fbpx

Luka i Kyrie namalowali dzieło | Dallas Mavericks w NBA Finals!

56

WTMW. Komplet finalistów tegorocznego sezonu NBA poznaliśmy krótko po piątej czasu polskiego i ludzie piękni, cóż to był za koncert!

Mavs 124 Wolves 103 [4-1]

Pierwsza kwarta to benefis Luki Doncica, który w pojedynkę dostarczył więcej niż cały zespół przeciwny (20 punktów 8/11 z gry 4/6 zza łuku plus dwie asysty, po których padły kolejne cztery punkty: lob to Derecka Lively oraz layup Kyrie). Druga kwarta to recital właśnie tego ostatniego, Kyrie Irvinga, którego łupem padło 15 punktów i to na perfekcyjnym 5/5 z gry oraz 4/4 FT. Dodaj dwie asysty, czyli kolejne sześć punktów po trójkach z 45 stopni Klebera oraz z rogu PJ Washingtona. Co za tym idzie, mecz nieformalnie rozstrzygnięty był do przerwy (69:40) a zespół Dallas operował na poziomie 61% skuteczności z gry. Luka i Kyrie 44 > Wolves 40.

Trzecia kwarta to delikatne obniżenie lotów, o ile obniżeniem lotów można nazwać zdobycz na poziomie 28 oczek. Dwaj wirtuozi z Teksasu nie ustawali w pracy podczas gdy walczący już w zasadzie tylko o honor Wolves desperacko machali rękami i rzucali kamieniami. Karl Towns palił co mu padło w ręce, Anthony Edwards wkleił 3/4 zza łuku, a trener Chris Finch waflował składem w poszukiwaniu ratunku. Nadrobili pięć punktów, do odrobienia pozostawały dwa tuziny. Czwarta kwarta to więcej tego samego, tańce rozhuśtanego Irvinga decydującego o kształcie akcji. Jedyna różnica to wyraźne skupienie na odebraniu pola Townsowi (zero prób rzutowych). Starterzy opuścili plac na trzy minuty przed końcem, Luka bluzgał namiętnie w stronę antagonistów na trybunach, napinał się i wzruszał ramionami jak Jordan w NBA Finals 1992.

Who’s crying now motherf%cker?!

Edwards (28/9/6) po końcowej syrenie z rywalami się nie pożegnał, zszedł prosto do szatni (i tutaj props) żegnany nieśmiałym “Let’s go Wolves” sączącym się z trybun. Dla zespołu z Minnesoty miniony sezon był sukcesem i powinni być z siebie dumni. Pewne lekcje muszą zostać odrobione (Mavs w zeszłym sezonie nie awansowali do playoffs!) Nickeil Alexander Walker musi rozwinąć się w roli playmakera, Edwards zmężnieć, KAT ustabilizować emocje. Gobert dał ile mógł, wyciągnięty poza pole trzech sekund w niczym nie przypominał Defensive Player of The Year, ale wiedzieliśmy to od początku. Luka (36/10/5 przy 14/22 z gry) jako matchup to koszmar dla wysokiego obrońcy i dostaliśmy tego kolejny dowód. Kyrie w roli “drugiego” również gra basket życia: 36/4/5 przy 14/27 z gry. Dwaj liderzy oddali w sumie 49 prób rzutowych (!!) ale trudno mieć im za złe skoro trafili 28 z nich (57%).

Jeśli widzieliście mój wczorajszy typ na +12,5 punktów PJ Washingtona (dwunasty punkt zdobył w trzeciej minucie III kwarty, a potem już tylko pudłował nieskoncentrowany i wyraźnie rozleniwiony wysokim prowadzeniem) widzieliście ile szachów, ile bierek mieli do poprzesuwania obaj trenerzy. Zagłębijmy się więc na moment i popatrzmy, co Minnesocie w tym meczu “nie pykło”…

Zaczęło się od wyłuskania mismatchu, Lukę na low post przejął Conley (79kg). Przy okazji powiem: Mavs całą serię szukali w ataku Mike’a, dla którego jak mówię, są to ostatnie momenty kariery w roli startera. Ten sam los spotyka lub spotkał Chrisa Paula czy Kyle’a Lowry. Czas leci nieubłaganie, a za całokształt kariery nagród na parkiecie nie przyznają. Wróćmy jednak do wydarzeń, Luka ustawiony na czwartym metrze, dynamiczny obrót przez lewe ramię i Gobert zdążył co najwyżej wyłapać piłkę opadającą.

Znów pauza, bo nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Dallas cały czas przychodziło z czym nowym, czego zatrzymanie zajmowało Minnesocie kwartę albo trzy. Wysokiego pick and rolla bronili już całkiem nieźle, to ich Mavs ukarali podwójnymi zasłonami na szczycie, gdy to opanowali, pojawiał się hiszpański pick and roll z podsłanianiem pleców wysokiego, następnie zasłony mały/mały, potem Luka na low post i znów powrót do wysokiego pick and rolla…

Może inaczej decyzyjność skupiona w rękach i głowach dwóch fenomenalnie uzdolnionych i doświadczonych zawodników oznaczała przewagę nad grupą wysokich atletów, którym wbijane były do głowy kolejne założenia i których coraz bardziej męczyło przyswajanie materiału. Im dłużej to trwało tym bardziej się męczyli i więcej błędów popełniali. Mavs grali basket prosty, ale egzekucja stała na najwyższym poziomie, a decyzje z piłką podejmowali niemal wyłącznie dedykowani do tego ludzie. To oznaczało kontrolę nad tempem i idący za tym spokój. Dobra, jedźmy dalej…

Nie dało się ukryć śmiałości albo wręcz agresji, z jaką Luka otworzył mecz. Mając przestrzeń na rzut nie kalkulował tylko rzucał wywierając ciągłą presję na rywalach. Pierwsze dwie trójki trafił przez ręce, Wolves nie byli w stanie nic na to poradzić, następnie w ogóle o zasłonę nie wołał, tylko kolegę McDanielsa wepchnął na półdystans skąd skończył swój opatentowany step back. I tak parę razy. Rudy Gobert zgodnie z założeniami cofał się po zasłonie, oddali to co mogli, czyli 5-6 metr z obrońcą uwieszonym na biodrze, ale Luka był od wejścia po prostu za mocny.

Kolejna trójka z dziewiątego metra, po ultra wysokiej zasłonie, z Kylem Adnersonem wyciągniętym jak struna, była po prostu bolesna dla gospodarzy. Tu się gotowało coś wyjątkowego, na co obrony nie ma. A potem jeszcze raz, sforujące Mavs na 30:18. Złośliwe to było bardzo ze strony Słoweńca. Tego rodzaju złośliwość, przemożną chęć wbicia sztyletu w serce rywala, chęć odebrania mu resztek pewności siebie prezentowali przedtem wyłącznie najwięksi mistrzowie dyscypliny, jak Kobe czy Air 23, serio.

W tym samym czasie Kyrie (dla balansu) polecono atakować obręcz i robił to niezmordowanie od wejścia. Początkowo było ciasno pod obręczą Wolves, ale gdy się kolega ze Słowenii odpalił, zrobiło się luźniej. Niewiele w tym było waloru taktycznego, lecieli izolacje i dobrze im to szło. Czasem najprostsze rozwiązania są najlepsze, tak to określmy. Zresztą playoffs, jak przekonujemy się od lat, to czas największych gwiazd (na które Wolves do końca nie znaleźli odpowiedzi).

Trzeci muszkieter PJ Washington oddał dziewięć rzutów (wszystko z kontry albo stacjonarne rzuty po podwojeniach). O przepraszam, pierwsza sekwencja drugiej połowy, czyli “double drag screen”, gdzie zamiast ścinać na 45 stopni czy do otwartego rogu, poszedł na kosz i otrzymał podanie lobem, które skończył. Nie no, co tu wiele pisać, Mavs mieli Wilków poskładanych. Gospodarze stracili wiarę w zwycięstwo już w pierwszej połowie i było to widać. Na placu na parę minut pojawił się Jordan McLaughlin, tak zdesperowani byli sztabowcy MIN.

Nie wspomniałem przy tym wszystkim postaci Derecka Lively II. Młody wrócił do gry po urazie kręgów szyjnych, przepięknie wychodził wysoko do piłki, co pomagało dodatkowo wyciągać Goberta z pola trzech sekund, grał hand-offs albo decydował o piłce ze środka jak Draymond Green po akcji short-roll. Rozdał trzy asysty, zaliczył 9 punktów i 8 zbiórek, a w całej serii jego skuteczność wyniosła 16/16 z gry!!! Pytania? Na dobrą sprawę z nim w składzie Mavs nie przegrali meczu i uwierzcie, że to dopiero początek. To pierwszy sezon chłopaka w lidze, a Luka dopiero wchodzi w swój prime. Gość ma 25 lat i jest cztery zwycięstwa od wygrania dosłownie wszystkiego w koszykówce. W jego dorobku są między innymi:

  • MVP ligi hiszpańskiej
  • trzykrotny mistrz ligi hiszpańskiej
  • MVP Euroligi
  • mistrz Euroligi
  • mistrz Europy ze Słowenią
  • najlepszy strzelec mistrzostw świata (2023)
  • najlepszy strzelec NBA (2024)

Widzieliście po meczu jak stał z ojcem w korytarzu na zapleczu hali? Parę łyczków piwka zdążył ściągnąć z małej puszki, zanim mu nadgorliwiec Michael Finley (vice prezydent Mavs) nie wyjął browara z rąk. Może i dobrze, nie wiem. W każdym razie, Luka swój chłop. Spójrzcie na tę minę:

Mianowany MVP playoffs zachodniej konferencji, statuetkę chciał oddać Lively’emu, ale ten w podnieceniu nie zauważył, LOL.

Other NBA news

-> James Borrego (znany z Charlotte) oraz JJ Redick (znany z podcastów) finalistami na stanowisko head coacha Lakers, auć. Ponoć częścią składu szkoleniowego może zostać także Rajon Rondo. Auć do kwadratu. Lakers nie interesują postaci Trae’a Younga czy Zacha Lavine’a – dobre choć to. Są gotowi zaoferować LeBronowi każdy rodzaj umowy, jaki zaproponują jego reprezentanci. W myśl zasady nie urywa się łba kurze znoszącej złote jaja.

-> Clippers przedłużyli kontrakt z Tyronnem Lue, chcą zachować w składzie także Hardena i George’a. Pozostaje pytanie jak wyglądałaby ich seria z Mavs gdyby Load Manager był dostępny i w pełni sił. Tego, oraz wielu innych scenariuszy się jednak nie dowiemy. No i dobrze, dzisiejszy wpis sponsorował pan Bugaj Adrian, dziękuję serdecznie i polecam się na przyszłość. BG

56 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    tak samo dziś przeszło mi przez myśl, że luka ma ten killer instinct jak MJ czy Kobe, a którego nigdy niestety nie miał LeBron

    (45)
    • Array ( )

      Lebron inny typ zawodnika, bardziej pass first.
      Ale prawda, coś w tym jest

      (2)
    • Array ( )

      Tak, tak wiemy. W najntisach to grali teraz to nie grajo. To już nudne się robi.

      (-17)
    • Array ( )

      Zabawne że zawsze o killer instinct mówi się o MJ czy Kobie a każdy pomija Larrego…

      (35)
    • Array ( )

      Zawsze śmieszy mnie ta narracja że zawodnik, który ma najwięcej punktów w clutch time(Lebron) nie ma killer instinct a Kobe i Jordan to mieli. Jakich jeszcze fikołków intelektualnych użyje to forum żeby tylko umniejszyć LBJ

      (-6)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Ale rzeź to była, piękna! Rzeź niewiniątek.
    Gapcio poskładany psychicznie, miotający się i na parkiecie i przede wszystkim wewnętrznie.
    Tak jak pisałem, to nie żaden Air ale Fart Edwards – pięknie nam się pokazał na koniec zmykając do szatni. Pewnie mało pryszniców mają to był pierwszy w kabinie.

    Teraz chwilka odpoczynku i Mavs mają jeszcze robotę do dokończenia.
    Jeśli Wilki rozsypały się psychicznie po 2 kwartach to Boston będzie już mieć pełne portki na koniec 1Q. Takiego bullingu nie ustoją.

    (-6)
    • Array ( )

      wiesz Mike dostawał lanie kilka lat od Tłoków i Celtów, a przyszedł po kilku latach gry na uniwerku i był starszy, młody Mrówa ma czas na rozwój

      (34)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Masakra teksańską piłą koszykarską jakiej nie przewidziałem.
    I bardzo dobrze, bo akumulatory pójdą na tydzień pod prostownik i na wojnę z Bostonem na galowo wyjdą.

    (30)
    • Array ( )

      Niby MIN lepsza od BOS? Nie ośmieszaj się albo zerknij choćby na Tabele na koniec sezonu, gdzie BOS od połowy sezonu grał już na pół gwizdka. Wg buków to Celtics są faworytami i tak jest. I to dość sporymi. Zejdź na ziemię.

      (2)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    MAVS IN 6.
    Szczerze mówiąc nie wierzyłem w ten projekt Dallas, Luka i Kyrie na papierze nie mieli prawa wypalić, a jednak.

    (49)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Boston mega trudne zadanie ławka niewiele wnosi do gry jeśli nie siądzie trójka będzie słabo. Tablice przegrane na starcie niby są faworytem bukmacherów jednak potrzeba TOP formy całego zespołu.

    (27)
    • Array ( )

      @wafel Ant nie wygląda jak by miał odpowiedni mental żeby wskoczyć na taki poziom, jest zarozumiały (ale w dzieciakowaty sposób i nie zawsze idzie za tym postawa sportowa) i nie grzeszy inteligencją. Jak dla mnie tacy goście jak Edwards czy Morant nigdy nie doskoczą do poziomu LeBrona, Jokica czy Doncica ze względu na braki w rozumieniu gry, i ich sufit to bardziej poziom Hardena, Paula George’a czy Carmelo, ale życzę im powodzenia i niech udowodnią że się mylę

      (54)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    dla tych co szukali różnorodności w PO i top4, no i jest, bezkrólewie, i mniejsze rynki znów namieszały, dobrze, fajnie, że sportowe projekty pokazują, że to działa a nie tylko duże $ i top nazwiska

    (18)
    • Array ( )

      I tak i nie, Brown, Tatum, Porzingis, Luka i Kyrie to jednak są duże $ i top nazwiska

      (22)
    • Array ( )

      Dallas to nie jest mały rynek, aczkolwiek patrząc globalnie na Teksas to się to rozbija jeszcze na Houston i Świętego Antoniego.

      (10)
    • Array ( )

      Nie porównuj małej dziury SĄ do aglomeracji Dallas Fort Worth, to jak porównywać Toruń z Trójmiastem

      (4)
    • Array ( )

      Dallas raczej nie jest małym rynkiem. W aglomeracji są cztery najważniejsze ligi amerykańskie, plus soccer. A Ciwboys mają pierwszy stadion za miliard baksów.
      W Bostonie też sport na najwyższym poziomie.
      Tak czy siak jest ciekawie. Wszyscy wiedzieli, że Celtics, raczej nikt nie stawiał na Mavericks

      (5)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Oba Dżeje się zesrają, jak mawiał klasyk, zapewne sobie na łeb.
    Na enbiej.kom piszą że za Celtics przemawia m.in. to że długo czekają na mistrza XD nr.1 a dwa że dwóch Dżejów to wygrało już prawie wszystko w koszykówce poza mistrzem XD nr.2 i że to ich czas XD nr.3.
    Ci Amerykanie to głupi jednak narod.

    (12)
  8. Array ( )
    miś4kontratakuje 31 maja, 2024 at 14:51
    Odpowiedz

    A nic o coachu Kiddzie? Chyba też świetna robota tego pana. Chociażby to, że udało mu się schować dwóch słabych obrońców (dwaj wirtuozi Dallas). A nawet przeciwnie jeden z nich stał się co najmniej dobry po drugiej stronie parkietu, a drugi zaczął nadrabiać braki motoryczne ustawieniem i inteligencją. Jakie miejsce Waszym zdaniem zajmuje Kidd w hierarchii ligowej na ten moment jako coach?

    Ten mecz to przykład jak bardzo box-score może prowadzać w błąd. Np. puste kalorie KATa, większość zdobyczy, gdy już było po meczu; czy 6 asyst Edwardsa przy zerowym play-makingu, a po 5 Luki i Irvinga, przy wzorowej współpracy i całkowitej kontroli gry w każdym aspekcie. U Wilków piłka chodziła przypadkowo, tak jak tego chciała obrona Dallas, a nie kreacja Minnesoty. Zdarzało się, że np. około 10 sekund lub mniej piłkę dostawał Gobert na 5 metrze i zupełnie nie wiedział co dalej … W Dallas odwrotnie z każdym podaniem, z każdym przemieszczeniem się kozłem można było mieć wrażenie, że są bliżej dogodnej pozycji na zdobycie punktów. Rzeczy z defensywy i ofensywy nieujmowalne przez statystyki.

    Wilki mają pracę domową do odrobienia. Wcale nie są tak daleko od realnej szansy na finały. Niestety, jak pisze Admin, Conley powinien stracić pozycję nominalnego startera. Coś trzeba zrobić z KATem, Najlepiej go z sukcesem wymienić. Resztę graczy mają świetnych – wiadomo muszą się dalej rozwinąć począwszy od Anta.

    Kluczem w serii z Bostonem mogą być poza obecnością Porzignisa (coraz mniej w to wierzę; poza tym po takiej przerwie może być kompletnie “zardzewiały”) i tego ile będą w stanie wrzucić trójek, jest postawa i użyteczność Horforda w defensywie. Czy zwycięży jego ‘team defence’, umiejętność ustawienia w obronie, czy skakać mu będą po plecach atleci z Dallas, jak to było dotąd w PO. Druga sprawa na ile elitarna para White-Holiday będzie wstanie uprzykrzyć życie Luce. Wilki też mają rewelacyjnych obrońców i nici z tego wyszły. Może się okazać, że jednak brakuje na finały takiego buldożera jakim był Smart.

    (56)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Czemu Bartek uważasz że sparowanie JJ Redicka i Chrisa Paula na ławce Lakers to zły pomysł? Może to właśnie chwila kiedy pora pójść po rozum do głowy i pomyśleć o rozwoju klubu w perspektywie dłuższej niż jeden sezon.

    (0)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    IQ koszykarskie jednak przeważyło. Słoweński geniusz koszykówki okazał się zdecydowanie lepszy od 22-letniego atlety z Minnesoty. Edwards bazuje na fizyczności, podobnie jak np. Giannis. Z tą różnicą, że.ma w sobie finezję, polot i potrafi rzucać. Jednak jest jeszcze za młody, a nie ma przy sobie odpowiedniej jakości weteranów na mistrzowską koszykówkę. Odnośnie kolegów Anta:
    1. KAT – jest zbyt elektryczny, rozchwiany emocjonalnie, podnieca się często lub frustruje jak małe dziecko. On się nadaje na 3-4 opcję. Na pewno nie na “Robina” dla Edwardsa.
    2. Gobert – jego kontrakt 40 mln za sezon sprowadza się do wywierania presji i wybijania z głowy rywalom wjazdów podkoszowych. Jednak nie jest on wybitnym blokującym ani zbierającym. Bardzo solidny w tym zakresie ale też nie nadzwyczajny. Natomiast gra w ataku to kompletna porażka. Momentami jego rzuty wyglądają jakby zamiast dłoni miał grabie. Nie potrafi żadnych manewrów podkoszowych. Czasem coś fuksem wpadnie, a tak tylko dobitki. Z linii rzutów wolnych lepiej do rzutów składają się uczniami w liceum.
    3. McDaniels jest trochę bez wyrazu. Bardzo dobrze broni. Zbyt młody jeszcze by wyciągać wnioski.
    Kolejny raz Timberwolves grali w ataku jakby nie wiedzieli co robić. Widać było w tym aspekcie brak doświadczenia i basketball IQ.
    IQ w Denver było wybitnie wysokie ale jednak odniosłem wrażenie, że Nuggets podeszli do Wolves zbyt lekceważąco i bez tej energii i woli walki jak w mistrzowskim sezonie.

    Ciekawe finały się zapowiadają. Przewaga talentu defensywnego wydaje się jest po stronie Bostonu. Zobaczymy w jakim stopniu jak ograniczą Lukę i Irvinga.

    Dallas w tym PO przeważa zdecydowanie w ilości lobów i dunków. Nad tym, też Celtowie muszą popracować.

    Wspomniane IQ koszykarskie jest po stronie Dallas.
    Poza Irvingiem i Holidayem nikt tam nie zdobył mistrzostwa, więc głód wygranej będzie wielki. Ciekawie się zapowiada.

    (25)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Taaa LbJ nie ma mentalności killera . 8 finałów z rzędu . Posłuchajcie sobie co mówią goście że wschodu z tamtych lat.
    Ale trzeba przyznać że Luka i Kyrie dali radę.
    Kogo macie na mistrza, bo ja Dallas 😛

    (6)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeszcze czekamy na ten należny artykuł pochwalny dla Bostonu, który ściął niezwykle wyrównaną serię z Indianą, gdzie miały decydować niuanse i wszystko może się zdarzyć z 7 meczów do 4 i można zaczynać finały.

    (11)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Ps. Mój typ 4-2 dla Dallas. Głównie za to, że wygrali piekielnie mocny Dziki Zachód.
    Boston w tym roku miał spacerek do finałów na słabym Wschodzie. Ponadto w każdej rundzie w przeciwnej drużynie nie było lidera: Butler, Mitchell, Hali out.

    Dodatkowo zbiórka raczej będzie po stronie Dallas. Playmaking też lepszy. Zacieram ręce na finały.

    (11)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Ps 2. No i ławka też wyraźnie słabsza w Bostonie. Już widzę jak Luka wyłuskuje mismatch i bierze na widelec Pritcharda, Hausera, Horforda czy swojego byłego FUNFLA Porzingisa (jak wróci).

    (8)
  15. Array ( )
    Nick the brick 31 maja, 2024 at 19:54
    Odpowiedz

    Nie kwestionując sportowego poziomu Lebrona trudno nie zauważyć że niejako zainicjował słabe przyjmowanie porażek. Te jego zejścia z parkietu pokazały drogę innym zawodnikom i Edwards nią dziś poszedł.
    Słabe to jest.

    (19)
    • Array ( )
      Gracz z numerem 32 1 czerwca, 2024 at 16:45

      A to nie jest tak że MJ po jednej z porażek w PO z Pistons też zszedł do szatni nie podając im ręki i dziękując za rywalizację ?
      Nie wszystko co złe w NBA to Lebron zapoczątkował.

      (-1)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Noculak komentator za dychę. Rzuca Alexander-Wlaker a ten pomylił go z McDanielsem i mówi że nie trafil: McDonalds 🙂 myślałem że się zleje ze śmiechu, co za gość 🙂 to było jakoś pod koniec 1q 🙂

    (12)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie podniecajcie się tak tym Dallas już widać ilu jest tu typowych “chorągiewek”. Po kom widać że piszą to dzieci z buzującymi hormonami. Przed meczem Min-Dall byly kom ze Minnesota wygra wszystko ,ograła Jokicia itd irvingowi odbije, Doncic sie spali itd jak Minn odpadla to teraz jakie to Dallas wielkie. Powiem Wam fachowcy kazdy mecz jest inny i kazdej druzynie inaczej sie gra wzgledem innej. a Dallas jakos w sezonie regularnym BOS nie leżał. Nie spinajcie sie miedzy jedni z drugimi fachowcy . Boisko Wszystko rozstrzygnie ważne aby widowisko było fenomenalne.

    (7)
    • Array ( )

      Z racji tego, że blog jest prolejkerowski to i tutaj nie ma fanów Mavs przed finałem, a… hejterzy Celtics.

      (11)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Jako anty fan obrony w wykonaniu Luki i Tatuma, kontraktu Browna i złotych myśli Irvinga wszystko mi jedno kto wygra, ale na papierze Boston klasę wyżej niż Mavs, jeśli Dallas urwie jeden mecz będzie dobrze.

    (-3)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    Gratulacje dla Wolves, bo nie zrezygnowali, walczyli, starali się, ale tym razem ich wola walki i kombinacja indywidualnych talentów nie wystarczyła. Dallas byli zwyczajnie lepszą drużyną. Dominacja Luki i Irvinga nie powinna przesłaniać faktu, że Mavs byli świetnie funkcjonującą całością – nawet jeśli egzekucja była głównie na barkach wspomnianego duetu, to wszyscy tam pracowali nad przygotowaniem pozycji rzutowych, nad obroną itd. Propsy dla trenera Kidda, chyba trochę niedocenionego, bo poukładał ten zespół naprawdę mądrze. Nie wystarczy mieć gwiazdy i wysłać je na parkiet, a gra się sama zrobi, co pokazał przykład chociażby Suns.
    Liczę na dobre finały. Boston jest faworytem na papierze, a w rzeczywistości może być różnie. Wiele zależy od tego czy i kiedy wróci Porzingis, w jakiej będzie formie, czy defensywa Celtics znajdzie sposób na powstrzymanie Luki.

    (6)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    4-2 lub 4-1 dla Dallas. Luka musisz! 😁

    Porzingis jeśli będzie gotowy to będzie zardzewiały, poza tym Luka będzie go gotował co i rusz. Tatum i Brown ponownie nie uciągną finałów mentalnie, Kyrie ich tu zje pod tym kątem. Energia, agresja i alley-up’y Dallas 💪🏻 Tak to widzę.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu