto pytanie, które spędza sen z powiek włodarzy większości klubów sportowych na świecie. Napisałem większości, bowiem nie wszyscy celują w najwyższe laury, najczęściej mając świadomość ograniczeń budżetowych. W NBA to jeszcze pół biedy, wiadomo: gospodarka odgórnie sterowana, limity płacowe etc. Jak widać nawet “zapyziałe” jak na amerykańskie warunki Cleveland potrafi zasiąść na tronie światowej koszykówki. Głównie za sprawą wybitnej jednostki LeBrona urodzonego w Ohio, generującego furę siana, ale mniejsza o to. Weźmy polskie koszykarskie podwórko, tutaj albo się sponsora ma albo walczy o przetrwanie. Szkoda słów, bo to smutna historia pazerności, bylejakości, ludzkich słabości, ego i wszechogarniającego braku kompetencji. Nie wnikajmy. Trupa nie da się uleczyć. No dobra, o czym to ja chciałem…

Skupię się na NBA. Jak tworzy się drużyny na miarę pierścienia?

Konsekwentnie. Weźmy San Antonio Spurs. Z jednej strony od pokoleń ten sam trener i trzon zespołu. Te same zasady, hierarchia, moc charakteru, zespołowość. Z drugiej strony elastyczne podejście, podpatrywanie najskuteczniejszych działań, przesuwanie akcentów z obrony na atak, ze środka na obwód i z powrotem. Wykorzystywanie silnych i ukrywanie słabych stron. Od dekady mówi się, że są za starzy by cokolwiek ugrać, a ci rokrocznie w ścisłym czubie NBA. Nie każdy ma jednak tyle charyzmy i mądrości życiowej co Gregg Popovich. Dla mnie to coach idealny: szczery, oddany, zdejmujący z ciebie odpowiedzialność. Za takim trenerem zawodnicy gotowi skoczyć w ogień. Nawet LBJ mówi, że jego marzeniem jest choć raz zagrać pod Popem. Celuje w Igrzyska 2020 roku!

Zostawmy jednak poukładanych Spurs i spójrzmy na resztę ligi. Na menadżerów, którym nie trafił się Popovich i muszą eksperymentować by walczyć o najwyższe cele. Skupmy się głównie na ostatnich kilku latach, ponieważ pamięć jeszcze świeża, a przykładów dobrych jak i złych strategii budowania zespołów jest bez liku.

Draft

Tankowanie. Znienawidzona przez kibiców, jednak całkiem skuteczna metoda powolnej przebudowy zespołu, szczególnie popularna ostatnimi laty. Znacie to dobrze: Sixers, Lakers, T-Wolves. Schemat jest prosty: wymieniamy stare gwiazdy i przedstawiających jeszcze jakąś wartość weteranów za wybory w drafcie, po czym tankujemy licząc na wysoki wybór i szczęście. Raz na kilka, raczej kilkanaście lat, trafi się taki Shaq, który w jednej chwili może odmienić losy klubu (by potem zostawić go na lodzie, hehe).

Rzecz w tym, że rok tankowania nie wystarczy by z dołu tabeli powrócić do walki o playoffs. Spójrzmy na w/w zespoły. Po kilkuletnim szorowaniu dna tabeli młody talent został wreszcie zebrany, a oni wciąż nie łapią się do ósemki. Czego więc im brakuje?

Wolni agenci & transfery

Budowanie mistrzowskiego zespołu jest jak układanie puzzli, wszystkie elementy muszą do siebie pasować. Wie o tym LeBron, który świadomy swych słabszych stron otacza się strzelcami dystansowymi. Każdy zespół, aby bić się o najwyższe cele potrzebuje 1-2 kreatorów gry, kompetencji zza łuku, zbiórki oraz współpracy na bronionej połowie. Im wyższe koszykarskie IQ i doświadczenie, tym lepiej. Reszta to dbałość o relacje, motywację i entuzjazm.

Z tym doświadczeniem też bym nie przesadzał, z całą pewnością nie kosztem słabnącego zdrowia. Pamiętacie wymianę Celtics i Nets w 2013 roku? Dla Bostonu to transfer dekady. Obecnie są w czołówce tabeli,  z widokami na top 3 draftu! Budowany na pałę Brooklyn dawno opuścili już Paul Pierce i Kevin Garnett. Szczerze mówiąc, jeden i drugi powinni zakończyć kariery już dawno temu. Gdzie są teraz Nets? Pogrzebani na dnie tabeli, bez widoków na przyszłość.

Za kolejny  przykład niech posłuży skład Lakers utworzony w 2012 roku. Dwight Howard i Steve Nash mieli być brakującym ogniwem, a okazali wielkim niewypałem, przede wszystkim zdrowotnym. Spójrzmy na teraźniejsze składy… Chicago Bulls. Minionego lata wykonali tak niepojęte ruchy kadrowe, że nawet nie wiem od czego zacząć.

Rajon Rondo i Dwyane Wade. Pierwszy ma 30 lat, jest po poważnej kontuzji, która odebrała mu charakterystyczną zaciętość w obronie. Rzucać nie potrafi, a do tego przewraca do góry nogami każdą klubową szatnię, do której trafił w ciągu ostatnich trzech lat. Dwyane Wade wiadomo: klasa, ale najlepsze lata ma dawno za sobą, a jego sowity kontrakt będzie ciążył Bykom.

Ego, motywacja

Zastanawialiście się kiedyś, czemu Portland z sezonu 2014/15 (Lillard, Matthews, Batum, Aldridge, Lopez) odpadło w pierwszej rundzie, a rok później posklecana z części zamiennych ekipa, skazywana przez wszystkich na porażkę, gra w półfinale konferencji i stawia późniejszym mistrzom z Golden State?

Zmiana systemu? Większe pole do popisu dla głodnych gry młodziaków? Być może. Jedna z teorii mówi, że to Aldridge był problemem. Nie mógł pogodzić się z tym, że Lillard wyrastał na pierwszoplanową postać w jego zespole. Odszedł do San Antonio by przejąć schedę po starzejącym się Duncanie. To tylko teoria, czy chcecie w nią wierzyć czy nie to Wasza prywatna sprawa, ale faktem pozostaje, że Blazers grali lepszy basket po jego odejściu.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

42 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie chce nic mowic, ale jak dla mnie to portland gralo w 2 rundzie bo blake i paul zlapali kontuzje a nie dlatego ze nagle byli tacy super. Gri spoko ale bez przesady.

    (62)
    • Array ( )

      Poza tym Blazers nie wygrali z przyszłym mistrzami NBA, tylko z przyszłymi finalistami, przecie w 2016 to Cavs wygrali!

      (31)
  2. Array ( )
    DloJeziorowiec 2 lutego, 2017 at 16:25
    Odpowiedz

    Super art… Dla mnie Grizzlies i Atlanta są drużynami BUDOWANYMI PO MISTRZOWSKU, ale jednak czegoś zawsze zabraknie…

    (43)
    • Array ( )

      Najprawdopodobniej brakuje im gwiazdy wielkiego formatu. Może i Marc Gasol jest naprawdę fantastyczny, ale Durant czy James z niego nie jest, nie ta półka, nie to samo znaczenie w drużynie, nie ma statusu gwiazdy. A Hawks wiadomo – mnóstwo świetnych ludzi, którzy jako paczka grają świetny basket, ale jakbyś ich rozbił po kilku drużynach to takiego szału by już nie było.

      (1)
    • Array ( )

      @mrcriss
      włanie na tym polega siła budowy zespołu, razem jest moc osobno juz nie – i o to chodzi, trzeba elementy układaniki dobrze dopasować, przykład
      detroid pistons 05′ – ’06

      (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie chce nić mówić, ale 76ers z draftu wzięli 3 centrów, więc są idealnym przykładem jak nie należy budować się przez draft.

    (32)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Trzech centrów z czego jeden jest przekotem, a drudzy to solidna dawka potencjału. Okafor i Noel w rękach przeciętnego GMa mogą posłużyć za wymianę na potrzebnych graczy (weterani z rzutem, przeglądem pola itp).
      76ers dopięli swego i teraz muszą tylko uważać na kontuzje. To, że trwało to lata męki to inna sprawa.

      (12)
    • Array ( )

      mm91
      Jeden UWAŻANY jest za przekota bo jak na razie nic wielkiego nie ugrał 🙂 Love był też przekotem w Wilkach ale tak naprawdę zmarnował swoje lata w tym klubie nie grając nawet w PO. Irving też jest przekotem a dopóki nie wrócił LBJ za banicji nic nie znaczył w lidze.
      Embiid nie jest gwarancją czegokolwiek. I jak na 3 wybory w drafcie, posiadanie 1 zawodnika którzy w przyszłości może być częścią organizacji to jak dla mnie mega słabo.

      (-8)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Love w swoim rookie sezonie nie miał w ogóle podjazdu do tego co pokazuje Embiid teraz. Co to za dziwne porównanie i jeszcze ten LBJ co ma tu do rzeczy? Jak zwykle w formie, dzięki Ciuus że jesteś 🙂
      PS. Embiid jest gwarancją sukcesu, tylko tak jak pisałem muszą go omijać poważne kontuzje.

      (4)
    • Array ( )
      hype na Embiida to żałość 3 lutego, 2017 at 09:47

      Embiid to póki co znów nie gra. Pompowanie Embiida to głupota. Jakaś nowa moda na tym portalu. Love w Wolves grał jak all star. Jest jednym z mniej więcej 5 najlepszych białych koszykarzy w historii NBA, a już na pewno jednym z 5 najlepiej wyszkolonych białych koszykarzy w historii NBA. Po wtóre: Love jest mistrzem NBA.

      Co ma do rzeczy rookie sezon Love’a i Embiid’a? No ja jebie, to jest wymiernik? Czyli LeBrona i Bryanta mamy porównywać po ich rookie sezonach? Błagam, dajcie spokój. Embiid nie pokazał jeszcze zupełnie nic. Wygrał kilka meczyków i tyle. Dajcie już spokój :/

      (6)
    • Array ( )

      mm91
      Po 2 letniej absencji i kilku dobrych meczach zakończonych wygranymi uważasz że Embiid jest gwarancją sukcesu ?
      Patologia na tej stronie sięga dna…
      Nawet Kobe który jest MILIARD razy lepszym graczem nie był gwarancją sukcesu w Lakera.

      Gloryfikowanie zawodników nic wam nie da. Ani Embiida ani LeBrona. Tylko zakłamujecie obraz przez co takich graczy nie da się lubić gdyż nawet jak nic nie robią to się ich wychwala a to jest przegięcie.
      W formie? Widzę że nie musze być w formie bo są problemy z rozumowaniem prostych porównań.

      (4)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Wy jesteście niepoważni. Love to grał jak allstar w Timberwolves, bo zbierał 20piłek na mecz i rzucał trójki. Ile meczów wygrali z nim w składzie? Pewnie go pamiętacie tylko z 2k, kiedy rzucało się nim zza 7 metrów seriami. Hype na Embiida będzie, bo Ci co mają oczy widzą jak gra i nie negują jego WIDOCZNEGO talentu. Grając tak jak gra, sukcesy prędzej czy później przyjdą.

      (4)
    • Array ( [0] => subscriber )

      @mm91
      Nikt chyba nie neguje tego, że Embiid gra bardzo dobrze (duża zasługa w tym na pewno Olajuwona, z którym sporo trenował przed sezonem).
      Mimo wszystko z oceną o tym czy jest “przekotem”, jak lubisz go określać, lepiej poczekać przynajmniej do przyszłego sezonu, kiedy skończy się “efekt rookie”. Na razie rozegrał bardzo mało meczy, nie wszyscy jeszcze wiedzą na co go stać, nie ma ustalonego planu na krycie go, więc wykorzystuje trochę efekt zaskoczenia.
      Doskonale pamiętam jak parę lat temu wszyscy wychwalali MCW (też rookie w Philadelphii, przypadek? 😉 ). Pierwszy sezon miał niesamowity, kręcił triple-double, w pierwszym meczu zaliczył 9 przechwytów (rekord debiutantów), od razu został wybrany graczem tygodnia. Na koniec sezonu miał najlepsze wśród rookies średnie punktów, asyst i przechwytów. Wybrany Rookie of the Year. Wtedy też większość “pompowała balonik” od pierwszych jego meczy, wielu twierdziło, że to właśnie on jest tym, który wyciągnie 76ers z dołu w jakim byli. Potem co się z nim stało?
      W drugim sezonie wytransferowany do Bucks, gdzie już tak pięknie nie było, teraz gra w Chicago i dawno nie słyszałem, żeby ktoś o nim w ogóle coś mówił, a fani w mieście braterskiej miłości już chyba dawno zapomnieli o swoim wspaniałym rookie i wielkich nadziejach sprzed trzech lat…

      (2)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Po odejściu 4 graczy 5 piątki zrobienie 45 zwycięstw na West, zwyciężyli nad GSW w zasadniczym, doszli do 2 rundy, zupełnie nieznanymi nazwiskami ale nie no słabo grali….

    (14)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Portland lepiej gra bo McCollum sie rozwiną, a łatwiej w dzisiejszej NBA grać szybciej i obwodem, niz słać gały na Aldrige pod kosz, który klepię ją na post

    (15)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    W ostatnich sezonach z Aldridgem Portland wygrali więcej meczy w sezonie regularnym. Dwa ostatnie lata z LaMarcusem – 54 (również druga runda PO) a później 51. Wątpie, żeby to on był problemem, myślę, że to Dame przejął kluczyki do zespołu i chciał wszystkim udowodnić jakim jest kotem więc grał z wielkim ogniem i determinacją i stąd dobre wyniki. Do tego szczęście w PO w postaci kontuzji LAC i mielśmy drugą rundę.

    Gdyby LMA miał takie problemy z ego to nie chcę mi się wierzyć, że taki ktoś jak Greg chciałby go u siebie…

    (33)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Trzeba zebrać pięknych, wysportowanych chłopaków, ale z nutką zadziorności. Lebron taki jest, ale łysieje przez co dużo traci na wyglądzie. Curry jest takim zawodnikiem: piękny. młody. owłosiony.

    (43)
    • Array ( )

      masz rację, ale mnie się na przykład nie podoba bródka Curryego-jakaś taka byle jaka, niedorobiona. ale zobacz na gładkie ramiona Isiaha Thomasa, albo umięśnione łydki Klaya. coś pięknego. palce lizać.

      (31)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie wiem dlaczego ale już po tytule nie czytając artykułu wiedziałem że napisał to jakiś nowy autor ?? heh

    (4)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie wiem dlaczego ale już po tytule nie czytając artykułu wiedziałem że napisał to jakiś nowy autor ?? heh, artykuł na plus ??

    (9)
  10. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Wszystko fajnie pięknie, ale z żadnego wątku nic konkretnego nie wynikło, poza tym, że trzeba mieć dobrego trenera i dobrych zawodników. Don’t shit Sherlock 😛

    (3)
    • Array ( [0] => subscriber )

      @Krzysiek Po pierwsze mówi się no sh$t sherlock, angielski chyba nie jest Twoją mocną stroną, tak samo jak dedukcja. Wyraźnie jest napisane ze nie wystarczy dobry trener i dobrzy zawodnicy, tylko ze wszystko musi do siebie pasować. Opisane jest jacy gracze są w drużynie potrzebni, relacje itd. Przeczytałeś cały artykuł czy tylko nagłówki?

      (7)
    • Array ( )

      Heh, może rzeczywiście chodziło o to, żeby Sherlock nie s***.

      Dzięki za art! 😉

      (9)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Janis widzę że chyba “ciepły” jesteś,LeBron piękny?on wygląda jak goryl ale czy myślisz że w sporcie chodzi o wygląd?Czy Twoim zdaniem MJ był piękny?(piękne było to co Ci zawodnicy stworzyli-moje zdanie)albo Kobe?To bestie bez strachu.Imponowali umiejętnościami,nie owłosieniem(bo nie wiem czy wiesz ale z włosami kiepsko było i nikt na to nie zwracał uwagi).Jeśli chodzi o budowanie teamu mistrzów to:pożyjemy/zobaczymy jak tam Lakers.

    (-40)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    @Krzysiek Po pierwsze mówi się no shit sherlock, angielski chyba nie jest Twoją mocną stroną, tak samo jak dedukcja. Wyraźnie jest napisane ze nie wystarczy dobry trener i dobrzy zawodnicy, tylko ze wszystko musi do siebie pasować. Opisane jest jacy gracze są w drużynie potrzebni, relacje itd. Przeczytałeś cały artykuł czy tylko nagłówki?

    (12)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak dla mnie Boston ma to wszystko co zostało wymienione-Brad Stevens i jego świetne relacje z zespołem, jasno zarysowany lider IT, wspólny wysiłek w obronie okraszony jedną z najlepszych obron w lidze, sporo picków draftu i kasa w salary space co umożliwia pozyskanie świetnego wolnego agenta oraz dobre wcześniejsze wybory w postaci Jaylena Browna i Terrego Roziera już teraz grających stałe minuty, świetny scauting -przykładem Avery Bradley, którego pozyskali z D-league podajrze. Tylko zatrudnić dobrego podkoszowego i mogą się lać o wszystko. 🙂

    (11)
    • Array ( )

      Bradley jest pozyskany z draftu 🙂
      i do tych dobrych wyborów dodałbym jeszcze Smarta i Olynyka którzy są kluczowi w rotacji Stevensa

      (5)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    “Głównie za sprawą wybitnej jednostki LeBrona urodzonego w Ohio, generującego furę siana, ale mniejsza o to”
    Clevland placi najwiekszy podatek od luksusu. Podobno w ostatnim roku klub byl na minusie 40 mln dolarow, ktore pokryl wlasciciel. Lebron moze generuje fure siana, ale dla Silvera, napewno nie do Clevland. Poprawcie mnie, jesli sie myle. Pozdrawiam

    (1)
    • Array ( )

      Mylisz się… Forbes niedawno wyliczył, że tam gdzie gra LeBron tam dostarcza 300M$ rocznie… Tak po prostu, bo jest. Nie musi być tytułów, rekordów itp. A klub nie wydaje kasy tylko na zawodników i trenerów (i podatki od luksusu). Poza tym Cleveland na zawsze pozostanie mistrzowskim zespołem, i będzie zarabiać na LeBronie przez 25 po jego emeryturze…

      (0)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    @Grand216
    “””””Według wyliczeń Forbesa, Gilbert wydał w poprzednim sezonie 185 milionów dolarów na skład, jakim dysponował Tyronn Lue, łącznie z podatkiem od luksusu i wszelkimi bonusami. Więcej wydali tylko Brooklyn Nets w sezonie 2013/2014 (205 milionów). analitycy na podstawie danych wyciągnęli liczbę 40 straconych milionów dolarów. To najwięcej spośród kilku ekip, które w poprzednich rozgrywkach nie odnotowały zysku””””””

    (3)
    • Array ( )

      nie wiem skąd te zyski, na pewno nie z koszulek i gadżetów, może liczą tylko reklamy i bilety…
      bo jakby nie było 300 – 185 =/= (-40)

      (0)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Brawo Polish Hammer, Odnośnie Marcina, wczorajszy wywiad ze Scotem Brooks.

    SCOTT BROOKS ON GORTAT: ‘DIDN’T THINK HE WAS THIS GOOD’
    Scott Brooks told the Sports Junkies on Thursday during an interview that the biggest surprise player on his roster has been Marcin Gortat.

    Tłumaczenie, chyba nie jest potrzebne:-)

    (3)

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu