fbpx

Następcy Kobe Bryanta oddali piękny hołd zmarłej legendzie NBA

37

WTMW.

Podziękowania dla:

  • Michał Ma!
  • SzumRodziHałas
  • DB
  • tsh.libero
  • Bartek M
  • Rafał S
  • Tomek K

za objęcie GWBA symbolicznym patronatem, wczoraj tj. w środę 26 stycznia 2022.

Wczoraj obchodziliśmy także, a może przede wszystkim, drugą rocznicę tragicznej śmierci Kobe Bryanta. Jak się okazało, wszyscy sukcesorzy, zwolennicy, uczniowie i naśladowcy, wszyscy wyznawcy kościoła pod wezwaniem Mamba Mentality, nie tylko wygrali swoje mecze, ale dali indywidualny popis gry w koszykówkę:

Gotowi na dzisiejszą relację z meczów NBA? Eric Gordon weteran Houston Rockets (45% zza łuku w tym sezonie) który już chyba na dobre zgnuśniał w Teksasie mówi:

No to jedziemy:

Bucks 99 Cavaliers 115

Parodniowa przerwa jak się okazuje wcale nie miała dobrego wpływu na grę obrońców tytułu. Giannis Antetokounmpo popełnił sześć strat w pierwszej kwarcie! Mimo to wydawało się, że goście mistrzowską pewnością siebie ogarną to spotkanie. Zaczęli fenomenalnie (8/12 z dystansu) ale na dalszym etapie trafili zaledwie 1/20!

Fakt, że jednostka napędowa miejscowych, czyli Darius Garland został znów ograniczony podwojeniami, ale Cavaliers umiejętnie wykorzystali przewagi zasięgu Allena i Mobleya. Stop. Porównajmy może rozpiętość ramion zawodników podkoszowych w tym spotkaniu:

  • Jarrett Allen 227 cm
  • Evan Mobley 223 cm
  • Giannis Antetokounmpo 221 cm
  • Bobby Portis 218 cm

Co więcej, panowie strzelcy dali radę i to z nawiązką! Cedi Osman i Kevin Love dostarczyli z ławki: 48 punktów przy 11/23 zza łuku, czyli 48%! Wobec takiej nawałnicy naprawdę niewiele da się zrobić, gdy leje jak z cebra spodnie masz mokre i już. W całym spotkaniu Cleveland zanotowało dziewiętnaście celnych trójek w 42 próbach, czyli blisko 50% skuteczności.

Mike Budenholzer zaskoczyć próbował niskim ustawieniem, ale z góry było wiadomo, że nie jest to dobry pomysł. Nie przeciwko długim i mobilnym wysokim Cavs. Paradoksalnie, choć kojarzymy Milwaukee z tężyzny fizycznej, oni są mali pod koszem, brakuje im gabarytu (moje firmowe słowo). Brook Lopez, który na początku grudnia przeszedł operację kręgosłupa, w najbliższym czasie z pewnością zespołu nie wspomoże. Generalnie, jego powrót w tym sezonie stoi pod wielkim znakiem zapytania. Osobiście szukałbym centra w okienku transferowym. Gracza w stylu Bismacka Biyombo.

No more Boogie wonderland

31-letni DeMarcus Cousins był im nie w smak, ponieważ nie grał w obronie i żadnej zasłony gracza kalibru Garlanda by nie przejął ani nawet efektywnie nie podwoił. Co nie zmienia faktu, że krótkofalowo chyba żałują decyzji o zwolnieniu DMC. Przynajmniej w drugim składzie coś się działo ofensywnie, a obciążenia Giannisa z pewnością były mniejsze choćby z uwagi na fakt, że coś tam grali dwójkowo z DeMarcusem. Jeśli, odpukać w blat, coś się stanie Giannisowi, pożałują zwolnienia Cousinsa również długofalowo.

Jednocześnie chwalmy Cleveland! Są ruchliwi i nakręceni jak Golden State w najlepszych, głodnych sukcesu, latach. Wypadli im Rubio, Markkanen, tu i ówdzie pojawia się kolejna absencja, ale nie ma jeszcze All-Star Game, a oni już przekroczyli liczbę zwycięstw, którą prognozowali dla nich spece w Las Vegas w tym sezonie.

Hornets 158 Pacers 126

Obie strony w nosie mają konwenanse koszykówki, pozycję środkowego traktują jak zło konieczne, bo im tempo zwalnia i przeszkadza w rzutach za trzy. Liczy się prędkość (obie strony zaliczyły po około 120 posiadań piłki) kontratak i celne oko.

LaMelo Ball zanotował triple-double. Najlepszym strzelcem meczu był jednak wchodzący z ławki Kelly Oubre. W meczu padło kilka rekordów klubowych:

  • 39 punktów to największa indywidualna zdobycz z ławki rezerwowych Hornets
  • 10 trafień zza łuku to również najwięcej z ławki
  • 87 punktów – największa zdobycz do przerwy w historii Charlotte Hornets
  • 113 punktów – największa zdobycz po trzech kwartach
  • 158 punktów – największa zdobycz rywala w historii klubu Indiana Pacers

Dodaj 30 punktów zdobytych z samego tylko szybkiego ataku po stronie Szerszeni, czyli dwa razy tyle niż wynosi ligowa średnia w tym zakresie.

Clippers 111 Magic 102

Dzień po sensacyjnym powrocie z 35-punktowego dołka, Clippers znów podbili obcą halę.

Orlando czekają na draft licząc na pole position (bilans mają zdecydowanie najsłabszy w lidze) podczas gdy równie ograniczeni kadrowo LAC budują swą tożsamość chłopców, którzy potrafią owszem przyjąć na głowę, ale walczyć nie przestają nigdy. Tyronn Lue to wybitna postać, a fakt jak bardzo przeżywa porażki i sukcesy świadczy również o tym jak fantastycznym jest człowiekiem. Cieszę się, że zrzucił z siebie brzemię “koleżki LeBrona”. Facet jest autorem/ odpowiedzialny za najwybitniejsze comebacki w NBA. Zarówno w seriach playoffs co sezonie zasadniczym, czego przykładem jest choćby ostatni mecz.

Intensywność i szeroka rotacja. Zbiórki i trójki. Pięciu graczy LAC osiągnęło dwucyfrowy dorobek punktowy, w tym bohater z Waszyngtonu, czyli Luke Kennard, autor 17 punktów na 6/9 z gry z ławki rezerwowych. O końcowym sukcesie zdecydowała przełomowa czwarta kwarta. Gościom wystarczyły trzy minuty aby być “na bonusie”. A ponieważ nie przestawali atakować obręczy, w samej tylko czwartej odsłonie zaliczyli 21/23 rzuty wolne!!!

Orlando? T-Ross nieskuteczny. Wendell Carter Junior wypchnięty z dala od obręczy. Cole Anthony zła selekcja rzutów, ale tu już zadziałał scouting myślę. Dawali mu przestrzeń, ten walił z ośmiu metrów, bez sensu.

Kings 104 Hawks 121

46:17 w drugiej kwarcie pozwoliło Jastrzębiom nie tylko przykryć słaby start, co odseparować się na bezpieczną odległość od kaszlących i zarażających niemocą Kings. Serię 15:0 dostali “do szatni” jak to się mówi w żargonie piłki kopanej. Dalej byli już tylko statystami, przewaga Hawks dochodziła do trzydziestu oczek i tylko zwolnienie blokady bębna w końcówce zawdzięczamy “w miarę wyrównany” wynik końcowy. Trudno wskazać głównego bohatera po stronie Atlanty, ale chyba będzie to Bogdan Bogdanovic, autor 18 punktów i 7 asyst z ławki, ale przede wszystkim trzech kluczowych trójek w rozstrzygającej drugiej kwarcie.

Knicks 96 Heat 110

Dzień i noc w kwestiach organizacji, dyscypliny taktycznej i zaangażowania. Tutaj też wynik końcowy nie oddaje faktycznej przewagi gospodarzy, którzy kompletnie rozpracowali Knicks. Czterech graczy z dorobkiem dwudziestu punktów: Butler, Tucker, Herro i Robinson. 50% z gry, niemalże perfekcyjnie z linii rzutów wolnych 20/22. Doskonale prowadzony zespół. Pierwsze miejsce w tabeli wschodniej konferencji mimo litanii absencji na przestrzeni sezonu.

Julius Randle może (powinien) zostać objęty transferem. Łączy go jak sądzę silna więź z coachem Thibodeau, ale to z jednej strony nie jest materiał na lidera, a zarazem charakter ma trudny. Aktualnie zwalnia tempo, jest banalnie łatwy do rozczytania i doprawdy nie wiem już w czym upatrywać jego siły. Myśli może, że taki z niego Chris Paul… dość powiedzieć, że gdy na plac wchodzą młodzi, pojawia się energia i żywiołowość. Mogą odstawać talentem, ale walczą, gryzą. O i właśnie, dobrze widzieć jakiekolwiek minuty po stronie Camerona Reddisha (6 punktów 2 zbiórki) chłopak jest zagubiony na boisku, ale płynność ruchów ma piękną.

Nuggets 124 Nets 118

Bez wielkiej trójki (Broda, Kyrie, KD) wciąż 118 punktów ustukali panowie Nowojorczycy. LaMarcus Aldridge nie do zablokowania, wiadomo. Patty Mills więcej piłką, jak w reprezentacji Australii, na ławce doskonale dysponowany Cam Thomas (25 punktów oraz iście szalone stepbacki) no i cztery trójki pitbulla Jevona Cartera. Co za tym idzie, nie wiem komu i czy w ogóle coach Malone przyzna przechodnie trofeum Defensive Player of The GAME. No nic, liczy się zwycięstwo.

Wyobraź sobie, że grasz w makao i masz na ręku Jokera (26/10/8) który bije wszystko. Zbiera, generuje pozycje, zdobywa punkty. Czyni twe życie lżejszym i całkiem przyjemnym. Na szpicy ofensywy obwodowej tym razem syn Doca Austin Rivers (7/10 za trzy) ale poczekajcie aż trafiać zacznie Bryn Forbes. Świetne pozycje mają desygnowani strzelcy Nuggets. Wyobraźcie sobie co by z tego wykręcił talent pokroju Jamala Murraya, oh man.

Raptors 105 Bulls 111

Jak wspomniałem, ofensywę w drugą rocznicę śmierci Kobe najmocniej ciągnął DeRozan jednak miejsca na ostatni rzut nie miał. Skutecznie podwojony odegrał do Niko Vucevica, który oddał najważniejszy rzut meczu. Najważniejszy, a przede wszystkim rzut celny. Vuc fajnie się dziś pokazał. Pewny siebie w obronie, skuteczny.

Nie imponuje na pewno Coby White. Korzystny wpływ na grę Byków miał też na pewno powrót Javonte Greena idącego śmiało na obręcz i podnoszącego intensywność gry o parę kresek. Raptors jak wiadomo przekazują zasłony i lubią podwoić piłkę, co Bulls kontrowali ścięciami pod obręcz i ruchliwością. Green sprawdził się w tym zakresie doskonale. Gdyby był tylko nieco wyższy, mierzy 196 cm występując de facto jako power forward. Z tego też powodu bywa ograniczony jako zbierający.

Raptors w dalszym ciągu są bez Freda Volskwagena więc się nie liczy. Gary Trent (32 punkty 6/10 zza łuku) wyrzucony z parkietu za zbyt żywiołowe klaskanie w ręce. Młodziak Dalano spudłował dwa ważne wolne, no i brak closera.

Grizzlies 118 Spurs 110

41 punktów 8 asyst na 15/28 z gry Ja Moranta. Spurs walczyli, nie chcieli się dać pobić, ale raz po raz faulowali JM w końcówce. To znaczy faulowali… ten jest tak szybki, że najczęściej sam inicjuje kontakt, wskakuje w obrońcę zanim ten zdąży przyjąć / zająć pozycję. Bywa to frustrujące, ale jest skuteczne. Gwizdki wyssały życie z ekipy Popovicha.

Po drugiej stronie Dejounte Murray zaliczył czternaste triple-double (16/10/11) czym zrównał się z legendą klubu Davidem Robinsonem.

Ciekawostką jest, że gospodarze czwartą kwartę rozpoczęli we czterech na placu. Doug McDermott przytomnie ściągnął z siebie bluzę dresową i wskoczył na parkiet, ale sędzia już przyuważył i była kara.

W skrytości i ciszy kolejny dominujący występ zaliczył także Jaren Jackson Junior (22 punkty 9 zbiórek 6 bloków). Na przestrzeni dziesięciu ostatnich gier jego średnia to 3.9 bloków! Cieszy także powrót Desmonda Bane’a (20 punktów 16 rzutów) oraz praca wykonywana przez Stevena Adamsa, który nie tylko parokrotnie “umożliwił” zespołowi ponowienie akcji w newralgicznym momencie, ale też rotował do trójek jak rasowy stoper.

Suns 105 Jazz 97

Brzydkie to były zawody. Suns jadą trochę na ekonomicznym trybie, bo im skład wysypało. Nie grają podkoszowi Ayton, McGee, Crowder oraz Cameron Payne, zmiennik Chrisa (21/4/5) który znów spędził na placu prawie 40 minut. I ponownie był śpioszkiem na starcie, a następnie profesorem w czwartej kwarcie zdobywając piętnaście punktów w tej części gry!

Piłka meczowa idzie jednak do kogo innego. Devin Booker (43 punkty 12 zbiórek 4 asysty 16/28 z gry) się nie zastanawia. Ma zielone światło na przejazd jak limuzyna rządowa. Staje z piłkę, robi pump fake, czasem dwa, nie ma znaczenia. Kiedy ma dobry dzień, piłka i tak siedzi w koszu. Zupełnie jak u śp. Kobe. Izolacje nie są optymalną formą ataku, zazwyczaj. Kiedy wirtuoz złapał rytm, należy mu schodzić z drogi i podziwiać. Doszło do tego, że w obcej hali Book słyszał pod swym adresem skandowanie “M-V-P”.

Mecz miał bardzo burzliwy przebieg. Najpierw goście wydawało się totalnie rozbili miejscowych (39:18) i to głównie za sprawą fenomenalnego Bookera. Potem dały o sobie znać braki kadrowe – w drugiej kwarcie Suns zdobyli w sumie JEDENAŚCIE punktów i gra się wyrównała. Biyombo z piłką – tragedia. Jakby parzyła go w ręce. Na dwie minuty do końca różnica wynosiła dwa punkty, ale bliżej Jazz podejść nie zdołali. Resztę widzicie powyżej

Mavericks 132 Blazers 112

Dallas spod ręki Jasona Kidda to się robi solidna firma. Przypadkowych rywali biją należycie. Blazers są bez Lillarda, młody Anfernee Simons gra bez zmiennika, Norman Powell penetruje tylko w prostej linii, CJ zwyczajowo jest napastowany. Gracze zadaniowi Little, Covington, Nance Junior, Zeller również niedostępni. Lepią z tego ile mogą, ale Dallas przy dobrym dniu rzutowym to jest inny poziom. Stracili co prawda Tima Hardawaya Juniora (złamana kość w stopie) ale jeśli Reggie Bullock zamierza grać jak dziś (4/7 zza łuku + defense) to wiele nie stracili. Do składu wrócili właśnie stoper Ntilikina i ten podkoszowy wariacik Marquese Chriss, więc można powiedzieć, że Dallas wciąż ma dość głęboki zespół.

Luka Doncic (15/10/15) oddał dziś jedenaście rzutów, z czego trafił cztery ale wciąż był absolutnym dominatorem na placu. Sterował tempem, dyktował kształt akcji, zbierał, trzymał rywalom słoweński kozik na gardle. Zupełnie jak Kidd przed 20-25 laty. Wow, jak ten czas leci!

Dobrego dnia wszystkim. b

37 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Mistrzu to ja dziękuję za codzienną dawkę najlepszej ligi świata ! I za wczorajszy wpis, nie możemy siedziec cicho ! Wspieram i czekam na kolejny camp

    (32)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja jest prezydentem, Ja jest kierownikiem!

    Wielki plus za walkę o piłkę nawet szczupakiem. Nawet Adams się po tym rzucił na kolana za tą piłką, nieczęsty widok u centrów ;D (choć nie od dziś wiadomo, Aquaman dobry walczak)

    (21)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Widzę że ze strony Admina dzisiaj cisza po wczorajszej burzy wywołanej przez wstęp. Ciekawe kiedy kolejny wpis-burza? Proponuję żeby admin napisał że kur***** się to sex working i to normalne że mama przychodzi z pracy i opowiada dzieciom ilu dziś miała klientów podczas rodzinnej kolacji a mąż jest zadowolony z przedsiębiorczości żony- przecież to całkowicie normalne wg pań z pewnych środowisk

    (-61)
    • Array ( )
      X D pawel okrasa human type 27 stycznia, 2022 at 22:27

      wracaj do szafy/piwnicy/smietnika/koscioła czy skad ty sie tam wziales

      (14)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Teraz Tyron Lue to wybitna postać a jak trenował Cleveland to niby figurant i marionetka. Zawsze jest narzekanie fanów płaczka że on nie ma z kim grać albo trener to cienias a prawda jest że odkąd przyszedł do Miami to zawsze miał super składy i ogólnie najbogatsze drużyny w lidze

    (10)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Ale o Kobe powinno być wczoraj. Adminowi się przypomniało, bo dostał dziesiątki komentów i dziś coś napisał. Ale to jak życzenia dzień po urodzinach. Polityka zasłoniła myślenie, oby więcej o koszykówce. A jak coś to można na szybko zrobić drugą stronkę np. gwiazdyPolityki 😀 i tam sobie popiszemy wszyscy o tym bałaganie u nas w kraju:)))

    (-17)
    • Array ( )

      Jestem za. Albo jakaś inna zakładka na stronie. Polityka będzie nabijać wejścia, komentarze, pyskówki i emocje, a tutaj to co nas jednoczy czyli basket. No normalnie jak u cioci na imieninach.

      (-9)
    • Array ( )

      Ha, życzenia po urodzinach są najlepsze, bo wiadomo, że są szczere i składają je osoby gotowe wziąć na klatę swoją wtopę.
      A wszelkie tribute’y dla Kobego miały miejsce w nocy, więc jak dla mnie wspominanie o tym dzisiaj jest jak najbardziej na miejscu. Wczoraj był czas na laurki (i zdjęcia z miejsca katastrofy, niestety), których każdy z nas widział pewnie z tysiąc. Ja ku pamięci obejrzałem sobie ponownie “Dear basketball”, na wspominki myślę, że lepsze są inne daty.

      (14)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Hej, mamy tu jakiś poznaniaków? Szukam klubu koszykarskiego w Poznaniu dla 16 latka i jestem ciekaw Waszych opinii/ insider info. Chłopak ma dobre parametry fizyczne, wzrost 193 cm, waga 90 kg, technicznie sporo do poprawy, ale motoryka się zgadza, możecie coś polecić?

    (7)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Dziwne jest to, że próbujecie Adminowi wrzucać za to, że pisze co chce na swoim portalu. Tym bardziej, że skoro tu wchodzicie regularnie to znacie Go, wiece jak pisze i o czym i łatwo się domyśleć co mniej więcej myśli o tym świecie czy tym dzikim kraju. Pisz bro co chcesz i olej ten polaczkowaty zaściankowy kwas!!

    (14)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Czytam te komentarze i wcale się nie dziwię, że admin jest wk**rwiony, czy zrezygnowany momentami. Wiesz co admin, zamiast symbolicznych wpłat powinieneś rozważyć wdrożenie płatnej subskrypcji. Jasne są minusy, ale niewątpliwie ‘odcedziło’ by to debili, hejterów i wszelaką inną masę ludzi którzy swoimi komentarzami czy totalnie chorymi poglądami zaśmiecają stronę.

    (19)
    • Array ( )
      TrappedInACorner 27 stycznia, 2022 at 22:58

      Basketball IQ to pojęcie dość rozpowszechnione wśród amerykańskich komentatorów.

      (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Proponuję wprowadzić segregację… komentujących :). Maruderzy, hejterzy, antyszczepionkowcy, “pseudo pro-liferzy” i wolnościowcy z konfy niech dopisują gwiazdkę na końcu komentarza, żeby tego nie czytać 😀

    (0)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Admin, nie przejmuj się komentarzami idiotów! Rób co robisz, bo robisz to świetnie. Pisz o czym Ci się podoba, wszak to Ty jesteś Adminem. Robisz przekozacką robotę. A że czasem nie wytrzymasz ciśnienia tak jak wczoraj, no trudno. Niektórzy nie są obojętni na taką tragedię o której pisałeś. Ci wszyscy Twardziele, którzy jechali po Tobie jak po łysej kobyle, cwaniakują bo nigdy w ciąży nie będą. Umarł człowiek i to przykre ile nienawiści z tego powodu tu się wylało.

    (9)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Knicksi to dramat i jest tu dużo winy trenera. Nie ma kompletnie pomysłu na atak, spowalniają tempo a później Walker ciska trójkę na kilka sekund przed końcem akcji. Zaryzykowałbym z trenerem ofensywnym jak D’antoni. Za to Miami gra piękną koszykówkę. Systemową ale zarazem ładną dla oka. Grają strusiami, jurkami, marcinami i wychodzą z tego obronną reką. Mam wrażenie że jakikolwiek przeciętny grajek pójdzie pod skrzydła Spoelstry, to zrobią z niego gościa rozpoznawalnego na rynku. Niebywałe.

    (3)
    • Array ( )

      Mike D’antoni już w NYK był i raczej nikt za nim nie tęskni.

      Problemem faktycznie zaczyna robić się Randle. Gość niestety notuje solidny zjazd do bazy od czasu zeszłorocznego RS. Do tego Kemba… Pierwszego łatwo będzie wytransferować (tzn. znajdą się chętni); drugi był już nawet odsunięty od składu ale jak widać wrócił i różnicy niestety nie robi.

      (2)
    • Array ( )

      Thibs potrzebuje konkretnego typu materiału do prowadzenia zespołu, był majster w bostonie, byly efekty w Chicago, nawet Minesote wprowadził do PO, w tym sezonie zarząd knicks poleciał z transferami w ofens i to się nie sprawdza, przypomnij sobie jak zadaniowcami i przeciętniakami radził sobie rok temu. Dodaj do tego zlecenie na łeb i szyje Juliusa i mamy Knicksow bijących się o play in, miast przewagę parkietu.

      (1)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    NYK Randla nie mogą do 02/02 wytransferować, po tym terminie nie zdziwię się jeśli poleci, wciąż mam nadzieje ze wymienia go w pakiecie z Fournierem za Simmonsa, mówi to fan Thibsa i Australijczyka.

    (1)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Mam teorię, że Randle pracuje na kolejną statuetkę MIP za przyszły sezon. Dostać tę nagrodę po dwakroć to byłby wyczyn.
    Smutno się tych Knicks obserwuje, w tym momencie są poza play-in, a za ich plecami Atlanta zalicza 5-meczowe pasmo zwycięstw. Te dwa zespoły zresztą zamykają stawkę drużyn, które na wschodzie grają o cokolwiek.

    (3)

Komentuj

Gwiazdy Basketu