fbpx

Larry Bird: król śmieciowego gadania

41

Michael Jordan, Charles Barkley, Gary Payton, Reggie Miller, Kevin Garnett… każdy z nich zapisał się na kartach historii NBA. Poza dominującymi występami, efektownymi zagraniami i bohaterskimi rzutami, fani koszykówki zapamiętali ich jako tzw. trash talkerów. Wygadani, pewni siebie, nie bali się swej przewagi mentalnej wykorzystać by dodatkowo osłabić przeciwnika.

Jordan wywołał trwały uraz na psychice 159-centymetrowego Muggsy Boguesa nazywając go “pierd$%onym karłem”, Reggie Miller zaorał Spike’a Lee w Madison Square Garden, a Kevin Garnett szeptał do ucha Carmelo Anthony’ego jak smakuje żona rywala Lala. Wielu mieliśmy po drodze speców od trash talkingu, ale żaden nie mógł się równać z Larrym.

Niekwestionowanym mistrzem “śmieciowego gadania” był Larry Bird, legenda Boston Celtics. Nie miało znaczenia przeciwko komu występował, obrywali wszyscy jak leci: Julius Erving, Dominique Wilkins czy Dennis Rodman. Największe autorytety trenerskie również zerkały niechętnie w jego stronę. Dlaczego? Przekonajcie się sami. Lista ofiar Larry’ego jest tak długa, że przypomina kolejki do ortopedy na NFZ. Ze swej strony wybrałem 5 (słownie: pięć) najciekawszych śmieciowych cytatów Birda. Oto one:

1/ Biedny George

Rzecz miała miejsce w listopadzie 1989 roku. Lata mijały, urazy akumulowały, Larry miał niedługo zdmuchnąć 33 świeczki na torcie urodzinowym więc chwytał się każdej możliwej sposobności, by uzyskać przewagę. Indiana mocno grała więc w ruch szły wszystkie możliwe chwyty. Trafiło na George’a McClouda (#7 draftu Pacers). Gdy zobaczył, że coach rywali Dick Versace wystawia McClouda, aby ten spróbował Birda przykryć… jeszcze przed wznowieniem gry Larry podszedł do ławki Pacers i zapowiedział:

Hej! Widzę, że jesteście zdesperowani, ale czy możecie chociaż poszukać kogoś, kto jest prawdziwym koszykarzem, żeby mnie pokrył?

Bird zdobył w tym meczu 25 punktów 7 zbiórek i 9 asyst.

2) Larry Bird masakruje Rodmana i Chucka Daly

Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych nikt nie lubił stawać naprzeciw brutalnych, chamskich i wyrachowanych “Bad Boys” z Detroit. Nie było wyjścia jak tylko odpowiadać im tym samym. Pewnego dnia Larry postanowił wyprowadzić z równowagi Dennisa Rodmana, a przy okazji trenera Chucka Daly. Po tym jak czterokrotnie udało mu się trafić sprzed twarzy Dennisa, Pistons poprosili o czas. Nie zastanawiając się wiele Larry podszedł do coacha Daly’ego ze słowami:

Kto mnie dzisiaj kryje Chuck? Czy ktoś w ogóle mnie dzisiaj kryje? Lepiej znajdź kogoś, w przeciwnym razie rzucę tutaj 60 punktów.

Sytuacja po przerwie się nie zmieniła. Tamtego wieczoru ofiarą Birda był Dennis Rodman. Larry oddał kolejne celne rzuty sprzed nosa Rodmana. W momencie powrotu do obrony Bird zatrzymał się na chwilę przy ławce Pistons i jeszcze raz zaczepił Chucka Daly’ego mówiąc:

Trenerze, lepiej ściągnij tego kolesia z parkietu i zastąp go kimś, kto potrafi bronić.

3) White men can’t jump

W dzisiejszej erze poprawności politycznej by nie przeszło, ale Birdowi zdarzyło się powiedzieć przed laty:

Jeśli chodzi o basket nie interesuje mnie kto mnie kryje. Może być czerwony, żółty, czarny, nie ma to dla mnie znaczenia. Nie chcę jednak, żeby krył mnie biały facet ponieważ to brak szacunku dla mojej gry.

Najpewniej słowo nie dotarło do Douga Collinsa, ówczesnego trener Chicago, bo w meczu z Celtics posłał do gry… białego jak mąka Bena Poquette’a. Larry wpadł w furię i po pierwszej połowie miał na koncie 33 punkty. W przerwie meczu podszedł do Douga Collinsa i powiedział:

Ben Poquette? Chyba ku%wa żartujesz?

Ostatecznie Larry zakończył mecz z dorobkiem 41 punktów.

4) Karząca ręka sprawiedliwości

Boston Celtics z sezonu 1985-1986 to jedna z najlepszych drużyn w historii NBA o czym dobitnie przekonali się między innymi koszykarze Portland. Celtowie kończyli właśnie serię meczów wyjazdowych i ostatnie spotkanie tournee przyszło im rozegrać w Oregonie. Larry Bird stwierdził:

Jutro nasz ostatni wyjazdowy mecz, więc zamierzam rzucać tylko lewą ręką, przynajmniej przez trzy kwarty.

Deklaracja zaskoczyła wszystkich. Jeśli wierzyć specom od statystyk trafił 10 z 21 rzutów lewą ręką (łącznie oddał 21 celnych rzutów na 34 próby) a Boston zwyciężył po dogrywce 120:119. Na konto Birda trafiło: 47 punktów 14 zbiórek i 11 asyst. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby przy okazji nie wbił szpileczki swym przeciwnikom. Reporterom gazety The Boston Globe oświadczył: “Prawą rękę oszczędzam na Lakers”.

Tamten sezon Celtics zakończyli bilansem 67-15. Kilka tygodni później w Finale NBA 4:2 ograli Houston Rockets, a Bird został nagrodzony tytułem MVP.

5/ Larry Bird kontra Craig Hodges

W latach 1986-1988 Bird wygrał trzy kolejne konkursy rzutów za trzy. Następnie zrezygnował z uczestnictwa otwierając drzwi do zwycięstw Craigowi Hodgesowi z Chicago Bulls. W 1990 roku Craig Hodges został mistrzem rzutów za trzy i jeden z dziennikarzy zapytał go jak skomentuje brak obecności Birda w konkursie. Craig Hodges powiedział wówczas: “Larry wie gdzie mnie szukać”. Jak zareagował Bird?

Tak, na końcu ławki Chicago Bulls

Zaoranie roku 1986 w NBA!

Savage

Na koniec zostawiłem anegdotę z 1985 roku: Celtics grali z Utah Jazz i po trzech kwartach prowadzili 90:66, a Bird  miał ma koncie już 30 punktów 12 zbiórek 10 asyst i 9 przechwytów. Jak nic wpadłoby mityczne quadruple-double, ale nie było konieczności by w czwartej kwarcie pojawiał się na boisku. Po meczu Larry został zapytany przez dziennikarza dlaczego nie wszedł na parkiet po swój 10 przechwyt. Co odpowiedział gwiazdor Celtów:

Niby po co? Zrobiłem już wystarczająco dużo, żeby ich dojechać.

Taki właśnie był Larry Bird. Wyjątkowy pod każdym względem. Seryjny strzelec, a zarazem jeden z najwszechstronniejszych koszykarzy w historii NBA. Ponadto był królem śmieciowego gadania. Trash talking opierał na wierze we własne umiejętności. Inne kąśliwe cytaty to:

W kierunku ławki Mavericks: “Będę stał tutaj, nie ruszam się stąd. Podadzą mi piłkę, a następnym co usłyszycie będzie świst siatki”. Jak powiedział, tak zrobił.

Przed rozpoczęciem bożonarodzeniowej kolejki z Indianą otoczony wianuszkiem dziennikarzy Larry zapowiedział, że ma dla Chucka Persona prezent pod choinkę. W pewnym momencie spotkania, mając przed sobą wyciągnięte ramię Persona, a za plecami ławkę Indiany, Birk wypalił: “Merry f%cking Christmas”, rzut jak możecie się domyślać, był celny.

Autorem większości tekstu jest Marcin Mendelski vel. Nieobiektywny Kibic, autorem poprawek i mniejszości tekstu jestem ja. Oficjalne jerseye Larry’ego marki Mitchell & Ness znajdziecie m.in. w sklepie Bludshop

https://bludshop.com/larry_bird

41 comments

    • Array ( )

      Do tego należy dodać, że ostatnie 5 lat grał mając poważną kontuzję kręgosłupa – objawiająca się m.in. niemal ciągłym bólem (stąd charakterystyczna pozycja leżąca na “foczkę” na ławce, a dokładniej na parkiecie obok ławki”). Dla mnie, jest to tym bardziej imponujące, że sam posiadam podobną przypadłości i spowodowało to niemal zupełne ograniczenie ruchliwości skokowo-biegowej, a Bird nie dość że zawodowo grał w grę, która w dużej mierze opiera się na skakaniu i bieganiu to jeszcze niewiele zszedł ze swoich średnich. Jak opisują jego biografowie, były momenty, gdy po meczu dosłownie doczołgiwał się do domu – doskonale go rozumiem – też miałem takie momenty i to po zwykłej biurowo-komputerowej pracy. Grać zawodowo w basket przy takim schorzeniu – trzeba być szaleńcem i mieć nieograniczoną odporność na ból…

      (4)
  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Świąteczna historia z Chuckiem Personem najlepsza, jedna z moich ulubionych o Birdzie.

    PS. Jersey Larrego od lat wisi dumnie w szafie 🙂

    (7)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Inna historia, kiedy to Reggie Miller w swoim pierwszym sezonie próbował trash talkingu na Birdzie, gdy ten miał rzucać osobiste. Bird powiedział wtedy:

    “”Rook, I am the best f—ing shooter in the league. In the league, understand? And you’re up here trying to f—ing tell me something?”

    Nie trzeba chyba dodawać, że rzuty wpadły 😉

    (18)
    • Array ( )

      Reggie w swoim debiutanckim sezonie próbował również pojechać Michaela Jordana. Jak się skończyło, wszyscy wiemy, ale jeśli są tu młodsi fani i nie wiedzą:

      Reggie w połowie meczu podszedł do Jordana, (Michael miał wtedy na koncie zdaje się 6 punktów, Reggie miał 10) powiedział, że Michael zawodzi jego oczekiwania i że „idzie po niego” (I’m coming for you).

      Na koniec meczu Reggie miał 12 punktów, Michael chyba 44. His Airness podszedł do niego i powiedział: „Nigdy więcej nie odzywaj się w ten sposób do czarnego Jezusa.”

      Jedna z moich ulubionych anegdot. A co do Birda? Uwielbiam gościa, polecam dokument Magic & Bird, A Courtship of Rivals. Najwięksi wrogowie na parkiecie, przyjaciele poza. Kiedy Magic ogłosił publiczne, że jest nosicielem wirusa HIV, jedną z pierwszych osób, ktore do niego zadzwoniły by spytać jak się czuje, był nikt inny, jak właśnie Bird. A wtedy w świadomości publicznej HIV oznaczało „jedną girą w grobie”. Tak więc bardzo polecam. Trochę się zapędziłem, sorry.

      Pozdrawiam wszystkich!

      (47)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Uwielbiam Birda! Szkoda, że mecze, które mam są nagrane w tak słabej jakości, że nie można nieraz dostrzec tego całej magii w jego zagraniach.

    (5)
    • Array ( )

      Z białasów dałoby się zrobić mistrzowską ekipę na miarę dynastii
      C – Arvydas Sabonis
      PF – Dirk Nowitzki
      SF – Larry Bird
      SG – Jerry West
      PG – John Stockton
      ławka – Steve Nash, Chris Mullin, Manu Ginobili, Kevin McHale, Bill Walton, Pau Gasol, Pete Maravich
      Robi wrażenie?
      Ogólnie mit, że biali nie potrafią skakać obalony. Dodam tylko, że to 12 graczy w “moim teamie”, a świetnych grajków było znacznie więcej.

      (20)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Gość miał jaja ze stali. Już widzę jak obecni młodzi milionerzy typu Wiggins, KAT czy Harden dostają stałego uszczerbku na zdrowiu psychicznym po jednej rozmowie z Larrym.

    (23)
    • Array ( )

      Killuminati, nie masz nawet pojęcia. Taki Wiggins, który raz na jakiś czas zapomina założyć koszulkę na mecz, miałby pojechać Birda na parkiecie? Bird z całą swoją pewnością siebie i konsekwencją, etyką pracy, detalami, a przede wszystkim złością i zaangażowaniem miałby NIE pojechać gościa, który przyszedł sobie trochę pograć i w sumie nieważne czy wygra, bo ma Porshe? Daj spokój.

      (25)
    • Array ( )

      Larry Bird nie ma podjazdu do Króla Lebrona, Westbrooka czy wielu innych. Opamiętajcie się z tymi wspominkami. Kurła, kiedyś to było.

      (-23)
    • Array ( )

      Grx- wiedziałem że zostane zminusowany także spoko. Etyka, konsekwencja, detale, wąsy… wszystko przemawia za Birdem. 30 lat postępu w trenigu, suplementacji, odnowy biologicznej, diecie… Co tam, nostalgia i cięty język zawsze zwyciężą. Mój tata zawsze powtarzał, że jego Merc W115 był lepszy niż te nowe, pełne elektroniki, ledów i turbosprężarek. Zdrowy rozsądek schodzi na bok, sentymenty zwyciężają. I Was też zostawiam z tym przeswiadczeniem – jasne że Bird wygrałby z Wigginsem czy Hardenem. Z każdym dzisiaj wygrałby ;))) pozdro

      (-8)
    • Array ( )

      Użyłem Wigginsa jako przykładu nie bez powodu, z tych trzech wymienionych przez Ciebie zawodników, to akurat idealny egzemplarz, bogaty gowniarz bez woli wygrywania. Jeszcze lepszy byłby Wall z ty swoim permanentnym fochem. Może Wiggins jakąśtam wole wygrywania ma, nie wiem, ale wątpię.

      Nigdy nie napisaliśmy o pojedynku 1-1, w takiej sytuacji być może suplementacja i odnowa biologiczna miałyby znaczenie.

      Nigdy nie napisałem też, że Larryego nie pojechałby LeBron, Steph czy inny Giannis, bo prawdopodobnie tak właśnie by się stało, ale WIGGINS?

      Swoją drogą Ty sam wymieniając trzech zawodników dwóch wziąłeś z Minnesoty, dobrze zdajesz sobie sprawę z tego jakie to są miękkie faje 🙂

      (7)
    • Array ( )

      Aa sorry, to nie Ty wymieniałeś zawodników. Ja nie jestem żadna „kurła ale było”, zwyczajnie zdziwiło mnie Twoje stawianie Wigginsa ponad Birda, to wszystko.

      (0)
    • Array ( )

      @killuminati
      Postęp jest niezaprzeczalny, ale postępem braków nie nadrobisz. Albo jesteś killerem jak Bird albo nie. Dodajmy do tego naturalny talent, IQ i technikę. Z całym szacunkiem, ale kogo ty porównujesz do Birda? Andrew Wiggins mógłby conajwyzej nosić za nim torby. Zresztą co ja Ci będę tłumaczył takie proste rzeczy. W Twom mniemaniu pewnie Jordan z Wigginsem tez by przegrał, bo postęp? B*tch please. 😉

      (8)
    • Array ( )

      Sorry, nie wymieniłeś ich, ale to niewiele zmienia, bo nie zdziwiła Cię obecność Wigginsa w zestawieniu 🙂

      (0)
    • Array ( )

      Ale mi się dostało za tego Wigginsa, dzięki Qlass;)) spoko chłopaki, bez napiny. Tak miedzy nami gość ma niezły potencjał, ostatnio widziałem jak rzucił chyba 40pkt także nie negowałem. Hamuje go za wysoki kontrakt. A kto by wygrał 1vs1 tego nigdy się nie dowiemy, miłego dnia 😉

      (1)
    • Array ( )
      Stojko Vrankovic 25 stycznia, 2019 at 23:22

      aprops White man can’t jump jeden z najlepszych wsadów w historii NBA niejaki TOM CHAMBERS 🙂

      (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Na zajęciach z technik negocjacji robiłem pracę na temat trash talku i śmiało moge powiedzieć że Bird był to jeden z najbardziej ciętych sportowców współczesnych.

    (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Sorry, ze nie w temacie, ale Oladipo zerwał jednak wiazadlo w kolanie… Nie tak dawno rozmawiałem z kumplem, ze ten jego styl poruszania się tak skończy. Agresywne na maksa zmiany kierunków, zatrzymywanie w miejscu z pełnego biegu, nieziemski wyskok, styl jak u naszego dobrego znajomego Darka Róży. Nawet przy tych ich suplementach, super opiece lekarskiej itp to musi się tak skończyć.

    (5)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Jestem rocznik 80. NBA oglądam od drugich finałów Bulls – tych z Portland. Według mnie najlepsi koszykarze ever to: 1. Jordan, 2. Bird/Magic. Larry i Magic są razem na 2-gim miejscu bo Magic potrafił grać na wszystkich 5-ciu pozycjach a Larry był lepszym strzelcem. W mojej szafie dumnie wiszą koszulki Jordana, Pippena, Rodmana, Kukoca, Magica, Webbera i Larrego. Fenomen.

    (16)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Larry mógłby pisać wstępniaki do artykułów na GWBA, bo Admin strasznie miętko pisze. Ale byłby kwik – jak w chlewie w porze karmienia.

    Hipotetyczna konfrontacja KAT’a z Birdem – ROTFL na samą myśl 🙂

    (25)
    • Array ( )

      Oj tak. Powyjaśniałby tutaj co poniektórych i byłby spokój. Może admin podłapie pomysł? Hmmm? Może poprosić przezroczystego Larry’ego o kilka tekstów? ?

      (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    I tego mi brakuje teraz na boisku i poza nim. Tego zacięcia, agresji, stawiania sobie wyzwań, trash talkingu. Tego pazura u zawodników. Jak Mutombo powiedział Michael’owi, że Jordan nad nim nie zapakuje, to co zrobił His Airness? Zapakował nad olbrzymem i tyle go widzieli. Teraz, jedyne co, to odpisywanie z płaczem hejterom na twitterze. Koszykarski duchu walki, wróć!

    (12)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Niektórzy powołują się na postęp, ale gdyby prime Birda przenieść do dzisiejszej NBA przecież też miałby dostęp do tego wszystkiego. Suplementy, dieta, trening – to wszystko można nadrobić, ale psychikę killera masz albo nie. Larry dominowałby w każdej epoce, bo po prostu jest białym, bezczelnym wieśniakiem z Indiany, a do tego jednym z najinteligentniejszych i najbardziej ambitnych graczy w historii.

    (3)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Czekam na artykul o mistrzach trash talku, ktorzy po takich slownych punchach, daja jednak cial w meczu, czy nie trafiaja tego rzutu.

    Chyba nikt nie mysli ze im zawsze wpadalo 😛

    Swoja droga Mugsy ktory nie raz pewnie slyszal ze jest niski, mialby sie zalamac po stwierdzeniu ze jest karlem.

    Troche to slabo swiadczy o jego psychice.

    Gosc ktory przez swoja na pewno niezlomna postawe trafil do ligi zarezerwowanej dla ~ dwumetrowcow…

    Dziwne to.

    (3)

Komentuj

Gwiazdy Basketu