fbpx

NBA: Boston Celtics nie bierze jeńców | James Harden i Damian Lillard pozdrawiają hejterów

15

WTMW. Dzień dobry Państwu, przychodzę do Was z pierwszym raportem NBA playoffs. Jesteśmy po pierwszych meczach serii. Tylko popatrzcie na te wyniki! W czterech kolejnych grach wczoraj zwyciężali gospodarze, a dorobek gości każdorazowo nie przekroczył stu punktów! Playoffs basketball? Pod pewnymi względami oglądamy inną dyscyplinę niż ta uprawiania w rundzie zasadniczej. Proponuję przyjrzeć się bliżej, zaczynamy? Zapraszam do lektury, BG

Heat 94 Celtics 114 [0-1]

Pozwólcie, że otworzę czymś takim: Erik Spoelstra jest prawdopodobnie najlepszych szkoleniowcem NBA. Nieistotne ilu zawodników straci po drodze, spotkanie z jego zespołem to dla przeciwnika, jaki dominujący by nie był, tytaniczna i niewdzięczna praca, w której trzeba się pobrudzić. Gracze z South Beach biegają aż miło, praca pali im się w rękach i jedyny problem w tym, że latają z pustymi taczkami. Aktualnie nie dysponują siłą ognia (ani talentu), który pozwalałby im się mierzyć z tą edycją Celtics, a już na pewno nie w dniu, gdy Boston oddaje dwadzieścia trójek w kwartę, z czego trafia połowę.

Spoelstra próbował wszystkiego w obronie, grał kombinowaną strefą, podwajał z góry, z dołu, z boku, zza pleców, ze ślepej strony, nic to nie dało. Grał bez wysokiego, z dwoma wysokimi Adebayo i Lovem, tak samo: nic to nie dało. Fakt, że bez udziału Jimmy’ego Butlera i Terry’ego Roziera wielkiego pola manewru nie ma. Tyler Herro (11 punktów 4/13 z gry) pozostaje w tym momencie jedynym facetem, potrafiącym kompetentnie grać na piłce, więc widzi przeciwko sobie nie tylko znacznie silniejszego Jrue Holidaya, ale na zasłonie jest łapany w pułapki, zaskakiwany i wprawiany w niewygody. Ech tam, wielka szkoda kontuzji, ale taki jest sport.

Smutny obrazek jest taki, że pod presją, w kluczowym momencie meczu o kształcie gry Miami decydować muszą nieopierzeni rezerwowi, czyli Jaime Jaquez i Nikola Jovic. Tego chce defensywnie Boston i tak się niestety dzieje. Bam Adebayo widząc otwarte pole przed sobą średnio chętnie oddaje rzuty, a gdy tylko przestaje patrzeć na obręcz Boston odchodzi od niego o dwa kroki i zaczyna się odjazd. Zacieśnione pole niweczy wszystko, co Spoelstra narysuje w ataku. Próbowali kombinacyjnych akcji, tzw. stagger screenów dla strzelców, Herro czy Duncana Robinsona, nic z tego nie wyszło. Caleb Martin jest wyraźnie bez formy, a jego rzut choć zawsze miał płaską trajektorię, dziś wygląda jak totalny kartofel, po niemiecku kartoffel.

Celtics miażdży skalą talentu i kompetencjami rzutowymi. Chełpią się, że każdy na parkiecie strzela, a spacing mają jak z Gdyni do Wejherowa. Kristaps Porzingis jak gra pick and pop to wyskakuje nie na siódmy, ale na dziewiąty metr, więc jak do niego przyskoczyć, skoro on na dodatek bije trójki z wysokości pierwszego piętra?

Mecz rozpoczął się wynikiem 17:2! Gospodarze prowadzili od pierwszej do ostatniej minuty, w pewnym momencie osiągnęli 34 oczka przewagi. Każdy wstępujący na plac trafił przynajmniej dwa razy zza łuku (!!!) za wyjątkiem Jaysona Tatuma, który zaliczył 1/8 z dystansu, ale za to pierwsze triple-double w karierze playoffs przyniósł: 23 punkty 10 zbiórek 10 asyst. Jak mówię, cały klub Bostonu wbił 22 trójki w 49 próbach i wątpię by przestali rzucać. Cały sezon rzucają (42.5 prób średnio w 82 meczach na skuteczności 38.8%!) więc czemu mieliby przestać?

