Wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego tak mało osób zareagowało na tekst o Pennym Hardawayu parę dni temu. Prawie nikt nie napisał, że gościa pamięta, a z tego co ja pamiętam, Penny był idolem jednej-trzeciej grających wówczas w kosza! Trudno, będziemy Wam o nim przypominać tak długo, aż sobie odświeżycie pamięć…

Jak już pisałem, Hardaway w 95′ dorobił się własnej linii Nike’ów. Mało tego, kiedy w tamtym roku MJ wrócił z emerytury, przez krótki czas występował w butach Penny’ego (rzecz bez precedensu), co dobitnie świadczy o szacunku, który Hardaway miał wtedy w całej lidze.

Nawet nie wiecie jaka radość ogarnęła mnie dziś rano kiedy znalazłem w sieci swoje pierwsze Hardawaye! Generalnie w Polsce można było dostać dwa kolory Nike Air Up (biało-szare z numerem #33 Scottie Pippena i czarno-niebieskie z #1 Hardawaya). To były najlepsze buty świata. Wkładałem je wyłącznie na specjalne okazje, większość czasu leżały na honorowym miejscu w szafie. Pamiętam, że nie były nawet takie drogie, oczywiście dopóki Penny był stosunkowo nieznany, oto one:

Potem kiedy w NBA nadeszła era Hardawaya, kolejno pojawiły się: NIKE AIR PENNY 1 (1995)

1996: AIR PENNY 2

1997: NIKE AIR FOAMPOSITE zrewolucjonizowały świat butów do kosza, głupio to mówić, ale wówczas sprzedałbym za nie własną siostrę 😉 oczywiście w Polsce sprowadzono je dopiero po latach (w Stanach kosztowały 200$)

AIR PENNY 3, buty którzy przyniosły Hardawayowi pecha, przypadły na okres w którym doznał feralnej kontuzji kolana. Na dodatek były raczej przekombinowane i wybitnie mi nie pasowały… no może jeszcze biała wersja…

1998: AIR PENNY 4, przypadły na schyłek kariery Penny’ego, ale wyglądały znacznie lepiej niż poprzedni model.

I CO WY NA TO? Dalej nikt nie pamięta Anfernee Hardawaya?

[vsw id=”DfZ5tM0nMoc&feature=player_embedded” source=”youtube” width=”600″ height=”485″ autoplay=”no”]