fbpx

Marc Gasol: nie jestem najlepszy, ale mogę wygrać z każdym!

11

Gdy rozentuzjazmowany tłum oklaskiwał autobus z ekipą Raptors na ulicach Toronto, wielu zawodników chętnie sięgało po mikrofon. Danny Green odradził jednak kolegom dopuszczanie do głosu Marca Gasola, ponieważ był on już w stanie tzw. “wskazującym”.

Czy można mieć do niego pretensje? Raczej nie, zważywszy na fakt, że dopiero co wspiął się na szczyt koszykarskiego Olimpu. Za cały ten trud i za wszystkie te stresy i wyrzeczenia człowiek ma chyba prawo obrócić flaszkę, co nie? My to rozumiemy, tamtejsi kibice też, więc nie było problemu. Tzn. był, ale inny, i zamierzam go teraz naprostować.

Już tłumaczę. Marc zawsze stał na przegranej pozycji w boju o rozpoznawalność i atencję kibiców i mediów. Nie tylko tych ogólnoświatowych, ale także, a może zwłaszcza, hiszpańskich. Krótki przykład: w czasach największych sukcesów Pau Gasola w Lakers, El Pais, czyli najbardziej poczytna hiszpańska gazeta, w swej witrynie internetowej miała osobny dział newsów o samym tylko Pau. O tym poziomie atencji Marc mógł i może tylko pomarzyć. Mając to na uwadze sądzę, że powinien w końcu dojść do głosu, właśnie teraz, kiedy to on jest na topie.

Do podobnych wniosków doszli też chyba dziennikarze wspomnianego wcześniej dziennika, bo podetknęli mikrofon młodszemu z braci, kiedy już zdążył wytrzeźwieć. Fragmenty tej rozmowy znajdziecie poniżej.

#Czy pierścień to kulminacja kariery?

Może nie kulminacja, ale zdecydowanie coś wymiernego. Widząc radość wszystkich z organizacji, wszystkich z miasta, a nawet z całego kraju, byłem bardzo dumny. Nie uważałem, że cokolwiek mi się należało, ale dostałem wiele prywatnych wiadomości, w których pisano np. “Tobie się to należy bardziej niż komu innemu!”. Nie do końca rozumiem [ten przekaz], ale jestem wdzięczny. Nie sądziłem, że zdobycie pierścienia okaże się dla mnie tak istotne. To trochę uzależniające. Zaskoczył mnie natomiast poziom trudności, te wyżyny fizyczne i mentalne, na które trzeba się było wspiąć, by ten cel osiągnąć. Wiedziałem, że nie mogę zawieść. Musiałem wypruć się na maksa, bo nikt nie wie, czy taka szansa jeszcze się nam powtórzy.

#O podejściu do trudnych rywali

– Po drodze przyszło Ci mierzyć się z utalentowanymi centrami jak Embiid, Vucevic, Cousins, Brook Lopez…

Nigdy nie uważałem się za lepszego od kogokolwiek, ale zawsze miałem przeświadczenie, że mogę wygrać z każdym, zawsze. To nastawienie, które miałem nawet grając przeciwko Pau. Mówiłem “Przyznaję, że jesteś ten lepszy, ale to ja wygram!” Może to sprzeczność, ale rozumowałem tak: choćbyś i był lepszy, to znajdę na ciebie sposób.

#O szybkiej integracji z Raptors

Złożyło się na to wiele czynników. Wiedziałem, że z bycia postacią A lub B w zespole, jak to było gdy grałem z Conleyem, stałem się teraz w zasadzie czwartą opcją. Wiedziałem, że nie ma się czym przejmować, a po prostu trzeba grać. Jeśli jednego dnia oddajesz piętnaście rzutów, a drugiego cztery, to widocznie tak ma być i już. Koniec końców nie chodzi o rzeczy indywidualne, ale o to, co jest najlepsze dla drużyny.

#O perspektywach na tytuł

Czy podpisując w lutym kontrakt, wiedziałeś już, że nie ma innej drogi, jak walka o tytuł?

Nie. Wiedzieliśmy o możliwości i był to nasz cel, ale na Wschodzie miałeś Milwaukee, Philadelphię, Boston i nas, a każda z tych ekip miała szanse na pierścień. Wierzyliśmy w nasze szanse, a poza tym mieliśmy w swych szeregach szczególnego zawodnika.

Kawhi Leonard. Dlaczego masz o nim takie zdanie?

Po pierwsze, to gość wyzbyty ego. Poświęca się grze. Ma wielki talent i gra z ogromną pewnością siebie. Kiedy z nim gadasz, wali prosto z mostu, mówiąc jasno jak jest. Tak samo rozmawia się z nim, nie musisz podchodzić w rękawiczkach i zważać by go nie urazić.

A Kyle Lowry?

Gra powyżej swoich możliwości. Nie jest ani najbardziej atletyczny, ani nie ma najlepszego dryblingu, ale to walczak do granic możliwości, świetny zawodnik i nie odpuszcza.

#O byciu mentorem

Czy koledzy prosili cię o rady, wsparcie doświadczeniem?

Nie wiem. Dołączam do zespołu i patrzę jak mogę pomóc. Mówią mi trochę jak jest, ale muszę też samemu przeżyć to i zobaczyć. Mam taki sposób bycia, że jak coś widzę, to to komentuję. Młodzież w klubie jest wyjątkowa. Mogliby być starterami w innych klubach, bo są tak dobrzy. Ja też odłożyłem na bok karierę i wszedłem w to. Chciałem po prostu bawić się jak najlepiej.

Nikomu nie opowiadałem, ale w pierwszym meczu, z Knicks, po wyskoku źle wylądowałem i myślałem że rozwaliłem kolano. Pod koniec miesiąca robiliśmy rezonans, bo wciąż bolało, ale w końcu przeszło. Ale gdy jeszcze się z tym zmagałem bałem się bardzo. Myślałem “jak to, po tym wszystkim miałbym rozwalić kolano w pierwszym meczu?”

#O rywalizacji z Sergem Ibaką

Nie było łatwo. Jemu było nawet gorzej, bo był w zespole przede mną. Powiedzieliśmy sobie “trzeba wygrywać i nie oglądać się czy to ja będę starterem, czy ty. Nie jesteśmy rywalami. Rywal to inna drużyna.” Wiadomo, takie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień, ale Serge wykonał ogromną pracę adaptacyjną, mentalnie i swoja grą.

#O zakończeniu dynastii Warriors

Co dalej? Powtórzyć wyczyn?

Zobaczymy co będzie, jak będzie grał nasz zespół. Jeśli Kawhi zostanie, wszystko będzie prostsze, jeśli nie, zrobi się trudniej. To tak jakby Barcelona straciła Messiego. Czy dalej byłaby w gronie faworytów? No pewnie, ale już bez najlepszego gracza świata. Jeśli tracisz takiego zawodnika, muszą być konsekwencje, bo to już nie jest to samo. Nie sądzę, by ktokolwiek w NBA mu teraz dorównywał. Jest sam na piedestale.

#O Pau

Nie za bardzo lubię mówić o Pau. Smak tytułu czułem już trochę wcześniej dzięki niemu, kibicowałem, nie zazdrościłem. Wiadomo, że zdobycie własnego smakuje inaczej. To wielka satysfakcja ze względu na wysiłek, jakiego wymaga. Mówisz sobie: było warto. Z Pau gadamy o jego siostrzeńcach, ślubie, planach na wakacje… zaskoczyłoby cię jak niewiele poświęcamy koszykówce. Jesteśmy pierwszymi braćmi, którzy wygrali pierścienie, pierwszymi, którzy startowali w ASG, mamy szczęście być w tej reprezentacji, w jakiej gramy, robić to co robimy i jesteśmy bardzo zjednoczeni.

#O planach na dalszą karierę

Czy “czwarta ćwiartka”, jak nazywasz swój obecny etap kariery, będzie tą najważniejszą?

To ostatnia prosta. Nie wiem, czy najważniejsza, ale trzeba dać z siebie wszystko. Dlatego chcę grać w reprezentacji i chcę pojechać na Igrzyska do Tokio. Chcę móc na zakończenie powiedzieć, że zrobiłem wszystko, co było można.

[BLC]

Przygotowując tekst korzystałem z wywiadu zamieszczonego w El Pais.

11 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Powtarzam się, ale w 2009 miałem okazję z nim rozmawiać i był przeciwieństwem swojego brata lub Rudy’ego Fernandeza – zero gwiazdorstwa, z własnej woli stal dobre 15 minut z kibicami i koszykarzami Wielkiej Brytanii (którzy byli jakimiś półamatorami, ale chwilę wcześniej nawiązali dość wyrównaną walkę z wielką Espanią), śmieszkował, rozmawiał i pozował do zdjęć. Zauważyłem też, że jak pojawia się np. w wywiadach wraz z Pau, to jest wpatrzony w niego jak w obraz, taki skromny młodszy brat

    (65)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Dla mnie super artykuł ( lubię kiedy pisane są w takiej formie (czyli przytoczone wypowiedzi zawodnika). Co do Marca, świetny zawodnik zasłużył nie tylko w tym sezonie na tytuł ale i całą swoją dotychczasową karierą.Skromny, inteligentny i doświadczony zawodnik, który nie jest gwiazdeczką tylko zapieprza po cichu i sezon w sezon robi swoje. Tyle w temacie 😉

    (18)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Kiedyś, jak zaczynałem interesować NBA, miałem wrażenie że Marc jest strasznym bucem. Nie oglądałem za dużo Miśków więc też nie miałem dużo styczności z młodszym Gasolem, ale z roku na rok wydawał mi się coraz sympatyczniejszy, a teraz autentycznie cieszę się z jego mistrzostwa.

    (3)

Komentuj

Gwiazdy Basketu