Miami broni strefą, to jest trenerskie Opus Magnum Erika Spoelstry, które do tej pory święciło triumfy albo przynajmniej zapewniało przewagę Miami niemal w każdej serii playoffs, w jakiej grali. Na pewno muszą mocniej się bić na zasłonie z Porzingisem, co już miało miejsce w drugiej połowie, na pewno muszą dalej ryzykować w obronie, ale jedno jest kluczowe. Adebayo musi każdorazowo patrzeć na obręcz. Bez tego ta seria zakończy się 4:0.

Ostania kwarta to zryw, ale przy tak ogromnej przewadze Boston był już rozluźniony. Czy wjazd Caleba Martina w znajdującego się w powietrzu Tatuma był celowy? Wątpię. W sieci mówią, że Spoelstra celowo “wziął czas”, ale prawda jest taka, że jak bierzesz challenge, to musisz wziąć przerwę na żądanie. JT spadł plecami na deski parkietu, ale w sekundę był z powrotem na nogach, zero mazgajenia, jak trener Mazzula nakazał.

Czekałem na to, byłem ciekaw jak Jayson zareaguje. Byłem podekscytowany całą sytuacją. Podoba mi się jak chłopaki walczą [Mazzulla]

Mavericks 97 Clippers 109 [0-1]

Szacunek dla trenera Tyronna Lue, którego “stałe fragmenty” w szczególności po wzięciu przerwy na żądanie i przygotowaniu, naprawdę zaskakują kreatywnością oraz efektywnością. Paul George uciekający za plecy, skip pass do strzelca, dwa czy trzy razy wyszli po przerwie i wbili punkty.

Ivica Zubac – ostatnim razem wydawał się niegrywalny w serii z Mavs, tym razem zaliczył 20 punktów i 15 zbiórek, co stanowi rekord kariery playoffs. Zdecydowanie największy na placu, grał jak przystało. Rzecz jasna nie otworzyłby się, gdyby nie rewelacyjny w tym spotkaniu James Harden, którego trójki i manewry izolacyjne kosztowały Dallas… no właśnie ile? Broda sam zdobył 28 punktów (6/11 zza łuku) a po jego ośmiu asystach padło kolejnych 21 oczek. Szybkie dodawanie i wychodzi 49 punktów, za które Harden jest bezpośrednio odpowiedzialny. Grał po zasłonie z Zubacem, słał piłki do rogów (dwa trafienia zza łuku zaliczył z tego Russell Westbrook!) to oraz jeden siarczysty alley-oop RW#0 (przy okazji zobaczcie na jakiej wysokości “Zu” stawia zasłonę):

LAC nie mieli w tym spotkaniu wielu słabych punktów, Paul George odcięty, można powiedzieć poza grą, kryty mocno przez Derricka Jonesa Juniora, dwukrotnie zablokowany przy próbie wjazdu, w drugiej połowie latał za nim PJ Washington, z niewiele gorszym skutkiem. Śmiesznie mówić, że gość, który zdobył 22 punkty był “poza grą” ale rzuty który oddawał, to były ultra trudne próby przez ręce, na kiepskiej skuteczności (8/20 z gry). Jedyny moment, w którym się zaznaczył to początek czwartej kwarty, rozpoczęty właśnie po wspomnianej wyżej ucieczce za plecy. Chwila nieuwagi Mavs i trzy kolejne akcje/ próby George’a siedziały w koszu. Ogółem PG-13 grał raczej rolę gościa skupiającego na sobie obronę, oddającego piłkę z pułapek i podwojeń, generującego w ten sposób chwilowe przewagi. O kształcie meczu decydował bezsprzecznie Harden.

No i teraz na ile były to zabiegi LAC, a na ile Dallas nie dojechało w tym meczu z ofensywą? W niczym nie przypominali zespołu, którym byli w ostatnich tygodniach rundy zasadniczej. 2/18 zza łuku do przerwy (??) środkowi pudłujący spod samej obręczy (albo w ogóle nie łapiący podań jak Kleber) Luka i Kyrie 5/18 z gry do spółki. A wszystko pod nieobecność kontuzjowanego Load Managera.

W drugiej połowie obraz gry już się nieco unormował (Kyrie 8/8 z gry w trzeciej odsłonie) w czwartej ćwiartce Mavs mieli już nawet inicjatywę, ale ośmiopunktowej drugiej kwarty nie udało się nadrobić. Osiem punktów to niechlubny rekord klubu! Zdominowani fizycznie w polu trzech sekund, niegotowi na intensywność playoffs. Zresztą posłuchajcie:

Szczerze mówiąc, niektórzy byli przygotowani na bitkę, a niektórzy (jak ja) tylko biegali od kosza do kosza. Czułem się nieprzydatny, nie mogłem się za nic zabrać, przydać wartości dodanej zespołowi [Daniel Gafford]

Pacers 94 Bucks 109 [0-1]

Indiana podobnie, nie tylko okazała się niegotowa na zmianę intensywności, ale zademonstrowała kompletny brak obrony. Damian Lillard w pojedynczym kryciu: 35 punktów do przerwy. Przypominał Michaela Jordana z finałów 1992 roku, brakowało tylko wzruszenia ramionami, wiecie o czym mówię, pozdrowienia dla starej gwardii “hej hej tu NBA”:

Oto dlaczego mnie tu sprowadziliście – mówił Dame do zgromadzonej publiki.

Pacers stracili do przerwy 69 punktów!!! W drugiej połowie zawzięli się, że Dame ich więcej nie skompromituje, podwajali na wysokości połowy, Lillard nie zdobył więcej żadnych punktów, jego rolę przejął inny weteran Khris Middleton, autor 23 punktów (15 po zmianie stron) 10 zbiórek i 4 asyst. Znane obrazki, wejście w półdystans, wyjście w górę, rzuty bite z wysoko wyciągniętych ramion. I dobrze, że trafiał, bo by się Milwaukee zawinęło w sweter. Drugą połowę przegrali dwunastoma i wiemy doskonale, że Dame sobie od teraz w tej serii wiele nie porzuca. Patrick Beverley będzie musiał przejąć obowiązki związane z prowadzeniem piłki, dziś miał siedem asyst po przerwie! Na sam koniec dostaliśmy jeszcze poster dunk Brooka Lopeza:

Tyrese Haliburton (9 punktów 8 asyst 7 zbiórek 4/7 z gry) mówią, że zniósł jajo. Ja mówię, że podwajany odgrywał na wolne pozycje, skąd Indiana zaliczyła skuteczność 8/38 (3/18 do przerwy) a były to w większości otwarte rzuty. Jest nauka: kolegom nie siedzi, szukasz zdobyczy sam, nawet na siłę. Muszą to jednak przegadać z Rickem Carlisle. Najlepszym zawodnikiem Indiany był bezsprzecznie najbardziej doświadczony w playoffs Pascal Siakam (36 punktów 13 zbiórek 15/25 z gry).

Pelicans 92 Thunder 94 [0-1]

Szalone spotkanie i zwycięstwo gospodarzy. Tumult na trybunach taki, że poziomem decybeli można tłumić zamieszki. Małe miasto, którego Thunder stanowią główną atrakcję, dawno nie grało o wysoką stawkę, więc naprawdę czuć było ogień, nawet przez monitor. Kiedy jeden z Williamsów trafiał do kosza (a trafili łącznie 10 rzutów) ubrana na biało publika dosłownie szczekała. Blisko dwadzieścia tysięcy szczekających ludzi, obłęd. Różnicę stanowił po raz kolejny (i temat dla miejscowych wyciągnął) Shai Gilgeous Alexander, który owszem otrzymał parę gospodarskich gwizdków (28 punktów 11/24 z gry) ale gdyby nie one, żaden zespół nie wyszedłby pewnie z osiemdziesiątki.

J-Dub, czyli wspomniany Jalen Williams świetny w roli “drugiego” czy też Scottiego Pippena (19 punktów) kompletnie nie było widać, że to jego pierwszy mecz playoffs w karierze. Brandon Ingram piekielnie napastowany przez Lu Dorta (12 punktów to najmniej w karierze playoffs BI). Chet Holmgren po swojemu: 15 punktów 11 zbiórek oraz PIĘĆ bloków, udźwignął mecz psychicznie i to jest najważniejsze. Piąty gracz to Cason Wallace, drugi stoper na piłce, oddelegowany do krycia CJ McColluma, również z sukcesami, zresztą obejrzyjcie sobie ostatnie posiadanie Pels… woof-woof, albo może raczej hau-hau!

Trey Murphy (21 punktów 5/12 zza łuku) oraz McCollum (20 punktów 6 asyst) ciągnęli atak, ale czuć było brak Ziona, pierwszej opcji. Zaskoczyły minuty Valanciunasa, tak samo jak Zubac przeciwko Dallas. Kiedy rywalom nie siedzi, wielki center stanowi różnicę pod deską: 13 punktów i 20 zbiórek Litwina!

Dobrego dnia wszystkim! Bartek
PS. Zwolniło się jedno miejsce na GWBA Camp VIII w Ostrowie Wielkopolskim (23-26 maja) zainteresowanych proszę o kontakt mailowy ([email protected]).

15 comments

    • Array ( )

      Ale grało Clippers więc jest szydzone z Leonarda. Poważny człowiek, a nawet nie potrafi napisać nazwiska zawodnika na temat, którego próbuje się wypowiadać. Przykry człowiek.

      (9)
    • Array ( )

      Ender, ale przecież to od dawna wiadomo , że admin jest psią końcówą. Smutny, szary człowieczek

      (-10)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Pels mogli do ostatnich sekund wygrać z OKC i przełamać przewagę parkietu…ehh, brakuje Ziona, ale i bez niego, drużyna może powalczyć o wcale niebeznadziejny wynik!

    (5)
    • Array ( )

      Oni powinni to wygrać. Ilość strat i brak celnego rzutu z gry OKC przez około 5 minut a oni tylko 2 punkty przewagi. W jednej akcji 3 zbiórki w ataku i zamiast porządnej akcji, rzuty zza 3 które czasem nie dotykają obręczy. Nawet w ostatniej akcji CJ prawie zgubił piłkę…

      (5)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Gwizdki dla Brodacza były lekko śmieszne ( zwłaszcza w PO ), szczególnie przy tym rozkroku przy rzucie za 3. Za chwilę to zaczną szpagaty przy rzutach robić.

    (3)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Dzień dobry!
    Jeżeli komuś nie podobają się DARMOWE artykuły, to niech nie czyta!
    Szkoda, że artykuły ukazują się niesystematycznie. Szkoda.
    Nie jest, to natomiast powód do wylewania frustracji i żalu na temat ich autora.
    Artykuły są na wysokim poziomie, ale jest ich w obecnej chwili za mało.
    Specyfika, analizowanego obecnie odcinka sezonu, narzuca chęć czytania podsumowań, każdego dnia.
    Czego sobie i Państwu życzę!

    (25)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Bartek dzięki, że jesteś! Takie analizy to ja rozumiem, a nie tylko “pięć zbiórek, dwa bloki i dobra postawa zawodnika” jak na innej stronie na P.

    (8)
    • Array ( )

      Dokladnie. Nie ma prównania. Że ktoś zdobył 5 pkt. I 8 zbiórek to sobie można na box score zobaczyć. Również dzięki Bart. Jedynie co mi sie cały czas nie podoba to że nadal nie piszesz o Kawhi jak o Kawhi;)

      (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu